Chaos w nowojorskim Central Parku - tysiące ludzi w środku nocy tropiło "rzadkiego pokemona"

Kategorie: 

Źródło: kadr z YouTube

Mimo, że trudno w to uwierzyć, w wielu miejscach na świecie, można obserwować obecnie sceny dosłownie wyjęte z filmów science fiction. Miliony ludzi wpatrzone w komórki biega po okolicy w poszukiwaniu wyimaginowanych cyfrowych postaci - Pokemonów. Dochodzi do scen przypominających niekiedy apokalipsę zombie.

 

Wczoraj w Nowym Jorku doszło do pogoni kilkutysięcznego tłumu, który usiłował pochwycić "rzadkiego pokemona" - Vaporeona. Wszystko odbywa się w tak zwanej Augmented Reality (AR), czyli w rozszerzonej rzeczywistości. Po włączeniu się do pogoni smartfon gracza w grę Pokemon GO staje się narzędziem do tropienia tych cyfrowych bytów. Skutkuje to lawinowym pojawianiem się wszędzie dziwnie zachowujących się ludzi.

Popularność gry Pokemon GO jest zdumiewająca. Stale przybywa młodych i starszych jej użytkowników. Mało kto jednak dostrzega w tym aspekty zbiorowego szaleństwa, a nie wątpliwie w tych kategoriach należy to rozpatrywać.

 

Jest to też eksperyment na miarę słynnego Kaszpirowskiego, który w latach osiemdziesiątych hipnotyzował miliony Polaków i to nawet odtwarzany z kaset wideo. Tym razem technologia poszła znacznie do przodu i do ogłupiania ludzi stosuje się nieco inne środki, ale zasada jest ta sama. Stopień obsesji graczy w Pokemon GO jest niekiedy zdumiewający. Jako coś pozytywnego należy uznać fakt, że ludzie, których przedtem nie dało się "końmi wyciągnąć" na dwór nagle hasają po okolicy w poszukiwaniu wyimaginowanych sztucznych bytów.

Pod tym względem jest to niewątpliwie dobre dla zdrowia, bo stymuluje długie spacery. Niestety jest też gorsza strona tej obsesyjnej gry. Ostatnio dochodzi do wielu wypadków śmiertelnych ludzi, którzy nie umieją przestać grać i robią to cały czas. Jeden z takich maniaków zatrzymał się nawet na brytyjskiej autostradzie i zaczął gonić pokemona czym wywołał wielki karambol. Takich doniesień każdego dnia jest coraz więcej, a przecież to dopiero początek zabaw z rozszerzoną rzeczywistością.

 

Nagła popularność tej nowej formy rozrywki spowodowała, że zaczęły się też pojawiać sugestie, że za całym tym zamieszaniem mogą stac jakieś służby, na przykład CIA. Niewątpliwie gracze w "Pokemony" krążący po okolicy z jakąś aplikacją gromadzącą dane GPS i kto wie co jeszcze, może nawet dochodzić do rejestracji na zdalnyms serwerze dźwięków i obrazów z wszelkich mikrofonów i kamer urządzenia na którym działa kopia Pokemon GO. Domysłów jest sporo, ale perspektywa bycia częścią jakiegoś dziwnego socjotechnicznego eksperymentu nie odstręcza kolejnych chętnych do pościgu za cyfrowymi istotami.

 

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (2 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika keri

Szukaliście kwiatu paproci w

Szukaliście kwiatu paproci w letnią noc w lesie? Fantastyczne przeżycia, idzie się grupą w nocy i szuka kwiatu, który ktoś wcześniej doczepił, gdyż prawdziwego kwiatu paprocie nie mają.

Bawiliście się w w podchody? Szukaliście w lesie rzeczy, które ktoś porozrzucał według klucza? Ten klucz też trzeba było w lesie znaleźć. Wiecie, co to są punkty kontrolne?

Mnie te nowe gry, które dają odżyć hemoroidom młodzieżowym, bardzo przypominają stare zabawy w terenie. Bawmy się zamiast narzekać i wymyślać teorie wojenne.

Portret użytkownika eva11

keri - nasze gry pozwalaly

keri - nasze gry pozwalaly bawic sie grupowo ,dzieciaki sie wzajemnie poznawaly i uczyly wiezi miedzyludzkich ....nie porownuj tego co jest teraz do tamtych zabaw ...

my nie musielismy wybiegac z domu jak w amoku ,

spotykalismy sie z wlasnej woli i szukalismy przygod ,

teraz te przygody sa ludziom narzucane odgornie ,bo za slaba maja wyobraznie aby samemu cos wymyslic !

tu wszystko jest juz zaplanowane i to nie przez samych grajacych ,ludzie sa izolowani od swiata i zapominaja co to wspolpraca czy zabawy z innymi ,

ich jedynym przyjacielem staje sie komputer i czesto tak dzieje sie z doroslymi ludzmi ...

i jakbys nie wiedziala to woodstock z czasow kiedy owsiak zaczynal dzialalnosc to nie ten sam co teraz ,teraz to jedynie dilerzy i odbiorcy ....

moj syn pracowal na takim woodstocku w irlandii ,chodz nie jest mieczakiem byl przerazony !

pedaly ,lizbijki nie ukrywajace nic ,a narkotykow to nie trzebabylo kupowac lezaly wszedzie na ziemi jak okiem siegnac ,muzyka to jak szatnski rytual ,mozna bylo sie nacpac nie uzywajac nic ....

pewnie niech sie bawia ,ale niech wyrzuca te gadzety i rusza troche glowa niech sprobuja co to wspolna zabawa nie z maszyna ,a zywym czlowiekiem ......

Portret użytkownika Angelus

Byłem wczoraj w Lemingolandii

Byłem wczoraj w Lemingolandii,czyli w Alei Bielany - hipermarkecie, zakupując amunicję do karabinu w Militariach.. Stada baranów z dziećmi i całymi rodzinami okupowały Mac Donalda wypasionymi samochodami, lodziarnie ... a mamuśki i tatuśki woziły dzieciaczki samochodzikami... Co któraś z samotnych zagubionych istot zapier****ła sm-sy na telefonie z głową wsadzoną w ekran smart-fona, obijając się o pozostałych... Normalne zombi...Po prostu salon niedzielnej rozrywki...  Żałosne, w jakiej rzeczywistości żyjemy...

Ta cywilizacja do depopulacji jest przeznaczona jak nic... Nie dziwne, że NWO to planuje...

 Tylko, że własnie te hordy "cywilizowanych" lemingów mająbyć wzorcem przyszłych pokoleń...

Portret użytkownika Israfel

Bo oczywiście ci ludzie nie

Bo oczywiście ci ludzie nie chodzą do pracy, do kina, nie jeżdżą na rowerach, nie pływają na basenie i co najważniejsze, nie mają toalet, dlatego gnój nie jest odprowadzany z ich mieszkań, dlatego się w nim topią :D. Hahaha, ciekawa wizja. A byłeś kiedyś za granicą i widziałeś ile osób spędza czas w barach, pubach, restauracjach? To właśnie polska wada, że siedzimy w domach i klepiemy w klawisze, bo nas prawie na nic nie stać. W wielu miejscach na świecie żyje się inaczej. A gry w terenie to tylko część codziennej aktywności :D.

" ...nauka prowadzi nas do zrozumienia tego, jaki jest świat, a nie tego, jaki chcielibyśmy, by był ... "
- Carl Sagan

" ...nauka prowadzi nas do zrozumienia tego, jaki jest świat, a nie tego, jaki chcielibyśmy, by był ... "
- Carl Sagan

Portret użytkownika Angelus

Myslący ludzie i przejęci tym

Myslący ludzie i przejęci tym co sie dzieje wokół nich. Jak możesz te dwie przeciwności stawiać do porównania?

 To tak, jakby porównywać bezmyślne ryby szukające robaczków do człowieka...

Mniemam, że latasz za Pokemonami po autostradzie...

Portret użytkownika Israfel

Angelus, dlaczego się

Angelus, dlaczego się wywyższasz? Ludzi którzy spędzają wolny czas inaczej niż Ty porównujesz do robaczków? Ilu ich znasz i co o nich wiesz? Zadziwia mnie łatwość obrażania innych na tym forum. Znajdź mój wpis o Opencachingu i Ingress (w tym wątku). A potem zastanów się czy aby nie przesadzacie ze swoją oceną. Dajecie się nakręcić każdym wpisem, jak małe dzieci. To nie jest troska, tylko fobia. Boicie się wszystkiego, końca świata, szczepionek, oprysków, inwigilacji. Boicie się żyć. Co będziecie czuć w wieku 90 lat, gdy okaże się, że żadna z tych katastrof, depopulacji itd. nie nastąpiła a Wy czekając na nią przeżyliście beznamiętnie całe długie życie. A inni (czytaj: robaczki) po prostu chwytają dzień.

" ...nauka prowadzi nas do zrozumienia tego, jaki jest świat, a nie tego, jaki chcielibyśmy, by był ... "
- Carl Sagan

Portret użytkownika Israfel

Bawią mnie tak mocno wyrażane

Bawią mnie tak mocno wyrażane negatywne opinie osób, które ledwo liznęły temat. Gdy 2,5 roku temu wystartowała gra Ingress (która jest podstawą Pokemon Go), nikt nie komentował tak jak dziś. Większość punktów (Gym'ów) które można odwiedzić w Pokemon Go została założona przez graczy Ingress. I wszystko było OK. Teraz media nakręciły hype i pojawiają się komentarze tych co lubią oceniać i wiedzą wszystko. Okazuje się, że nic nie wiedzą. Więcej osób ginie na rowerach i podczas uprawiania sportu niż podczas gry w Pokemony :). Jakoś nie piszecie, że to szkodliwe. No i oczywiście zwolennicy teori spiskowych widzą wszędzie podsłuchy, nagrywanie itd. Jasne. Ale jak ktoś ma na rowerze włączone Endomondo a na ręku opaskę mierzącą puls, to przecież również może być inwigilowany. Więc siedźcie ze strachu w domach, nie wychodźcie, nie dotleniajcie się i nabierajcie wagi. W Ingressie przeszedłem setki kilometrów. Z Pokemon Go dziś 3 godzny spacerku. Wiem, że można chodzić i bez tego, ale Wasz strach przed "namierzaniem" i "podsłuchiwaniem" jest dla mnie niezrozumiały. Miłego wieczoru.

" ...nauka prowadzi nas do zrozumienia tego, jaki jest świat, a nie tego, jaki chcielibyśmy, by był ... "
- Carl Sagan

Portret użytkownika Israfel

Ponieważ nie chcę odpowiadać

Ponieważ nie chcę odpowiadać każdemu z osobna, to zrobię to w jednym wpisie, pod swoim postem.

Piszecie, że grający w gry outdoor to idioci, debile, zombie, nolife'y. Większość (oczywiście nie wszyscy) w wieku 50+ to samo myśli o wszystkich internautach. O takich jak my mówią, że zamiast wyjść na koncert lub do teatru, siedzą wciąż przy komputerach. Przy tym 50+ też nie są bez grzechu, bo siedzą przed TV, przy serialach.
Ja zaczynałem od Geochachingu (patrz również: opencaching). Chodziło się z GPS i znajdowało zakopane, ukryte skrzynki z logiem (kartką papieru na której trzeba było się wpisać). Po przyjściu do domu w komputerze wpisywało się kod odczytany w skrzynce i w ten sposób "rejestrowało się" kolejne zdobyte miejsce. Na dodatek do większych skrzynek wrzucało się coś dla kolejnego gracza (berlok, smyczkę). Dodatkowo można było wrzucić tzw. geokreta. Nadawało mu się numer. Osoba która go znalazła przenosiła do innej skrzynki i rejestrowała w necie. W ten sposób nasz geoekret podróżował przez świat i wiedzieliśmy jaką drogę przebył. Wiedzieliśmy też gdzie był znaleziony przez nas geokret innego gracza. Problem polegał na tym, że czasami ludzie umieszczali geoskrzynkę gdzieś na terenie zabytku a osoby jej szukające czasem zniszczyły coś w okolicy (np. próbowały ruszyć cegłę w murze kościoła itp.).

Potem, wraz z postępem technologicznym gry terenowe ewoluowały i pojawił się Ingress. Różnica taka, że już nikt nie chował plastikowych pojemników w zabytkowych miejscach, tylko oznaczał je wirtualnie, w smartfonie. Najczęściej są to zabytki, tablice pamiątkowe, place zabaw, cerkwie, kościoły, parki rozrywki, puby, rzeźby, graffitti. W ten sposób przeszedłem moje miasto wielokrotnie wszerz i wzdłuż, docierając do miejsc, których normalnie bym nie odwiedził i poznając kawał historii miasta. Bardzo ciekawie miejsca. A ponieważ w Ingressie chodziło równieżo zajmowanie obszaru poprzez łączenie punktów, to miały miejsce nocne akcje (np. trzy grupy ludzi po kilka osób jadące w różnych kiernukach poza miasto, plus pomocnicy w mieście usuwający linie przeciwników przeszkadzające w połączeniu punktów). Trzeba było współpracować i świetnie się to udawało. Przykrywało się miasto wielowarstwową kołderką (oczywiście w nocy), żeby przeciwna frakcja za bardzo nie przeszkadzała.

W Ingressie były modne również szkolenia dla nowych. Zbierała się ekipa w miejscu, gdzie starzy wyjadacze uczyli nowych jak optymalnie rozwijać się w zabawie, co warto robić a czego nie. Ci ludzie mieli ze sobą kontakt.

Punkty z Ingressa zostały przeniesione do Pokemon Go (twórcą obu gier jest Niantic), więc swoje miasta pozna jeszcze większa rzesza mieszkańców.

A jeżeli myślicie, że Ingressowcy czy Opencachingowcy (a teraz Pokemonowcy :D), to ludzie, którzy po raz pierwszy wyszli z domu i nie wiedzą co to zwykły spacer albo rower, to się na prawdę bardzo mylicie Smile . Z pewnością  większość z nich prowadzi zdrowszy tryb życia niż niejeden typowy internauta. Nie raz trzeba zmoknąć na deszczu, zabłocić buty i przemarznąć, żeby odkopać geoskrzynkę czy zamknąć obszar w Ingressie.

Myślę, że jeżeli czegoś nie spróbowaliście, to nie macie prawa oceniać.

A'propos "zmiany na Ziemi". Innych nie zmienicie, możecie zmienić tylko siebie. Może warto zacząć od empatii i tolerancji dla innych?

" ...nauka prowadzi nas do zrozumienia tego, jaki jest świat, a nie tego, jaki chcielibyśmy, by był ... "
- Carl Sagan

Portret użytkownika eva11

czlowieku co Ty tu tlumaczysz

czlowieku co Ty tu tlumaczysz piszac  brednie ,ekscytujesz sie tymi technologicznymi wynalazakami jak male dziecko !

pisanie komentow to nie to samo co wieczne trzymanie w reku telefonu czy innych tych promieniujacych urzadzen,

tak komp tez jest szkodliwy ,ale napisanie nawet 10 komentarzy zajmuje mi najwyzej z zagladnieciem w odpowiednie dla mnie wiadomosci okolo godziny ,

chyba ,ze musze poczytac cos co jest dla mnie wazne , bo akurat nie mam ksiazki pod reka ....

poza tym zyje normalnie i nie szukac wrazen w jakichs idiotyzmach ,

a buty sobie ubloce chodzac po lesie szukajac ziol ,mokne w ogrodzie kiedy plewie ,a marzne kiedy robie cala reszte w zimie i juz wlasciwie o kazdej porze roku bo jest tak zimno tu...

tu nie chodzi o to aby tlumaczyc innym jak to jest normalne ,bo to zabiera czesto ludziom cale zycie ,cale piekno zycia pomimo iz wtedy nawet moga ublocic buty....

tu chodzi o to,ze to jest jak narkotyk i przy okazji spelnia odpowiednie zadanie -

programuje ludzi i niewoli ich , taki jest cel jak i cel tv i internetu !

jedynie to  jak bardzo dziala to na ludzi jest najwazniejsze ,

jeden pogra w gre ,bo np. jest zmeczony inny gra pomimo zmeczenia ,bo musi .....

ja Cie nie chce zmieniac lecz radze zastanow sie co tracisz !

bo zycie to nie tylko zaspokajanie chorych zachcianek ,a swiat i to ten swiat na zewnatrz ...

ktos ma cel zamknac ludzi w pudelkach mamy tv  gry telefony i neta mamy pracowac ,a przyjemnosci czerpac jedynie z dostepnych przez ,,bosa ,, usypiaczy ...

wiec zastanow sie po co takie gry powstaja .......

 

 

Strony

Skomentuj