Pandy wielkie nie są już uważane za gatunek zagrożony

Kategorie: 

Źródło: Pixabay.com

Pandy jako gatunek nie są już na skraju wyginięcia, choć według chińskich urzędników pozostają nadal gatunkiem na taką ewentualność bardzo wrażliwym. Wysiłki mające na celu zachowanie uroczego pucołowatego misia w końcu się opłaciły!

Stan zagrożenia populacji pand został obniżony, ponieważ liczba osobników na wolności osiągnęła w końcu 1800. Eksperci twierdzą, że krajowi udało się uratować swoje kultowe zwierzę dzięki długoterminowym wysiłkom ochronnym, w tym rozszerzeniu jego siedliska.

 

Chiny uważają pandy za skarb narodowy, ale też „pożyczają” je innym krajom jako narzędzia dyplomatyczne. Nowa klasyfikacja pojawiła się wiele lat po tym, jak Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) usunęła to zwierzę z listy gatunków zagrożonych i ponownie nadała status wrażliwego na wyginięcie w 2016 roku.

 

Jednak w tamtym czasie chińscy urzędnicy zakwestionowali tę decyzję, twierdząc, że może ona wprowadzić ludzi w błąd, aby uwierzyli, że wysiłki państwa na rzecz ochrony rzadkiego zwierzęcia są niewystarczające. Najnowsze oświadczenie chińskiego Ministerstwa Środowiska oznacza pierwszą realną zmianę statusu zwierzęcia na krajowej liście zagrożonych gatunków, która stosuje standardy podobne do tych, które używa IUCN.

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Quark

Może i już nie są ... ale nie

Może i już nie są ... ale nie ma to dla nas i ziemi żadnego znaczenia , gdyż pandy te nie spełniają już w środowisku jakiejś szczególnej roli poza istnieniem i dlatego nastał kres ich czasu a ludzkie wysiłki uratowania ich - nic nie znaczącego - gatunku tylko odwloką w czasie to co i tak nie uniknione . 

Każde zwierzę jakąś rolę spełniać w biotopie musi - inaczej jego gatunek zostaje skazany na wymarcie . I tu można wysnuć teorię , że skoro ograniczaniem liczebności bambusa zajmują się już ludzie (bo roślinę tą przemysłowo wykorzystują) to owe "misie" zjadające wyłącznie bambusowe pędy i liście nie są już przyrodzie potrzebne . Podobnie mogłoby być z koalami , które żywią się tylko eukaliptusem - niestrawnym dla innych zwierząt czy flamingami czerwonymi jedzącymi żyjątka w słonej i zasadowej wodzie płytkich jezior. Gdyby nagle zniknęły komary , meszki i inne drobne owady to i jaskółki poszłyby w odstawkę oraz inne żywiące się nimi ptaki . Jedynie nad człowiekiem ziemska przyroda władzy nie ma bo jako gatunek przesiedlony (a nie endemiczny) i zbyt sprytny oraz łatwo adaptujący się nijak przeszkodom ziemskiej matki ziemi ulec nie może .. 

Skomentuj