Włoska policja wszczęła dochodzenie w sprawie śmierci uznanego trenera tygrysów. Pracownik cyrku miał zostać zaatakowany przez cztery koty, którymi zajmował się na co dzień.

61-letni Ettore Weber trenował tygrysy w cyrku nieopodal miejscowości Bari, w południowej części Włoch. Niestety wieloletnie doświadczenie mężczyzny nie pozwoliło mu uniknąć tragedii, ponieważ na początku lipca jeden z drapieżników odmówił mu posłuszeństwa i przystąpił do ataku.

Chwilę później kolejne trzy koty dołączyły się do "zabawy" i zaczęły szarpać ciało trenera. Dopiero pół godziny później na miejscu zjawił się inny pracownik cyrku, który przegonił zwierzęta i wezwał pogotowie. Niestety 61-latek zmarł w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń.

Agresywne tygrysy zostały usunięte z cyrku i wysłane do pobliskiego parku safari. Ettore Weber i jego koty były częścią cyrkowego przedstawienia pt. "Podróż przez pięć kontynentów", w którym uczestniczyło również wiele innych zwierząt, takich jak wielbłądy, żyrafy czy zebry. Cyrk został rozstawiony przed centrum handlowym w pobliżu Bari w połowie czerwca, a ostatni pokaz miał się odbyć 14 lipca. Niestety tragiczny obrót spraw przyśpieszył kres spektaklu.

Włoska policja próbuje ustalić, dlaczego tygrysy zwróciły się przeciwko trenerowi, biorąc pod uwagę fakt, że mężczyzna od kilku lat był doskonale znany zwierzętom i zajmował się nimi właściwie od małego. Śledczy zastanawiają się, czy 61-latek mógł sprowokować drapieżniki swoim zachowaniem.

Analizie poddana zostanie również dieta dzikich kotów w cyrku, aby upewnić się, że nie były głodzone. Funkcjonariusze sugerują, że trenera mogła zgubić nadmierna pewność siebie wynikająca z wieloletniego doświadczenia. Należy pamiętać, że tygrys zgodnie ze swoim instynktem zawsze będzie drapieżnikiem, więc niezachowanie odpowiednich środków ostrożności może mieć tragiczne konsekwencje.