Kategorie:
Według izraelskiego ministra ds. osadnictwa Tzachiego Hanegbiego rządy Joe Bidena mogą doprowadzić do gwałtownej konfrontacji pomiędzy Izraelem a Islamską Republiką Iranu. Chodzi o sytuację w której odnowiona zostałaby umowa nuklearna zawarta pomiędzy Iranem a Rosją, Chinami, Francją, Niemcami, Wielką Brytanią, Unią Europejską oraz Stanami Zjednoczonymi (w czasie kiedy wiceprezydentem był właśnie Biden).
Izraelski urzędnik w rozmowie z Channel 13 News stwierdził, że zarówno premier jego kraju jak i większość jego obywateli postrzegało porozumienie jako zagrożenie dla Izraela. Stwierdził, że:
Jeśli Biden będzie trzymał się tej polityki, w końcu dojdzie do gwałtownej konfrontacji między Izraelem a Iranem.
Stwierdził ponadto, że negocjowanie umowy z Iranem przez Donalda Trumpa niosło by ze sobą zupełnie inne implikacje, gdyż ewentualne porozumienie wypracowane przez Trumpa gwarantowałoby wywieranie na rząd w Teheranie maksymalnej presji, co byłoby kontynuacją polityki, którą radykalnie proizraelska administracja obecnego prezydenta USA prowadzi od kiedy amerykański biznesmen wprowadził się do Białego Domu.
Słowa wysokiego izraelskiego urzędnika zmieniają zupełnie postrzeganie amerykańskiego prezydenta poprzez pryzmat zachowania na Bliskim Wschodzie względnego pokoju, tj. nie dopuszczenia do konieczności (w mniemaniu USA i Syjonistów) ataku zbrojnego na Iran. Do tej pory jak się wydawało to rządy Trumpa były gwarantem tego, iż prędzej czy później wojna z Iranem wybuchnie a Polska jako sojusznik a tak naprawdę zakładnik amerykańskiej geopolityki (która na Bliskim Wschodzie realizuje przede wszystkim politykę zgodną z punktem widzenia reżimu syjonistycznego) będzie w nią wprzęgnięta.
Tymczasem Izraelczycy wypuścili właśnie w eter i to w momencie kiedy ważą się losy tego kto wygra amerykańskie wybory prezydenckie, newsa, że to rządy Bidena i sugerowana przez niego "renowacja" umowy JCPOA doprowadzi do wojny. Czy więc rozszyfrowując ten język z pogranicza dyplomacji i służb możemy stwierdzić, że Izrael próbuje nam przekazać treść taką, iż jedynie rządy Trumpa są gwarantem utrzymania względnego pokoju na Bliskim Wschodzie? Jak tak to odczytuje.
Jeżeli o to właśnie chodziło Izraelczykom to czy możemy się spodziewać zwycięstwa Trumpa? Czy może jednak Izrael wiedząc już, że to Biden będzie prezydentem daje mu tym samym do zrozumienia, aby ten kontynuował bliskowschodnią politykę Trumpa bo w przeciwnym razie lobby żydowskie za jego kadencji wciągnie go w konflikt militarny o trudnych do przewidzenia skutkach? Czas pokaże. W każdym razie, jak się wydaję tylko powrót do JCPOA (Joint Comprehensive Plan of Action) jest jedyną osią niezgody pomiędzy demokratycznym a republikańskiim kandydatem na prezydenta USA jeśli chodzi o politykę względem Izraela.
Jeżeli to zwycięstwo Bidena zostanie ogłoszone w najbliższym czasie to polityka USA względem reżimu syjonistycznego nie powinna ulec większym konfiguracjom. Tym bardziej, że Biden nie sprawia wrażenia takiego, który będzie rządzić Ameryką w sposób nawet umiarkowanie samodzielny a potencjalnym wiceprezydentem w jego ekipie (a więc osobą, która może go ewentualnie zastąpić gdyby ten z przyczyn zdrowotnych nie mógł zarządzać Amerykańskim Imperium) zostanie Kamala Harris, której mąż, Żyd Douglas Emhoff już został okrzyknięty przez izraelski Times of Israel "nową żydowską gwiazdą Partii Demokratycznej".
Źródło:
https://www.jpost.com/us-elections/israeli-minister-warns-of-war-if-biden-returns-to-iran-...
Komentarze
Strony
Skomentuj