Udaremniono zamach stanu w Wenezueli

Kategorie: 

Źródło: kadr z YouTube

Z Wenezueli docierają do nas informacje o niepokojach społecznych i buncie w Gwardii Narodowej. Kilku żołnierzy zaczęło nawoływać do protestów i przewrotu. Siły zbrojne, lojalne wobec prezydenta Nicolasa Maduro, szybko wkroczyły do akcji i zatrzymały spiskowców.

 

Najnowsza próba zamachu stanu rozpoczęła się w poniedziałek we wczesnych godzinach porannych czasu lokalnego. Niewielka grupa żołnierzy z Gwardii Narodowej zaczęła zamieszczać w sieci społecznościowej Twitter wezwania do przewrotu. Buntownicy ogłosili, że nie uznają rządu, że stoją po stronie mieszkańców i wspierają ich walkę o wolność.

 

Jak się dowiadujemy, ta sama grupa rebeliantów napadła wcześniej na dwa posterunki policji, aresztowała dwie osoby i skradła dwa pojazdy wojskowe oraz dużą ilość broni i amunicji.

Władza zareagowała dość szybko. W ciągu kilku godzin, siły zbrojne wytropiły buntowników, którzy znajdowali się zaledwie 3 km od pałacu prezydenckiego Miraflores. Nie wyklucza się, że ich zamiarem był szturm na siedzibę Nicolasa Maduro.

 

Między rebeliantami a żołnierzami lojalnymi wobec prezydenta doszło do strzelaniny. Na chwilę obecną nie wiadomo nic o ofiarach śmiertelnych czy rannych, ale władza powiadomiła, że wszyscy zbuntowani żołnierze Gwardii Narodowej zostali aresztowani. Ich komunikaty o braku poparcia dla rządu zelektryzowała społeczeństwo i zachęciła do protestów, które zaczęły być tłumione przez siły porządkowe.

Nicolas Maduro został niedawno zaprzysiężony na prezydenta Wenezueli. Jednak władze Brazylii, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych oficjalnie nie uznały go za przywódcę tego upadającego państwa i samowolnie mianowały do tej funkcji Juana Guaidó, przewodniczącego w większości opozycyjnego parlamentu Wenezueli, który został zdelegalizowany.

 

Regularne protesty na ulicach miast, kradzieże, ataki na siły porządkowe oraz kolejne bunty w szeregach armii świadczą o bardzo niskim poparciu dla władzy. Nikogo nie powinno to dziwić, skoro w kraju panuje skrajna bieda, a sytuacja pogarsza się z tygodnia na tydzień i nie widać żadnych szans na poprawę. Wenezuela jest jak tykająca bomba, która może eksplodować w każdej chwili.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (2 votes)
Opublikował: John Moll
Portret użytkownika John Moll

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu


Komentarze

Portret użytkownika Maxxx

Komuchy są same sobie winne.

Komuchy są same sobie winne. Gdyby zarządzali krajem odpowiedzialnie to żadne sankcje  by im nie zaszkodziły. Ale oni zniszczyli własną gospodarkę i całkowicie uzależnili się od sprzedaży ropy za którą sprowadzali towary. Taka maleńka Kuba do dziś się nie poddała amerykanom. A kraj z takim potencjałem leży na łopatkach.

Skomentuj