Gdy ogląda się wiadomości telewizyjne można odnieść wrażenie, że kolejne informacje na temat zdarzeń takich jak ataki upałów czy ataki zimy, jakie ostatnio dręczą półkule północną to raczej niezwiązane ze sobą incydenty. Jest jednak inaczej a rekordowe opady śniegu i upały to efekt tego samego problemu, zakłóceniu przepływów prądów strumieniowych w atmosferze.

Nie sposób powiedzieć teraz, co jest główną przyczyną tak istotnych zmian. Słowo klucz to cyrkulacja termohalinowa. Naukowcy nazywają tak całość procesów polegających na wymianie cieplnej między atmosferą a oceanami. Ten skomplikowany zespół procesów jest w tej chwili poważnie zakłócony. Bardzo możliwe, że praprzyczyną kłopotów z kierunkami, w jakie układają się obecnie prądy strumieniowe w atmosferze są zmiany zachodzące w głębinach oceanów. Jeśli zmieniły się kierunki prądów oceanicznych to tego typu zjawisko będzie powodowało korekty przepływów atmosferycznych.

Niestabilność pogody wskazuje na to, że jesteśmy w trakcie globalnych zmian. Na przykład notuje się opady śniegu w strefie podzwrotnikowej. W wielu krajach śnieg widziano ostatnio dekady temu. Pada na Saharze, w Arabii Saudyjskiej, Turcji, w Izraelu czy w Meksyku. W Stanach Zjednoczonych Kalifornia i Teksas są obecnie zimniejsze niż Chicago, gdzie do tej pory nie ma śniegu. W stanie Illinois takie zjawisko miało ostatnio miejsce w 1899 roku. Rekord goni rekord, Australia płonie po wielkich upałach a telewizje nadal pokazują te zjawiska, jako ciąg niezwiązanych z sobą wydarzeń.