Kategorie:
Mieszkańcy Karoliny Północnej zmagają się z chmarą krwiożerczych, i trzy razy większych niż normalnie, komarów. Problem powstał najprawdopodobniej w wyniku powodzi wywołanej przez huragan Florence.
Gigantyczne komary wylęgły się w zatrważającej ilości kilkanaście dni po tym, jak minęła intensywna burza. Eksperci twierdzą, że powódź doprowadziła do wyklucia się komarów, które normalnie pozostałyby w uśpieniu do przyszłego roku. Teraz jednak miliardy złośliwych pasożytów unoszą się w powietrzu i szukają swoich ofiar.
Gatunek, który dręczy mieszkańców Karoliny Północnej nosi nazwę Gallinipers lub inaczej Psorophora ciliata. Jego przedstawiciele mogą być nawet do trzech razy więksi od przeciętnych komarów i zwykle polują na zwierzęta wodne, takie jak kijanki. Gatunek ten jest zdolny do przebicia się przez dwie warstwy bawełnianego materiału.
W sumie w Północnej Karolinie występuje aż 61 gatunków komarów, z czego między 15 a 20 może nadmiernie mnożyć się w przypadku powodzi. Gdy tylko ludzie ośmielą się wyjść ze swoich domów, od razu są atakowani.
Większość gatunków komarów nie radzi sobie dobrze, gdy temperatura powietrza ulega ochłodzeniu, więc eksperci podejrzewają, że obecny rój komarów umrze w ciągu nadchodzących tygodni. Do tego czasu mieszkańcy Karoliny Północnej muszą wyposażyć się w grubą odzież i środki owadobójcze.
Źródło:
Ocena:
Opublikował:
Scarlet
|
Komentarze
Skomentuj