Kategorie:
Mały dom z przytulnym ogrodem położony jest w zielonej dzielnicy Shang Doisy w południowo - wschodniej części Brukseli. Wcześniej jego mieszkańcy mogli cieszyć się ciszą i śpiewem ptaków, ale teraz wszystko się zmieniło. Od rana do nocy słychać tu tylko ryk samolotów – podaje NTD.
Mimo, że większość z nas tak do tego nie podchodzi to hałas jest traktowany jako rodzaj zanieczyszczenia.
„Lubię słuchać ptaków w godzinach porannych. Dlatego przenieśliśmy się tutaj żyć. Teraz musimy zamknąć okna o świcie, a ptaki już nie śpiewają. To jest poważna niedogodności dla nas” – mówi Michael Sole ,mieszkaniec Brukseli.
Michael i jego żona twierdzą, że nigdy nie kupiliby domu, gdyby wiedzieli o planach belgijskiego rządu, który zmienił trajektorię lotów powietrznych nad Brukselą.
„Nigdy nie słyszałam takiego huku, najwyżej przeleciał jeden samolot tutaj. Jednak od lutego szum nie ustaje. Nie czuję się bezpieczna, bo jesteśmy bezpośrednio pod kanałem lotniczym. Słyszę piekło hałasu. Czujemy się źle w domu. To prowokuje agresję. I tak dalej przez cały dzień - od rana do nocy i to nie ustaje” – tłumaczy Ilse Sole - Getteman, mieszkanka Brukseli.
Lotnisko Zaventem znajduje się zaledwie 11 km od Brukseli. Taka bliskość zawsze jest utrapieniem dla okolic stolicy. Belgijski sekretarz stanu Melchior Vatelet opracował nowy plan, aby poprawić trudną sytuację mieszkańców. Teraz co najmniej sto samolotów przelatuje dziennie na małej wysokości nad gęsto zaludnionymi obszarami Brukseli.
„Gdy lotnisko jest blisko miasta, zwykle staramy się zmniejszyć ryzyko wystąpienia problemów związanych z bezpieczeństwem i zmniejszamy poziom hałasu” – powiedziała Isabelle Durant, poseł do Parlamentu Europejskiego.
Poprawiła się za to sytuacja mieszkańców flamandzkich gmin Vezembek – Oppem i Far. Tam samoloty latają teraz rzadziej.
„Szczerze mówiąc, mogę zrozumieć, dlaczego mieszkańcy Brukseli nie są szczęśliwi. Zwłaszcza, że istnieją inne rozwiązania, inne kanały, które mogą być realizowane w praktyce np. nad terenami słabo zaludnionymi i przemysłowymi w północnej części Brukseli” – mówi Frederic Petit, burmistrz gminy Oppem – Vezembek.
Prawie 14 tys. ludzi podpisało petycję wzywającą rząd, aby anulować nowy plan. Panuje przekonanie, że władze celowo wprowadziły zmiany. W tej części miasta mieszka wielu cudzoziemców, którzy nie są uprawnieni do brania udziału w wyborach i referendach.
Komentarze
Skomentuj