Licencja na zabijanie, ale nie na zanieczyszczanie. James Bond przesiądzie się do elektrycznego Astona Martina

Kategorie: 

Źródło: kadr z YouTube

Jak donoszą brytyjskie media, w najnowszym filmie o przygodach agenta 007, Daniel Craig usiądzie prawdopodobnie za kierownicą elektrycznej wersji czterodrzwiowego sportowego Astona Martina Rapide E.

 

Najsłynniejszy brytyjski szpieg miał w historii wiele samochodów, począwszy od Toyoty i Land Rovera, aż po Citroena 2CV i Forda Mustanga. Zdecydowanie najbardziej charakterystyczną marką kojarzoną z agentem 007 jest jednak oczywiście Aston Martin, który po raz pierwszy pojawił się na ekranie w filmie Goldfinger, czyli trzeciej części przygód Jamesa Bonda. W najnowszym filmie, którego premiera została zaplanowana na rok 2020, tradycji stanie się zadość i Daniel Craig ponownie będzie miał do dyspozycji supersamochód brytyjskiego producenta. Na wszystkich fanów czeka jednak mała ekologiczna niespodzianka.

 

Model Rapide E, którym prawdopodobnie będzie przemieszczał się agent 007 w najnowszej części, jest pozbawiony silnika spalinowego, a źródłem jego zasilania jest energia elektryczna. Silnik V12 jest zastąpiony akumulatorem i dwoma silnikami elektrycznymi o mocy 450 kW. Rapide E rozpędza się od 0 do 100 w ciągu około 4 sekund, a jego prędkość maksymalna wynosi około 250 km/h. Aston Martin zamierza wyprodukować jedynie 155 egzemplarzy tego modelu, a pierwszy z nich ma zostać wystawiony na sprzedaż pod koniec bieżącego roku.

 

Największym problemem elektrycznych samochodów jest fakt, że ładowanie akumulatora zajmuje często wiele godzin. Rapide E ponoć ma posiadać specjalną funkcję szybkiego ładowania, ale nadal potrzebny jest dostęp do gniazda o mocy 800 V, którego zapewne nie uda się znaleźć w niezaludnionej i odległej części Norwegii, gdzie ponoć ma być kręcona jedna ze scen pościgowych do nowego filmu. Producent twierdzi, że Rapide E będzie mógł przejechać 320 kilometrów na jednym ładowaniu, a taki dystans powinien w zupełności wystarczyć szpiegowi na zlikwidowanie swoich wrogów.

W mediach coraz częściej pojawiały się teorie, że James Bond może zostać uśmiercony w najbliższej części, a naciskać na to ma sam Daniel Craig. Z biznesowego punktu widzenia jest to wątpliwa decyzja, ale jeśli producenci faktycznie zdecydowaliby się na taki scenariusz, to elektryczne auta mogą odegrać w nim ważną rolę. Wyobraźmy sobie, że agent 007 nie może uciec groźnemu zabójcy, ponieważ nie może znaleźć punktu zasilania swojego Aston Martina. Niestety, nie ma co liczyć na takie oryginalne zakończenie, ponieważ magia ekranu mistyfikowała już w przeszłości większe niedoskonałości.

 

Zdjęcia nad nowym filmem, który otrzymał roboczą nazwę "Shatterhand" mają rozpocząć się wkrótce, a premiera jest przewidziana na kwiecień 2020 roku. Pojawiły się głosy, że odpowiedzialny za przesiadkę Bonda do elektrycznego auta jest sam reżyser, Cary Fukunaga, który podobno jest zagorzałym obrońcą środowiska. No cóż, agent 007 nadal posiada licencję na zabijanie, ale na pewno nie ma już pozwolenia na zanieczyszczanie.

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: ZychMan
Portret użytkownika ZychMan

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl od ponad 2 lat. Specjalista z zakresu Internetu i tematyki naukowej. Nie stroni również od bieżących tematów politycznych.


Komentarze

________________________________________

"Niektórzy "ludzie" nigdy nie będą mnie lubić, ponieważ mój duch irytuje ich demony…"

Skomentuj