Kategorie:
Z mediów dobiegają odpowiednio kształtowane doniesienia na temat ustaleń państw Unii Europejskiej, do jakiego doszło w zeszłym tygodniu w Brukseli. Główne przekazy wskazują dwa fakty, bezrefleksyjne przyjęcie koncepcji unii fiskalnej (bo tak) i sprzeciw Wielkiej Brytanii w spłacaniu czyichś długów, tłumaczony jako ochrona własnego sektora finansowego.
Wśród państw strefy Euro panuje swoisty chwyt precelkowy, to znaczy każdy każdego trzyma za pewne części ciała. Grecy przebimbali wiele dziesiątków miliardów Euro a jednocześnie przy pomocy banku Goldman Sachs fałszowali wskaźniki gospodarcze, co pozwalało im trwać w tym szaleństwie zadłużania.
Problem z Włochami jest tak monstrualny, że jest to zwielokrotniona Grecja. Bomba zegarowa tyka w Hiszpanii i Francji. Ci ostatni nalegają na emisję euro obligacji, które chętnie kupią Chińczycy. Na to nie chcą się zgodzić Niemcy, którzy dodatkowo są w szachu, ponieważ wyjście tego kraju ze strefy Euro i przywrócenie Marki nie dość, że pogrążyłoby resztę strefy Euro to jeszcze powodowałoby ryzyko pompowania wartości przywróconej waluty w sposób podobny do tego, co widzimy w przypadku Franka Szwajcarskiego. To byłoby zabójcze dla niemieckiej gospodarki gdyż wpłynęłoby bardzo źle na niemiecki eksport a warto przypomnieć, że Niemcy są drugim eksporterem na świecie, po Chinach.
Problem nabrzmiewa a politycy zastanawiają się skąd wziąć pieniądze na dorzucenie ich do tego płonącego ogniska. Dodajmy, że pieniądze te są potrzebne głównie po to, aby spłacić niemieckie i francuskie banki, które umoczyły pieniądze w greckie i włoskie obligacje.
Aby karuzela mogła dalej się kręcić potrzebne jest w najbliższym czasie ponad 200 miliardów Euro. Przynajmniej 6 do 10 miliardów Euro zapłaci Polska. Taką przynajmniej deklarację złożył w naszym imieniu premier Tusk. Te pieniądze mają mieć formę pożyczki dla MFW(Międzynarodowy Fundusz Walutowy), ale jest to interesująca pożyczka, bo nie wiadomo, kto i kiedy miałby ja zwrócić a poza tym Polska ma tam ponad 30 miliardów Euro linii kredytowej, za którą przecież płacimy!!!
Czy te działania mogą przynieść jakiś pozytywny skutek? Nie mogą i nie przyniosą tak jak nic nie mogło pomóc zadłużonej po uszy i bankrutującej Polsce w latach osiemdziesiątych. Ale Polska mogła wtedy zdewaluować swoją walutę, niektórzy jeszcze pamiętają banknoty dwumilionowe. I takie banknoty powinni zobaczyć Grecy, Włosi i inni idioci zadłużający swe kraje na 120% PKB, ale nie zobaczą, bo dewaluację Euro odczuliby wszyscy włącznie z Niemcami i Francuzami.
Wszystko wskazuje na to, że i tak dojdzie do upadku Euro tylko zanim to się stanie, jako Polacy zostaniemy podwójnie albo i potrójnie oskubani. Po pierwsze złożymy się na pieniądze, jakie ofiarowane będą bankrutom UE, po drugie zdewaluuje się nasza waluta, właściwie już się dewaluuje, czyli stanie się z nią to, co powinno się stać z Drachmą, a po trzecie nasze pieniądze skonsumuje wielka inflacja, która jest na horyzoncie. Cóż Polak jak zawsze w d**ę bity ...
Komentarze
Imperare sibi maximum imperium est.
...spróbuj zrozumieć świat samemu, zanim ktoś narzuci Ci swoją wizję i chwyci w macki narzuconych wzorców....
Strony
Skomentuj