Kolumbii grozi nowa wojna domowa. Organizacja paramilitarna FARC wzywa do broni

Kategorie: 

Źródło: Flickr/Silvia Andrea Moreno/CC BY-ND 2.0

Wszystko wskazuje na to, że w Kolumbii znów wybuchnie wojna domowa. W czerwcu 2016 roku, organizacja zbrojna FARC ogłosiła historyczny rozejm z rządem, tym samym kończąc trwającą od dekad wojnę. Jednak teraz, ugrupowanie zbrojne ponownie wezwało do broni i chce wznowić walkę z władzą i siłami zbrojnymi.

 

W czwartek, liderzy kolumbijskiej grupy partyzanckiej ogłosili wznowienie konfliktu zbrojnego, tym samym zrywając trwające od trzech lat zawieszenie broni. Luciano Marin, który wcześniej pomógł wynegocjować pokój, ogłosił, że obecny prezydent Ivan Duque nie przestrzega kluczowego warunku umowy.

 

W 2016 roku, gdy obie strony konfliktu uzgodniły rozejm, grupa paramilitarna FARC zgodziła się zakończyć wojnę, dobrowolnie oddać broń i przejść do cywila. Ówczesny prezydent Juan Manuel Santos obiecał, że zapewni ochronę aktywistom oraz bojownikom organizacji FARC i nie będzie wyciągał wobec nich konsekwencji za udział w wieloletniej wojnie.

Teraz liderzy FARC ogłosili, że od demobilizacji i zawarcia porozumienia pokojowego zabito setki lewicowych aktywistów oraz 150 rebeliantów. Organizacja paramilitarna uznała więc, że władze Kolumbii nie dotrzymały słowa, dlatego w czwartek oficjalnie zerwano zawieszenie broni. Z kolei prezydent Ivan Duque ogłosił rozpoczęcie ofensywy przeciwko partyzantom z zamiarem schwytania liderów FARC, aby nie dopuścić do rozległego konfliktu zbrojnego.

 

Kolumbijska grupa paramilitarna jest mocno osłabiona – bojownicy w ramach porozumienia dobrowolnie oddali swoją broń. Organizacja FARC liczy obecnie około 2 500 aktywnych członków, a pozostali przeszli do cywila, jednak wezwanie do broni może pomóc w rekrutacji nowych. Z kolei Kolumbia zmaga się z następstwami wojny, która trwała od ponad 50 lat, a także działalnością innej grupy partyzanckiej – samozwańczej Armii Wyzwolenia Narodowego. Do Kolubmii napłynęło również ponad milion uchodźców z sąsiedniej Wenezueli, która wspiera grupę partyzancką FARC.

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: John Moll
Portret użytkownika John Moll

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu


Komentarze

Portret użytkownika minoduesp

A gdyby się tak cywilnie

A gdyby się tak cywilnie zorganizowali tworząc partię polityczną i przekonali ludzi do swoich racji mogliby w pokojowy i twórczy (!) sposób przejąć władzę i wprowadzić pozytywne zmiany w swoim kraju z korzyścią dla wszystkich .. zamiast bawić się w partyzantów , ganiać po krzakach ,straszyć ludzi wojną i siać zamieszanie .. nie lepiej ?

Portret użytkownika SurvivorMan

To pokazuje jak różne jest

To pokazuje jak różne jest znaczenie organizacji paramilitarnej na świecie... W Polsce to harcerzyki biegające po lesie z ASG... Mają sporą wiedzę z dziedziny taktyki i ogólnie wszelkich działań w terenie, bo miałem z nimi styczność będąc w niedawno w rezerwie, ale to wciąż zabawa... W Kolumbii czy na Bliskim Wschodzie, to siła mogąca doprowadzić do wojny domowej, przewrotu, czy zamachów terrorystycznych...

DBAJ O SWÓJ NÓŻ! Nigdy nie wiadomo kiedy uratuje Ci życie!

Portret użytkownika Adolf Rotshild

Oglądałeś kolego słynny film

Oglądałeś kolego słynny film "Predator"?

Grupa wojskowych zostaje wysłana do latynoamerykańskiej dżungli żeby uratować członków rządu USA i sprawdzić co stało się z wysłaną tam wcześniej grupą komandosów. Zamiast ratować członków rządu, likwidują obóz partyzancki oraz doradców wojskowych, którzy ich szkolą.

Ci doradcy wojskowi to kadrowi oficerowie radzieckiego GRU a partyzanci to takie FARC w wersji środkowoamerykańskiej. Bo w południowo- i środkowoamerykańskiej dżungli jak powstaje grupa partyzancka to oczywiste jest że stoi za nią albo ZSRR (Rosja) albo USA.

 

Portret użytkownika SurvivorMan

Może nie oczywiste, ale na

Może nie oczywiste, ale na pewno bardzo prawdopodobne...
Obecny prezydent Kolumbii, ma co najmniej poprawne stosunki z USA, więc jeśli któreś z tych dwóch mocarstw miałoby stać za plecami FARC, to prędzej Rosja... Wspomniany tutaj FARC to w końcu komunistyczny relikt, jeszcze z czasów zimnej wojny... Ale czy Rosja potrzebuje się w to angażować??? Mam wrażenie, że te pojedyncze ogniska komunizmu w Ameryce Południowej, to obecnie już tylko takie "samograje" będące pozostałością po zimnej wojnie, które tu i tam prężą muskuły na proamerykańskie rządy, ale gdyby przyszło co do czego, to Rosja na pewno nie nadstawiałaby za nich karku...

DBAJ O SWÓJ NÓŻ! Nigdy nie wiadomo kiedy uratuje Ci życie!

Portret użytkownika minoduesp

Harcerstwo nie jest

Harcerstwo nie jest organizacją paramilitarną .. nie tworzą struktur wojskowych i nie mogą posiadać broni przecież. Jakbyś zorganizował sobie prywatną armię to by była organizacja paramilitarna zdolna do działań wojskowych. Tyle, że na całe szczęście ,u nas to jest nie realne bo zaraz by się znalazł jakiś watażka opętany żadzą przejęcia władzy i zrobiłby burdel a poco nam to.. ?

Portret użytkownika SurvivorMan

Wiem że harcerstwo nie jest..

Wiem że harcerstwo nie jest... To był taki mały sarkazm, mający podkreślić ogromną różnicę między organizacjami paramilitarnymi w krajach rozbrojonych takich jak Polska, a organizacjami paramilitarnymi z prawdziwego zdarzenia...
Na tak przy okazji drugiej części Twojej wypowiedzi...
Niech Ci nie daje poczucia bezpieczeństwa fakt, że nasze organizacje paramilitarne bawią się w wojnę plastikowymi kababinami... Watażką może się okazać równie dobrze generał sił zbrojnych i chcieć przejąć władzę, mając za sobą wojsko... Historia świata zna niejeden taki przypadek...

DBAJ O SWÓJ NÓŻ! Nigdy nie wiadomo kiedy uratuje Ci życie!

Skomentuj