Władze Rosji dały właśnie wyraźny sygnał, że znów mogą wysłać swoje wojska do Syrii. Stany Zjednoczone otrzymały ultimatum - jeśli nie zareagują na nieprzestrzegane zawieszenie broni i nie odpowiedzą na propozycje dotyczące tej kwestii to rosyjska armia znów zainterweniuje i użyje siły przeciwko prowokatorom.

Jednak problem tkwi w tym, że Zachód i państwa arabskie twierdzą iż wojska Assada naruszają porozumienie i atakują rebelię. Tymczasem władze syryjskie i rosyjskie mówią o prowokacyjnych atakach "terrorystów" - nie wiadomo o które konkretnie ugrupowania chodzi. Wygląda to tak jakby pewne siły wymieszały się z tzw. umiarkowaną opozycją i przeprowadzały ataki na armię rządową aby ją zwyczajnie sprowokować.

Rosja powiadomiła, że Stany Zjednoczone nie reagują na propozycje dotyczące metod które umożliwiłyby przestrzeganie zawieszenia broni. Odpowiednie dokumenty miały zostać przekazane stronie amerykańskiej 25 lutego. Według rosyjskich władz, w ciągu miesiąca naruszono porozumienie o wstrzymaniu działań zbrojnych niemal 250 razy.

W takiej sytuacji uznano, że skoro USA kompletnie ignorują tego typu incydenty, Rosja będzie miała prawo do interwencji przeciwko grupom zbrojnym, które zobowiązały się przestrzegać ustalonych zasad lecz mimo to prowadzą działania wojenne. W takiej sytuacji Zachód znów będzie grzmiał o rosyjskiej agresji, co zdecydowanie źle wróży dla przyszłości Syrii i mieszkańców, którzy z całą pewnością mają dość tej wojny.

Źródło: http://tass.ru/en/politics/863907