Na terenie Hawajów zarejestrowano ponad 250 przypadków zakażenia dengą. Władze obawiają się, że komary Aedes aegypti, które przenoszą gorączkę, mogą również rozprzestrzeniać wirusa Zíka. Gdyby doszło do tego, że wyspy hawajskie staną się jednym z ognisk tego wirusa, spowoduje to dramatyczny spadek przychodów z turystyki.

Władze amerykańskiego stanu Hawaje wprowadziły stan wyjątkowy z powodu wzrostu liczby przypadków zachorowań na gorączkę denga. Epidemiolodzy są pewni, że to oznacza również zwiększone ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa Zika.

Gubernator David Ige zauważył, że nie zarejestrowano jeszcze na Hawajach przypadków przenoszenia wirusa Zika, ale mogą przebywać osoby zarażone. Stwierdził też, że można bezpiecznie odwiedzać archipelag. Władze przyznają jednak, że komary, które przenoszą gorączkę denga, mogą również przenosić wirusa Zika. Wprowadzenie stanu wyjątkowego tłumaczone jest zaś jako sposób na przyciągnięcie dodatkowych funduszy na walkę z komarami.

Zika to wirus, który nagle został odkryty przez media głównego nurtu. Jest to ostra choroba zakaźna typowa dla małp, czasem przenoszona przez komary też na ludzi. Jej przebieg charakteryzuje się gorączką i jest porównywalny do przejścia grypy. Wirus jest najbardziej niebezpieczny dla niemowląt i nienarodzonych płodów, u których rzekomo wywołuje małogłowie - mikrocefalię. Z pewnością zniechęci to przyszłych rodziców do posiadania potomstwa, a branżę turystyczną czeka kolejny trudny rok.