W boliwijskim mieście La Paz panuje stan wyjątkowy ze względu na suszę. Władze po raz pierwszy w historii nałożyły na mieszkańców ograniczenia korzystania z zasobów wodnych. Trzy główne zbiorniki, które dostarczają wodę do górskiego miasteczka są prawie opróżnione. Woda z kranu płynie tylko w ciągu kilku godzin, co 1-2 dni. Według ministerstwa środowiska, z suszą zmaga się 125 tysięcy rodzin.

Prognozy nie zapowiadają opadów, jednak miasto liczące ponad milion mieszkańców oczekuje pory deszczowej, która ma rozpocząć się pod koniec grudnia. Boliwijscy urzędnicy twierdzą, że tegoroczna susza jest wyjątkowo silna. Jednocześnie próbują zrzucić część odpowiedzialności za brak wody na obsługę instalacji wodnych, która nie poczyniła żadnego magazynowania.

Eksperci twierdzą, że na suszę wpływa wiele czynników. Oczywiście pojawia się wśród nich najbardziej znana – zmiana klimatu. Klimat Boliwii stał się cieplejszy, powodując wysychanie jezior i zbiorników wodnych. Przykładem może być jezioro Poopó, które wyschło całkowicie w ubiegłym roku.

Dodatkowym, poważnym problemem Boliwii jest topnienie tamtejszych lodowców. Są one jedynym źródłem słodkiej wody dla wielu miast górskich Ameryki Południowej. Tymczasem opozycja oskarża prezydenta Evo Moralesa, który pozwalał rolnikom wypalać obszary w samym sercu amazońskiej dżungli. Mówi się, że po uchwaleniu ubiegłorocznej ustawy liczba pożarów w kraju wzrosła aż ośmiokrotnie.