Polscy żołnierze mogą wkrótce wyjechać na misję ONZ na Wzgórza Golan. Rząd chce wysłać wojsko do niestabilnego i niebezpiecznego regionu na Bliskim Wschodzie. Konkretniej – chodzi o pilnowanie izraelsko-syryjskiej granicy.

Polski kontyngent wojskowy stacjonował już w Syrii od 1974 roku aż do 2009 roku. Żołnierze zostali więc wycofani nas dwa lata przed wybuchem wojny w Syrii i wiele wskazuje na to, że mogą powrócić już w nadchodzących miesiącach.

Polski rząd zgłosił się do udziału w misji pokojowej w ramach ONZ na Wzgórzach Golan. Niewykluczone, że kwestia ta została ustalona podczas niedawnej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych. Polska znów robi komuś „łaskę” a w zamian może liczyć jedynie na poklepanie po plecach, bo przecież Donald Trump jak ognia unika tematu zniesienia wiz, choć obiecywał to podczas kampanii prezydenckiej.

Polski kontyngent miałby liczyć około 150 żołnierzy, którzy mogą zostać wysłani na granicę Izraela z Syrią już w marcu 2019 roku. Wcześniej region ten był niespokojny, ponieważ stacjonowali tam „rebelianci”, czy islamscy terroryści, których wspomagał Izrael. Jednak syryjska armia wyeliminowała ich i odzyskała kontrolę nad tym obszarem. Wygląda to tak, jakby polscy żołnierze mieli stanowić strefę buforową, chroniącą Izrael przed Syrią.

Należy zaznaczyć, że choć Syria praktycznie pokonała terrorystów i stała się silniejsza niż przedtem, ryzyko wybuchu wojny wcale nie zmalało. Podczas gdy Rosja i Iran aktywnie wspierają Syrię militarnie, Izrael zamierza ją nadal bombardować, a sytuacja w pewnym momencie może wymknąć się spod kontroli. Dlatego polscy żołnierze będą znajdować się w stanie ciągłego zagrożenia, ale najważniejsze, że Izrael i USA będą nas mogli poklepać po plecach.