Stany Zjednoczone przygotowują się na uderzenie katastrofalnego huraganu Florence

Kategorie: 

Huragan Florence - Źródło: NASA

Atlantycki huragan Florence zbliża się do wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Wielka burza jest klasyfikowana jako huragan czwartej kategorii. Ze swoich domów w samym stanie Południowa Karolina uciekło już przed tym żywiołem ponad milion osób. 

 

Najbardziej dotknięte żywiołem stany to obie Karoliny. Niektórzy sugerują, że będzie to najsilniejszy huragan w historii Karoliny Północnej i Południowej. Inni meteorolodzy sugerują, że silniejszej burzy nie było tam od 60 lat! 

Zagrożenie jest realne dlatego władze wprowadziły rozległe strefy ewakuacji. Znalazła się w nich nawet jedna z amerykańskich baz wojskowych. W strefie zagrożenia zaczyna działać agencja rządowa FEMA. 

Samoloty omijają monstrualny huragan - Źródło : flightradar24.com

Zdaniem amerykańskich ekspertów z Narodowego Centrum Huraganów (National Hurricane Center), obszar oddziaływania huraganu Florence obejmuje obszar zamieszkany przez 25 milionów obywateli USA. 

 

Najniebezpieczniej będzie w obszarach przybrzeżnych. Tam huragan oznacza wielką falę powodziową. Będą tam też największe zniszczenia, ponieważ huragan czwartej kategorii wchodzi w ląd z prędkością wiatru ponad 200 km/h, a w porywach jeszcze więcej. 

Oko huraganu Florence - Źródło : NASA 

Potem jednak niszcząca siła tej burzy zostanie osłabiona przez odcięcie jej od wilgoci oferowanej przez ocean. Skutkiem tego Florence osłabnie aż stanie się burzą tropikalną. 

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika tomasz26

pod ziemia jest bezpiecziej

pod ziemia jest bezpiecziej stala temperatura i wilgotność..  zarcie tez stuczne mozna uprawiac.  bo jesli zrobi sie naprawne nie znosnie na to ludzie zejadą pod ziemię ... tak jak to czynili nie raz 

Portret użytkownika Jestem, który jest

Ciekawe zdjęcie tych satelit.

Ciekawe zdjęcie tych satelit. Wynika, że conajmniej trzy sztuki tam wiszą. Ich konstrukcja przypomina jakby coś do "wydmuchiwania" czegoś. Te tuby skierowane w stronę ziemi jakby się coś z nich wydobywało. Czy to może "agregaty" do fal o odpowiedniej częśtotliwości, które przemieszczają np. chmury i inne tam... Bo na pewno takowe istnieją i często je słychać na Polską, przynajmnie ja je słysze. Co najmniej są trzy na zdjęciu i jakoś dziwnie ustawione obok siebie jakby w półokręgu. Myślę, że jest ich tam więcej. Są wszytkie takie same. Czy to nie czasem jakaś powtórka z WTC na rocznicę? Wiecie coś co w tym rejonie się znajduje co by było syjonistom na rękę, żeby znikło? Hmmm na pewno jakaś duża baza wojskowa, ciekawe co tam robią, tzn. robili  ???

Portret użytkownika SurvivorMan

A ja tak przy okazji tematu

A ja tak przy okazji tematu huraganów jestem ciekaw, czy szanowni rodacy nauczyli się czegoś po zeszłorocznym Orkanie w Polsce? Czy może znów jak barany będą się zabijać w sklepach o latarki świeczki i inne przydatne rzeczy, już w trakcie działania ewentualngo Orkanu? Październik tuż tuż...

DBAJ O SWÓJ NÓŻ! Nigdy nie wiadomo kiedy uratuje Ci życie!

Portret użytkownika Dlojzy

Bo ja wiem czy warto

Bo ja wiem czy warto pozbawiać się fajnej przygody? Oczy ludzkie widzą tak dobrze w ciemnościach, że naprawdę rzadko zdarza się ciemność, gdzie po pięciu minutach nadal nic nie widać, to co jest dookołoa starczy, żeby z miesiąc przeżyć, z wodą trzeba się namęczyć, ale w czasie orkanu wilgoci powinno być pod dostatkiem. Troszkę gorzej z urazami typu otwarte złamanie, ale wtedy nawet jałowy bandaż nie pomoże na więcej niż kilka godzin. No, może wodoodporne zapałki się czasem przydadzą.
Co innego gdy trzeba zająć się żoną i dziećmi: zapasowe baterie do smartfonów, ładowarki solarne i mechaniczne, dostęp do internetu, baterie do laptopa i tabletu ... no tu się sprawy mocno komplikują.

Portret użytkownika SurvivorMan

Nie wiem jak traktować Twoją

Nie wiem jak traktować Twoją odpowiedź... Ty tak serio, czy to jakiś sarkazm?
Kataklizm to fajna przygoda? Aha... Obyś nigdy nie musiał żałować swoich własnych słów...
A człowiek kolego nie potrzebuje do życia wilgoci z huraganu, tylko wody! Wody bezpiecznej chemicznie, bezpiecznej bakteriologicznie... Zdatnej do picia... Zapewniam Cię, że nawet w pozornie bezpiecznym świecie, gdzie masz dostęp do wszystkiego w sklepie i żyjesz w klimacie umiarkowanym w którym woda płynie w kranach, a w przyrodzie jest powszechna, szybko możesz się przekonać, jak dużym zagrożeniem dla Ciebie jest śmierć z odwodnienia, lub zatrucia!

DBAJ O SWÓJ NÓŻ! Nigdy nie wiadomo kiedy uratuje Ci życie!

Portret użytkownika Dlojzy

"Nie wiem jak traktować Twoją

"Nie wiem jak traktować Twoją odpowiedź"

Proponuję zupełnie na luzie i z przymróżeniem oka. I jest trochę sarkazmu (ale nie w Twoją stronę), i trochę powagi, i sporo niedomówień (z mojej strony) - ale by trzeba kilka książek napisać, żeby ująć temat, bo tak uniwersalnie to się nie da.
Ale skoro już o tym gadamy, to wydaje mi się, że największym problemem będą bezpańskie, zdziczałe psy (rzadziej dziki). O ile jedzenie i namiastkę wody da się zdobyć na tyle, żeby przeżyć sporo dni (jesień - owoce, deszcze, zbiorniki wodne - da się ją przegotować, każdy wie gdzie w otoczeniu są działki, lasy, zagłębienia terenu itp) to spotkanie z taką gromadką, samemu, w ciemnym lesie - może szybko zakończyć zabawę. 
 

Portret użytkownika SurvivorMan

Ok... Już pojąłem klimat w

Ok... Już pojąłem klimat w jakim pisałeś Wink Nie było tematu... Wink
Największym problemem w sytuacji ekstremalnej był jest i niestety będzie człowiek. Bezpańskie psy i dziki to przy ludziach pikuś.
Trzeba zdać sobie sprawę, że w sytuacji ekstremalnej w ludziach którzy w większości nie znają innego sposobu zdobycia wody i pożywienia, niż udanie się do sklepu, obudzą się prastare instynkty przetrwania... A jeśli się obudzą, to będziesz musiał uważać nawet na sąsiada z którym się dobrze znasz i jeszcze wczoraj z nim grillowałeś Smile
Ludzie cywilizowani utracili zdolność przetrwania bez zdobyczy cywilizacji, a to oznacza że będą posuwać się w razie konieczności do naprawdę bestialskich rzeczy, żeby tylko utrzymać się przy życiu.
Wyobraźmy sobie że nagle mamy blackout... Totalny... Obejmujący nie miasto czy kraj, ale kontynent (o planecie nie wspominając)... Cywilizowany człowiek zareaguje w bardzo prosty sposób: 
FAZA PIERWSZA: Pierwsze kilka - kilkanaście godzin...Ludzie się nie przejmują zbytnio... Są przekonani że awaria zostanie niedługo usunięta... Brak prądu mocno nie doskwiera... Jest latarka, jest świeczka... Jedzenie i picie jakieś w domu też są...
FAZA DRUGA: Kilka - kilkanaście dni... Okazało się że sytuacja jest poważniejsza... Jest problem z łącznością, ludzie mają problem żeby utrzymać kontakt z najbliższymi... Zaczynają zadawać pytania... Jest niepokój... Zapasy w zamrażarkach dawno się rozmroziły, a zdatne do picia płyny się kończą... Tu rozpoczyna się strach i panika...
FAZA TRZECIA: Kilka - kilkanaście tygodni... Rozpoczyna się chaos... Lodówki utrzymujące żywność w świeżości, od dawna nie pracują, większość żywności została zmarnowana, a konserwy nie wystarczą dla wszystkich... Na ulicach grasują bandy rozkradające sklepy... Łup w postaci konserw i wody dostaną tylko najsilniejsi, a sąsiad sąsiadowi będzie w stanie wbić nóż w plecy za puszkę mielonki... Tu dochodzimy do końca świata jaki znamy obecnie.

Opisałem to bardzo ogólnikowo, ale chcę powiedzieć że wszystko zależy od tego, jak długo ludzie będą wystawieni na działanie sytuacji ekstremalnej... Z każdą godziną będzie coraz groźniej... W fazie trzeciej lepiej wtedy unikać siedlisk ludzkich, ale taką strategię są w stanie wdrożyć tylko ludzie którzy znają się na przetrwaniu i są przygotowani... Takich w cywilizowanym świecie jest garstka...

DBAJ O SWÓJ NÓŻ! Nigdy nie wiadomo kiedy uratuje Ci życie!

Portret użytkownika Dlojzy

Zbytniej sympatii do ludzi

Zbytniej sympatii do ludzi (nawet gdy jest prąd) to nie czuję, tak, że już w połowę "fazy pierwszej" potraktowałbym jako pretekst do spylenia do lasu.
A o psach piszę dlatego, że gdy eksperymentalnie postanowiłem zgubić się w lesie na noc - to właśnie półdzikie psy okazały się właściwie jedynym problemem. Jedne szczekaniem "zaganiały" z daleka, inne po cichu szły chyba po śladach, dalej trzymały się te bardziej cywilizowane (daje się poznać po sposobie szczekania Wink ), ale od razu widać, że to była całkiem zgrabnie zorganizowana akcja Smile
Jak masz jakiś sprawdzony sposób na nie (bez rozpalania ogniska, jakiś taser, gaz pieprzowy, ultradźwięki) - to podrzuć Wink

Portret użytkownika SurvivorMan

Masz rację... Psy też nieraz

Masz rację... Psy też nieraz dosięga coś co ogólnie można nazwać sytuacją ekstremalną. Mam na myśli te bezpańskie. Dzieje się z nimi wtedy to samo co z człowiekiem - odzywają się prastare instynkty. Łączą się zatem w watahy jak wilki i jeśli będą głodne, będą niebezpieczne jak wiele innych drapieżników z człowiekiem włącznie.
Ja jakichś testów obrony przed psami nie przeprowadzałem... Na takie okazje zawsze mam gaz, bo on działa na 100% o czym się kilkukrotnie przekonałem... Z tym że mam taki nieco większy... Tak zwana "gaśnica"... Coś w ten deseń:
https://www.bron.pl/bron-bez-zezwolenia/gazy-pieprzowe/gaz-pieprzowy-police-perfect-guard-550-550-ml-zel-gasnica
Wolę mieć przy sobie stary sprawdzony sposób, niż kombinować. Nie chciałbym dokonać zakupu jakiegoś rozreklamowanego szajsu typu ultradźwięki i się potem niemiło zdziwić Wink
I wiem że jeśli jest w żelu, to działa nie tylko po skierowaniu bezpośrednio w psa, ale także po rozpyleniu na ziemi... Kiedyś idąc ścieżką w śniegu, przypieprzył się do mnie pies... Miałem obawy, bo mały nie był... Trzymał się w pewnej kilkumetrowej odległości ode mnie, ale szedł cały czas za mną i ujadał... I właśnie wtedy rozpyliłem żel na śniegu tuż przed nim... Pies się zaciekawił tym co spadło na śnieg... Tradycyjnie obwąchał żeby sprawdzić co to i tu się jego podróż za mną skończyła... Stojąc zaczął łapą uderzać się po nosie, tak jakby próbował coś z niego strącić... Był zdezorientowany... Robił kilka kroków ale już w przeciwnym kierunku by znów przystanąć i próbować zrobić coś z pyskiem... Także działa i to mi wystarczy Wink
Myślę że to także byłby fajny sposób by wyhamować psy tropiące, ale mam nadzieję że nigdy nie będę musiał uciekać przed psami tropiącymi Wink

DBAJ O SWÓJ NÓŻ! Nigdy nie wiadomo kiedy uratuje Ci życie!

Strony

Skomentuj