Amerykańskie media: wicelider Al-Kaidy zamordowany w Iranie

Kategorie: 

Źródło: pixabay.com

Jak podał w piątek 13 listopada 2020 roku New York Times, Abu Muhammad Al-Masri, drugi z najważniejszych przywódców Al-Kaidy, który miał zorganizować zamachy na amerykańskie ambasady w Kenii i w Tanzanii w 1998 roku, został w sierpniu bieżącego roku zamordowany przez Izraelczyków w Teheranie. Według nowojorskiego dziennika Al-Masri miał przebywać w Iranie od 2003 roku, gdzie najpierw był więziony a następnie w zamian za uwolnienie porwanych w Jemenie przez sunnickich terrorystów Irańczyków, został zwolniony, prawdopodobnie w 2015 roku.

Według informacji przedstawicieli amerykańskiego wywiadu Abdullah Ahmed Abdullah znany jako Abu Muhammad Al-Masri został zastrzelony przez izraelski szwadron śmierci 7 sierpnia 2020 roku, dokładnie w 22 rocznicę zamachów na amerykańskie placówki dyplomatyczne w Nairobi i Dar es Salaam. Wcześniej amerykańskie tajne służby a konkretnie FBI wyznaczyły za pomoc w schwytaniu tego terrorysty nagrodę w wysokości 10 mln dolarów. Jednocześnie jak podają amerykańskie media, Stany Zjednoczone uważnie śledziły ruchy Egipcjanina w Iranie.

Skoro go śledzili to po co nagroda za jego schwytanie i po co zwłoka w jego likwidacji? W dobie dzisiejszej technologii, kiedy satelity wojskowe są w stanie kontrolować ruchy każdego człowieka na kuli ziemskiej nawet w czasie kiedy przebywa on w piwnicy swojego domu, likwidacja dowolnego terrorysty zajmowała by amerykańskiej armii nie więcej niż kilka godzin. Coś jednak sprawiło, że przez 22 lata nikt specjalnie się nie fatygował do likwidacji tego psychopaty.

Żeby to zrozumieć przyjrzyjmy się postaci Abdullaha Ahmeda Abdullaha oraz organizacji do której należał. Jak większość członków tzw. Al-Kaidy swoją przygodę z dżihadem rozpoczynał on od walki w ugrupowaniach mudżahedinów w Afganistanie w latach 80-tych, podczas konfrontacji z Armią Radziecką. Przypomnijmy, że w kluczowym momencie tajne służby Stanów Zjednoczonych wysyłały islamskim terrorystom do Afganistanu 500 000 000 dolarów rocznie. Drugie tyle dokładała Arabia Saudyjska.

Krótko mówiąc: islamscy fundamentaliści zostali wyhodowani przez Stany Zjednoczone i ich muzułmańskich sojuszników do realizacji geopolitycznych interesów USA na obszarze Azji Środkowej.

Wraz z zakończeniem wojny w Afganistanie i tajemniczymi zgonami osób zaangażowanych we wspieranie muzułmańskich terrorystów zwanych mudżahedinami (m.in. Salema Bin Ladena, brata Osamy, który ściśle współpracował z administracją Ronalda Reagana i finansował działalność swojego brata czy też prezydenta Pakistanu Zii ul-Haqa, przewodniczącego komitetu połączonych szefów sztabu Pakistanu gen. Akhtara Abdura Rahmana, szef sztabu generalnego Pakistanu Mohammeda Afzaala oraz wielu pakistańskich wysokich rangą wojskowych) islamski fundamentalizm pod auspicjami Waszyngtonu i jego muzułmańskich sojuszników zawitał w region Kaukazu, Półwyspu Bałkańskiego oraz Azji Centralnej i zachodnich Chin. Wszystko rzecz jasna w celu realizacji imperialnych celów Stanów Zjednoczonych. Zbigniew Brzeziński w "Wielkiej Szachownicy" napisał:

Potencjalnie najbardziej niebezpiecznym scenariuszem byłoby powstanie wielkiej koalicji Chin, Rosji i być może Iranu - koalicji "antyhegemonistycznej" opartej nie na ideologii, lecz na dopełniających się historycznych urazach... Neutralizacja tego niebezpieczeństwa ... będzie wymagać od Stanów Zjednoczonych zręcznej gry geostrategicznej na zachodnim, wschodnim i południowym krańcu Eurazji jednocześnie.

Graham Fuller, oficer CIA, który kierował placówką CIA w Afganistanie w czasie wojny mudżahedinów z Rosjanami stwierdził:

Polityka kierowania ewolucją islamu i pomagania im przeciwko naszym adwersarzom zadziałała doskonale w Afganistanie przeciwko Armii Czerwonej. [...] Te same doktryny mogą być nadal używane do destabilizacji tego, co pozostało po rosyjskiej potędze, a zwłaszcza do przeciwdziałania chińskim wpływom w Azji Środkowej.

Krótko mówiąc: według specjalistów CIA zimna wojna bynajmniej nie zakończyła się w żadnym 1989 ani 1991 roku. Trwa ona wciąż a armia islamskich fundamentalistów finansowana i uzbrajana do zwalczania Armii Czerwonej będzie wykorzystywana do zwalczania resztek rosyjskich wpływów oraz przeciwdziałania wpływom chińskim.

Zwłaszcza w przypadku Chin islamscy fundamentaliści będą przydatni, gdyż Chiny są oficjalnie państwem ateistycznym a na ich terenie mieszka kilkanaście milionów Ujgurów, wyznającej islam ludności pochodzenia tureckiego, która zasiedla zachodnie rejony tego kraju, bogate w złoża ropy naftowej i gazu ziemnego.

Ale islamscy fundamentaliści byli także wykorzystywani do osłabienia sił prorosyjskich, czego najlepszym przykładem jest rejon Półwyspu Bałkańskiego, gdzie Stany Zjednoczone i Arabia Saudyjska wspierały muzułmańskich Bośniaków przeciwko prawosławnym Serbom, rejon Kaukazu, gdzie Arabia Saudyjska wspierała czeczeńską rebelię przeciwko Rosjanom a także siły azerskie przeciwko chrześcijańskim Ormianom w wojnie o Górski Karabach na początku lat 90-tych.

To właśnie w konflikcie o ten formalnie należący do Azerbejdżanu region zamieszkały głównie przez Ormian amerykańskie tajne służby zaangażowały tysiące muzułmańskich fundamentalistów, którzy kilka lat wcześniej przeganiali z Afganistanu Armię Radziecką.

Odpowiedzialnym za przerzut terrorystów do Azerbejdżanu z ramienia USA był Richard Secord, wysoki urzędnik Departamentu Obrony w administracji Busha, który wsławił się udziałem w aferze Iran-Contra, która w drugiej połowie lat 80-tych zatrzęsła administracją Ronalda Reagana. Secord stworzył w Azerbejdżanie linie lotnicze, które miały przerzucać muzułmańskich fundamentalistów z Afganistanu do Azerbejdżanu. W 1993 roku fasadowa spółka CIA - MEGA Oil, utworzona przez Secorda zwerbowała 2 tys. islamistów, którzy zmienili stolicę Azerów - Baku - w centrum operacyjne dla muzułmańskiego dżihadu na obszarze całego Kaukazu.

Jeffrey Silverman, amerykański dziennikarz - freelancer, który relacjonował wojnę o Górski Karabach twierdził, że islamscy fundamentaliści ściągnięci do Azerbejdżanu przez Secorda walczyli z Ormianami u boku czeczeńskich terrorystów oraz regularnej armii azerskiej. Wśród ściągniętych na Kaukaz islamskich fundamentalistów był osławiony afgański watażka Gulbuddin Hekmatyar, którego to amerykański analityk F. William Engdahl określa jako:

psychopatycznego, sunnickiego fundamentalistę, którego niepohamowane akty mordu i terroru zwróciły uwagę CIA i [...] dyktatora wojskowego Pakistanu generała Zii ul-Haqa. 

Hezb-i-islami, organizacja, którą w Afganistanie kierował Hekmatyar była odpowiedzialna za mordowanie lewicowych studentów afgańskich. Hekmatyar zachęcał także swoich zwolenników do oblewania kwasem twarzy afgańskich kobiet, które nie chciały nosić burek.

Tajne operacje prowadzone przez Secorda w Azerbejdżanie oprócz utrzymania jedności terytorialnej Azerbejdżanu przyczyniły się także do obalenia prezydenta Abulfaza Elczibeja i wstawieniu na jego miejsce proamerykańskiego Hejdara Alijewa.

W Czeczenii z kolei Osama Bin Laden we współpracy z dyrektorem saudyjskiego wywiadu, Turkim Al Faisalem, wykształconym oraz wyszkolonym w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych, wykorzystując organizację Bin Ladena Maktab Al-Khidamat werbował afgańskich fundamentalistów do wojny z armią rosyjską. Na czele grupy muzułmańskich terrorystów w Czeczenii Bin Laden ustanowił swojego kompana Ibn al-Khattaba, weterana afgańskiego dżihadu przeciwko ZSRR.

Oczywiście islamiści powiązani z Al-Kaidą i Bin Ladenem, tak jak już wcześniej wspomniałem, byli także wykorzystywani do walki z Chińską Republiką Ludową.

W trakcie afgańskiego dżihadu w latach 80-tych u boku arabskich mudżahedinów sprowadzanych w rejon Azji Centralnej przez Osamę Bin Ladena i szefa saudyjskiego wywiadu Turkiego walczyli także muzułmanie zamieszkujący rejon zachodnich Chin a więc Ujgurzy.

Arabia Saudyjska rozpowszechniała wśród Ujgurów wahhabicką literaturę religijną oraz broń a ujgurscy muzułmanie byli szkoleni w zakresie działalności partyzanckiej i terrorystycznej na terenie Afganistanu.  Według International Crisis Group islamscy fundamentaliści, rekrutowani z ludności ujgurskiej, którzy walczyli po stronie Talibów w Afganistanie powracają następnie do Chin, gdzie będą stwarzać islamistyczne zagrożenie w regionach przygranicznych a więc w miejscu, które stanowi główne zaplecze surowców energetycznych dla chińskiej gospodarki. Jest to istotne z punktu widzenia niszczenia wielkiego chińskiego projektu XXI wieku a więc Nowego Jedwabnego Szlaku, którego południowa nitka ma przechodzić przez chińskie miasto Kaszgar - główne centrum kultury Ujgurskiej.

Oprócz dżihadu na terytorium Kaukazu, Półwyspu Bałkańskiego, Azji Środkowej oraz zachodnich Chin, Al-Kaida i jej wszelakie odłamy była również zaangażowana w walkę z Baszszarem Al-Assadem w Syrii.

Obecny prezydent-elekt Joe Biden w przypływie szczerości w trakcie przemówienia na Harvard's Kennedy School of Government w październiku 2014 r. powiedział:

Naszym największym problemem są nasi sojusznicy. [...] Byli tak zdeterminowani, by pokonać Asada i zasadniczo prowadzą wojnę sunnicko-szyicką; co oni zrobili? Wlali setki milionów dolarów i tysiące ton broni w każdego, kto miałby walczyć z Assadem. Tylko że ludźmi którym je dostarczono była Al-Nusra i Al-Kaida oraz ekstremistyczne elementy dżihadystów pochodzące z innych części świata.

Biden oczywiście niemal natychmiast przeprosił za swoje słowa, "klękając" przed Erdoganem oraz dziękując Arabii Saudyjskiej za jej "pomoc" z walce z Państwem Islamskim.

O tym, że islamistyczne odłamy Al-Kaidy walczące z legalnym rządem syryjskiego prezydenta Assada otrzymywały amerykańską broń najlepiej świadczy relacja amerykańskiej dziennikarki libańskiego pochodzenia, Sereny Shim, która monitorowała transfer amerykańskiej broni z bazy Incirlik w Turcji dla islamskich terrorystów, którzy walczyli z rządem Baszszara Al-Asada. Shim ponadto zdała relację z eksportu z Turcji do Syrii islamskich terrorystów, przemycanych w ciężarówkach WFP - Światowego Programu Żywnościowego, organu ONZ, który (przynajmniej w teorii) odpowiada za zwalczanie głodu. Shim następnie, wioząc zdjęcia na poparcie swoich tez, zginęła w wypadku samochodowym w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach.

Na kontrolowanych przez Państwo Islamskie (utworzone przez Abu Musaba Al-Zarkawiego, innego weterana antysowieckiego dżihadu z lat 80-tych) terytoriach Syrii swoje bazy mieli także chińscy Ujgurzy, szkoleni oraz indoktrynowani przez sojuszników USA z Zatoki Perskiej. Np. w mieście Idlib, w północno-zachodniej Syrii ujgurscy terroryści przejmowali syryjskie nieruchomości, aby stworzyć swoją własną kolonię.

Idlib jest najjaskrawszym przykładem miasta, które z syryjskiej oazy spokoju przeistoczyło się w centrum islamskiego dżihadu na Bliskim Wschodzie. Całe miasto było pokryte graffiti popierającym Al-Kaidę, w tym cytatami z samego Az-Zawahiriego a znaki drogowe rządząca w mieście Al-Nusra, uzbrajana i finansowana przez Turcję z pomocą Stanów Zjednoczonych, zamieniła w grafikę podkreślającą znaczenie szariatu.

Turcja nie tylko dostarczała broń i zapewniała wsparcie logistyczne terrorystom z al-Nusry, którzy kontrolowali Idlib ale także kontrolowała granice zewnętrzne, dostarczając wybranym mieszkańcom przepustki do wjazdu i wyjazdu.

Max Blumenthal, dziennikarz związany m.in. z New York Times oraz Los Angeles Times tak opisał w swojej książce pt. "The Management of Savargery" syryjskie miasto Idlib znajdujące się pod okupacją islamskich fundamentalistów sprzymierzonych z rządem amerykańskim:

Z pomocą Stanów Zjednoczonych i tak zwanych „Przyjaciół Syrii” Idlib i wschodnie Aleppo ucieleśniały surowe wizje teokratycznej dystopii, które można było wyrwać z najokrutniejszej islamofobicznej wyobraźni. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy dostarczyli dziesiątki milionów [dolarów] dla cywilnej infrastruktury, aby pomóc w budowie de facto Państwa Islamskiego, finansując stacje radiowe, szkoły i szpitale zapewnione przez Syryjsko-Amerykańskie Towarzystwo Medyczne (SAMS), które otrzymało co najmniej 5,2 miliona dolarów od USAID [Agencja USA ds. Rozwoju Międzynarodowego] do działania wyłącznie na obszarach kontrolowanych przez rebeliantów.

Oprócz USA bojowników Al-Nusry a więc odłamu Al-Kaidy w Syrii wspierał także Izrael. 18 czerwca 2017 roku neokonserwatywny Wall Street Journal donosił, że syryjscy bojownicy dostają od Izraela pomoc humanitarną oraz finansową.

Były dyrektor Mossadu Efraim Halevy na antenie katarskiej telewizji Al-Jazeera odnosząc się do leczenia na terytorium Izraela bojowników Al Nusry, proxy armii Al-Kaidy w Syrii, cynicznie stwierdził, że "zawsze użyteczne jest radzenie sobie z wrogami w sposób humanitarny". Kiedy jednak dziennikarz zapytał go czy podobnie Izrael postąpiłby z bojownikami antyizraelskiego Hezbollahu ten powiedział że nie. Kiedy dziennikarz zapytał go dlaczego, Halevy odpowiedział, że dlatego iż Hezbollah prowadził przeciwko Izraelowi takie działania, których nie prowadziła Al-Kaida po czym dodał, że Al-Kaida dotąd jeszcze ani razu nie zaatakowała Izraela.

Nie powinno więc nikogo dziwić, że terroryści z Al-Kaidy żyją sobie na wolności przez dziesiątki lat od dokonania przez nich zamachów terrorystycznych, skoro mogą oni liczyć na pomoc ze strony Izraela, pod warunkiem rzecz jasna, że nie będą Izraela atakować.

Pomoc dla Al-Kaidy w ramach humanitarnego traktowania swoich wrogów to oczywiście tylko oficjalna wersja polityki reżimu syjonistycznego. Christopher Bollyn, autor książki pt. "Wojna z terrorem" przypomina, że wsparcie wywiadu wojskowego Izraela dla islamskich fundamentalistów, którzy zaczynali swoich dżihad pod kontrolą Stanów Zjednoczonych oraz ich sojuszników sięga początku lat 80-tych. To właśnie w 1983 roku Aman pod kontrolą Ehuda Baraka, przyszłego premiera Izraela zaczął szkolić terrorystów z formacji Hezb-i-islami Gulbuddina Hekmatyara, którzy po zakończeniu zimnej wojny, tak jak już wspominałem, byli wykorzystywani przez CIA do walki z Ormianami w wojnie o Górski Karabach.

Dodać należy także, że już rok później a więc w 1984 roku Hekmatyar, szkolony przez izraelską bezpiekę wojskową, został ścisłym współpracownikiem Osamy Bin Ladena. Wtedy też arabscy terroryści ściągani do Afganistanu przez saudyjskiego milionera połączyli siły z formacją Hezb-i-islami.

Innym łącznikiem Bin Ladena z izraelskimi tajnymi służbami jest jego pierwszy "trener" Ali Mohamed, Egipcjanin znający język hebrajski, który pracował dla Amanu - wojskowego wywiadu państwa żydowskiego.

W 1994 roku wyszkolone przez Aman Hezb-i-islami połączyło się z Al-Kaidą i afgańskim Talibanem.

O powiązaniach Al-Kaidy ze Stanami Zjednoczonymi, Izraelem oraz ich muzułmańskimi sojusznikami można by pisać całe encyklopedie. Ja wymieniłem jedynie te najistotniejsze z punktu widzenia wyjaśnienia faktu, dlaczego mimo tak zaawansowanej technologii satelitarnej z jaką mamy do czynienia właściwie już od dziesięcioleci, terroryści związani z Al-Kaidą mogą przez dziesiątki lat po dokonaniu aktów terroru chodzić sobie po wolności, nie niepokojeni przez nikogo, w czasie kiedy izraelskie i amerykańskie służby skupiają uwagę m.in. na irańskich naukowcach związanych z irańskim programem nuklearnym (oraz innych irańskich uczonych, mordowanych przez izraelskie komanda aby zastraszyć całe środowisko naukowe Iranu) z których namierzeniem i wyeliminowaniem Izraelczycy i Amerykanie jakoś nie mieli większego problemu.

Sytuacja wygląda bowiem następująco: gdyby nie istniała Al-Kaida i nie dokonywała aktów terroru na cele związane z państwem amerykańskim, Stany Zjednoczone nie miałyby żadnego powodu, aby wspierać Izrael w jego wojnie ze światem arabskim (oraz Iranem) a amerykańskie wojsko nie miało by pretekstu do rozbudowywania swoich struktur militarnych na obszarach kluczowych z punktu widzenia amerykańskiej geostrategii.

Właściwie trudno określić, który z tych powodów jest ważniejszy. Nie da się nie zauważyć, że część amerykańskiego establishmentu politycznego była gotowa zakończyć amerykański interwencjonizm po zakończeniu rywalizacji z ZSRR i ostatecznym upadku sowieckiego molocha. Jednak neokonserwatyści, sprzężeni z amerykańskim kompleksem militarno-przemysłowym ze względu na dobro Izraela chcieli nie tylko kontynuowania amerykańskiego zaangażowania w sprawy przebudowy światowego porządku politycznego ale także, wobec rozkładu sojusznika państw arabskich a więc ZSRR chcieli "podkręcać licznik" amerykańskiej zbrojeniówce, aby ta mogła karmić nienasycone i wiecznie pożądające wojny i krwi amerykańskie korporacje zbrojeniowe, zapewniając tym samym niszczenie byłej sowieckiej klienteli, która wspierała siły zwalczające Izrael.

Jak więc się wydaje oba te czynniki były zainteresowane w istnieniu takich organizacji jak Al-Kaida, aby wykorzystując ich terrorystyczną działalność, mogły sprzedawać amerykańskiemu społeczeństwu powód do konieczności prowadzenia wojen i rewolucji na obszarach, które jeszcze nie zostały objęte kontrolą amerykańskiej armii, amerykańskiego biznesu i amerykańskich tajnych służb.

Kiedy już wiemy jak potrzebna jest amerykańskiej geostrategii organizacja taka jak Al-Kaida, zastanówmy się dlaczego zamach dokonany na jej drugiego z najważniejszych przywódców został ogłoszony akurat 13 listopada 2020 roku.

Odpowiedź wydaje się bardzo prosta: kilka dni temu w stolicy Arabii Saudyjskiej a wcześniej w Izraelu przebywał neokonserwatysta Elliot Abrams, wysoki urzędnik Departamentu Stanu ds. Iranu, który rozprawiał tam z władzami arabskiej monarchii o konieczności zjednoczenia wszystkich antyirańskich sił na obszarze Bliskiego Wschodu i Zatoki Perskiej przeciwko państwu Ajatollahów oraz o konieczności zjednoczenia wszystkich sił wrogich wobec ugrupowań Huti w Jemenie, które prowadzą tam wojnę z siłami wspieranymi przez Arabię Saudyjską i inne kraje Zatoki.

Abrams ponadto stwierdził, że:

 Nieważne, kto wygra wybory, będzie tu ambasador amerykański. W tym regionie będzie amerykańska obecność wojskowa. Będzie istnieć ogromna współpraca antyterrorystyczna, ponieważ wszystko to leży w interesie Stanów Zjednoczonych i Arabii Saudyjskiej 

...czym jasno dał do zrozumienia o nadrzędnej roli Waszyngtonu w kierowaniu polityką w tym regionie świata bez względu na to kto będzie rządził w USA. Oczywiście Saudowie akceptują takie warunki, gdyż cała monarchia istnieje jedynie dzięki poparciu najpierw ze strony Wielkiej Brytanii a po II wojnie światowej dzięki przejęciu kurateli nad Półwyspem Arabskim przez USA.

Saudyjczycy doskonale zdają sobie sprawę, że bez protekcji amerykańskiej oraz amerykańskim inwestycjom w saudyjski przemysł naftowy i sprzedaży im broni, ich królestwo bardzo szybko by się rozsypało pod naporem tysięcy różnic w interpretacji islamu i podziałom w jego ramach, szczególnie widocznym na roponośnych obszarach wschodniego wybrzeża Arabii Saudyjskiej.

Tak więc jak się wydaje amerykański wywiad poinformował wczoraj o likwidacji drugiego z najważniejszych terrorystów Al-Kaidy, który podobno został zamordowany w sierpniu tego roku, gdyż uznali oni, że jest to do tego najlepszy moment. Amerykański urzędnik ds. Iranu Abrams oprócz dyplomatycznych dyrdymałów o jedności, współpracy i gwarancji bezpieczeństwa w czasie swojego tournee po Bliskim Wschodzie omawiał także kolejną a właściwie kolejne transze sankcji, którymi ma zostać obłożony Iran w ciągu najbliższych tygodni, aż do wymiany gospodarza Białego Domu.

Przypomnijmy, że według dziennikarza Baraka Ravida, byłego oficera Jednostki 8200 wywiadu wojskowego Izraela administracja Donalda Trumpa planuje aż do 20 stycznia 2021 roku co tydzień nakładać na Iran nowe sankcje, aby doprowadzić ten kraj do stanu z którego ciężko będzie mu się podnieść, nawet jeżeli administracja Bidena, która zastąpi ekipę Trumpa będzie chciała renowacji umowy nuklearnej.

Stąd też w momencie dogadywania nowych sankcji na Iran amerykańskie służby wypuściły w eter informacje o zamordowaniu szychy Al-Kaidy, który miał od 2015 roku znajdować się pod ochroną irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, czemu Irańczycy wyraźnie zaprzeczają. Z resztą w ogóle zaprzeczają obecności na swoim terytorium jakiegokolwiek z bojowników Al-Kaidy.

Jednak opinia publiczna nie wnika w szczegóły. Kiedy poczytamy polskie portale internetowe, nie dowiemy się o żadnych szczegółach pobytu terrorysty z Al-Kaidy w Iranie, o tym że został on tam aresztowany i skazany na więzienie zaraz po tym jak przybył tam w 2003 roku. Media wychowując swoich czytelników czy słuchaczy w maksymalnym upraszczaniu faktów dokonanych, informują nas jedynie, że terrorysta z Al-Kaidy mieszkał w Iranie i został tam zamordowany przez bohaterskich Izraelczyków, którzy na motocyklu, niczym w hollywodzkich filmach akcji typu "Szybcy i wściekli" dokonali na polecenie Amerykanów widowiskowej likwidacji człowieka (przy okazji zabijając jego córkę), który mordował niewinnych ludzi.

Polskojęzyczny portal onet.pl, kontrolowany przez żydowską korporację Kohlberg, Kravis, Roberts & Co. informuje jedynie, że ów terrorysta mieszkał w luksusowej dzielnicy Teheranu (co jasno sugeruje że obracał się wśród irańskich elit) oraz był monitorowany przez USA. Skoro był monitorowany (a więc powiedzmy sobie wprost: 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu oraz 365 dni w roku jego osoba znajdowało się pod kontrolą jednego z wojskowych satelitów USA umieszczonych na orbicie okołoziemskiej) to dlaczego nikt wcześniej go nie zlikwidował, biorąc pod uwagę, że przebywał on w Iranie od 17 lat, w tym od 5 lat na wolności?

Jak widać potrzebowali do jego likwidacji odpowiedniego momentu a więc rocznicy zamachów na amerykańskie ambasady oraz takiego samego odpowiedniego momentu do poinformowania o tym opinii publicznej, mianowicie wtedy kiedy administracja Trumpa szykuje maksymalne "dokręcenie śruby" Iranowi, aby uzasadnić tym samym konieczność swojej polityki oraz aby ten, dotknięty nie tylko sankcjami ale także pandemią Koronawirusa, już nie podniósł się z kolan, nawet jeżeli polityka USA względem tego kraju, po zaprzysiężeniu prezydenta Joe Bidena ulegnie zmianie.

Oczywiście jest jeszcze inna wersja celu polityki obecnej amerykańskiej administracji: mianowicie po to Trump dokręca śrubę Iranowi, aby wypracować administracji Joe Bidena dogodną pozycję do negocjacji z Iranem tak, aby to Irańczycy a nie Amerykanie przy stole negocjacyjnym zamiast siedzieć, klęczeli i błagali drugą stronę o jak najlepsze warunki kapitulacji.

 

Na podstawie:

Blumenthal M., The Management of Savargery, Londyn 2019

Bollyn C., The War on Terror. The Plot to Rule the Middle East, 2017

Engdahl F.W., Nieświęta wojna. Grzech pierworodny Ameryki, Wrocław 2015

https://en.wikipedia.org/wiki/Hezb-e_Islami_Gulbuddin#History

https://www.wsj.com/articles/israel-gives-secret-aid-to-syrian-rebels-1497813430

https://youtu.be/vweHtxqnh-Y

https://en.wikipedia.org/wiki/Max_Blumenthal

https://en.wikipedia.org/wiki/Al-Nusra_Front

https://en.wikipedia.org/wiki/Serena_Shim

https://youtu.be/TV9Tht34oqQ

https://en.wikipedia.org/wiki/Ibn_al-Khattab

https://en.wikipedia.org/wiki/Turki_bin_Faisal_Al_Saud

https://en.wikipedia.org/wiki/Hezbi_Islami

https://en.wikipedia.org/wiki/Nagorno-Karabakh_War

https://en.wikipedia.org/wiki/Death_and_state_funeral_of_Muhammad_Zia-ul-Haq

https://www.arabnews.com/node/1762051/middle-east

https://www.axios.com/trump-administration-iran-sanctions-january-3951f776-09c9-4e55-b0f5-...

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/iran-izraelscy-agenci-zabili-w-teheranie-wic...

https://www.nytimes.com/2020/11/13/world/middleeast/al-masri-abdullah-qaeda-dead.html?auth...

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: Adolf Rotshild
Portret użytkownika Adolf Rotshild

Komentarze

Portret użytkownika Kwazar

A było to tak.Zabili go a on

A było to tak.Zabili go a on uciekł, bo wcale go tam nie było ale ważne, że oni twierdzą i napisali przecież a jest to scenariusz co go potem uwiarygodnią w Hollywoood. Czyli kolejne BZDURY ! Taki sobie FIKE... FAKE... NEWS ...dla ubogich, co głowę swoją pod każde takie "guafno" chętnie potem podłożą :)  A to wszystko w Iranie się działo ? Raczej w Izraelu i USA.

Skomentuj