Astrofizycy odkryli najodleglejszą radiogalaktykę we Wszechświecie

Kategorie: 

Źródło: Internet

Międzynarodowy zespół naukowców pobił rekord sprzed niemal 20 lat. Chodzi o odkrycie najodleglejszej radiogalaktyki, która znajduje się 12 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Odkrycia dokonano z pomocą teleskopu Giant Metrewave Radio Telescope (GMRT), położonego w Indiach.

 

Przesunięcie ku czerwieni na poziomie z = 5,72 sugeruje, że odkrytą radiogalaktykę widać w stanie, gdy Wszechświat miał jedynie miliard lat. Poczerwienienie zmierzono dzięki Obserwatorium Gemini na Hawajach oraz Large Binocular Telescope w Arizonie.

 

Pomiar tzw. redshiftu pozwala ustalić odległość od radiogalaktyki. Im bardziej jest od nas oddalona, tym szybciej się oddala. Dlatego docierające do nas światło wydaje się być bardziej czerwone, co ma związek z efektem Dopplera. Im szybciej galaktyka oddala się od Ziemi, tym większe jest przesunięcie ku czerwieni.

Źródło: Uniwersytet w Lejdzie

Zespół naukowców, któremu przewodził Aayush Saxena z Uniwersytetu w Lejdzie, odkrył radiogalaktykę, oddaloną o 12 miliardów lat świetlnych. Tym samym pobito niemal 20-letni rekord pod względem najodleglejszej radiogalaktyki, jaką udało się namierzyć. Ostatnio dokonano tego w 1999 roku – zaobserwowana radiogalaktyka posiadała przesunięcie ku czerwieni na poziomie z = 5,19.

 

Radiogalaktyki są bardzo rzadkimi obiektami we Wszechświecie. W ich centrach znajdują się supermasywne czarne dziury, które aktywnie akreują gaz i pył z najbliższego otoczenia. Prowadzi to do emisji wysokoenergetycznych dżetów, które rozpędzają naładowane cząstki wokół supermasywnej czarnej dziury niemal do prędkości światła. Dżety te są bardzo łatwe do zaobserwowania w zakresie promieniowania radiowego.

 

Wiadomość pochodzi z portalu tylkonauka.pl

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: John Moll
Portret użytkownika John Moll

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu


Komentarze

Portret użytkownika Mojeimię44

Mam dwa pytania. Jeśli doszło

Mam dwa pytania. Jeśli doszło niby do wielkiego wybuchu i powstał wszechświat to jakim cudem materia rozprzestrzeniła się po wszechświecie szybciej od światła? Dzis patrzymy na galaktyki i gwiazdy które są niby widziane sprzed miliardów lat. Jakim cudem? Przeciez to światło najszybciej sie porusza a nam mowią w takim razie że materia. Jeśli widzimy obraz czegoś sprzed miliardów lat tzn. że to coś juz nie istnieje a jeśli nie istnieje to skąd wiadomo, że istniało? Nie wiadomo. Wszechświat poprostu jest wieczny. Nie miał początku.  Drugie pytanie to do plaskoziemców. Jeżeli ziemia jest płaska to czym sa spadające meteoryty? Odłamkami firmamentu? Hahaha i tu się mamy. Deszcz meteorytow czym niby jest spadającymi gwiazdami z firmamentu? Ziemia jest najpewniej okrągła. 

O co mi chodzi? Hipotezy i teorie może każdy z nas sobie samemu stworzyć. Nie wolno brac do siebie swiatopogladow innych jeśli te ich teorie są opierane na hipotezach a hipotezy na teoriach. Nie wiemy czy Jezus faktycznie istniał 2000 lat temu i jak wygladał ale wiemy jak wyglądał wszechświat 12 mld lat temu i to po tykajacych czerwonych oddalających sie punkcikach które robia sie coraz bardziej czerwone? Przemyślcie i nie dajcie sie ogłupiać. Żyjcie swoim życiem i swoim światopoglądem gdyz pobladzicie. 

Portret użytkownika dd

Wszechświat nie ma tabliczki

Wszechświat nie ma tabliczki znamionowej - jest określany z uwzględnieniem najdalszych zaobserwowanych obiektó i dzisiaj to jest prawie 14mld lat. Jakbyś znalażł obiekt oddalony o 14,5mld lat to by dopasowano wiek do tego obiektu. Inna sprawa to wiek wszechświata  - obserwowana maksymalna odległość - a prędkość światła. To trochę ciekawsze niż by się wydawało ze względu na rozszerzanie się wszechświata. A i tak najtrudniej sobie wyobrazić co jest za granicą wszechświata.

Portret użytkownika moon fake

No witam pięknie, ktoś

No witam pięknie, ktoś myslący. Uważam bardzo podobnie. Dla mnie materia to tylko iluzja więc nic nie musiało wybuchać ,dawno wszystko było. Wszechswiat jest energetyczny, niematerialny i bezgrawitacyjny. To wszystko wychodzi tylko z czystej logiki. Matematyki tu nie potrzeba .Ale jeśli Einsteiny i im podobni wyszli ze złych założen logicznych to i matematyka im nic nie pomoże.Jednocześnie zapraszam do rozmowy bo może razem na cos więcej wpadniemy  .Dodam że to co tu napisłem to tylko przedpole mojej pracy w tym zakresie.

Portret użytkownika Exart

Można by dać wiarę w to co

Można by dać wiarę w to co piszesz, ale wtedy nigdy, nawet po umyciu tyłka nie ma się już pewności, że nie zostało smrodku wbrew ILUZJI czystości, ale można by wtedy też w druga stronę, chodzić z nieumytym tyłkiem, pamiętając, że to tylko iluzja. 

 

Koniec końców, nic nigdy nie zostało umyte, a zwsze wszystko było... aż się nawarstwiło i odpadło.

 

PS: nie myślałeś żeby przejść się po bułki wychodząc przez okno w tym swoim bezgrawitacyjnym wszechświecie?

Portret użytkownika moon fake

Pierdolisz jak potłuczony

Pierdolisz jak potłuczony więc odpowiem na twoj komentarz również bez zachowania szacunku do rozmowcy.Nie dotarło do twojego kurzego mózdzku zwątpienie że wektor siły działającej na reagujące między sobą ciała niebieskie mając ten sam zwrot mógłby być przyłożony jednocześnie z przeciwnej ich strony? Materia jest w środku pusta po to żeby mogła być w ruchu.A więc przestrzeń może być pełna i wypychać pustą materię z siebie do innych większych pustek materii.Taka oto iluzja prxyciągania.A w przestrzeni materii w bezruchu nie zobaczysz bo tylko w ruchu wysyła promieniowanie i tylko w ruchu posiada formę.Ale co ja tam będę rzucał perły przed wieprze...

Portret użytkownika Exart

Spoko, czyli dalej mówimy o

Spoko, czyli dalej mówimy o jakiejś działającej sile, z tym samym kierunkiem i zwrotem. Ta siła ma swoją nazwę, a że możemy mieć jej mylny obraz - możemy. Nie zmieni to faktu jej istnienia. Zmartwię Cię, ta siła jest przyłożona tam, gdzie jest przyłożona, a czy będzimy mówić o wypychaniu czy przyciąganiu wynik będzie ten sam, przewidywania też te same, tak? Niczego wywrócenie opisu nie zmieni, a iluzją są tutaj same opisy rzeczywistego zjawiska.

Portret użytkownika Exart

To proste- tym co "wybuchło",

To proste- tym co "wybuchło", czyli zaczęło się rozszerzać była sama przestrzeń i wszystko co w niej się znajduje. Tłumaczy się to dzieciom przedstawiając analogię z nadmuchiwaniem baloniku na którym wymalowano gwiazdy. Guma z gwiazdami to oczywiście sama przestrzeń i wypełniająca ją materia. Startując od zera musimy przyjąć że balonik początkowo skupiony jest w nierozciągłym obszarze, w puncie. Gdy startuje to jest to "wybuch"(który nie jest żadną formą eksplozji, ta nazwa jest idiotyczna), a dalsze jego pompowanie to już dzisiejsza ekspansja i ucieczka galaktyk. Masz tutaj durny, ale przynajmniej krótki i rzeczowy filmik gdzie banalnie jest to wyjaśnione:

 

https://youtu.be/g7rvrLQvjzQ

 

Osobiście wolę inną analogię, z ciastem, drożdżówką pełną rodzynek. Otóż rodzynki to gwiazdy/galaktyki, a rosnące między nimi ciasto to pęczniejąca przestrzeń. Analogia o tyle słaba, że samego Wybuchu nie obejmuje, bo ciasto nie startuje od zera jak balonik(prawie), za to oddająca tójwymiarowość zjawiska i obejmująca samą ideę.

 

Tym sposobem w cholernie dużej odległości od nas znajdują się galaktyki które oddalają się od nas szybciej niż światło. Są one za tzw horyzontem kosmologicznym, granicą z za której światło już nigdy do nas nie dotrze ponieważ ekspansja dzielącej nas odległości na to nie pozwoli. Horyzont z czasem przybliża się do nas, gdyż coraz więcej obiektów osiąga "prędkość ucieczki". W końcu będzie mniejszy niż odległości subatomowe i znana nam materia zostanie rozerwana do foormy promieniowania, której składniki nie będą miały szans już nigdy się spotkać. Tak wyobraża sobie to współczesna fizyka, i będzie tak o ile ekspansja nie ustanie. Ciała moga oddalać się od siebie z prędkością światła i większą nie dlatego, że osiągnęły jakikolwiek pęd, tylko dlatego że przybywa dzielącej je odległości.

 

W płaskoziemiu nie wolno zadawać właściwych pytań.

 

napisałeś "wszechświat jest wieczny". Zauważ że każda rzecz poznana przez człowieka jest doczesna. Nie inaczej jest z tym co fizyka może badać jako wszechświat. Ona nie bada tego wszystkiego co istnieje na pewno, istniało i istnieć musi, tylko niewielki fragment jaki daje się zaobserwować: widzialny wszechświat, metagalaktykę. Z tej perspektywy że jest to kolejna rzecz, co prawda największa dla nas dostępna, obejmująca wszystkie pozostałe jakie znamy, ale wciąż jednak to rzecz, mała i nie jedyna, prawdopodobnie ponad nią i poza nią jest a wręcz musi być(musi, bo by fizycy dawno spoczeli na laurach, nie spoczną nigdy) bezkresny ocean Wszechrzeczy. ten wszechświat, jako rzecz jest tak samo doczesny jak wszystko, zależny od kształtujących go czynników spoza niego, mający swój wiek, swoją wielkość i działające w nim zasady. Nie myl proszę intuicyjnie poznawalnej wszechrzeczy z niezrozumiałą, naoczną metagalaktyką.

 

Ziemia jest na pewno okrągła i wirująca - jest to zrozumiałe dla każdego zaznajomionego ze sferą niebieską, i żaden płaskoziemiec dotychczas nie przeskoczył jej zjawiska nie postulując jakichś jej cech, jakie nie mają miejsca. KRÓTKO: istnieją dwa bieguny niebieskie: północny i południowy. Oddalone od siebie o mierzalną dla każdego odległość: 180 st. Są to dwa punkty po przeciwnych stronach SFERY nieba. Więc albo to kuliste niebo wiruje otaczając sobą ziemię, albo ziemia. W obydwu przypadkach ziemia musi być bryłą, taką byś mógł raz stojąc na płn mieć biegun płn nieba nad głową (a płd pod stopami), i raz stojąc po przeciwnej stronie mieć sytuację odwrotną. Można sobie teoretyzować o płaskoziemiu tak długo jak długo nie uwzględni się AUTENTYCZNEGO nieba widzianego na świecie. Oczywiście, guru płaskoziemian dumnie obgłaszają, że udało im się wyjaśnić ruchy gwiazd, tyle że na wyimaginowanym przez nich niebie, które ze sferą niebieską nie ma nic współnego. Nie uwzględnia bieguna płd nieba, nie umie wyjaśnić dlaczego proporcje i odległości w konstelacjach są zawsze i wszędzie zachowane, czy to w australii czy w finlandii, skoro po ich modelu należy oczekiwać by ulegały one wykoślawieniu perspektywą. Nie ulegaja, są niczyb brylanty uczepione na bardzo bardzo odległej ścianie okrywającej Ziemię sfery.

 

Uch...

 

Quote:
.po tykajacych czerwonych oddalających sie punkcikach

 

Dokładnie. To sie nazywa wnioskowanie, jest ono częścią myślenia, a te narzędziem poznania, którego produktem jest wiedza. Oni mogą to wiedzieć, bo te punciki dla nich to nie tylko punciki, a ich czerwień to nie tylko czerwień. Można oczywiście być dalej przerażonym otaczającym światem, i negowac istnienie wszystkiego czego się nie zrozumiało. Jednak fakt, że Ty nie rozumiesz, nie znaczy że inni nie rozumieją, albo źle rozumieją. Uderz rzeczowo, wykaż co błędnego jest, i co podważy wiedzę jaką dysponujemy. Musiał bys jednak najpierw rozumieć z czego wynika ta wiedza. Wtedy mógłbyś też ewentualnie rozumieć stojące w niej błędy, ale zamiast tego próbujesz zakwestionować całą niczego tak na prawdę w niej nie pojmując. To jakbyś negował spotkania jakiegoś zamkniętego klubu szachowego z nieuzasadnionej obawy, powiedzmy: wszędzie węszący pedofilie, chociaż nigdy o szachach nie słyszałeś. Przecież to absurd. Lub jakbyś recenzował książko po zaznajomieniu się z okładką.

Skomentuj