Kategorie:
Sekretarz stanu USA Anthony Blinken powiedział wczoraj, że członkowie NATO dostają „zielone światło” od USA na wysłanie myśliwców na Ukrainę oraz że USA i sojusznicy zwiększają wsparcie obronne dla państwa ukraińskiego. W niedalekiej przyszłości powinno to oznaczać wysłanie na Ukrainę z Polski samolotów stanowiących uzbrojenie polskiej armii, zamiast tego Stany Zjednoczone pomogą Polsce zdobyć nowe myśliwce, ale oczekuje się, że w przyszłości po tych dostawach pojawi się znacznie więcej propozycji. Czy ta decyzja wzmocni potencjał bojowy armii ukraińskiej i jak bardzo będzie uciążliwa dla Moskwy? Czy można to zakwalifikować jako zaangażowanie wojskowe NATO w walkach na Ukrainie?
Trudno to zinterpretować jako militarne zaangażowanie Ameryki w ten konflikt. Biden zachowuje się bardzo ostrożnie, poważnie traktuje wszystko, co słyszy się z Kremla, wszystkie wypowiedzi stamtąd płynące. Jeśli chodzi o sankcje gospodarcze, tutaj, jak mówią, cała naprzód. Jeśli chodzi o bezpośrednią interwencję militarną Ameryki w konflikcie, to zawsze mówi się, że takiej nie będzie. Tutaj mówimy tylko o dostawie myśliwców, jeśli w ogóle. Co więcej, są to przestarzałe samoloty MiG, które pozostają w Polsce, a zamiast których Ameryka oczywiście coś Polsce zaoferuje. Jeśli te dostawy się rozpoczną, może to zmienić zasady gry. Jeśli na lądzie armia ukraińska zdoła przejąć inicjatywę i odeprzeć zmasowane ofensywy i ostrzał, to w powietrzu dominuje lotnictwo rosyjskie. Jeśli pojawi się tam konkurencja, to, po pierwsze, straty rosyjskiej armii mogą wzrosnąć i w ogóle cały ten ofensywny impuls ze strony Kremla wygaśnie.
Wczoraj główne rosyjskie agencje informacyjne poinformowały, że na Ukrainie prowadzone są prace nad stworzeniem broni jądrowej. Agencje opublikowały swoje raporty, powołując się na źródła w służbach specjalnych, od których rzekomo dowiedziano się, że Ukraina prowadzi potajemnie program jądrowy od 1994 r., a w 2014 r. zintensyfikowała prace w jego ramach. Raporty te mówiły, że za kilka miesięcy na Ukrainie może pojawić się broń nuklearna i biologiczna. Czy rosyjska propaganda wymyśla coraz więcej fantastycznych usprawiedliwień dla rozpoczęcia wojny z Ukrainą? Chyba tak. Wydaje się, że ludzie nie wierzą dostatecznie w te oryginalne informacje. Trzeba jednak próbować karmić lud cały czas nowymi legendami.
Rzeczywiście w Rosji dominuje oryginalna narracja, że w Kijowie są naziści, faszyści, a teraz zostanie przeprowadzona specjalna operacja, która nie zajmie dużo czasu. To gadanie już jednak nie działa, nie ma potwierdzenia tego wszystkiego. Minęło dziesięć dni i żaden faszysta-nazista, tak jak to próbują pokazać narodowi, się nie wybił na popularność w tym tragicznym czasie. Rosjanie mogą mieć wątpliwości, co do tego, co się naprawdę dzieje. To nie przypadek, że zamykają i izolują rosyjską przestrzeń informacyjną, tak że nie ma alternatywnych informacji, alternatywnych narracji i źródeł, które trzymałyby ludzi w oszołomieniu. Teraz budowana jest taka opowieść o piętnastu laboratoriach, w których opracowano broń biologiczną, a wszystkie z jakiegoś powodu stały przy ukraińsko – rosyjskiej granicy, co brzmi jak absurd, ponieważ nie jest do końca jasne, dlaczego tak niebezpieczne obiekty powinny być umieszczane na granicy. Jeśli chodzi o broń jądrową, po prostu nie można jej stworzyć bez zwrócenia uwagi na ten proces, ponieważ wymaga to instalacji do wzbogacania uranu. Po prostu nie da się ich zbudować własnymi rękami gdzieś w garażu. Są to technologie, które trzeba zaczerpnąć z innych krajów. Ukraina nie opracowała i nie opracowuje broni jądrowej.
O tym, że Putin rozpoczął wojnę z Ukrainą, a nie z narodem rosyjskim, powiedział wczoraj estoński minister spraw wewnętrznych Christian Jaani, komentując kwestię pojawiających się na portalach społecznościowych fałszywych informacji o atakach na ludzi mających miejsce rzekomo w Estonii na tle etnicznym. Jaani powiedział, że wojna na Ukrainie nie podzieliła społeczeństwa estońskiego, ponieważ zdecydowana większość ludzi w tym społeczeństwie, niezależnie od narodowości, ma taki sam stosunek do tego, co się dzieje. Jaani powiedział, że za rozpowszechnianiem fałszywych informacji o zamachach stoi reżim Putina, który ma na celu rozbicie społeczeństwa estońskiego i zmniejszenie poczucia bezpieczeństwa wśród mieszkańców Estonii. Dystrybutorzy tych wiadomości naprawdę mają nadzieję, że uda im się wywołać jakieś starcia i panikę, albo ci prowokatorzy działają w zwykłym trybie inercyjnym, po prostu dlatego, że mają taką pracę…
Jeśli cofniesz się 15-20 lat, będzie można zobaczyć, że takich działań Rosja często dopuszczała się wobec sąsiadów. Rosyjskojęzyczne społeczności lokalne były postrzegane jako instrument polityki zagranicznej. Teraz wydaje się, że możliwości takich manipulacji jest znacznie mniej, bo np. rosyjskojęzyczni mieszkańcy krajów bałtyckich wychowali dzieci, które są dwujęzyczne. Płynnie operują estońskim, ale świetnie operują też językiem państwowym kraju, w którym żyją. Mają kilka kanałów pozyskiwania informacji, w przeciwieństwie do starszych pokoleń, których przedstawiciele często otrzymują informacje tylko w języku rosyjskim. Dlatego oczywiście należy zachować czujność w tej sprawie, ale sytuacja nie jest już tak napięta jak 15 lat temu.
Kanclerz estońskiego Ministerstwa Obrony Kusti Salm powiedział wczoraj, że Estonii nie grozi obecnie atak militarny z kilku powodów. Po pierwsze, większość wojsk rosyjskich, znajdujących się tuż przy granicy z Estonią, została wycofana na Ukrainę i tam jednostki te poniosły ogromne straty. Zwiększono także obecność i gotowość sił NATO w Estonii i na całym skrzydle wschodnim. Salm podkreślił, że do dyspozycji Estońskich Sił Zbrojnych oddano 2 tys. żołnierzy brytyjskich, co świadczy o dużym zaufaniu do Estońskich Sił Zbrojnych. Czy rzeczywiście nie ma teraz bezpośredniego zagrożenia militarnego dla Estonii ze strony Rosji?
Odczucia są bardzo realistyczne, ale trzeba wziąć pod uwagę jeden bardzo ważny czynnik. Ten czynnik jest wynikiem działań wojennych na Ukrainie. Jeśli armia rosyjska zostanie pokonana, będzie wrażliwa, a dowództwo wojskowe będzie starało się podzielić ciężar upokorzenia z politycznym kierownictwem kraju. Nie będzie mowy o nowym ataku. Jeśli wynik będzie inny, chociaż nie chcielibyśmy w to wierzyć, to wszystkie oceny sytuacji będą różne. Wówczas zagrożenie dla bezpieczeństwa krajów bałtyckich i Polski wzrośnie wielokrotnie.
Ocena:
Opublikował:
tallinn
Legendarny redaktor portali zmianynaziemi.pl oraz innemedium.pl znany ze swojego niekonwencjonalnego podejścia do poszukiwania tematów kontrowersyjnych i tajemniczych. Dodatkowo jest on wydawcą portali estonczycy.pl oraz tylkoprzyroda.pl gdzie realizuje swoje pasje związane z eksploracją wiadomości ze świata zwierząt |
Komentarze
A poza tym uważam, że NATO, UE i USA muszą zostać zniszczone.
Strony
Skomentuj