Kategorie:
Zaawansowany system rakietowy S-300 to bardzo skuteczna broń ziemia powietrze zdolna do rażenia celów w promieniu 300 kilometrów. Być może pojawi się ona wkrótce w Syrii. Możliwość ta bardzo martwi Izrael, który oficjalnymi kanałami wręcz grozi Rosji.
Przypomnijmy sekwencję zdarzeń. Izrael wmieszał się w wojnę syryjską przeprowadzając atak na terytorium Syrii, atak na obiekty wojskowe, w którym zginęło kilkuset żołnierzy. Zaraz po ataku Władimir Putin zadzwonił do Benjamina Netanjahu i poinformował go, że Rosja wyśle do Syrii baterie rakiet S-300. Dodajmy, że Rosja ma kontrakt z Syrią na dostawę S-300 opiewający na 800 milionów dolarów. To, co powiedział Putin Netanjahu to jest po prostu wykonanie kontraktu.
Przy okazji Rosja prowadzi swoją politykę wywierając presję na Izrael. Putin publicznie mówi, że S-300 mają "ostudzić gorące głowy w Tel Awiwie". Jednak posiadanie przez Syrię takich baterii rakietowych jest zagrożeniem dla celów nawet w Tel Awiwie. Władze izraelskie argumentują, że w zasięgu rakiet byłoby międzynarodowe lotnisko Ben Gurion. Gdyby baterie dostały się w ręce Hezbollahu ktoś mógłby z nich zrobić użytek.
Wygląda na to, że nie dostarczenie do Syrii i Iranu systemów S-300 jest elementem jakiejś dodatkowej umowy między Zachodem a Rosją. Teraz pozostaje pytanie czy ta umowa została zerwana czy nie. Izrael skomentował deklarację Putina stwierdzając słowami Ministra Obrony Moshe Yaalona, że transport jeszcze nie wyruszył, ale gdy dotrze to "będą wiedzieli co robić". Trochę to enigmatyczne, bo po pierwsze nie wiadomo skąd Żydzi wiedzą, że Putin nie wysłał jeszcze systemów a poza tym, co chcą z tym zrobić? Prawdopodobnie zamierzają zapobiec dostawie poprzez zniszczenie jej przed uzyskaniem pełnej operacyjności.
Komentarze
Strony
Skomentuj