Dyrektor generalny Disneya, Bob Iger, ostro skrytykował media społecznościowe podczas przemówienia w Centrum Szymona Wiesenthala, gdzie został uhonorowany nagrodą humanitarną. Iger stwierdził, że Adolf Hitler pokochałby media społecznościowe, gdyby dożył współczesności.

Krytyka Igera jest następstwem afer i skandali, do których regularnie dochodzi na całym świecie. W ostatnim czasie przedstawiciele gigantów technologicznych z Facebooka, Twittera i Google'a zostali wezwani do złożenia wyjaśnień przed Kongresem Stanów Zjednocznych.

Hitler pokochałby media społecznościowe. Jest to najpotężniejsze narzędzie marketingowe, na które ekstremista może liczyć. Media odzwierciedlają wąski światopogląd i odfiltrowują wszystko, co podważa nasze przekonania, a jednocześnie stale wzmacnia nasze najgłębsze obawy.

Świadkowie będą musieli zmierzyć się z pytaniami o politykę ochrony prywatności użytkowników i procesów usuwania nieodpowiednich treści. Platformy często reagują zbyt opieszale i pozwalają, by nieodpowiednie materiały pozostawały widoczne przez dłuższy okres czasu. Iger kontynuował:

Media społecznościowe stwarzają fałszywe poczucie, że wszyscy podzielają tą samą opinię. Pozwalają złym wartościom żerować na niespokojnych umysłach i zagubionych duszach. Wszyscy dobrze wiemy, że internetowe kanały informacyjne mogą zawierać więcej niż fikcji niż faktów, propagując przy okazji podłą ideologię, która nie ma miejsca w społeczeństwie, ceniącym ludzkie życie.

Rola mediów społecznościowych w wypaczaniu ludzkich punktów widzenia jest jednym z głównych problemów gigantów technologicznych. Organizacje terrorystyczne są znane z wykorzystywania narzędzi cyfrowych do rekrutowania przyszłych zamachowców.

Komentarze Boba Igera mogły zabrzmieć jak słowa polityka, lecz dyrektor generalny Disneya potwierdził, że nie zamierza kandydować w 2020 r. na prezydenta USA, pomimo zachęt, jakie otrzymuje ze strony swojego najbliższego otoczenia. Iger wezwał jednak publikę do głosowania na kandydatów, "którzy oferują plan postępu i których ton nie jest oparty na pogardzie dla innych", co zapewne można rozumieć jako wotum nieufności wobec Donalda Trumpa.