Naukowcy twierdzą, że ludzie mogą stać się jadowici jak węże

Kategorie: 

Źródło: Pixabay.com

Powiedzenie: "Jesteś jadowity jak wąż" nabrało właśnie nowego znaczenia. Zespół naukowców doszedł do wniosku, że ludzie i węże mają ze sobą wiele wspólnego. Człowiek posiada genetyczne predyspozycje, aby produkować jad.

 

Jad jest połączeniem białek, które zwierzęta wykorzystują m.in. w samoobronie, a także do unieruchamiania i zabijania swoich ofiar. Zdolność do produkcji jadu rozwinęła się wśród wielu gatunków zwierząt, takich jak węże, pająki, skorpiony czy meduzy. Co więcej, również niektóre ssaki potrafią wydzielać jad.

Naukowcy z Okinawa Institute of Science and Technology Graduate University (OIST) i Australian National University zastanawiali się, w jaki sposób ewoluowały gruczoły jadowe u zwierząt. W tym celu zbadali kilka tysięcy genów, które jak się okazało, ulegają ekspresji podczas uwalniania jadu u zwierząt z gruczołami jadowymi. Badacze odkryli, że te same geny i mechanizmy fizyczne działają również w gruczołach ślinowych innych zwierząt.

 

Okazało się również, że psy, szympansy, a nawet ludzie posiadają swoje własne wersje podobnych genów. Zdaniem naukowców, odkrycie sugeruje, że w dalekiej przyszłości gruczoły ślinowe ludzi mogą wyewoluować do gruczołów jadowych. To oznaczałoby, że ludzie również mogliby stać się jadowici.

 

Ocena: 

3
Średnio: 3 (2 votes)
Opublikował: John Moll
Portret użytkownika John Moll

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu


Komentarze

Portret użytkownika Arya

Tym razem zacznę od końca.

Tym razem zacznę od końca. Link do YT ok, lubię takie nagrania. Szkoda, że nie jest w 432 Hz. Ogólnie wiele osób mówi, że muzyka w stroju 440 Hz jest nienaturalna i nawet szkodliwa, ale jaka jest prawda, tego nie wiem. Natomiast słyszę subtelną różnicę miedzy 432 a 440 Hz. Z ciekawszych nagrań dostępnych na YT w 432 Hz są słowiańskie mantry. Jest ich kilka, ale ja głównie słucham mantry pomyslności, bo najbardziej mi się podoba od strony melodii... i jak dla mnie działa:

Tu link do tej mantry: 

https://www.youtube.com/watch?v=nnVKedTG7k0

Pozostałe znajdziesz wpisując na YT "słowiańska mantra".

 Natrafiłem też na pewne nagranie (skomponowany specjanie utwór) mający na celu synchronizację półkól mózgowych - ciekawa rzecz.

Być może słyszałeś o Hemi Sync, czyli nagraniach tworzonych w Instytucie Monroe (tego samego Monroe, który pisał książki o podróżach poza ciałem). Ja znalazłem coś ciekawego i rodzimego. Zobacz sobie stronę: https://planetaziemia.net/index.htm Ogólnie jest ona poświęcona kilku ciekawym rzeczom, ale w dużej mierze dźwiękowi. Odkąd ją znalazłem, to trochę się zmieniła, więc podaję link do chomika autora tej strony, skąd można  ściągnąć opisane na stronie programy eksploracyjny: https://chomikuj.pl/planetaziemia.net/Exploratorium+Explorers+(PL)/programy+eksploracyjne 

Masz tam 4  programy eksploracyjne. Małe pliki dostępne na tym chomiku, to tylko pojedyncze nagrania z tych 4 dużych programów, więc nie ma potrzeby ich ściągać. Pliki, pomimo że zostały umieszczone na chomiku, można pobrać legalnie. 

Co do samych nagrań, to jest  to coś w rodzaju prowadzonej medytacji, ale w półgodzinnym nagraniu głos osoby prowadzącej to może 5 minut, reszta to specjalne dźwięki. Zresztą sam sobie sprawdzisz.

 

być może jest to jakiś rodzaj kosmicznej nadświadomości twórczej ale i tak niczego to nie wyjaśnia bo skąd zatem się ona wzięła by móc stworzyć "w wielkim wybuchu" całą przestrzeń i materię ?

Koncepcja wielkiego wybuchu wydaje się być słuszna, ale... to po prostu informacja zaczęła się rozprzestrzeniać sama w sobie. Gdy było jej wystarczająco dużo, powstała energia, a potem materia. I to się nie tyczy tylko naszego wszechświata, ale multiuniwersum. Taka teoria tłumaczy więcej, niż przyjęcie, że cała dostępna materia była wielkości atomu, bo skąd by się brała nowa materia... a informacji przybywa niezależnie od czegokolwiek. 

 Pozostaje jeszcze kwestia rozstrzygnięcia , czy istniejemy w bezgranicznym wszechświecie (pojęcie dość nie poważne - bo jak coś może nie mieć granic ?) , czy jednak w jednym z lokalnych wszechświatów

Według teorii informacyjnej prawidłowa jest druga opcja, Wszechświatów jest od groma, a ponieważ informacja się powiela, więc powstają nowe. 

jeśli przyjąć tezę panspermii to przecież gdzieś MUSIAŁO ono powstać ten pierwszy raz

Tylko, że panspermie tyczy się wyłącznie poziomu fizycznego, a myśmy wcześniej rozpatrywali poziom duchowy. Panspermia jest do przyjęcia, ale warunkiem jest powstanie czegoś wcześniej na poziomie duchowym. Ogólna prawda głosi, że rozwiązanie często (a może nawet zawsze) jest, choć o jeden poziom wyżej niż zaistniały problem. Szukanie odpowiedzi na poziomie fizycznym, to w tej kwestii strata czasu. 

Znajdowanie dopowiedzi (mądrości) w stanie relaksacji , odprężenia , medytacji (o niej za chwilę) jest w moim odczuciu "podłączaniem się" do kosmicznego "internetu" - sieci całej dostępnej kosmicznej wszechwiedzy z tym , że o poziomie zaawansowania dostępnym według stopnia zawansowania rozwoju świadomości "przeglądającego"

Kronika Akaszy?  

Dlatego zupełnym błędem jest (tak jak to niektórzy robią) przyjmowanie jakiejś pozycji specjalnej - jak lotos - gdyż w ten sposób zamiast stanu medytacji osiągają oni stan ... umarwienia ciała , poprzez zmuszanie go do utrzymywania przez jakiś czas nienaturalnej (czyli niewygodnej) pozycji.

Zgadzam się. Mój przyjaciel medytuje, zmywając naczynia. Ogólnie ma dość ciekawe doświadczenia w tym temacie, które zaprzeczają temu co opisują książki na temat medytacji, a zwłaszcza medytacji dalekowschodniej.

 po co , uczeń przy tablicy który nie odrazu zna odpowiedź - "patrzy na sufit" ?

Pierwsze, co mi przyszło do głowy, to że szuka odpowiedzi. W NLP jest to dość szeroko omówione, a że NLP leży w kręgu moich zainteresowań, to odpowiedź sama mi się nasunęła. 

obniżają częstotliwość fal mózgowych jeszcze bardziej (niżej) uzyskując stan transu w którym możliwa jest komunikacja pozazmysłowa (kontakt z przodkami z umiwersum , "kosmitami" itd.) 

Jest wiele opisów takich praktyk. Najbardziej znane są chyba książki Castanedy. 

Z tym , że szybki i długotrwały kontakt z obcymi rasami najlepiej uzyskuje się za pomocą wywaru zwanego ayahuaska

Rytuał ayahuaski można było swego czasu przejść w Holandii. Nie wiem, czy jeszcze jest to tam możliwe. Osobiście nie zdecydowałbym się na coś takiego. Wyjątkiem mogłaby być sytuacja, gdybym był chory, na chorobę uznawana przez akademicką medycynę za nieuleczalną. 

Wygląda na to , że to my ludzie cywilizacji zachodu jesteśmy cepem oderwani od rzeczywistości .

To nie, że na to wygląda, tylko to jest fakt. 

 

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Portret użytkownika Quark

Wygląda na to , że w kwestii

Wygląda na to , że w kwestii upodobań muzyczno dźwiękowych znów znaleźliśmy punkt styczny - mnie również podoba się twórczość słowiańska i te piękne idylliczne stroje .. Też czytałem o Strojeniu instrumentów i tym "niby" celowym przekłamaniu aby nas słuchaczy odciąć od "źródła" z tym , że jakoś mnie to nie przekonuje, (ten odnośnik do "chomika" nie działa) . Celowo użyłem terminu "panspermia" aby zacząć od podstawowego poziomu z tym , że przeniesienie tej kwestii na sferę "astralną" też niczego nie wyjaśnia , bo przesuwa to jedynie tą kwestię na sferę niematerialną a pochodzenia źródła tego czynnika / informacji / bóstwa / bytu twórczego (jakkolwiek to nazwać) nie wyjaśnia. Informacja sama w sobie czy to w formie zapisu danych , czy inteligencji , świadomości itp. też musiała gdzieś jakoś powstać - to także nie mogło powstać "z niczego" . Czyli wracamy do punktu wyjścia. Jest to pytanie o pochodzenie wszechświata i tego "źródła" na które sam wskazujesz .. tu wątpię aby ktokolwiek znał odpowiedź. Oczywiście można snuć dywagacje , że małe zaburzenie w pierwotnym stanie równowagi początkowej pustki zainicjowało jakiś punkt kompensacji - miejsce od którego zaczęła się ewolucja bytu źródłowego a gdy ten w końcu powstał zaczął tworzyć czas i przestrzeń oraz materię. Ale co rozumiesz pod pojęciem "informacja" - w tym ujęciu ? Bo jak mogła powstać energia pierwotna a z niej materia to już łatwo wywnioskować mając na uwadze współczesną wiedzę o fizyce cząstek. Załóżmy , że najpierw powstały mikroskopijne płaskie wymiary przestrzenne wypełniające pustą przestrzeń bez materii a potem jakaś siła (może ta "informacja" czymkolwiek była bądź jest) postanowiła je pozwijać , zamknąć czyniąc trójwymiarowymi co wywołało w nich naprężenia czyli powstała energia a resztę teoria strun już dopełnia. Mówisz , że szukanie odpowiedzi z tego "niskiego poziomu" to strata czasu .. a co niby my tutaj robimy ?? Obaj wiemy , że szukanie odpowiedzi "wyższego poziomu" odbywa się poza słowami a nawet myślami , więc ? Żeby wychodować "drzewo świadomości" to najpierw trzeba zacząć od posadzenia ziarenka w glebie , podlewać je , pielegnować to co wyrasta i chronić przed żywiołami a dopiero na końcu można się cieszyć jego owocami - czyli nie ma innej drogi jak od materializmu do transcendentnego zrozumienia. Ja daleki jestem od stosowania / używania psychodelików - nigdy ich nie próbowałem - jestem jedynie ciekawy. Ale dlaczego uważasz , że wywar ten miałby pomóc komuś choremu ? Przecież to nie jest lekarstwo na żadną chorobę a jedynie specyficzny halucynogen w tym przypadku zawierający DMT (dimetylotryptaminę) a substancja ta w żadnym razie nie jest narkotykiem ani "odurzaczem" lecz chemicznym "wytrychem" dającym czasowy dostęp do tych funkcji mózgu , które w normalnym stanie są poza naszą kontrolą - czyli do postrzegania pozazmysłowego w sensie telepatii i widzenia zdalnego (nieograniczonego zasięgiem). Oczywiście jak zawsze w takich przypadkach efekt w dużej mierze uzależniony jest od intencji czyli zamiaru , który motywuje do jego (tego wywaru) spożycia . Dlatego też poruszyłem dla "równowagi" temat wywoływania transu jako alternatywnej "bezpiecznej" ale czasochłonnej metody uzyskania podobnego rezultatu. Tu jednak też nie mam doświadczenia , gdyż zniechęca mnie konieczność wielogodzinnego wprowadzania się w ten stan z niepewnym efektem. Co do medytacji to na samym początku również proponuje się ją z mantrą "OM" - tak naprawdę jest to koncentrat "AUM" - szerzej omówiono to w książce "Życie i nauki mistrzów ..." . Ma to jakiś pozytywny wływ wibracyjny na ciało ale bardziej chyba chodzi tu o uspokojenie umysłu odcinając go od "koła narodzi i śmierci" czyli - wyciszenie. 

Portret użytkownika Arya

Teraz mam czas, by na

Teraz mam czas, by na spokojne odpowiedzieć. 

Też czytałem o Strojeniu instrumentów i tym "niby" celowym przekłamaniu aby nas słuchaczy odciąć od "źródła" z tym , że jakoś mnie to nie przekonuje

Ja nie mam zdania, bo nie jestem w stanie tego sprawdzić. Różnica w strojeniu jest dla mnie słyszalna, ale to tylko tyle.  

 Celowo użyłem terminu "panspermia" aby zacząć od podstawowego poziomu z tym , że przeniesienie tej kwestii na sferę "astralną" też niczego nie wyjaśnia , bo przesuwa to jedynie tą kwestię na sferę niematerialną a pochodzenia źródła tego czynnika / informacji / bóstwa / bytu twórczego (jakkolwiek to nazwać) nie wyjaśnia.

Nie wyjaśnia, możemy snuć tylko domysły. Natomiast wysnuwam wniosek, że wpierw życie pojawiło się na poziomie duchowym, a dopiero potem w świecie materialnym. Jeśli na poziomie duchowym istniało, to zaistnienie na poziomie fizycznym mogło być kwestia woli istot duchowych. W tym temacie dość dobrze to wszystko tłumaczy hiperfizyka (fizyka stworzenia) Jeśli nie oglądałeś, to warto zobaczyć playliste na ten temat: https://www.youtube.com/watch?v=jnxciTVKZ6E&list=PLCVpAAZailg9OSXcfk68H2xd1p9Ljn1wo Nie ze wszystkim się tam do końca zgadzam, ale ogólny zarys jest dla mnie ok. Wiedza z tej playlisty "wyleczyła" mnie z wielu rzeczy, które uważałem, że mogą być prawdą. Teraz wiem, że nie są prawdą, tylko czyimś wymysłem. 

 Informacja sama w sobie czy to w formie zapisu danych , czy inteligencji , świadomości itp. też musiała gdzieś jakoś powstać - to także nie mogło powstać "z niczego" .

W formie zapisu danych owszem, bo będzie wymagać nośnika. Ale gdzie jest zapisany twój ruch gałek ocznych, gdy czytasz ten teksty? A informacja o tym istnieje. Tego typu informacja może nie wymagać nośnika, a jeśli tak, to bierze się z nicości. Wielkie Nic jest Wszystkim Co Jest, ponieważ samo w sobie stanowi informację o sobie. Wiem, że to jest sprzeczne z tym, czego się uczymy od dziecka. Spójrz na to w ten sposób, że informacja się namnaża nawet w pustce. My nazywamy to pustką, bo nie mam tam materii czy energii, ale informacja o pustce istnieje  niezależnie od materii czy energii. To oznacza, że pustka jest przepełniona informacją. Czyli nośnikiem tej informacji jest po prostu pustka, tylko my jeszcze nie potrafimy tego w żaden sposób zmierzyć, no ale sam pisałeś wcześniej o fluktuacjach pustki i jej nieskończonej energii. A nieskończona energia może brać swój początek z... informacji samej w sobie. Czy tak jest, tego nie wiem, ale ja to rozumiem a jeśli to rozumiem, to jako obserwator mam na to wpływ- można powiedzieć, że całe to zjawisko jest zależne od mojej obserwacji. To tylko potwierdza, to, o czym pisaliśmy wcześniej, że na najwyższym poziomie Bóg i JA to tożsame pojęcie.

Ale co rozumiesz pod pojęciem "informacja" - w tym ujęciu ?

Wyobraź sobie, że nasz wszechświat przestaje istnieć. Zanikają wszelkie informacje o tym jak wyglądał, jakie prawa fizyki w nim obowiązywały, jakie istoty żyły itd. Ale to jest informacja niższego rzędu. Bo informacja o tym, że nasz wszechświat istniał, nie ginie razem z nim, ona istnieje dalej albo sama w sobie, albo wciąż gdzieś przebrzmiewa echo istniejącego kiedyś wszechświata. A być może istoty istniejące poza naszym wszechświatem mają zachowaną wiedzę nie tylko na temat samego jego istnienia, ale też tego jak wyglądał i jakie prawa w nim obowiązywały. Pamięć istot byłaby jednak zawodna, ale co jeśli informacja "zapisała" się w nicości jako ostatecznym "nośniku". Tego typu informacja nigdy nie przestaje istnieć. Ale druga strona medalu jest  taka, że tej informacji nieustannie przybywa. Jeśli w tej chwili Ziemia zajmuje określoną pozycję względem Słońca, to jest to już informacja. Nie musi być zapisana na żadnym fizycznym nośniku, ale nawet po tysiącach lat będzie można precyzyjnie obliczyć, jakie było położenie Ziemi względem Słońca dokładnie w chwili, o którą nam chodzi. Ale ponieważ w każdej chwili to położenie się zmienia, to informacji przybywa. W skali całego kosmosu ilość inforacji jest niewyobrażalna, bo to nie tylko położenie planet i gwiazd względem siebie, ale układów słonecznych, galaktyk i innych konstruktów. Ale nie tylko. Każdy ruch nawet najmniejszej cząsteczki to też Informacja. Ale także każda myśl itp. No i gdzie ta informacja może być zapisana? Jak dla mnie tylko nicość ma wystarczająco dużą pojemność, by pomieścić taki ogrom informacji. Inaczej mówiąc ta informacja to czysta matematyka, ponieważ wszystko da się określić przy pomocy odpowiednich danych matematycznych (np. położenie ciał niebieskich względem siebie, ale tez położenie cząstek elementarnych względem siebie), choć nie wszystko w tym temacie wiemy- problematyczne byłoby przedstawienie  w ten sposób czyichś myśli, uczuć czy emocji, co nie oznacza, ze tego się nie da zrobić, tylko że my tego nie potrafimy. Teraz możesz pomyśleć, ze skoro mamy informacje o najmniejszej cząsteczce i tym, co kto myśli, to dysponując komputerem kosmicznym, czyli takim, który byłby w stanie w czasie rzeczywistym przetworzyć tak ogromne ilości informacji, to moglibyśmy ze 100% pewnością wiedzieć, co się wydarzy, a to oznacza, że istnieje przeznaczenie, które tyczy się najmniejszej nawet cząstki. I faktycznie taka jest prawda, ale z drugiej strony oznacza to, że boski plan, o którym tez wcześniej pisaliśmy, został zaplanowany z uwzględnieniem tego, co się będzie działo z każdą najmniejszą cząsteczko, a skoro tak, to nie może zostać niezrealizowany. W kontekście informacji oznacza to, że informacja o każdej cząsteczce jest dokładnie zaplanowana i .... gdzieś już zapisana. Tu można wysnuć kolejny wniosek, że absolut może być nicością, pustką po prostu, co nie powinno dziwić, bo dziś już wiemy, że to, co nas otacza, to właściwie jest pustka....

 

  Załóżmy , że najpierw powstały mikroskopijne płaskie wymiary przestrzenne wypełniające pustą przestrzeń bez materii a potem jakaś siła (może ta "informacja" czymkolwiek była bądź jest) postanowiła je pozwijać , zamknąć czyniąc trójwymiarowymi co wywołało w nich naprężenia czyli powstała energia a resztę teoria strun już dopełnia.

Tylko to, co napisałeś uwzględnia czas. Pewnie słyszałeś, że czas... nie istnieje, istnieje tylko wieczne teraz. Weźmy płytę CD, na której znajduje się 20 utworów. Te utwory (jako zapisana informacja) znajdują sie na płycie cały czas. Nie trzeba ich wgrywać, one już tam są. Ale jaki utwór usłyszysz z głośników, będzie zależało od tego, co wybierzesz. I tak samo działa to, co nazywamy rzeczywistością. Wszystko już jest, a dzieje się to, co wybierzemy. Teraz już chyba nie powinno Cie dziwić, że napisałem, że rzeczywistość to iluzja- bo skoro wszystko jest, a my tylko dokonujemy wyboru... To jest dobrze wytłumaczone w "Rozmowach z Bogiem", ale również fizyka stworzenia to potwierdza. 

Mówisz , że szukanie odpowiedzi z tego "niskiego poziomu" to strata czasu .. a co niby my tutaj robimy ?? Obaj wiemy , że szukanie odpowiedzi "wyższego poziomu" odbywa się poza słowami a nawet myślami , więc ? 

Miałem na myśli naukę, która szuka odpowiedzi na duchowe pytania, na poziomie fizycznym. To nie ma prawa zadziałać. A my szukamy odpowiedzi na te same pytania, ale już na właściwym poziomie. 

 Żeby wychodować "drzewo świadomości" to najpierw trzeba zacząć od posadzenia ziarenka w glebie , podlewać je , pielegnować to co wyrasta i chronić przed żywiołami a dopiero na końcu można się cieszyć jego owocami - czyli nie ma innej drogi jak od materializmu do transcendentnego zrozumienia.

Jest trochę inaczej. Ponieważ istniejemy na trzech poziomach: fizycznym, mentalnym i duchowym równocześnie, więc trzeba zadbać o każdy z tych poziomów. Ludzie często popełniają ten błąd, że idą mocno w duchowość, ale nie dbają o niższe poziomy.  I dlatego nie wzrastają, bo niższe poziomy "trzymają" ich w objęciach fizyczności. Ludzie, którzy dbają tylko o fizyczność, tez nie wzrastają, bo nie rozwijają świadomości. Krótko mówiąc, jeśli chcesz wzrastać, to musisz zadbać o wszystkie trzy poziomy, zachować równowagę. 

Ale dlaczego uważasz , że wywar ten miałby pomóc komuś choremu ? Przecież to nie jest lekarstwo na żadną chorobę a jedynie specyficzny halucynogen 

Oglądałem kiedyś dokument na ten temat. Tu nie chodzi o to, że sam wywar pomaga, tylko o to, że wiele chorób (a może i wszystkie) ma swój początek w naszej psychice. Na przykład żywienie do kogoś urazy przez długi czas, może wywołać chorobe nowotworową (więcej na ten temat np. w książkach Louise L. Hay). A skoro choroba została wywołana przez naszą psychikę, to gdy uda się usunąć przyczynę, to organizm zacznie proces samoleczenia. Przyjęcie halucynogenu może sprawić, że dotrzemy do tych miejsc w psychice, które normalnie są niedostępne. To z kolei oznacza, że możemy dotrzeć do psychicznej przyczyny naszej choroby, że ją sobie uświadomimy i przepracujemy. A gdy się tak stanie, to ponieważ zniknie przyczyna, więc i sama choroba. 

zniechęca mnie konieczność wielogodzinnego wprowadzania się w ten stan z niepewnym efektem.

 

Masz na myśli tranś? To jest do opanowania i można wchodzić w trans w kilka minut. Ja wprowadzałem  w trans inne osoby i zazwyczaj po 10 do 15 minut były już w bardzo głębokim transie. Może być też tak, że jesteś w transie i o tym nie wiesz. To znam z autospsji, jak i z wprowadzania w trans innych osób. Zazwyczaj jak jesteś w transie, to zmysł słuchu jest bardzo wyostrzony. Bardzo ciche dźwięki słyszysz bardzo głośno. Tylko nie należy mylić transu z hipnozą. Nie mam doświadczeń z hipnozą, ale teoretycznie wiem, że jest ona czymś innym niż trans. 

tak naprawdę jest to koncentrat "AUM"

Jest taki znawca Wed Prashant Trivedi. On tłumaczy to trochę inaczej. Tłumaczone na polski wywiady z tym gościem znajdziesz na kanale https://www.youtube.com/channel/UC56sHe2DY6lUJL6QzFIFDXQ tak na szybko jeden film, gdzie o tym mówi, ale z tego co pamiętam to w innym filmie jeszcze głębiej to tłumaczył https://www.youtube.com/watch?v=_Ydb64ccpwE

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Portret użytkownika Quark

Ogólnie zgadzam się z tym

Ogólnie zgadzam się z tym przekazem , nie mam punktów zaczepienia do opozycji . I owszem transu z hipnozą nie mylę , bo hipnoza jest przecież "dojściem do głosu" podświadomości wykorzystującej "interface" świadomości , a trans jest obniżeniem częstotliwości "pracy" świadomości tak jak we śnie - tak to rozumiem. Ale przeszło mi to przez myśl parę razy , czy aby nie znajduję się w stanie świadomej hipnozy ? Co innego Ci powiem .. od dość dawna mam wrażenie , że jestem "tylko" obserwatorem wydarzeń , emocji , uczuć itd. Z głębi siebie - z wnętrza - przyglądam się temu co się mi przydarza , analizuję myśli , emocje , odczucia itp. nawet ból , obojętne co się wydarza - jakbym był badaczem , ciekawym naukowcem . Żebyś mnie dobrze zrozumiał nie mówię tu o analizie zewnętrznej ale o wewnętrznej części osobowości , która bada to co się przydarza ciału nie identyfikując się jednak z nim. Dlatego mówiłem Ci (dużo wcześniej) o nieidentyfikowaniu się z ciałem , które dla mnie jest czymś w rodzaju biomechanicznego transportera. Poruszyłeś kwestię przyczynowo skutkową chorób mających podłoże psychiczne i tu zgoda , z tym że oficjalna medycyna mimo wielce obiecujących danych , badań i eksperymentów wciąż odrzuca tą metodę leczenia z wykorzystaniem psychodelików choć już zaczyna się (medycyna) przekonywać powoli do THC . Czytałem też o wykorzystaniu ibogainy - substancji pozyskiwanej z drzewa Iboga - jako panaceum na pozbywanie się uciążliwych nałogów , a jej działanie wprawia pacjenta w stan podobny śpiączce (pod nadzorem szamana) a po wybudzeniu się po kilku dniach (!) człowiek jest już od nich wolny . I to jest bardzo interesujące , że rośliny produkują wszystko co trzeba by uleczyć dowolną znaną ludzkości chorobę - i teraz spójrz ile z tych drogocennych i jeszcze nie zbadanych gatunków zginęło bezpowrotnie z powodu wycinki puszczy amazońskiej ? A ile ziół zostało wypartych ze środowiska poprzez zmianę charakterystyki gleb działalnością człowieka. Jest taka legenda , która mówi że dawno temu przybył na ziemię pewien "bóg" który zupełnie bezinteresownie badał działanie wszystkich roślin "zjadając je" by sprawdzić ich działanie i podzielić się tą wiedzą z ludzkością . Z drugiej strony , skąd takie zwierzęta wiedzą , które rośliny można zjeść a które są szkodliwe .. ? Mówisz o trzech poziomach istnienia ale wpierw trzeba wiedzieć nie tylko o ich istnieniu ale i sposobach na ich rozwój - pielegnację. Tutaj nauka współczesna rzuca na to "światło" , poziom fizyczny = ciało (jak o nie dbać , niby wszyscy wiedzą ... ale komu się chce ?) , poziom mentalny = intelekt , warto i należy go rozwijać ale jest z tym tak samo jak z ciałem - lenistwo umysłowe to dzisiaj plaga ! No i wreszcie pułap duchowy = podświadomość - "czym skorupka za młodu nasiąknie ..." . Tak jak oczy są zwierciadłem "duszy" tak i są do niej wejściem - to co widzimy , przemoc , nieprawość , gwałt i wszelkie zło wnika poprzez wzrok do naszego wnętrza stając się cześcią wzorców zachowań , które nas później kształtują - psychologia dużo ma tu do powiedzenia. To dlatego mędrcy ( i ci co do tego tytułu aspirowali) uciekali od "świata" aby nie zatruwać "duszy" czyli podświadomości brudem , który jest już niemal wszędzie . I dlatego osiągnięcie oświecenia w naszym współczesnym świecie jest już niemal niemożliwe - gdyż już nie ma dokąd uciec a po drugie wychowywaliśmy się w świecie zatrutym nieprawością , choćby ogladając filmy z "mordobiciem". Jak myślisz , skąd się bierze przemoc w szkołach i innych grupach ? Skąd ta wieczna rywalizacja , prześciganie się , pogoń za dobrami aby "być lepszym" .. Pozostaje jeszcze genetyka , czy wiesz że obecnie uważa się iż możemy zmieniać swe geny poprzez to czego doświadczamy w życiu ? No i czym jest to "śmieciowe" DNA ? Bo mnie się wydaje , że ono wcale nie jest śmieciowe ... gdyż jak sądzę gromadzi ono "doświadczenia" z naszej egzystencji i może być odpowiedzialne za wrażenia o "poprzednich wcieleniach". Dokonujemy wyboru ... oczywiście , ale zawsze i wszędzie w ramach dostępnych opcji - bo jak szeroki "wybór" ma niemowlę , dziecko , nastolatek , który musi się słuchać rodziców i innych "starszych" , którzy żadko kiedy wiedzą co tak naprawdę jest dla niego dobre - żadko , to im się tylko tak wydaje. A szczególnie problem ten dotyka te dzieci , które są dużo bardziej świadome i rozwinięte "mentalnie i duchowo" niż by się wydawać mogło ich "nie oświeconym" opiekunom. To dlatego tak wiele potencjału twórczego owych niedocenionych istot zostało i wciąż jest marnowane.  Genetyka determinuje także te zjawiska . - Jaki ojciec taki syn - co na górze to na dole - z kim przestajesz , takim się stajesz == to jest właśnie karma - balast , ciężar , kotwica . A ezoteryka opisując te zjawiska językiem "górnolotnym" była jedynie formą przekazywania tej "ukrytej wiedzy" do momentu uzyskania przez ludzkość umiejętności jej zrozumienia i wykorzystania . To tak jak z mitami o przybywających z "nieba" bogach na ognistych rydwanach itd. , które są jedynie opisami obserwacji zjawisk oczyma ludzi nie zdających sobie sprawy z natury rzeczy na jakie patrzą .. Dlatego mówiłem wcześniej o uwarunkowaniach , determinacji , zależnościach i wąskim zakresie możliwości do wyboru . I o ile ograniczenia psychologiczne (karmę ducha) da się w pewnym stopniu przepracować , zniwelować (ale nigdy do końca się tak nie stanie) to już "karma" ciała czyli genetyka jest nie do przeskoczenia - to trzeba przeżyć mając to co jest. Zauważ , że często wygląd (twarz) świadczy o osobowości - ja przynajmniej ją (to kto kim pewnie jest) - z grubsza po twarzy rozpoznaję. Konfucjusz powiedział : nie należy się przyjaźnić (kolegować) z ludźmi o poziomie intelektualnym (dużo) niższym od swojego - {nie jest to dokladny cytat} - a ktoś inny rzekł : lepiej mieć w sercu ranę niż kamień zamiast serca .. Nie jest to łatwe (pierwsza teza) gdy podlega się uwarunkowaniom społecznym i bolesne (druga część) gdy nie ma się wielkiego wyboru będąc jednocześnie człowiekiem nowej ery - która może dopiero nadejść - nie wiadomo kiedy ..

Portret użytkownika Arya

Dużo tematów poruszyłeś.

Dużo tematów poruszyłeś. Odpowiem na wszystko, w czym mam wiedzę, ale nie we wszystkim mam.

hipnoza jest przecież "dojściem do głosu" podświadomości wykorzystującej "interface" świadomości , a trans jest obniżeniem częstotliwości "pracy" świadomości tak jak we śnie - tak to rozumiem. 

Ciekawa definicja hipnozy. Trans to faktycznie obniżenie częstotliwości pracy, nawet nie tyle świadomości samej w sobie, tylko fizycznego mózgu. Z fal beta podczas transu mózg obniża częstotliwość do fal alfa lub w przypadku bardzo głębokiego transu do theta, a może nawet do delta, ale osobiście chyba mi się nie udało zejść nigdy niżej niż do theta, a jak wprowadzasz w trans inną osobę, to gdyby weszła fale delta, to najprawdopodobniej by zasnęła. Osoby, które ja wprowadzałem w trans, nigdy nie zasypiały i wychodziły z niego od razu po podaniu polecenia, że mają się wybudzić. 

Ale przeszło mi to przez myśl parę razy , czy aby nie znajduję się w stanie świadomej hipnozy ?

Co jakiś czas i tak każdy z nas wpada w trans. To się dzieje wielokrotnie w ciągu każdego dnia, ale zazwyczaj trwa bardzo krótko. Choć można wpaść w trans trwający godzinę lub dłużej. Na przykład podczas oglądania jakiejś treści w telewizji, lub robieniu czegoś innego, co nas bardzo pochłania, ktoś może nas wołać po imieniu, a my nie usłyszymy, bo... jesteśmy w transie i jesteśmy bardzo mocno skupieni na czymś. Wcześniej pisałem, ze trans wyostrza słuch, ale ten rodzaj transu jest pod tym względem inny, więc może to już nie jest trans, a bardziej autohipnoza, bo zmysły działają, ale wybiórczo. Coś takiego przeżyłem w zeszłą niedzielę. Byłem bardzo zajęty treściami na moim smartfonie i nie słyszałem, że moja mam mnie woła. 

od dość dawna mam wrażenie , że jestem "tylko" obserwatorem wydarzeń , emocji , uczuć itd.

Czasami też tak mam. Teraz mniej czasu poświęcam na niektóre rzeczy, ale kiedyś codziennie stosowałam metodę Silvy, pracowałem ze snami, z projekcją astralną itp. i wtedy często miałem takie same wrażenia, jak Ty. Bardzo często doświadczałem też deja vu. Więc to chyba jest tak, że jak się tym zajmujesz, to wywiera to właśnie taki wpływ. Gdy przestajesz (a na kilka lat przestałem się zajmować duchowością i pokrewnymi tematami), to te wrażenie zanika. 

Poruszyłeś kwestię przyczynowo skutkową chorób mających podłoże psychiczne i tu zgoda , z tym że oficjalna medycyna mimo wielce obiecujących danych , badań i eksperymentów wciąż odrzuca tą metodę leczenia z wykorzystaniem psychodelików choć już zaczyna się (medycyna) przekonywać powoli do THC .

Oficjalna medycyna sobie, a alternatywna sobie. Ideałem byłoby połączenie ich obu. W każdym razie obserwuję, że coraz więcej osób ze środowiska tej oficjalnej medycyny zaczyna  się interesować medycyna alternatywna. Jednym z prekursorów był O. Carl Simonton, który twierdził, że raka można leczyć technikami relaksacyjnymi i wizualizacyjnymi. 

rośliny produkują wszystko co trzeba by uleczyć dowolną znaną ludzkości chorobę

Dla mnie oznacza to, że człowiek albo narodził się na Ziemi,  a nie że jacyś kosmici są odpowiedzialni za stworzenie człowieka. Druga opcja jest taka, ze owszem mogli nas utworzyć kosmici, ale mieli też wpływ na roślinność na Ziemi. No bo skoro te rośliny produkują wszystko, co jest nam potrzebne do wyleczenia... Oczywiście jeśli pochodzimy z Ziemi, to kosmici mogli cos tam grzebać w naszej genetyce, ale jeśli modyfikujemy genetycznie rośliny, to po kilku pokoleniach (około 3 do 5)  ich genetyka i tak wraca do pierwotnego stanu, więc z ludźmi prawdopodobnie jest tak samo. 

teraz spójrz ile z tych drogocennych i jeszcze nie zbadanych gatunków zginęło bezpowrotnie z powodu wycinki puszczy amazońskiej

I ciekawe ile jeszcze zginie. 

 

Mówisz o trzech poziomach istnienia ale wpierw trzeba wiedzieć nie tylko o ich istnieniu ale i sposobach na ich rozwój - pielegnację. Tutaj nauka współczesna rzuca na to "światło" , poziom fizyczny = ciało (jak o nie dbać , niby wszyscy wiedzą ... ale komu się chce ?) , poziom mentalny = intelekt , warto i należy go rozwijać ale jest z tym tak samo jak z ciałem - lenistwo umysłowe to dzisiaj plaga ! No i wreszcie pułap duchowy = podświadomość - "czym skorupka za młodu nasiąknie ..." 

O ich istnieniu wiele osób wie. O sposobach na pielęgnację już mniej. A już mało kto rozumie, czym jest poziom duchowy. Poziom duchowy to nie jest podświadomość, czy nadświadomość, tylko swego rodzaju energetyka. Ale ta energetyka jest niczym kodeks drogowy. Jeśli znak mówi, że masz skręcić w prawo, a Ty skręcisz w lewo, to potem nie ma się co dziwić, że coś złego się wydarzy. Innymi słowy, poziom duchowy to zbiór praw i zasad. Gdy ich przestrzegasz, idziesz przodu, wszystko się układa. Gdy "skręcisz w lewo", zaczyna się dziać nie tak, jakbyś chciał. Najwyższa część poziomu duchowego, to jest to,  o czym dyskutowaliśmy wcześniej, a mianowicie informacja. I dlatego porównałem go do kodeksu drogowego, bo kodeks drogowy, to też nic innego jak informacja o tym jak działać i co robić, by dotrzeć bezpiecznie z punktu  A do punktu B. Jak ktoś nie zna praw poziomu duchowego... naraża się na kłopoty. Natomiast same te prawa powinny być stosowane na poziomie mentalnym i fizycznym, Dlatego napisałem, ze my funkcjonujemy przez cały czas na wszystkich trzech poziomach jednocześnie i że powinniśmy dbać o każdy z tych poziomów. Bo nawet jeśli znasz prawa poziomu duchowego, ale ich nie zastosujesz..... 

To dlatego mędrcy ( i ci co do tego tytułu aspirowali) uciekali od "świata" aby nie zatruwać "duszy" czyli podświadomości brudem , który jest już niemal wszędzie .

Tylko czy ucieczka jest dobrym rozwiązaniem? Złu trzeba się przeciwstawić. Jeśli tego nie zrobisz, to urośnie w siłę i w końcu Cię dopadnie niezależnie od tego, jak daleko uciekniesz. A od siebie samego nie uciekniesz. Wydaję się, że to rozumieli tylko niektórzy mistrzowie i dlatego otwierali swoje aszramy i byli dostępni dla ludzi. Owszem aszramy otwierali w mało ciekawych miejscach, ale to raczej dlatego, by docierali do nich osoby, którym naprawdę zależy, a nie dlatego by uciec. 

 I dlatego osiągnięcie oświecenia w naszym współczesnym świecie jest już niemal niemożliwe - gdyż już nie ma dokąd uciec

No właśnie, nie przeciwstawiono się złu i taki mamy efekt. "Mistrzowie" (i chyba wiesz, dlaczego w cudzysłowie) plują sobie w brodę, ze nic nie zrobili, bo zło wyciąga po nich swoje ręce. Jest też opcja, że przeszli na ciemną stronę i im pasuje to jak jest. 

 

czy wiesz że obecnie uważa się iż możemy zmieniać swe geny poprzez to czego doświadczamy w życiu ? 

Zajmuje się tym nauka nazwana epigenetyką.  

No i czym jest to "śmieciowe" DNA ? Bo mnie się wydaje , że ono wcale nie jest śmieciowe ... gdyż jak sądzę gromadzi ono "doświadczenia" z naszej egzystencji i może być odpowiedzialne za wrażenia o "poprzednich wcieleniach". 

Tu wchodzimy w pamięć rodową, nową medycynę germańską i pokrewne nauki. Moja wiedza na ten temat jest zbyt mała, bym mógł się sensownie wypowiedzieć.

A ezoteryka opisując te zjawiska językiem "górnolotnym" była jedynie formą przekazywania tej "ukrytej wiedzy" do momentu uzyskania przez ludzkość umiejętności jej zrozumienia i wykorzystania .

Kiedyś ezoteryka mnie fascynowała. Czytałem książki takich autorów jak Helena Bławatska czy Annie Besant. Dziś wiem, że było tam trochę prawdy, ale zbyt mało. Te osoby tej prawdy dopiero szukały i dzieliły się tym, co udało im się odkryć. Dzięki nim wiemy dziś więcej i nasza wiedza jest mocno do przodu, ale czytanie ich książek to tylko z ciekawości, a nie dla zdobycia konkretnej wiedzy, bo jej tam po prostu nie ma i jest masa innych książek, w których wiedza jest. 

"karma" ciała czyli genetyka jest nie do przeskoczenia 

Trochę nie rozumiem, bo wcześniej pisałeś, że uważa się, iż możemy zmieniać swe geny.

Zauważ , że często wygląd (twarz) świadczy o osobowości - ja przynajmniej ją (to kto kim pewnie jest) - z grubsza po twarzy rozpoznaję. 

Ja zaobserwowałem coś takiego, że osoby podobne do siebie, mają podobnie brzmiący głos. Poznałem kiedyś gościa, który był podobny do Zbigniewa Bońka. Gdy się odezwał, to tak jakbym słyszał Bońka. Wniosek jest taki, że wygląd determinuje/ma wpływ na struny głosowe. A jeśli ma wpływ na struny głosowe, to może mieć wpływ na inne rzeczy. 

Konfucjusz powiedział : nie należy się przyjaźnić (kolegować) z ludźmi o poziomie intelektualnym (dużo) niższym od swojego

Prawda. Ja w miarę możliwości staram się otacza ludźmi mądrzejszymi ode mnie, bo tylko od takich ludzi mogę się czegoś nowego nauczyć.

 

P.S. Nie pochodzisz może ze Śląska? Czytam inne twoje komentarze i zauważyłem, że używasz słownictwa specyficznego dla osób pochodzących właśnie ze Śląska. Za chwilę może się jeszcze okazać, że się znamy w realu, tylko nie wiemy, kim jest ten drugi.... XD

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Portret użytkownika Quark

No to od końca .. też ciałem

No to od końca .. też ciałem Cię "podejść" aby jakoś sprawdzić , czy przypadkiem się jakoś wcześniej nie spotkaliśmy bo coś mi na to wskazywało (miałem taki zamiar) ale skoro sam już powiedzieś skąd jesteś to wiem , że tak nie było - mieszkam na Mazowszu. Ten komentarz o którym wspomniałeś (to jedyny taki) , miał na celu "wbicie szpilki" bacy - i tylko oto chodziło , bo mnie nieco zadrażnił - i został opublikowany nie pod jego wpisem ale jako niezależny (nie wiem czy to był mój błąd czy czyjś "psikus" ?) - stąd tyle miał (-) i owszem jeden (+) ... domyśliłem się , że to od Ciebie .. ----- Może to dlatego , że staram się poszerzać słownictwo oraz zakres pojęciowy mając też na uwadze uwagi polonistki z podstawówki.  Ale jak powiesz gdzie byłeś "we wojsku" jeśli byłeś , to będę miał klarowną jasność - gdyż tam spotkałem kogoś bardzo wyjątkowego (niestety szybko nas rozdzielili). {Ostróda , rocznik 1997 , szkółka kierowców - ja byłem w 2 plutonie on w 4.) To mi przypomina znów scenę z filmu : "Człowiek z ziemi". Otaczać się ludźmi mądrzejszymi ... o niczym innym nie marzę ... gdyby to było takie proste , jednak ktoś musi czuwać by mógł spać ktoś ... rozumiesz co mam na myśli ? Przypomnij sobie film (jeśli oglądałeś) pt: " Niezniszczalny" z Brucem Willisem - dwa bieguny jednej osi mocy. Co do istnienia tkz: sobowtórów  myślę , że jest to efekt ograniczonej ilości "wzorców" wyglądu z puli genetycznej - czasem podobieństwo np. do kogoś znanego obejmuje tylko dolną bądź górną część twarzy. Wracając do pojęcia "karma" ciała - to rozumiem to jako komplet psychofizycznych możliwości dostępnych w danym genotypie jaki mamy , zaś niektóre geny owszem się zmieniają ale nie te determinujące budowę ciała (i jego możliwości ), predyspozycje i talenty a te odpowiedzialne np. za dostosowywanie się do środowiska czyli np. jeśli ktoś wystarczająco długo mieszka na terenie silnego promieniowania to zaczyna się na to uodparniać i żyć zupełnie normalnie , podczas gdy świerzo przybyli na te tereny zaczynają wkrótce chorować. I są na to silne dowody bo tak właśnie zareagowali mieszkańcy pewnego miasteczka w Kazachstanie gdzie obok był poligon atomowy i promieniowanie tam jest tak silne , że u nas wystąpiła by choroba popromienna (po kilku dniach już) a im NIC nie jest - nawet starcom ! https://www.youtube.com/watch?v=6jWy0lL5RZQ   Ezoteryka - zapewne pamiętasz jak pisałem o tym , że porzuciłem poszukiwanie prawd w "mądrych książkach" gdyż jest to jedynie zgłębianie czyichś myśli i koncepcji , które do niczego więcej już nie prowadzą , bo tylko pogłębiają intelektualizowanie , a pewnego dnia osiąga się poziom wykraczający poza literaturę popularyzującą i trzeba to zostawić . Ale tymi tematami także się kiedyś interesowałem i tu konieczne jest pewne wyjaśnienie - (wspomniałem Ci już kiedyś o tkw. teście osobowości - predyspozycji) - otóż wiedz , że rozmawiasz z umysłem ścisłym i racjonalnym posługującym się głownie logiką i myśleniem analitycznym. {mój IQ = 128} , dlatego i mnogość tematów na które mam coś do powiedzenia nie powinno nikogo dziwić - a raczej cieszyć :-)  .Jesteś jak dotąd trzecią osobą , która jak mniemam ma wystarczająco piękny umysł aby mi dorównać w rozmowie w szerokim spektrum konwersacji  - co jest wartością dla mnie nadrzedną . Tak mam. I teraz gdyby przenieść mnie w czasy Star Trek-a , zapewne byłbym Wolkaninem . (choć mój pseudonim zaczerpnąłem z DS9 - stacji kosmicznej jako moje przeciwnieństwo - taki "żarcik".) Pamięć rodowa - widzisz , bo tu nie chodzi oto byś mi zaprezentował wiedzę skąś tam - ale swoje zdanie , jak to rozumiesz - tak jak "objawiam" Ci moje myśli , które opieram na swoim rozumowaniu (oczywiście wspartym zaczerpniętą wiedzą) i teraz przyjrzyj się zwierzętom .. skąd one wiedzą co robić , jak się zachować i czego unikać zaraz po urodzeniu (dzikie antylopy np.) ? Skąd kot wie jak dbać o swoje futerko ? Ta cała wiedza zapisana jest genetycznie , bo zwierzęta nie posiadają zdolności do jej werbalnego przekazywania nie mówiąc już o czasie w jakim zwierzak musi dorosnąć . Stąd mój wniosek , że podobny mechanizm zapewne funkcjonuje też u ludzi tylko , że dotyczy nieco innej sfery - właśnie tej rodowej.  Twierdzisz , że winę ponoszą mędrcy gdyż nie zwalczali zła na świecie .. a czymże jest owo "zlo" ? Czy ono istnieje ? - NIE ! To co nazywamy "złem" jest jedynie brakiem współczucia (nauki buddyjskie szeroko to objaśniają) a zatem nie można zwalczyć czegoś co nie istnieje ! A co robili owi mędrcy , mistrzowie i nauczyciele ? Ujawniali światu (czyli ludziom) swe mądrości właśnie po to by owego braku było jak najmniej . Najbardziej oczywisty przykład : Jezus - czyż nie namawiał : czyńcie tak jak chcecie aby i wam uczyniono ? A co go za te mądre słowo spotkało ... ? Z drugiej strony : "mądrej głowie dość po słowie a głupiemu i referatu mało" - co to znaczy ? , że mądremu tłumaczyć nie trzeba a głupiemu nie warto bo i tak nie zechce słuchać ... I myślisz , że to są tylko "frazesy" .. nie .. są to także moje prawdy , na własnej skórze sprawdzone. Mówi się , że Bóg (ten który jest miłością) dał ludziom wolną wolę ale nikogo nie może nakłonić aby i jego kochano , choć on (podobno) kocha ludzi .. wiesz mi doskonale go rozumiem - to również jest częścią mojej prawdy.  Poziom duchowy - kodeks , rozpatrując to z tego poziomu można założyć , że jesteśmy tu gdzie żyjemy i spotkało nas to co zaszło , ponieważ jako istoty niedoskonałe nie rozumiemy owego nadrzędnego prawa i tu zgoda. Ale co tym prawem jest  ?  - w moim rozumieniu - miłość.  Ale jestem przekonany , że ogromna większość ludzi nie ma bladego pojęcia co to słowo oznacza naprawdę .  A jest to tym na co wskazałem "mówiąc" - ja jestem innym ty.  Czyli - "Miłuj bliźniego swego jak samego siebie" - ale i te mądrości ludziom ułomnym (ubogim w duchu) właściwie nic nie mówią - dlatego na świecie panuje "zło". I wszelkie próby wyjaśniania tych zagadnień są z góry skazane na niepowodzenie. Dlatego też wiele razy sugerowałem , że najpierw : chwasty trzeba wrzucić w ogień aby one i ich nasienie spłonęło nie dławiąc więcej wzrostu kwiatów . A co robią "kwiatki" ? Zamiast stawić opór często poddają się uniżenie aby i na nich nie spadł gniew chwasta ! - oto przyczyna ludzkich nieszczęść w skali globu. A to co napisałem o ucieczce od "świata" dotyczyło unikniecia wchłaniania brudu , krocząc drogą oświecenia. Bo trzeba sobie zadać pytanie co jest najważniejsze ? Użeranie się ze "światem" ze z góry straconej pozycji czy jednak osiągnięcie oświecenia . Ale owszem dokąd kolwiek by się udać każdy zabierze ze sobą swój "balast" - dlatego to nie ma sensu - wpier trzeba opróżnić ten "dzban" aby mieć miejsce do napełniania go tym co najważniejsze. Dlatego nasze czasy temu rozwojowi skrajnie niesprzyjają . Bo nawet jak zaczniemy owe wnętrze czyścić to nie uchronimy się od ponownego zabrudzenia jak podczas odkurzania gdy trwa burza piaskowa a dzwi pozostaj otwarte .. gdyż zalew informacji z każdego miejsca i o każdej porze jest wręcz przeogromny - i przeważnie tych złych. Ktoś już obliczył , że statystyczny europejczyk "wchłania" dziennie (!) tyle informacji - całkowicie mu zbędnych ile człowiek w średniowieczu - przez całe życie ! I weż tu teraz człowieku się za sprzątanie - syzyfowa praca. Teraz jeszcze o roślinkach - DMT (zawarte w ajałasce) stosuje się do nawiazywania kontaktu z obcymi / przodkami - głównie . A jako substancję wspomagającą leczenie zaburzeń psychicznych (ich przepracowanie) stosuje się psylocybinę (zawartą w "trujących" grzybkach) oraz kwas lizergowy czyli LSD , też produkowane przez grzybka ale pasożytniczo rosnącego na kłosach zborza - z tym , że obecnie syntetyzuje się go gdyż grzyb ten (sporysz) wytwarza go razem z innymi niestety szkodliwymi substancjami. I tu ciekawostka , wiele procesów o "czary" były niestety efektem spożycia mąki z "zakażonej" owym grzybem kłosów - ludzie widzieli po tym "strasne" rzeczy - diabły i takie tam - jak to w średniowieczu - resztę sobie doczytasz. Pochodzenie człowiek jest jasne - stworzeni na obraz i podobieństwo - księga rodzaju to wyjaśnia ale trzeba umieć czytać to co między wierszami . Oględnie mówiąc nie jesteśmy tu gatunkiem endemicznym lecz zmodyfikowaną wersją naszych ziemskich przodków ale (!) nie wszyscy bo część ludzkości (niewielka ale jednak) została tu przywieziona z innej planety i odróżnia ich od nas (większości) głownie grupa krwi a także część genów - mówią też o tym ich prastare legendy o pochodzeniu. 

Portret użytkownika Arya

Haha na bacy trochę pocisłeś.

Haha na bacy trochę pocisłeś. On nie jest głupi, ale nie rozumie praw, o których my tu piszemy i potem wychodzą takie głupoty. 

W wojsku się nie spotkaliśmy, bo ja byłem rok wcześniej w Ełku. 

Otaczać się ludźmi mądrzejszymi ... o niczym innym nie marzę ... gdyby to było takie proste

Proste jest, tylko nie jest łatwe, bo takich osób nie na zbyt wiele. Ale nie jest to też niemożliwe. Jak to mówią, kto szuka ten znajdzie. 

jeśli ktoś wystarczająco długo mieszka na terenie silnego promieniowania to zaczyna się na to uodparniać i żyć zupełnie normalnie , podczas gdy świerzo przybyli na te tereny zaczynają wkrótce chorować. 

Tak samo z uodpornieniem na trucizny. Kiedyś czytałem, że możnowładcy, którzy się bali, że mogą zostać otruci, przyjmowali najpierw malutkie, a potem coraz większe dawki trucizn, by się uodpornić. Skoro to działa w przypadku trucizn, to w przypadku promieniowania tez będzie działać.  

pamiętasz jak pisałem o tym , że porzuciłem poszukiwanie prawd w "mądrych książkach"

Pamiętam.  Ale o ile szukanie prawd w książkach może się okazać stratą czasu, o tyle bez pomocy/porady drugiej osoby czasem można przeoczyć coś ważnego. Podam przykład, który to dobrze ilustruje. Wyobraź sobie sytuację, że jest pociąg i luksusowy przedział. W tym luksusowym przedziale jest dostępne totalnie wszystko, co tylko może być, łącznie ze złotymi klamkami. Krótko mówiąc full wypas. I w tym przedziale jest sobie jakaś osoba. Będąc w środku, czuje się super, no bo przecież luksus... Nie dostrzega tego, że na zewnątrz na wagonie, w którym jedzie, jest napisane: "W tym przedziale jedzie idiota". I tak samo jest z naszym umysłem- pewne rzeczy łatwiej dostrzec innym osobom niż nam samym.

rozmawiasz z umysłem ścisłym i racjonalnym posługującym się głownie logiką i myśleniem analitycznym. {mój IQ = 128} , dlatego i mnogość tematów na które mam coś do powiedzenia nie powinno nikogo dziwić - a raczej cieszyć :-) 

Nigdy nie robiłem testu IQ, więc nie wiem, ile ono u mnie wynosi. Moja siostra robiła i wyszło jej 121 punktów. Tylko jakoś tak się składa, że to zawsze ona przychodzi do mnie po poradę. Ale ponieważ znam osoby o bardzo wysokim IQ (160 i więcej), to zauważyłem, że takie osoby mają często problemy. Ich drażni, jak ktoś czegoś nie rozumie. Mają też problemy w sferze emocjonalnej i bywa, że nie radzą sobie w życiu. IQ to tylko jeden z wielu czynników, z moich obserwacji wynika, że iloraz inteligencji nie zawsze świadczy o mądrości. Wolę osoby z przedziału 100-140 punktów, bo z tymi, co mają więcej, ciężko się dogadać, tak samo jak z tymi, co mają poniżej 90 punktów. 

mój pseudonim zaczerpnąłem z DS9 

Widziałem tylko kilka odcinków pierwszego sezonu, więc nie kojarzę..... 

Pamięć rodowa - widzisz , bo tu nie chodzi oto byś mi zaprezentował wiedzę skąś tam - ale swoje zdanie

Rozumiem. Mnie to nigdy nie interesowało, więc nie mam punktów odniesienia. Nie mogę opisać własnych doświadczeń, bo nie wiem, co mógłbym w tym temacie napisać. Owszem w innych tematach snuje dywagacje i przedstawiam swoje teorie, bo poziom wiedzy mi na to pozwala. Ale tu, nie znam nawet teorii, więc tym bardziej o praktyce nie będę się wypowiadał. 

przyjrzyj się zwierzętom .. skąd one wiedzą co robić , jak się zachować i czego unikać zaraz po urodzeniu (dzikie antylopy np.) ? Skąd kot wie jak dbać o swoje futerko ? Ta cała wiedza zapisana jest genetycznie , bo zwierzęta nie posiadają zdolności do jej werbalnego przekazywania nie mówiąc już o czasie w jakim zwierzak musi dorosnąć . Stąd mój wniosek , że podobny mechanizm zapewne funkcjonuje też u ludzi tylko , że dotyczy nieco innej sfery - właśnie tej rodowej.

Zgadzam się, ze jeśli działa u zwierząt, to u ludzi również będzie działać. Wszak genom człowieka i szympansa jest w 99% taki sam. 

Twierdzisz , że winę ponoszą mędrcy gdyż nie zwalczali zła na świecie .. a czymże jest owo "zlo" ? Czy ono istnieje ? - NIE ! To co nazywamy "złem" jest jedynie brakiem współczucia (nauki buddyjskie szeroko to objaśniają) a zatem nie można zwalczyć czegoś co nie istnieje ! A co robili owi mędrcy , mistrzowie i nauczyciele ? Ujawniali światu (czyli ludziom) swe mądrości właśnie po to by owego braku było jak najmniej .

I tak i nie. To zależy, z jakiego poziomu będziemy to rozpatrywać. Na każdym poziomie odpowiedź może (i zazwyczaj jest) być inna. Ty opisałeś poziom duchowy i opisałeś go prawidłowo. Ale na poziomie fizyczno-mentalnym trzeba się złu przeciwstawić poprzez konfrontację z nim. Słowo konfrontacja jest bardzo ciekawe. "Kon" oznacza prawa, zasady, reguły, w sensie zbioru (stąd takie słowo jak konstytucja, która jest zbiorem praw). "front" nie trzeba tłumaczyć, co znaczy. "Acja" lub "cja" to nakładka osobowości. Całość można przetłumaczyć, jako wzięcie na klatę (frontalnie) zgodnie z panującymi prawami czy zasadami. Sam sobie odpowiedz, jak zachowali się ci mędrcy na poziomie fizyczno-mentalnym. 

czyńcie tak jak chcecie aby i wam uczyniono

Nie wiem, czy te słowa powiedział Jezus, ale wiem, że potraktowanie ich w 100% poważnie może przynieść więcej  szkody, niż dać pożytku. Co jeśli ktoś jest masochistą i ponieważ lubi jak mu się zadaje ból, więc będzie go zadawać innym? Myślę, że więcej przykładów znajdziesz sam, bo można je mnożyć i mnożyć. To zdanie powinno brzmieć: "Czyń innym tak, by było to dla nich korzystne". 

są to także moje prawdy

to również jest częścią mojej prawdy

Twojej prawdy. Już chyba pisałem, ze nie ma prawdy obiektywnej, ale jest prawda uniwersalna. Prawda uniwersalna "stoi wyżej" niż moja/twoja. Tak jak z tym memem:  https://jednoslowohome.files.wordpress.com/2021/04/6-and-9-meme.gif Jeden widzi 6 (swoją prawdę) a drugi 9 (też swoją prawdę), a prawda uniwersalna głosi, że postrzeganie jest zależne od punktu widzenia. 

Poziom duchowy - kodeks , rozpatrując to z tego poziomu można założyć , że jesteśmy tu gdzie żyjemy i spotkało nas to co zaszło , ponieważ jako istoty niedoskonałe nie rozumiemy owego nadrzędnego prawa i tu zgoda. Ale co tym prawem jest  ?  - w moim rozumieniu - miłość. 

Rozumowanie słuszne. A teraz przypomnij sobie historię o duszyczce Smile Po raz kolejny okazuje się, że jej zamieszczenie jest  po coś, bo mamy punkt  odniesienia i nie muszę się rozpisywać.  

Ale jestem przekonany , że ogromna większość ludzi nie ma bladego pojęcia co to słowo oznacza naprawdę .  A jest to tym na co wskazałem "mówiąc" - ja jestem innym ty.  Czyli - "Miłuj bliźniego swego jak samego siebie" - ale i te mądrości ludziom ułomnym (ubogim w duchu) właściwie nic nie mówią - dlatego na świecie panuje "zło". 

W języku polskim mamy pewien problem. Ludzie często mówią drugiej osobie: "kocham cię". Ale "kocham cię" oznacza tylko poziom fizyczny: dotykanie, całowanie, przytulanie czy seks. Na poziomie duchowym nie ma "kocham cię", tylko "miłuję cię". Ile osób mówi drugiemu, że go miłuje? To najbardziej widać jak się związek kończy. Wtedy jedna osoba mówi drugiej, że ją kocha, co faktycznie jest wtedy prawdą, bo nie chce by odeszła. Gdyby ją miłowała, to pozwoliłaby jej spokojnie odejść. 

Dlatego też wiele razy sugerowałem , że najpierw : chwasty trzeba wrzucić w ogień aby one i ich nasienie spłonęło nie dławiąc więcej wzrostu kwiatów . A co robią "kwiatki" ? Zamiast stawić opór często poddają się uniżenie aby i na nich nie spadł gniew chwasta ! - oto przyczyna ludzkich nieszczęść w skali globu.

Ciekawe, że kwiatki mają stawić opór, ale mistrzowie już nie.... No i mamy jak mamy. Tyle że każdy z nas powinien w miarę możliwości przeciwstawić się złu. Nas "kwiatków" jest ponad 7 miliardów, a "chwastów" co najwyżej kilka milionów.... 

Bo trzeba sobie zadać pytanie co jest najważniejsze ? Użeranie się ze "światem" ze z góry straconej pozycji czy jednak osiągnięcie oświecenia . 

Sam nic nie zdziałasz, ale jak się dwóch lub więcej dogada, to można zmienić system. Jak to mówi powiedzenie: "Gdy ludzi kupa to Herkules dupa". Nie jesteśmy na straconej pozycji, tylko nasz przeciwnik wykorzystuje rzymską maksymę "dziel i rządź". Sam wcześniej napisałeś, że już nie ma gdzie uciekać, a jeśli tak, to by uzyskać oświecenie, trzeba jednak będzie podziałać na poziomie fizycznym i im prędzej ludzkość to zrozumie, tym lepiej. 

 Dlatego nasze czasy temu rozwojowi skrajnie niesprzyjają .

A które czasy sprzyjały? A co z ludźmi urodzonymi około roku 1900? Najpierw pierwsza wojna światowa, potem grypa hiszpanka, potem druga wojna światowa, potem komuna i zimna wojna. Ale jaki byś nie wziął okres w historii, to zawsze działo się coś niedobrego. Nasze pokolenie ma o tyle dobrze, ze gdy mieliśmy po 15 lat, to się skończyła komuna i przez kolejne 30 lat w zasadzie nic się nie działo, co by jakoś megamocno przeszkadzało w rozwoju. 

zalew informacji z każdego miejsca i o każdej porze jest wręcz przeogromny - i przeważnie tych złych. Ktoś już obliczył , że statystyczny europejczyk "wchłania" dziennie (!) tyle informacji - całkowicie mu zbędnych ile człowiek w średniowieczu - przez całe życie 

Dla mnie źródłem informacji tego, co się dzieje na świecie jest ZNZ i FB. Nie oglądam telewizji, nie słucham radia i nie przeglądam mainstreamowych portali w internecie. To się nazywa "dieta niskoinformacyjna". I nie boje się, ze się nie dowiem o czymś ważnym, bo o tych ważnych rzeczach zawsze ktoś napisze na ZNZ lub FB, albo po prostu ktoś mi i tak o tym powie. 

I weż tu teraz człowieku się za sprzątanie - syzyfowa praca.

Ale co mam sprzątać, jak nie zaśmiecam umysłu? Owszem jakieś tam drobnostki są, ale z tym sobie radzę na bieżąco. O wiele więcej wysiłku kosztuje mnie fizyczne sprzątanie mieszkania. 

wiele procesów o "czary" były niestety efektem spożycia mąki z "zakażonej" owym grzybem kłosów

W tym temacie jest dużo nieporozumień. Jest taki francuski serial historyczny "La Commanderie". Pokazane jest, jak kościół postawił przed sądem konia. Ale też jest racjonalnie wytłumaczone, dlaczego to zrobił. Jak lubisz seriale historyczne, to polecam, bo ten jest mega dobry.

Oględnie mówiąc nie jesteśmy tu gatunkiem endemicznym lecz zmodyfikowaną wersją naszych ziemskich przodków

Tak może być, ale na 100% tego nie wiadomo. Ale pisałem wcześniej, że rośliny poddane modyfikacjom genetycznym, po kilku pokoleniach wracają do stanu pierwotnego. Dlaczego z ludźmi miałoby być inaczej?  

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Portret użytkownika Quark

Twierdzisz , że stan genetyki

Twierdzisz , że stan genetyki roślin po modyfikacji miałby wracać po iluś pokoleniach do pierwotnego składu , jak ? Bo jeśli modyfikacja polega na tym , że usuniemy pewnien gen (albo ich grupę) i zastąpimy go nowym zestawem to ta pierwotna informacja zostaje bezpowrotnie utracona - jakże więc miała by się "odrodzić" ? I teraz mity o wczesnych ludziach - przed potopem - mówią , że wszyscy owi ludzie mieli błony między palcami (szczątkowe ale zawsze) a pierwszym człowiekiem bez tych błon był ... Noe. I od tej pory wszyscy ludzie po potopie już ich nie mają ! Czego to dowodzi ? , że wprowadzono (ktoś to zrobił z zewnątrz - Noe - nowy , Neo ..) zestaw genów , które zmieniły kształt dłoni nowych ludzi i tak pozostało do dziś .. Jeden człowiek z nowym zestawem genów zapoczatkował NOWĄ rasę - czyli nas , nie wiadomo jakie jeszcze zmiany zaszły. Pytasz , które czasy temu rozwojowi sprzyjały ... dawne ! Te o których mówią prastare (!) mity - i tu warto zastanowić się nad hinduskim / jogicznym podziałem "czasów" ziemi na jugi - w której teraz żyjemy ? Co przeszkadza w rozwoju ? - wszystko to co rozprasza , irytuje , drażni , zasmuca itd. itp. czy tego nie ma ?? Wszystko to co odciąga nas od wyższych myśli , kierując uwagę na te niższe. Przysłowia przysłowiami ("Her'kulas") ale z pustego i "Salamon" nie naleje ... a najlepszą paralerą jest tu odwołanie do czasów inkwizycji , kiedy żołnierze KrK beztrosko mordowali wszystkich , którzy ośmielili się mieć inne tylko zdanie niż oficjalna wersja kleru. Z ostrożnych kalkulacji wynika , że samych tylko kobiet oskarżonych o czary spalono (żywcem) na stosach ok. 50.000 . Innymi słowy rzucanie się z motyką na słońce jest równie skuteczne jak walka robaka ze słoniem. Załóżmy , że dziś już jesteś mistrzem - co zrobisz ? Pójdziesz głosić "dobrą nowinę" ludom wszelakim ?? Kto zechce słuchać ? Obalisz (wraz z innymi oświeconymi) tyranów i zbrodniarzy ? Mądremu tłumaczyć nie trzeba a głupiemu nie warto ! - gdyż przypomina to rzucanie pereł przed wieprze , które nie dość że ich nie dostrzegą to jeszcze wdepczą w gnojówkę .. A zwykli ludzie są jak liście na wietrze , lecą w tą stronę w którą akurat wieje nie zastanawiając się po co .. czy żółnierze zadają pytanie : "wodzu" - czy ta wojna jest sprawiedliwa ? - nie , idą i walczą bo tak i kazano i jeszcze się cieszą !  

Czyń tak aby dla innych było to "korzystne" ? - błąd ! Korzystne np. dla mnie jest abyś oddał mi wszystkie swoje dobra i oszczędności nie pytając o ich zwrot .. prawda ? - no widzisz. A gdy powiem : "Czyń tak jak chcesz aby i tobie czyniono" - to wtedy w słowach tych zawarta jest czysta miłość - prostota.  Nie chcesz być krzywdzony - nie krzywdź , chcesz być kochany - kochaj , nie chcesz być okłamywany nie kłam itd. itp. etc. Jest to zawarte w jednym krótkim zdaniu uniwersalne prawo moralno - etyczne , ktore nie dość , że prowadzi ludzi drogą do wzniosłości to jeszcze całkowicie nieweluje konieczność ustanawiania jakichkolwiek innych pisanych praw , kodeksów , regulacji . A przykład - masochisty jest tu całkowicie nie trafiony gdyż jest to człek wynaturzony , ułomny , upośledzony , wadliwy , chory a więc i wyjęty z pod prawa. CHWAST.  No ale dobra zostawmy to , bo dziś chciałem poruszyć temat związany z oświeceniem od strony biologii i anatomii. Otóż , mamy mózg o dwóch pólkulach . Jedna (lewa) jest siedzibą świadomości a druga (prawa) podświadomości i teraz w lewej pólkuli (świadomość) znajduje się ośrodek mowy - mówiąc werbalizując ,używamy lewej pólkuli a prawa (podświadomość) może jedynie tworzyć obrazy , myślokształty , koncepcje pozazmysłowe . Obie półkule mają jednak równy dostęp do wzroku (jedno oko - jedna półkula) - sprawdź która z nich jest u Ciebie dominująca - którym okiem "bardziej" patrzysz ? Dalej - każda z pólkul ma władzę na dokładnie połową ciała (kończyn) tyle , że po "przekątnej" . A zatem w każdym z nas jest nas "dwóch" - intelekt i "duch" . Funkcjonujemy jednak bez problemowo gdyż między obiema półkulami istnieje fizyczne połączenie nerwowe (cienka wiązka "elektryczna") . I teraz jak sprawić aby nie mogąca używać języka podświadomość - (gdyż go nie kontroluje) - mogła jednak "dojść do głosu" ? Trzeba uciszyć "wieczną gadułę" - świadomość , temu służy praktyka medytacji , wyciszeniu umysłu , "wysuszeniu" wiecznego potoku zbędnych myśli. Gdy ów wewnętrzny głos milknie , podświadomość ma szansę "przebić" się do milczącego intelektu podsuwając mu w formie obrazowej swoje koncepcje - są to przebłyski geniuszu , błyski oświecenia. Podświadomość jest cicha i subtelna , komunikuje się tworząc obrazy , wizualizacje. Wszystko to dzięki fizycznemu połączeniu nerwowemu między półkulami . Oświecenie , nadświadomość - aby ten stan osiągnąć niezbędne jest wytworzenie w mózgu stałego i szybkiego łącza między tymi bytami , tak aby podświadomość i świadomość nie były już oddzielnymi rezydentami w swoich pólkulach , by komunikacja nie była już trudnym i chwilowym procesem ale by obie te "istności" zlały się w jedno - "zasłona w świątyni rozdarła się na dwoje.." - Jak tego dokonać ? Wszystko wskazuje na to , że jedyną drogą ku temu jest jogiczna praktyka kundalini , czyli wyzwolenie w ciele silnej energii reorganizującej fizycznie mózg tak , by półkule tylko z nazwy było oddzielne a świadomość z podświadomością połączyły się już na stałe wtedy osiąga się stan zwany OŚWIECENIEM.  Ale ! - bez należytego przygotowania się i swego ciała , wymuszone uruchmienie tej energii spowoduje jedynie szkody .. nawet kończące się "utratą zmysłów , ich pomieszaniem". Dlatego też przed rozpoczęciem owego procesu tak ważne jest oczyszczenie , "opróżnienie dzbana" ludzkich : przywiązań , nawyków , upodobań , pragnień , pożądliwości zmysłowych i cielesnych , koncepcji umysłowych , wyobrażeń , pojęć i wogóle wszystkiego co jest ludzką naleciałością na czystym lustrze świadomości , gdyż dopiero wtedy będzie ona w stanie odzwierciedlić w sobie nie "brud" , kurz , świat .. ale boską nadświadomość. To właśnie motywowało wszelkich mnichów do samotniczej egzystencji z dala od świata i to jest w tym całym procesie najtrudniesze. 

Na koniec jeszcze o inteligencji parę słów . Owszem może być tak , że wszystkie testy tak naprawę mierzą nie ją ale zdolność do ich rozwiązywania z tym , że są pewną jednak wskazówką . I masz rację , geniusz często graniczy z szaleństwem więc i ludzie ponad przeciętnie inteligentni mogą się nawet bardzo irytować gdy się ich nie rozumie ale to dlatego , że co dla tłumoka jest sufitem dla bystrzaka jest podłogą .. Ludzie o niższym IQ często właśnie mają owy "punkt" widzenia - punkt ! Zaś ci mądrzejsi miewają "horyzont" . Ale oczywiście mądrość i inteligencja to dwie różne sprawy , jednak mądry zazwyczaj jest też inteligenty a tylko inteligentny bywa głupi .. jak choćby przestępcy . Mądrość jest zatem równowagą między "wewnętrznymi zmysłami" , umiejętnością dokonywania właściwych i słusznych wyborów oraz kreowania słusznych osądów. Dlatego jak sam napisałeś trzeba rozwijać się na wielu poziomach jednocześnie i wielowymiarowo aby pozostać w równowadze ale jednak ciągle wchodzić wyżej. I nie jest prawdą , że mądrość przychodzi z wiekiem jak niektórzy uważają .. bo przysłowie mówi : "Stary i głupi !" . Dlatego też wszyscy ludzie nie są równi i nie wszystkim należy się taki sam szacunek . Ja najwyższym szacunkiem darzę tylko ludzi mądrych i to bez względu na to kim są .. może to być nawet bezdomy żebrak . Oczywiście słowo "szacunek" też jest dość pojemne ale o tym może innym razem .

Portret użytkownika Arya

wierdzisz , że stan genetyki

wierdzisz , że stan genetyki roślin po modyfikacji miałby wracać po iluś pokoleniach do pierwotnego składu , jak ?

Oglądałem film na YT na ten temat, nie pamiętam, gdzie to było. Jacek Sokal z kanału wiedza dla wszystkich też o tym parę razy wspomniał. Nie wiem, jak to się dokładnie odbywa, ale chyba jednak całkowite usunięcie informacji pierwotnej nie jest możliwe. Mogę tylko snuć domysły, że jeśli człowiek posiada sobowtóra eterycznego, to coś podobnego mogą mieć rośliny i to dzięki temu następuje powrót do stanu pierwotnego. 

mity o wczesnych ludziach - przed potopem - mówią , że wszyscy owi ludzie mieli błony między palcami

Nigdy o tym nie słyszałem. 

Czego to dowodzi ? , że wprowadzono (ktoś to zrobił z zewnątrz - Noe - nowy , Neo ..) zestaw genów , które zmieniły kształt dłoni nowych ludzi i tak pozostało do dziś 

Tylko że historia opisana w Biblii prawdopodobnie jest plagiatem historii sumeryjskiej. Nie wiem, czy imię Noe możemy przetłumaczyć jako "nowe". Izraelici go tak nazwali, więc to hebrajskie imię. W oryginalnej historii ten człowiek nazywał się jednak inaczej, ale nie pamiętam jak. Ogólnie to, co jest opisane w pierwszych rozdziałach Biblii, jest wzorowane na historiach sumeryjskich i faktycznie mowa tam o modyfikacjach genetycznych, ale odpowiedzialni za to bogowie, też mieli problemy ze swoimi eksperymentami. Ogólnie możliwe, że jeśli marchewka po modyfikacji genetycznej jest nadal marchewką, to będzie dążyć do powrotu do pierwotnego wzorca. Ale jak zmieszają geny marchewki i np. selera, to każde będzie dążyć do pierwotnego stanu, przez co mogą zachodzić samoistnie kolejne modyfikacje. Jak zmutujemy człowieka i jakieś zwierzę, to o ile to coś będzie się mogło rozmnażać, to efekt rozmnażania może być niepewny, ale do formy człowieczej już nie wróci. Nie wiemy jakie eksperymenty przeprowadzali bogowie, o ile cała ta historia nie jest tylko wymysłem. 

Pytasz , które czasy temu rozwojowi sprzyjały ... dawne ! Te o których mówią prastare (!) mity - i tu warto zastanowić się nad hinduskim / jogicznym podziałem "czasów" ziemi na jugi - w której teraz żyjemy ? 

Na logikę to coś tu nie gra. Bo jeśli wcześniej ludziom żyło się dobrze, mieli wspaniałe warunki do rozwoju, to czemu te czasy zostały zaprzepaszczone? Kto lub co doprowadziło do upadku? To by też znaczyło, że my nie mamy szans na rozwój. Ale jednak ludzie wciąż idą do przodu. Owszem to są może i jednostki, ale jednak są. A skoro ktoś może, to i drugi też może. Jak już nawiązałeś do hinduizmu, to przypomnij sobie historię Arjuny opisaną w Bhagawadgicie. Wokół zmagania wojenne, a Kryszna naucza Arjune. Pomimo pożogi wojennej Arjuna się rozwija. Co ciekawe, Kryszna każe Arjunie, by przeciwstawił sie złu.... 

Co przeszkadza w rozwoju ? - wszystko to co rozprasza , irytuje , drażni , zasmuca itd. itp. czy tego nie ma ?? Wszystko to co odciąga nas od wyższych myśli , kierując uwagę na te niższe.

Słyszałeś o eksperymencie Calhouna, nazywanym mysią utopią? Myszki miały idealne warunki, więc powinien nastąpić rozwój. Ale niestety stało się odwrotnie, nastąpiła totalna degradacja. Jeśli z ludźmi jest tak samo (a patrząc na to jak wygląda świat, można tak stwierdzić), to by tłumaczyło te hinduskie jugi. Ale to oznacza, że aby się rozwijać, to my wręcz potrzebujemy tego co nas rozprasza, irytuje i złości, bo w idealnych warunkach zacznie się degradacja. Pomyśl, co by było, gdyby zbudowano machinerie na globalną skalę, która zaspokajałaby wszystkie potrzeby ludzkości. Ludzie nie musieliby totalnie nic robić, żyliby sobie szczęśliwie. Za kilkanaście pokoleń maszyna uległaby awarii, ale nikt nie umiałby jej naprawić, no bo przecież nie byłoby potrzeby robienia czegokolwiek, więc nikt by się nie uczył mechaniki, ludzie zajmowaliby się głównie przyjemnościami życia, medytacją, filozofią itp. Myślisz, że osiągnęliby wtedy oświecenie? Ja śmiem wątpić. Większe szanse na oświecenie mamy my, bo nie żyjemy w utopijnym świecie. Ale to jedna strona medalu. Słyszałeś o metaforze słonia i jeźdźca? Ta metafora przedstawia działanie naszego umysłu. Pierwszy wspomniał o niej Budda, a w naszych czasach rozpropagował ją amerykański psycholog Jonathan Haidt. Dystraktory, o których piszesz, są do opanowania, tylko trzeba wiedzieć jak sobie z nimi radzić. Trzeba jak najwięcej się dowiedzieć o funkcjonowaniu własnego umysłu. A różnice między poszczególnymi osobami mogą być ogromne. Cos co dla jednego jest korzystne, dla drugiego może być szkodliwe. Za taki stan rzeczy odpowiada słoń, ale to na jeźdźcu ciąży odpowiedzialność, by zapanować nad słoniem. Taka wiedza jest do zdobycia i pomaga w każdej dziedzinie życia, nie tylko w rozwoju, więc już wiesz czego szukać. 

Innymi słowy rzucanie się z motyką na słońce jest równie skuteczne jak walka robaka ze słoniem.

Nigdzie nie napisałem, że mamy się rzucać z motyką na Słońce. Możemy zacząć od uświadamiania innych i pomocy jeśli możemy pomóc. I nie mam na myśli pomocy finansowej. 

Załóżmy , że dziś już jesteś mistrzem - co zrobisz ? Pójdziesz głosić "dobrą nowinZałóżmy , że dziś już jesteś mistrzem - co zrobisz ? Pójdziesz głosić "dobrą nowinę" ludom wszelakim ?? Kto zechce słuchać ? Obalisz (wraz z innymi oświeconymi) tyranów i zbrodniarzy ? Mądremu tłumaczyć nie trzeba a głupiemu nie warto !ę" ludom wszelakim ?? Kto zechce słuchać ? Obalisz (wraz z innymi oświeconymi) tyranów i zbrodniarzy ? Mądremu tłumaczyć nie trzeba a głupiemu nie warto !

Mistrzowie nic nie zrobili, to i jest, jak jest. Ale historia zna człowieka, który jednak zareagował. Nazywał się Mahatma Gandhi. To głównie dzięki niemu Indie wyzwoliły się spod władzy Anglików. 

Czyń tak aby dla innych było to "korzystne" ? - błąd ! Korzystne np. dla mnie jest abyś oddał mi wszystkie swoje dobra i oszczędności nie pytając o ich zwrot .. prawda ? 

Ale robienie czegoś korzystnego dla innych, nie oznacza, że musi to być własnym kosztem. Inna sprawa, że ty piszesz o chęci wykorzystania drugiej osoby, czyli o czymś, co jest dla niej niekorzystne. Ten układ ma przecież działać w obie strony, a nie polegać na wykorzystywaniu jednych przez drugich. To, co napisałeś, totalnie zaprzecza temu, co ja napisałem. 

A przykład - masochisty jest tu całkowicie nie trafiony gdyż jest to człek wynaturzony , ułomny , upośledzony , wadliwy , chory a więc i wyjęty z pod prawa. 

Celowo podałem taki przykład. W tym zdaniu nie ma przecież mowy o wyjątkach, tylko by czynić innym, tak jak chcesz, by tobie czyniono. Co będzie gdy taki wynaturzony człowiek zechce się do tego zastosować? Ale podam inny przykład. Jest sobie osoba, która jest weganinem. I druga, która jest mięsożercą. Weganin zaprasza do domu mięsożercę na obiad. I podaje mu jakieś sałatki... a mięsożerca chciałby jakieś dobre mięsiwo.... W drugą stronę będzie tak samo, weganin chciałby jakieś sałatki, a nie mięsiwo. Jeden potraktował drugiego tak, jak sam by chciał być traktowany, ale nic dobrego z tego nie wynika. Gdyby każdy pomyślał o korzyściach drugiego, to podałby do jedzenia coś, co ta osoba je, albo jeśli byłoby to problematyczne (dla weganina, podanie mięsa może być problemem, ale dla mięsożercy podanie warzyw nie), to by nie zapraszał. 

To, co piszesz o półkulach mózgowych, jest mi oczywiście znane. Ja wolę podział na mózg gadzi, układ limbiczny i korę nową. Od strony praktycznej więcej to wnosi- i tu kłania się metafora słonia i jeźdźca.

 

Wszystko wskazuje na to , że jedyną drogą ku temu jest jogiczna praktyka kundalini

Gdyby oświecenie było możliwe tylko przez praktykowanie kundalini, to do 19 wieku nikt spoza Indii praktycznie by nie dostąpił oświecenia, bo ta praktyka poza Indiami nie była znana. Na nic byłyby nauki Jezusa i innych nauczycieli spoza Indii. 

To właśnie motywowało wszelkich mnichów do samotniczej egzystencji z dala od świata i to jest w tym całym procesie najtrudniesze. 

To twoja opinia, a moja jest taka, że po prostu uciekli. Pytanie brzmi: jaka jest prawda? 

Ludzie o niższym IQ często właśnie mają owy "punkt" widzenia - punkt ! Zaś ci mądrzejsi miewają "horyzont" 

Przypomniała mi się historyjka o Emersonie. Postać autentyczna, więc historia chyba też prawdziwa. Emerson chciał zapędzić cielaka do obory, ale cielak nie chciał iść. Nic nie pomagało. Aż przyszła prosta służka i włożyła cielakowi do pyska palec posmarowany czymś słodkim. Cielak zaczął ssać jej palec, a ona delikatnie szła w stronę obory, a cielak, ssąc jej palec, poszedł za nią. 

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Portret użytkownika Quark

No dobra , praktykę

No dobra , praktykę prowadzenia sporu mamy już świetnie opanowaną .. a jego istota polega na tym , że zarówno Twoje jak i moje twierdzenia są prawdziwe (korzystnie - czy - tak jak tobie..) lecz oba z osobna wymagają szerszego przedstawienia ,wyjaśnienia osobom postronnym aby zostały poprawnie zrozumiane (co wykazałem przykładem), bo ułomność słów polega na ich wieloznaczności zależnej od szerszego kontekstu i sytuacji zastosowania - zgoda ? I właśnie z tego powodu dyskutujemy w sumie o tym samym szukając porozumienia w potoku słów. Co do mitu o ludziach przed potopem - to był o tym program w TV , ale skoro jej nie oglądasz to SAM zamknąłeś sobie okno na świat - przez które można ale przecież nie trzeba spoglądać - (dodatkowe źródło informacji i wiedzy) bo stacji telewizyjnych jest wiele a w nich czasem zdarzają się ciekawe i pouczające programy i to za darmo. O Noe-m to było jedynie dość "luźne" skojarzenie , dlatego zawarłem to w nawiasie. W kwestii genetyki roślin to spójrz jak się pozmieniały odmiany warzyw i owoców ich wygląd , smak , wartość odżywcza na przestrzeni lat . Jak kiedyś wyglądały pomidory , ogórki , kartofle , arbuzy i wiele innych (w średniowieczu gdy je sprowadzono) a jakie są teraz po latach selekcji ich odmian - nikt ich genetycznie nie modyfikował a jedynie rozmnażał te najładniejsze i najsmaczniejsze. I teraz jeśli naprawdę jest tak ja uważasz to w takim razie czego się obawiać przed przyjęciem szczepionki mRNA ?? Co ten preparat mógłby zmienić w ludzkim DNA , skoro jesteśmy tak odporni na modyfikacje ? (Ja nie widzę tak tego zagrożenia , niemniej szczepić się nie zamierzam). Krok w stecz - "czyń tak jak chcesz aby i tobie czyniono" .. Wegetarianin , który to rozumie będzie wiedział , że zapraszając do posiłku mięsożercę musi mu podać np. udko kurczaka a nie tofu bo sam też u niego na obiedzie będąc chciałby być uszanowany jako wegetarianin - to działanie wyrażające szacunek dla drugiego i siebie na wzajem. Celowo chciałem abyś zerknął na hinduski podział czasów w kosmicznym wymiarze odnośnie ziemi , bo on wyjaśnia kwestię czasu sprzyjającego rozwojowi jednostek i cywilizacji oraz ich upadku i stagnacji. Ten kosmiczny "zegar" jak sądzę ma związek też z teorią powstania wszechświata , wielkim wybuchem itd. Jest początek , rozwój , rozkwit , stagnacja , degradacja i niszczenie , coś na wzór narodziń , dorastania , trwania w kwiecie wieku , starzenia się i śmieci . Skąd mam wiedzieć czy to prawda , opieram się na szczątkach informacji , fragmentarycznej wiedzy i domysłach ale całość wydaje się mieć "ręce i nogi" . Widać jednak po wykopaliskach , odkryciach megalitycznych budowli i mitach , że kiedyś istniała na ziemi (pewnie nie jedna) wspaniała cywilizacja , po której prawie nic nie zostało a ich osiągnięć obecnie mimo technologicznego zaawansowania nie jesteśmy w stanie powórzyć. I to wszystko pasuje do owego wzorca czasów sprzyjających rozwojowi i obecnego gdzie jest to niezwykle mozolne , wręcz niemożliwe. Ledwie co ( i to nie wszyscy) wyszliśmy z mroków średniowiecza. Zachaczyłeś o Ghandiego - to co , czyżbyś za obecny stan nieprawości na świecie obwiniał tych , którzy będąc mędrcami nie rzucili się z tą "motyką na słońce" jak on właśnie ? Powiedz zatem co jest ważniejsze świat materialny czy ten "duchowy" , o co zatem najlepiej zabiegać ? Jezus w biblii powiedział : "przynoszę wam miecz .." ale przecież nie chodziło mu o fizyczną jego formę , nie namawiał też do obalenia cezara ani jakiegokolwiek innego tyrana a wręcz namawiał : "oddajcie cesarzowi co cesarskie" . Co zatem powinie zrobić według Ciebie , stanąć na czele rewolucji "komunistycznej" ? Czy "dzizas" jest winien bo nic nie zrobił a co gorsza sam dał się zamordować ? Oczywiście wiem , że dobrostan "psycho - materialny" nie prowokuje do duchowych poszukiwań - tego nie trzeba mi tłumaczyć - Ty pewnie też rozumiesz , że : "cierpienie uszlachetnia" , co nie zmienia faktu , że każdy dąży do jego minimalizacji. Dlatego tak atrakcyjna dla mnie jest idea transcendencji - wolności od znoju tkwienia w materialnym świecie. Bo troski tego świata , zaprzątając czas dnia codziennego odciągają nas od wyższych wzniosłych celów . Dlatego Jezus mawiał : "miłujcie nieprzyjaciół swoich" i - jeśli by kto zarządał "kapoty" waszej oddajcie mu i surdut. To jest wskazówka do zdystansowania się od przywiązania. Co do anatomii układu nerwowego człowieka , celowo pominałem kwestię podziału na mózg "wyższy i niższy" , korę mózgową itd. gdyż nie korelowało to z tematem głownym jakim się tu zajmujemy. Zadałem też związane z tym pytanie - które pominąłeś milczeniem .. zatem nie rozwinę tego dalej. Kundalini - sądzę , że to kluczowa kwestia w kontekscie jaki opisałem - tak to sobie wyobrażam ale nie "tylko" ale jako niezbędny składnik po osiągnięciu owej równowagi. Do XIX w. nikt by oświecenia nie osiągnął ?? A kogo znasz oświeconego , gdziekolwiek z imienia czy nazwiska ? Jezus w biblii nic o tym nie mówił bo jaki to miałoby sens tłumaczyć tą kwestię zbierającym się tam ciemnym ludziom , którzy nawet z rozróżnieniem dobra i zła mieli problemy ? Wszystko od podstaw musiał im tłumaczyć a i tak na koniec spotkała go "nagroda" ! Uważam jednak , że proces ten doskonale rozumiał i zastosował lecz w swiom sposobie mówienia starał się całą swa wiedzę "zakamuflować" tak , by za pomocą odwołań do "boga" , miłości , uwielbienia boskości w sobie itd. przemówić do wyobraźni czyli konkretnie językiem obrazów zakodować to w podświadomości słuchaczy - mając nadzieję , że choć kilku z nich zrozumie i przejawi w sobie te prawdy. Dlatego też zawsze tłumacząc coś ludziom używał języka wyobraźni , porównań , przypowieści itd. Używając sformułowania "horyzont" miałem też na myśli sytuację gdy ; wszyscy wiedzą , że czegoś zrobić się nie da - bo mają swe uwarunkowane ograniczenia i dlatego wtedy trzeba - znaleźć kogoś kto tego (ograniczenia nie ma) nie wie , przyjdzie i to zrobi . Horyzont to też umiejetność szerokiego spojrzenia na zagadnienie poza głownym "nurtem" oczywistości , dostrzegając to co umyka widzącym "punktowo". Często przywołujesz moje słowa cytując je "wyrwane" z kontekstu a przecież on nadaje (zmienia też) znaczenie słów i całego zdania . Czytając w ten sposób można zrozumieć zupełnie co innego niż autor miał na myśli . I jeszcze "mistrzostwo" ... dlaczego oni postają w ukryciu ? Może dlatego , że mędrzec to nie "magik - czarodziej" , który w cydowny sposób rozwiąże ludzkie problemy .. Wyobraź sobie sytuację gdy dwóch walczy ze sobą a ktoś trzeci (mądrzejszy) próbuje się wtrącić , rozdzielić ich , uspokoić , wytłumaczyć - jaka będzie ich na to reakcja ? Posłuchają go ? - nie.. zgodnie razem zaatakują ! Jezus też chciał wprowadzić rozejm między "walczących" i co ? Zarówno żydzi jak i rzymianie razem (mimo iż byli wrogami) razem go zaatakowali domagając się ubiczowania i śmierci .. Kogo tłum wolał aby Piłat uwolnił z więzienia .... Jezusa , który chciał dla nich jak najlepiej czy Barabasza , którzy lubował się w rozbojach i gwałtach ... ?.  "Kto trzęsie drzewem prawdy temu spadają na głowę przekleństwa i obelgi " - Konfucjusz . A Kiekegaard powiedział : " Najbardziej martwi mnie nie to , że ludzie mnie nie rozumieją lecz to , że nie rozumieją mojego narzekania na to , że mnie nie rozumieją. ".  I te sentencje pozostawiam Tobie do przemyślenia.

Portret użytkownika Arya

ułomność słów polega na ich

ułomność słów polega na ich wieloznaczności zależnej od szerszego kontekstu i sytuacji zastosowania - zgoda ? I właśnie z tego powodu dyskutujemy w sumie o tym samym szukając porozumienia w potoku słów. 

Rozmowa face to face wyglądałaby zupełnie inaczej. Ja bardzo zwracam uwagę na słownictwo. Wiele razy już się przekonałem, że nawet jedno niewłaściwe słowo budzi u innych ludzi korzystne lub niekorzystne emocje. Ostatnio miałem sytuację, że przekaz był neutralny, a jednak u części osób wywołał lekko niekorzystne emocje, bo użyłem sformułowania, które w swoim podstawowym znaczeniu  jest pojmowane jako coś negatywnego. Moja intencja była "czysta" a jednak użyta lingwistyka zadziałała niekorzystnie. I o ile tamta sytuacja nie miała dla mnie znaczenia, to było coś zupełnie na luzie, o tyle w sytuacji dla mnie ważnej mogłoby nie być kolorowo i przez jedno niewłaściwe słowo musiałbym naprostowywać całą sytuację. Jest takie powiedzenie, że to, co Ty słyszysz, nie jest tym, co ja mówię. I niestety tyczy się to również języka pisanego, o czym za chwilę jeszcze napiszę. 

był o tym program w TV , ale skoro jej nie oglądasz to SAM zamknąłeś sobie okno na świat

To, że nie oglądam TV, nie oznacza, że zamknąłem sobie okno na świat. Oglądam interesujące mnie materiały na YT. Gdybym chciał oglądać wszystkie filmy z zasubowanych kanałów, to doby by nie starczyło. Poważnie, mam w tej chwili 920 zasubowanych kanałów (90% do wywalenia, bo jakiś film mnie na danym kanale zainteresował i klikałem w subskrypcję, ale szkoda mi czasu na przeglądanie tej listy), z czego regularnie oglądam tylko kilka, a kolejnych kilka, gdy zainteresuje mnie dany film. Plusem YT jest to, że ogladam kiedy mam czas i mogę przyspieszyć odtwarzanie (niemal wszystko oglądam z prędkością X2, lub nawet więcej (jest wtyczka, która to umożliwia) wyjątkiem są kanały, gdzie mówią tak szybko, ze nie da się zrozumieć przy takiej prędkości (i zazwyczaj wtedy oglądam z prędkością X1.5), lub gdy jest to film z napisami, i nie nadążyłbym czytać. 

czasem zdarzają się ciekawe i pouczające programy i to za darmo. 

Oczywiście. W każdą niedzielę jeżdżę do mojej mamy i tam czasami coś ciekawego oglądam na kanałach typu Travel, czy Discovery, ale to tylko jak moja mama nie oglądam czegoś innego. Ona lub programy typu "Jak oni śpiewają", a dla mnie to zwykły chłam. No ale siłą rzeczy oglądam z nią, albo jak coś jest wyjątkowo bzdurne, to słuchawki na uszy i odpalam YT lub jakiś podcast. 

I teraz jeśli naprawdę jest tak ja uważasz to w takim razie czego się obawiać przed przyjęciem szczepionki mRNA ?? Co ten preparat mógłby zmienić w ludzkim DNA , skoro jesteśmy tak odporni na modyfikacje ? 

Nie zrozumieliśmy się do końca. Ja nie napisałem, że jesteśmy odporni na modyfikację, tylko pisałem, że rośliny po kilku pokoleniach samoistnie wracają do  pierwotnego stanu i wyciągnąłem wniosek, że z ludźmi powinno być tak samo. Nie wiem, co może zmienić ta szczepionka, ale ogólnie to jedna z nich (chyba ta od Astry) sprawia, że organizm nieustannie produkuje przeciwciała. Jeśli jest wróg, to ok, ale jeśli wroga nie ma, to przeciwciała będą niszczyć nasz własny organizm. Czy to będzie miało wpływ na genetykę potomstwa? Nie wiem, bo badania w tym temacie są w toku. 

 Celowo chciałem abyś zerknął na hinduski podział czasów w kosmicznym wymiarze odnośnie ziemi , bo on wyjaśnia kwestię czasu sprzyjającego rozwojowi jednostek i cywilizacji oraz ich upadku i stagnacji.

I udzieliłem na to najlepszej odpowiedzi, na jaką pozwala zasób mojej wiedzy. 

Ten kosmiczny "zegar" jak sądzę ma związek też z teorią powstania wszechświata , wielkim wybuchem itd. Jest początek , rozwój , rozkwit , stagnacja , degradacja i niszczenie , coś na wzór narodziń , dorastania , trwania w kwiecie wieku , starzenia się i śmieci .

Nauka mówi o teorii wielkiego wybuchu. Uważam, że słowo teoria nie jest właściwe. Właściwe byłoby słowo hipoteza. 

Skąd mam wiedzieć czy to prawda , opieram się na szczątkach informacji , fragmentarycznej wiedzy i domysłach ale całość wydaje się mieć "ręce i nogi" . 

Dlatego ja staram się w miarę możliwości nie poruszać tematów, w których nie mam wiedzy. Owszem snuję dywagacje, ale to raczej na tematy, w których coś tam jednak wiem. A jak poruszamy tak wiele różnych tematów, to dostrzegam, że niektóre rzeczy się wykluczają, więc część i tak będziemy musieli odrzucić. Chcemy dojść do prawdy, a tu wciąż najlepszym wyznacznikiem jest bycie, o czym pisałem na początku naszej dysputy. 

Widać jednak po wykopaliskach , odkryciach megalitycznych budowli i mitach , że kiedyś istniała na ziemi (pewnie nie jedna) wspaniała cywilizacja , po której prawie nic nie zostało a ich osiągnięć obecnie mimo technologicznego zaawansowania nie jesteśmy w stanie powórzyć.

Ja słyszałem, że jesteśmy siódmą cywilizacją na Ziemi. 

I to wszystko pasuje do owego wzorca czasów sprzyjających rozwojowi i obecnego gdzie jest to niezwykle mozolne , wręcz niemożliwe.

Pasuje, ale wciąż nie wiemy, co spowodowało degradację. Jeśli wzorzec  jest taki, jak to głoszą hinduskie jugi, to nie bardzo rozumiem kto za tym stoi (w sensie jakiś Bóg), bo po co te nieustanne powtórki. To nie ma żadnego sensu, albo ja go nie dostrzegam. Jedyne wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy, jest takie, że boska istota się w ten sposób bawi- jak dziecko, które zbudowało coś z klocków, a potem to zniszczyło i zbudowało coś od nowa. 

Zachaczyłeś o Ghandiego - to co , czyżbyś za obecny stan nieprawości na świecie obwiniał tych , którzy będąc mędrcami nie rzucili się z tą "motyką na słońce" jak on właśnie ? Powiedz zatem co jest ważniejsze świat materialny czy ten "duchowy" , o co zatem najlepiej zabiegać ? 

Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Nie może taka być, bo zależy od poziomu, na jakim ma zostać udzielona i od kontekstu. Po pierwsze nie rozpatruje niczego w kategorii winy. Mówienie o winie mija się z celem. Kto jest winny za to, że twoje czy moje życie jest, jakie jest? NIKT. A kto jest odpowiedzialny, że twoje czy moje życie jest, jakie jest? Każdy z nas jest odpowiedzialny za własne życie. Więc ja nikogo za nic nie obwiniam. Natomiast w rozpatrywanym kontekście możemy szukać osób odpowiedzialnych za to jak jest. Gandhi wziął odpowiedzialność za losy swojego kraju. I teraz bardzo ważne. Jako jednostki, mędrcy wzięli odpowiedzialność za własne życie. I to jest ok. Nie wzięli odpowiedzialności za innych. ALE... to jest kwestia tylko poziomu fizycznego, poziomu duchowego to nie dotyczy. Oni może jeszcze mieli gdzie uciec, a my, jak sam pisałeś, nie mamy gdzie. Na poziomie duchowym to nie ma znaczenia, ale na poziomie fizycznym każdy chciałby żyć dobrze. Przypuszczam, że ci mistrzowie nie mieli też dzieci. Nie wiem, czy Ty masz potomstwo, bo ja mam i nie chcę, by moje dziecko żyło w jakimś okrutnym  świecie, a jak ludzie nie przeciwstawią się złu, to taki świat nas czeka. Oczywiście jednostka w takim strasznym świecie nadal może mieć dobrze i może się rozwijać, ale ja osobiście na poziomie fizycznym wolę tego uniknąć. Dlatego uświadamiam innych, bo to mogę robić, a jak uświadomionych będzie odpowiednio dużo, to pomyślimy jaki następny krok zrobić. Jesteś ze mną?

 nie namawiał też do obalenia cezara ani jakiegokolwiek innego tyrana a wręcz namawiał : "oddajcie cesarzowi co cesarskie" . Co zatem powinie zrobić według Ciebie , stanąć na czele rewolucji "komunistycznej" ? Czy "dzizas" jest winien bo nic nie zrobił a co gorsza sam dał się zamordować ? 

No i znowu wymaga to rozpatrzenia w szerszy sposób. Nie wiemy, czy Jezus faktycznie istniał. Jeśli nie istniał, to Ewangelie miałyby sens tylko dla osób żyjących w tamtych czasach i na tamtym terenie, a ich głównym zadaniem mogłoby być niesienie nadziei. Jeśli istniał, to nie wiemy, kim naprawdę był, a to bardzo ważne, by ustalić, dlaczego mówił, co mówił. Załóżmy, że był poplecznikiem Cesarza, wtedy jego słowa, by "oddać cesarzowi co cesarskie" będą mieć inne znaczenie, niz gdyby był przeciwnikiem cesarza lub był neutralny.  Na pytanie co miałby zrobić według mnie, nie potrafię dać w tej chwili jednoznacznej odpowiedzi i to nie tylko dlatego, że nie wiem, kim był, ale też dlatego, że nie znam za dobrze realiów tamtych czasów. My dziś wiele rzeczy interpretujemy błędnie. Na przykład w Kanie Galilejskiej Jezus przemienił wodę w wino. Większość ludzi rozumie, że chodzi o wino, w takim znaczeniu jak my to słowo rozumiemy, ale w tamtych czasach i na tamtym terenie za wino prawdopodobnie był uznawany sok z winogron, a nie napój alkoholowy. To samo słowo a inne znaczenie. A jest jeszcze kwestia tłumaczenia, a tu dopiero może być masa "fikołków". Odpowiedzi mógłbym udzielić po dogłębnym zbadaniu sprawy. 

Oczywiście wiem , że dobrostan "psycho - materialny" nie prowokuje do duchowych poszukiwań - tego nie trzeba mi tłumaczyć 

Nie do końca rozumiem, co masz na myśli. Generalnie ludzie biedni nie szukają duchowych prawd, bo ponieważ są biedni, więc skupiają się na poszukiwaniu pieniędzy, a patologia na poszukiwaniu alkoholu lub prochów. Oczywiście są wyjątki. Więcej ludzi poszukujących duchowych prawd znajduje się  grupie osób z klasy średniej lub bogatych. Te osoby mają już zapewniony fizyczny byt, więc jest czas na poszukiwania duchowości. Również osobiście najwięcej poszukiwaczy duchowych prawd znam spośród osób należących do klasy średniej i osób bogatych. O klasie najbogatszych (takich, których zarobki przekraczają milion złotych miesięcznie) mam za mało informacji, by coś powiedzieć- poznałem tylko chyba trzy takie osoby, ale żadna z nich nie była Polakiem. Oczywiście niektórym osobom z klasy średniej odbija palma i robią różne dziwne rzeczy, ale z moich obserwacji wynika, że to raczej marginalne zachowanie. 

 Ty pewnie też rozumiesz , że : "cierpienie uszlachetnia" , co nie zmienia faktu , że każdy dąży do jego minimalizacji.

Kwestia doprecyzowania, co dokładnie rozumiemy przez cierpienie. Jeśli jest to "cierpienie" wywołane zaangażowaniem w coś, co jest korzystne dla nas lub innych ludzi, to jest to prawdą. Na przykład może to być uprawianie sportu albo jakiś wolontariat, czy nawet zwykła praca na etacie. Ale samobiczowanie, to przykład czegoś, co nie uszlachetnia, a tylko ogłupia. W korzystnym znaczeniu tego słowa jak widać, cierpienie może być czymś pożądanym. 

Dlatego tak atrakcyjna dla mnie jest idea transcendencji - wolności od znoju tkwienia w materialnym świecie. Bo troski tego świata , zaprzątając czas dnia codziennego odciągają nas od wyższych wzniosłych celów . 

A co jeśli celem nie jest miejsce przeznaczenia, tylko podróż sama w sobie? Inaczej mówiąc, gdy osiągniesz transcendencję, to przestajesz się rozwijać, a te wszystkie troski są właśnie po to, by "wymusić" rozwój na absolutnie wszystkich. Nie wiem, czy tak jest, ale piszę o tym jako o alternatywnym podejściu do tematu.  

Dlatego Jezus mawiał : "miłujcie nieprzyjaciół swoich" i - jeśli by kto zarządał "kapoty" waszej oddajcie mu i surdut. To jest wskazówka do zdystansowania się od przywiązania. 

Faktycznie, może to być taka wskazówka, tylko pytanie, czy jest ona słuszna? 

Zadałem też związane z tym pytanie - które pominąłeś milczeniem .. zatem nie rozwinę tego dalej. 

Tak jak już pisałem, albo brakuje mi wiedzy na jakiś temat, albo po prostu to, co Ty napiszesz, jest wszystkim, co i ja bym napisał, a wtedy, choć mam wiedzę, to nie bardzo wiem, jak mam się do tego odnieść, bo wszystko sam napisałeś Smile

 Do XIX w. nikt by oświecenia nie osiągnął ?? A kogo znasz oświeconego , gdziekolwiek z imienia czy nazwiska ?

Spodziewałem się takiego pytania. Oprócz Buddy nie znam nikogo, kto by osiągnął oświecenie. Ale mamy tu pewien problem. Myśmy wcześniej nie zdefiniowali, co dokładnie oznacza oświecenie. Różni ludzie mogą to różnie rozumieć, w zależności od czasów i obszaru, w jakim żyją. Nawet słowo "Budda" znaczy obudzić się czy zostać przebudzonym- zbieżność do polskich słów nie jest tutaj przypadkowa. Być przebudzonym, nie oznacza jednak bycia oświeconym, choć niektórzy tak to tłumaczą. Czy więc oświecenie dostępuje się w fizycznym życiu i jest ono związane ze zdobyciem wiedzy, czy też może dopiero po uzyskaniu transcendencji? A może to jeszcze coś innego. 

Jezus w biblii nic o tym nie mówił

Niektórzy uważają, że pomiędzy 12 a 30 rokiem życia odbył podróż na Wschód. To by tłumaczyło pewne rzeczy, a moje pytanie o to kim naprawdę był, w tym kontekście nabiera jeszcze głębszego sensu. 

 Często przywołujesz moje słowa cytując je "wyrwane" z kontekstu a przecież on nadaje (zmienia też) znaczenie słów i całego zdania . 

Na początku napisałem, że wrócę do kwestii języka. Moją intencją nie jest wyrwanie z kontekstu tego, co piszesz, tylko odwołanie się do jakiejś większej części twojej wypowiedzi. Cytuje tylko tę najistotniejszą część, bo inaczej musiałbym przekopiować cały twój komentarz. Nie wiem jak Tobie, ale mnie odpisanie zajmuje minimum godzinę, a ten komentarz pisze już od ponad dwóch godzin, Staram się ważyć słowa, a i tak ograniczenia słowa pisanego sprawiają, że nie do końca się wzajemnie rozumiemy. Dwie godziny pisania, czegoś, co przeczytasz w 5 minut.... Ile to myśli szłoby wymienić podczas rozmowy głosowej w takim czasie. 

Kogo tłum wolał aby Piłat uwolnił z więzienia .... Jezusa , który chciał dla nich jak najlepiej czy Barabasza , którzy lubował się w rozbojach i gwałtach ... ?

Haha no, tu mamy zobrazowaną demokrację w działaniu. Jak ktoś nie kuma, że demokracja to bzdura i nie działa, to można mu podać ten przykład. 

 A Kiekegaard powiedział : " Najbardziej martwi mnie nie to , że ludzie mnie nie rozumieją lecz to , że nie rozumieją mojego narzekania na to , że mnie nie rozumieją. ".

Cytat ok, ale muszę sprawdzić, kim jest ten gość. 

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku-z powrotem do Źródła.

Strony

Skomentuj