Republikański kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump powiedział coś, co bardzo zaniepokoiło przywódców Europy Wschodniej która posiada wyraźne antyrosyjskie nastawienie. Zgodnie z jego słowami, jeśli uda mu się zostać prezydentem USA a w Europie wybuchnie wojna z Rosją to głęboko zastanowi się zanim udzieli odpowiedniej pomocy.

Zgodnie z doktryną NATO, atak na jakiegokolwiek członka oznacza wypowiedzenie wojny całej organizacji. Państwa stowarzyszone mają obowiązek udzielić pomocy zgodnie z Artykułem 5 - tak przynajmniej wygląda to na papierze ale rzeczywistość jest nieco inna. Wystarczy przypomnieć jak jeszcze kilka miesięcy temu NATO ostrzegało że Turcja nie otrzyma żadnej pomocy jeśli zaangażuje się w konflikt zbrojny z Rosją.

Kontrowersyjny kandydat na prezydenta USA powiedział krótko - jeśli Rosja faktycznie napadnie na państwa Europy Wschodniej, oczywiście łącznie z Polską gdzie władze promują wściekłą antyrosyjskość, to najpierw zastanowi się czy kraje te wywiązały się z zobowiązań wobec Stanów Zjednoczonych. Trump powiedział również że tzw. mechanizm bezpieczeństwa w NATO nie jest automatyczny i choć państwa członkowskie mają obowiązek udzielenia pomocy, to każdy kraj samodzielnie będzie decydować jaka będzie to pomoc.

Zasada działania jest podobna do tej z 1939 roku - gdy Niemcy napadły zbrojnie na Polskę, nasi "przyjaciele" z Zachodu mimo obietnic i podpisanych paktów nie przyszli z pomocą. Brytyjskie bombowce faktycznie wyruszyły na Niemcy, lecz zamiast bomb zrzucano ulotki. Nikogo nie powinno więc dziwić że Polacy po prostu nie wierzą w jakąkolwiek pomoc ze strony szeroko rozumianego Zachodu. Minister Spraw Zagranicznych Witold Waszczykowski niespodziewanie przyznał że pomoc ze strony NATO rzeczywiście nie jest automatyczna i wiedział o tym od dawna ale mimo wszystko "wierzy" że tym razem Polska nie zostanie zdradzona.