Najnowsze badania wskazują na to, że supererupcja wulkaniczna może nam grozić właściwie w każdym momencie. Takie zjawisko w czasach nowożytnych, mogłoby dosłownie zmienić bieg historii. Zresztą w przeszłości, coś takiego w ciągu ostatnich kilkuset tysięcy lat, miało miejsce wielokrotnie. Według ekspertów interwały między kolejnymi dużymi erupcjami są znacznie krótsze niż nam się dotychczas wydawało, a to znaczy, że kolejna może być tuż tuż.

Do tej pory sądzono, że wielkie erupcje mające potencjał do wpływania na ziemski klimat, występują zwykle w przedziałach czasowych od 45 tys. do 700 tys. lat.  Jednak nowe badania naukowe wskazują na to, że takie wydarzenia są znacznie częstsze i występują nawet co 17 tys. lat.

Jeśli to prawda, może to oznaczać, że kolejna wielka erupcja wulkaniczna na Ziemi jest już dawno spóźniona. Wszelkie znane nam ślady geologiczne wskazują, że ostatnio superwullkan wybuchł na naszej planecie od 20 do 30 tys. lat temu. Wiele wskazuje na to, że fakt, iż tak dawno nie doszło do tego typu erupcyjnego wydarzenia, jest po prostu dużym szczęściem ludzkości.

Jak wiadomo wulkany są w stanie w bezpośredni sposób kształtować ziemski klimat. W obecnym okresie ocieplenia, pojawienie się supererupcji, która zmniejszyłaby ziemską temperaturę, wydaje się być nawet czymś raczej pożądanym. Poprzez znaczne emisje aerozoli do stratosfery, ziemska średnia temperatura, mogłaby spaść i to nawet o kilka stopni. Taki dodatkowy efekt może się nie wydawać czymś niekorzystnym, ale należy pamiętać, że zaburzenia klimatu często wywołują liczne anomalie pogodowe które powodują zupełnie nieznane zagrożenia.

Podstawowym negatywnym skutkiem byłyby kwaśne deszcze, które niszczyłyby wiele upraw. To z pewnością wpłlynęłoby na ceny żywności, co z kolei przełoży się na głód w cześći świata. Skala problemów jakie mogłyby się pojawić po supererupcji, może być tak wielka, że efekt schłodzenia naszej planety i to okresowy a nie stały, może nie być warty tego co stanie się z dużą częścią ludzkości.