Niepokoje w rejonie Zatoki Perskiej - istnieje realne ryzyko wojny Iranu z Arabią Saudyjską

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

Tak jak kiedyś walczyli ze sobą Katolicy i Prawosławni tak od wieków walczą Sunnici i Szyici. Ostatnie egzekucje w stylu ISIS, które miały miejsce w sunnickiej Arabii Saudyjskiej, mogą mieć poważne konsekwencje, ponieważ ścięto głowę szyickiemu duchownemu. Rozpętało to spiralę przemocy, która może się skończyć nawet wojną z Iranem.

 

Sytuacja jest poważna, ponieważ egzekucja Nimra al-Nimra, który był jednym z najbardziej zagorzałych krytyków saudyjskiej rodziny królewskiej, wywołało międzynarodowe potępienie i doprowadziła do bezprecedensowego kryzysu w stosunkach Arabii Saudyjskiej z Iranem. Zabity szyicki duchowny mieszkał we wschodnich prowincjach Arabii Saudyjskiej i był tam bardzo znaną postacią. Za życia słynął z licznych antyrządowych demonstracji i krytyki saudyjskich władców. W niektórych z jego kazań padały żądania autonomii dla szyickiej mniejszości zamieszkującej w tym królestwie.

Szyicki duchowny Nimr al-Nimr

W 2009 roku, zagroził, że poprowadzi szyickich muzułmanów w Arabii Saudyjskiej do secesji na wschodzie kraju, czym sprowokował prześladowania tej mniejszości. trzeba jednak przyznać, że w swoich kazaniach, al-Nimr był krytyczny zarówno w stosunku do szyickich jak i sunnickich władców sprawujących rządy określane przez niego jako autokratyczne. Jednak najbardziej atakował rody królewskie z Arabii Saudyjskiej i z Bahrajnu.

Wczoraj w Teheranie, protestujący zaatakowali saudyjską ambasadę i podpalili budynek. Najwyższy przywódca religijny Iranu, ajatollah Ali Chamenei ostrzegł saudyjskich urzędników tam stacjonujących, że grozi im "boska" zemsta za działania ich władców. Arabia Saudyjska odpowiedziała już wczoraj zerwaniem stosunków dyplomatycznych z Iranem. Ambasador otrzymał 48 godzin na opuszczenie kraju.

 

Oby nie okazało się, że jego śmierć stanie się wyzwalaczem konfliktu o dużo większym wymiarze niż ten toczący się obecnie w Syrii, który też jest oparty o animozje między szyitami i sunnitami. Można powiedzieć, że wojna w Syrii stanowi podobny teatr wojny jak ta na Ukrainie, czyli są to konflikty pośrednie (ang. proxy war). Nikt chyba nie życzy sobie aby USA i Rosja rozpoczęły wkrótce otwartą wojnę, bo byłaby ona katastrofalna dla świata. Gdyby doszło do konfliktu zbrojnego między Iranem a Arabią Saudyjską byłaby to katastrofa dla całego basenu Zatoki Perskiej.


 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika achiles

CIEKAWA I DOŚĆ TRAFNA ANALIZA

CIEKAWA I DOŚĆ TRAFNA ANALIZA MOIM SKROMNYM ZDANIEM :
Apropos porownania potencjalu Iranu i Arabii Saudyjskiej to na dzis juz tak rozowo nie jest bo nawet propagandowy Onet podal ze rok 2015 Saudowie zakonczyli z 96 mld USD deficytem. Powszechnie jest tez znany fakt, ze Saudowie od lipca 2015 pozyczaja kase na wolnym rynku. Czyzby prawda bylo to, ze ich gigantyczne rezerwy walutowe to obecnie wylacznie amerykanskie obligacje ktorych zapewne maja zakaz sprzedazy na wolnym rynku ? I czy moze nie jest tak, ze Rosja o tym doskonale wie i gra na zniszczenie Saudow ? Bo dlaczego Rosja robi wszystko aby ropa byla jak najtansza ? Dlaczego zwiekszyla wlasne wydobycie i doprowadzila do ugody Iranu z zachodem co na pewno znowu zbije ceny w dol ? Wspominalem juz o tym w ramach drugiego wariantu rozwoju sytuacji z Rosja w ujeciu swiatowym. Ostatnie nerwowe ruchy w Rijadzie ( drastyczne podwyzki cen paliw i energii i obcinanie socjalu) potwierdzaja slusznosc mojej teorii. Pole finansowego manewru Saudow najwyrazniej sie zaweza a zapewne USA nie pozwoli im na zmniejszenie produkcji i podniesienie cen ropy bo najbardziej na tym skorzysta Rosja. Tylko kto wytrzyma dluzej Rosja czy Saudowie ? W/g moich prywatnych analiz Saudowie upadna jak ropa dobije do 20 USD za barylke. Warto tu zwrocic uwage na fakt nowego otwarcia przez Saudow sprawy z Jemenem i zakonczenia tzw. rozejmu, najwyrazniej Saudowie chca jak najszybciej rozstrzygnac ten konflikt na swoja korzysc bo okazuje sie on niezwykle kosztowny dla budzetu a czasu maja coraz mniej. Przewrocenie na geopolitycznej szachownicy piona Saudow spowoduje stosunkowo szybki upadek USD jako waluty swiatowej i spacyfikuje nieco amerykanskie zapedy we wprowadzaniu swoich porzadkow na swiecie. Przed nami bardzo ciekawe czasy.Darek Kronopio

Portret użytkownika achiles

TO, NIE PRZYPADEK, ŻE ZOSTAŁO

TO, NIE PRZYPADEK, ŻE ZOSTAŁO TO POSTANOWIONE, JESZCZE, PRZED TYM SYFEM ZE ŚCIĘCIEM TYCH LUDZI WRAZ Z SZEJKIEM :
Na początku tego roku rosyjski prezydent Władymir Putin podpisał dokument, którego tematem jest analiza strategi bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych.
I tak, według tego dokumentu, USA traktuje swoje siły zbrojne jako podstawę bezpieczeństwa narodowego, zaś przewaga militarna Stanów Zjednoczonych jest uważana za główny element amerykańskiego przywództwa nad światem. Służyć temu ma nieustanna możliwość użycia przez Stany Zjednoczone swoich sił zbrojnych tak w obronie własnego terytorium jak i na całym obszarze kuli ziemskiej oraz utrzymywanie stałej obecności wojskowej za granicą.
Istotne działania polityki antyrosyjskiej podejmowane przez USA i sojuszników są nakierowane przeciwko krajom, z którymi Rosja nawiązała relacje partnerskie oraz wobec krajów byłego ZSRR.
Kontynuowanie tej polityki umożliwiającej zachowanie globalnej dominacji Stanów Zjednoczonych polega również na zwiększeniu możliwości bojowych paktu NATO oraz wzmacnianiu obecności sił zbrojnych USA w rejonie Azji, co jest środkiem mającym zapewnić bezpieczeństwo amerykańskich interesów jak i bezpieczeństwo terytorialne USA.
Polityka ta wspomagana jest coraz powszechniej stosowaną taktyką przeprowadzania„kolorowych rewolucji”, które służą do usunięcia niewygodnych dla USA przywódców krajów mających dobre stosunki z Rosją lub też wykazujących się niezależnością wobec amerykańskiej polityki globalnej.
Polityka ta jest prowadzona na podstawie amerykańskiej doktryny, która umożliwia podejmowanie wszelkich jednostronnych działań, mających na celu ochronę i wspieranie własnych interesów strategicznych kosztem Rosji.
Tak więc wg. rosyjskiego punktu widzenia, obecna polityka amerykańska cechuje się zdecydowaną postawą antyrosyjską i w związku z tym Moskwa postrzega ją jako swoje bezpośrednie zagrożenie.
Tak więc po raz pierwszy w oficjalnym dokumencie dotyczącym analizy bezpieczeństwa wewnętrznego Rosji, kraj ten określił Stany Zjednoczone jako swoje bezpośrednie zagrożenie oraz w odniesieniu do zajmowanej przez Rosję pozycji w polityce światowej.
Dokument ten odnosi się również do sytuacji jaka ma obecnie miejsce na Ukrainie, zwracając uwagę na aktywną rolę jaką odegrały władze Stanów Zjednoczonych w dokonanym tam w lutym 2o14 roku antykonstytucyjnym zamachu stanu, co w efekcie doprowadziło do wojny domowej inspirowanej przez administrację amerykańską przy pomocy jej marionetkowego rządu w Kijowie. Zwraca się również w dokumencie uwagę na to, że w efekcie działania te doprowadziły do tego, że poparcie społeczne obecnej ekipy politycznej w Kijowie jest niższe niż miał je poprzedni prezydent tuż przed jego obaleniem.
Jednocześnie z działaniami podjętymi przez amerykańską administrację na Ukrainie rośnie potencjał i aktywność wojskowa NATO szczególnie w pobliżu rosyjskich granic wraz z rozszerzeniem zadań tego paktu na skalę globalną. W tym przyjmowanie nowych krajów do sojuszu NATO i przemieszczanie infrastruktury wojskowej ku granicom Rosji stwarza bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa narodowego tego kraju.
Pomimo to Rosja nadal jest gotowa do do rozwijania dalszych stosunków z NATO szczególnie w interesie bezpieczeństwa europejskiego i zwalczania terroryzmu. I w tym kierunku będą prowadzone dalsze działania mające osłabić wpływ Stanów Zjednoczonych na europejską część paktu NATO.
Reasumując: z  analizy dokumentu dotyczącego zagadnień bezpieczeństwa Rosji wynika, że po raz pierwszy władze tego kraju tak jasno i jednoznacznie określiły politykę Stanów Zjednoczonych jako zagrażające bezpośrednio jej interesom strategicznym i bezpieczeństwu wewnętrznemu oraz dały do zrozumienia, że trwająca przez ostatnie ćwierć wieku era jednobiegunowości dobiegła końca. Po prostu Stany Zjednoczone posunęły się już za daleko i Rosja aby ochronić siebie i swoją pozycję zmuszona została do reakcji. Jak sądzić można tym jednym krokiem postawionym za daleko była rewolta na Ukrainie, która spowodowała, że konflikt z Rosją został przeniesiony w pobliże jej granic, zaś idąca razem z tym dyslokacja wojsk NATO na wschodniej flance i prowadzone w pobliżu granic Rosji ćwiczenia wojskowe tylko to poczucie zagrożenia spotęgowało.
W ten sposób rosyjskie władze odniosły się do nowej rzeczywistości jaka obecnie się ukształtowała po dokonaniu rewolty na Ukrainie. Tak więc czasy biernego przyglądania się na działania Stanów Zjednoczonych dobiegły końca i Rosja obecnie aktywnie będzie na nie odpowiadać.
http://www.reuters.com/article/russia-security-strategy-idUSKBN0UG09Q20160102
http://www.zerohedge.com/news/2016-01-02/putin-names-us-threat-russian-national-security-new-strategy-document
czytaj wiecej na :https://adnovumteam.wordpress.com/2016/01/04/wojna-domowa-na-ukrainie-4-01-2016r-319-dzien-od-nowego-rozejmu/

Portret użytkownika Bucefał

To bedzie putin musial jakos

To bedzie putin musial jakos zyc z faktem ze nato i usa bedzie co raz mocniejsze i nowoczesniejsze a rosja co raz slabsza i bardziej izolowana. (Produkcja wojskowa z Ukrainy dla rosji zostala wstrzymana, sankcje na komponenty wojskowe utrzymane, sojusznikow ubywa, cena ropy maleje itd)

"Przeciwstawiać się zbliżeniu Polaków i Rosjan, podsycać ich wrogość do siebie, pamiętając, że sojusz rosyjsko-polski jest zagrożeniem dla Ukrainy" Fragm.uchwały OUN z 22.VI.1990

Portret użytkownika Wojox

Tak to się kręciło w tę i we

Tak to się kręciło w tę i we wtę stronę, aż zakręciło do gniazda szerszeni.
Nic dodać nic ująć. Od góry to wygląda wg. znanej zasady: "dziel i rządź"
Jak skrzętnie w każdym państwie doprowadza się do podziału 50%/50%.
Nie ważne czym się różnią i jakie mają zalety ugrupowania. Grunt to możliwość napuszczenia ich na siebie.
Ciekawe co szerszenie wymyślą....

Trzy etapy poznawania prawdy: najpierw wyśmiewana, później zaprzeczana a na końcu oczywista. Arthur Schopenhauer

Portret użytkownika achiles

Sorki za długość Adminie, ale

Sorki za długość Adminie, ale pozwolę sobie tu zamieścić cały artykuł, opisujacy doskonale, to co obecnie się, na ŚWIECIE rozgrywa :
CO PISZĄ INNI: Francuski dysydent Thierry Meyssan analizuje postawy generalicji USA wobec wojny syryjskiej i polityki bliskowschodniej.
Czy wojskowi mogą wpływać na polityków, czy też powinni im się podporządkować nawet wówczas, gdy widzą ich błędy? Ten problem omówiony był w znanym artykule pułkownika Jamesa Bakera, obecnego stratega Pentagonu. O tym, jak to generalicja ostrzegała Biały Dom przed operacjami CIA w Syrii i na Ukrainie opowiedział w swoim artykule Seymour Hersh. Przez kilka miesięcy przedstawiciele sektora wojskowo-przemysłowego, były dyrektor DIA [Defense Intelligence Agency; Agencja Wywiadu Obronnego], a następnie były szef sztabu generalnego, a dziś także były sekretarz obrony – krytykowali politykę prezydenta Obamy.
 Pozakończeniu konferencji w Genewie w czerwcu 2012 r., działania USA wobec Syrii i Ukrainy tylko zwielokrotniły [istniejące] sprzeczności. Jednakże sztab generalny świadomie zezwalał na przecieki informacji o swoim stanowisku w celu wywarcia wpływu na Biały Dom.
 Sprzeczności i niezdecydowanie Białego Domu
Podczas prezydentury George’a W. Busha Biały Dom zamierzał zniszczyć Syryjską Republikę Arabską, wytworzyć na Ukrainie strefę chaosu, podobną do tej w Iraku. Chodziło z jednej strony o przemodelowanie „wielkiego Bliskiego Wschodu”, a z drugiej strony – o przecięcie lądowych szlaków komunikacyjnych pomiędzy Zachodem, a Rosją i Chinami.
Doradcą nowego prezydenta Obamy został generał Brent Scowcroft, a jego politycznym mentorem – Zbigniew Brzeziński. Doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego prezydentów Jimmy Cartera i Busha starszego wystrzegali się teorii chaosu Leo Straussa. Uważali, że świat powinien być zorganizowany zgodnie z modelem pokoju westfalskiego, czyli wokół uznanych na arenie międzynarodowej państw. Podobnie jak Henry Kissinger, opowiadali się oni, rzecz jasna, za osłabieniem państw, aby te nie mogły przeciwstawić się hegemonii USA, ale nie chcieli ich zniszczyć. Następnie, zaczęli oni wykorzystywać formacje niepaństwowe dla realizacji swoich niecnych zamierzeń, lecz nie myśleli o tym, żeby powierzyć im zarządzanie [poszczególnymi] terytoriami.
Lecz, gdy liberalne jastrzębie, w tym Hillary Clinton, Geoffrey Feltman i David Petreus, odziany w kostium salonowego generała, sabotowały umowę zawartą pomiędzy Białym Domem i Kremlem, i wznowiły w lipcu 2012 r. wojnę w Syrii – Barack Obama w żaden sposób nie zareagował. Prezydencka kampania wyborcza szła wtedy pełną parą i nie mógł on sobie pozwolić na upublicznienie owego chaosu, jaki panował w jego ekipie. Ale zastawił on pułapkę na generała Petreusa, którego następnego dnia po swojej reelekcji kazał aresztować i założyć mu kajdanki, a następnie, z podziękowaniami, zastąpił Hillary Clinton nowym sekretarzem stanu Johnem Kerrym. Ten ostatni był w stanie posklejać znowu to wszystko, i to z prezydentem Assadem, z którym pozostawał w przyjaznych stosunkach. Co do Feltmanа, to był on już w ONZ i trudno go było stamtąd odwołać.
Początkowo John Kerry uznał, że czas został stracony, i że Syryjska Republika Arabska zbyt długo się nie utrzyma. Jedyne, co mógł zrobić, to pomóc prezydentowi Аssadowi uniknąć tragicznego losu Muammara Kadafiego, nieludzko zakłutegо bagnetami. Biały Dom i Departament Stanu byli oślepieni kłamstwami administracji z epoki Busha. Za jego kadencji [2001-2009] wyżsi urzędnicy nie byli zajęci tym, aby analizować i rozumieć wydarzenia zachodzące w świecie, lecz tym, by z góry usprawiedliwiać przestępstwa Waszyngtonu. W 2006 r. pierwszy sekretarz ambasady USA w Damaszku William Roebuck stwierdził w swoim raporcie, który wzbudził w USA zaufanie, że Syria nie była republiką baasistowską, lecz dyktaturą alawicką. Arabia Saudyjska, Katar i Turcja mogły teraz legalnie wesprzeć sunnicką większość i ustanowić w Syrii „wolnorynkową demokrację”.
Jednakże prezydent Obama zezwolił CIA na kontynuowanie operacji zmiany reżimu syryjskiego pod pretekstem udzielenia wsparcia „umiarkowanym powstańcom”. Zorganizowano dostawy broni, najpierw z Libii, w której dopiero co obalono Kadafiego, a następnie z Bułgarii, po dojściu do władzy Rosena Plewneliewa i Bojko Borysowa, a później również z Ukrainy, po obaleniu Janukowycza. Jednocześnie, zostały otwarte na całym świecie biura werbunkowe ochotników dla ocalenia syryjskich sunnitów, rozgromionych przez аlawicką dyktaturę.
Syryjska Republika Arabska ostatkiem sił przedłużała swój opór wobec najpotężniejszej w całej historii koalicji, obejmującej 114 państw i 16 organizacji międzynarodowych pod ogólną nazwą „Przyjaciele Syrii”. I udawało się to tylko dlatego, że Syria nie była nigdy żadną аlawicką dyktaturą, ale władza w niej była świecka i socjalistyczna, a sunnici nigdy nie zostali zniszczeni przez armię, lecz stanowili większość jej żołnierzy i bronili swego kraju przed zewnętrzną agresją.
Kiedy przy pomocy miliardów dolarów udało się neokonserwatystom, z Wiktorią Nuland na czele, dokonać w lutym 2014 roku zamachu stanu w Kijowie, prezydent Obama przyjął to jako dobry rezultat wieloletnich amerykańskich wysiłków. Nie od razu ocenił więc skutki tej operacji i wskutek tego stanął w obliczu dylematu: czy zostawić Ukrainę bez rządu, niczym dziurę między Unią Europejską i Rosją, czy też dopuścić do władzy drobnych żołnierzy CIA, nazistów i kilku islamistów. Wybrał ten drugi wariant, licząc na to, że jego służby wynajdą pośród najemników tych, którzy są w stanie być poważni. Późniejsze wydarzenia pokazały, że to się nie powiodło. W rezultacie, chociaż reżim Wiktora Janukowycza na pewno był skorumpowany – lecz wcale nie bardziej niż reżimy Mołdawii, Bułgarii i Gruzji, żeby poprzestać tylko na ich – istniejąca obecnie w Kijowie władza jest również uosobieniem tego wszystkiego, z czym walczył Franklin D. Roosevelt.
 To, czego chcą amerykańscy wojskowi
Po zawarciu między Białym Domem i Kremlem drugiego porozumienia pokojowego w sprawie Bliskiego Wschodu, Seymour Hersh opublikował w „London Review of Books” swoje skrupulatne dochodzenie na temat tego, w jaki sposób amerykański sztab generalny pod kierownictwem generała Martina Dempsey’a przeciwstawiał się iluzorycznym planom Baracka Obamy. Jego zdaniem, w czasie kryzysu ukraińskiego wojskowi próbowali utrzymać kontakty ze swoimi rosyjskimi kolegami, na przekór działaniom polityków. Przekazali oni kluczowe informacje niektórym swoim sojusznikom [z Niemiec, Rosji i Izraela – GG.], mając nadzieję, że ci przekażą je Syryjczykom, jednak powstrzymali się oni przed jakąkolwiek bezpośrednią pomocą dla Damaszku. Seymour Hersh ubolewa nad tym, że po nominacji generała J. Dunfordа na przewodniczącego Połączonego Komitetu Szefów Sztabów ta sytuacja uległa zmianie.
W swoim artykule twierdzi on, że niezmienna polityka Białego Domu zawiera się w czterech punktach, które – zgodnie z opinią wojskowych – wszystkie, bez wyjątku, są jednakowo absurdalne: 
* usilne domaganie się odejścia prezydenta Assada; 
* niezdolność do utworzenia wspólnie z Rosją koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu; 
* utrzymywanie, że Turcja jest wiarygodnym sojusznikiem w walce przeciwko terroryzmowi; 
* uznawanie za fakt rzeczywisty istnienia sił umiarkowanej opozycji, godnej wsparcia ze strony USA.
 Przypomnijmy w związku z tym, że sekretarz obrony Chuck Hagel został zwolniony ze stanowiska w lutym 2015 r. z powodu kwestionowania tejże polityki. Na jego miejsce postawiono Ashtona Cartera – wysokiego rangą urzędnika i byłego „towarzysza broni” sławetnej Condoleezzy Rice.
W październiku 2014 r. główne amerykańskie centrum analityczne sektora wojskowo-przemysłowego – Rand Corporation – wypowiedziało się na korzyść prezydenta Assada. Jak stwierdzono, dymisja Assada doprowadzi nieuchronnie do przejęcia władzy przez dżihadystów, podczas gdy jego zwycięstwo pozwoli ustabilizować sytuację w regionie.
Z kolei w sierpniu 2015 r. były szef wywiadu wojskowego generał Michael T. Flynn opowiedział w wywiadzie udzielonym agencji Al-Dżazira o swoich wysiłkach w celu ostrzeżenia Białego Domu przed prowadzeniem wspólnie z dżihadystami operacji zaplanowanych przez CIA i sojuszników Waszyngtonu. Skomentował on jeden z niedawno odtajnionych raportów, w którym obwieszczono utworzenie Państwa Islamskiego. I wreszcie, w grudniu 2015 r. były sekretarz obrony Chuck Hagel mówił o tym, że stanowisko Białego Domu w sprawie Syrii dyskredytuje prezydenta Obamę.
 W jaki sposób wojskowi próbowali pomóc Syrii?
Jak wynika z artykułu Hershа, sztab USA przekazał w 2013 r. swoim syryjskim kolegom cztery żądania Waszyngtonu niezbędne dla zmiany polityki: 
* Syria powinna uniemożliwić Hezbollahowi atakowanie Izraela; 
* powinna ona wznowić negocjacje w sprawie uregulowania problemu Wzgórz Golan; 
* powinna zgodzić się na obecność rosyjskich doradców wojskowych; 
* i wreszcie – powinna przyjąć na siebie obowiązek przeprowadzenia nowych wyborów po zakończeniu wojny i zapewnienia w nich szerokiego udziału opozycji.
Amerykańscy wojskowi albo nie mają żadnego pojęcia o polityce na Bliskim Wschodzie, albo, po prostu, chcą narzucić swoje warunki Damaszkowi, a Damaszek powinien je natychmiast przyjąć. I jedna, i druga ewentualność wprowadza w przygnębienie, jeżeli nie chodzi tu tylko o zaproponowanie prezydentowi Аssadowi wpłynięcia na jego amerykańskiego kolegę.
 Hezbollah – to przede wszystkim sieć oporu przeciwko izraelskiej okupacji, która powstała w Libanie w odpowiedzi na inwazję 1982 roku. Początkowo na jej czele stali nie Strażnicy Irańskiej Rewolucji, bez względu na to jak bardzo cenią ich baasiści, lecz żołnierze Syryjskiej Armii Arabskiej. W stronę Iranu Hezbollah zwrócił się dopiero po wycofaniu się armii syryjskiej z Libanu w 2005 roku. I jeszcze jeden fakt. Podczas wojny libańsko-izraelskiej w 2006 roku syryjski minister obrony w tajemnicy przebywał na linii frontu w celu kontroli przesyłu zaopatrzenia. Dzisiaj szyicki Hezbollah i Syryjska Armia Arabska wspólnie walczą w Libanie i w Syrii przeciwko dżihadystom, którym Izrael daje wsparcie lotnicze i dostarcza medykamenty.
 W okresie od 1995 (Wye River) do 2000 r. (Genewa) prezydent Bill Clinton zorganizował negocjacje Izraela i Syrii. W ich rezultacie, wszystko było już sprawiedliwie ustalone, chociaż delegacja izraelska oszukiwała, podsłuchując rozmowy telefoniczne prezydentów USA i Syrii. Porozumienie pokojowe mogło i powinno było być wówczas podpisane, gdyby tylko premier Izraela Ehud Barak nie wycofał się w ostatniej chwili, o czym zaświadcza w swoich wspomnieniach były prezydent Clinton. Baszar Assad z własnej inicjatywy wznowił te rozmowy, tym razem za pośrednictwem Turcji. Lecz zostały one przerwane tuż po tym, jak Izrael przechwycił na wodach międzynarodowych „Flotyllę Wolności”. Syria w dalszym ciągu stara się wznowić te negocjacje i doprowadzić je do końca, jednakże strona izraelska – i tylko ona – rezygnuje z tego.
 Co do współpracy wojskowej Damaszku i Moskwy, to zaczęła się ona jeszcze w okresie sowieckim, ale w czasach Borysa Jelcyna była praktycznie zakończona. W 2005 r. Baszar Assad odwiedził Rosję w celu przeprowadzenia rozmów na temat warunków spłaty zadłużenia zaciągniętego w czasach ZSRR. Zaproponował on Kremlowi udostępnienie 30-kilometrowej strefy w celu rozszerzenia bazy marynarki wojennej w Tartusie, jednakże nie zainteresowało to Rosji, której armia przechodziła właśnie całkowitą modernizację. Przed konferencją w Genewie (czerwiec 2012 r.), doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Hassan Turkmani zaproponował Rosji wprowadzenie na terytorium Syrii „błękitnych hełmów” w celu ustabilizowania sytuacji w tym kraju. Lecz Kreml, obserwując działalność CIA i widząc napływ dżihadystów z całego świata muzułmańskiego, zdał sobie później sprawę, że wojna w Syrii była tylko próbą przed natarciem na Kaukaz. A wówczas Władimir Putin ogłosił Syrię „wewnętrzną sprawą Rosji” i zobowiązał się wprowadzić do niej swoje wojska. I jeżeli w latach 2013-2014 do tego nie doszło, to nie dlatego, że Rosja zmieniła swoje poglądy, ale dlatego, że gromadziła w tym czasie swoje siły, przygotowując zwłaszcza nowe typy uzbrojenia.
  Wreszcie, w maju 2014 r. odbyły się w Syrii wybory prezydenckie, uznane przez wszystkie poselstwa w Damaszku za uczciwe i demokratyczne. Naruszając Konwencję Wiedeńską, Europejczycy nie stworzyli możliwości wzięcia w nich udziału setkom tysięcy syryjskich uchodźców. I nadal namawiają oni różne grupy opozycyjne, by nie wystawiały w wyborach swoich kandydatów. Zwyciężywszy w tych ostatnich wyborach, Baszar Assad jest gotów przeprowadzić wybory przedterminowe pod warunkiem zakończenia wojny. Za pomocą prostego głosowania w Zgromadzeniu Ludowym, Syryjska Republika Arabska mogłaby zaakceptować kandydatury Syryjczyków przebywających na emigracji, za wyjątkiem tych, którzy współpracowali z Bractwem Muzułmańskim lub ich organizacjami zbrojnymi (Al-Kaida, ISIL itp.).
Amerykańscy wojskowi nie chcą, żeby ich postrzegano jako neokonserwatystów
Tuż przed opuszczeniem swojego stanowiska, generał Martin Dempsey mianował pułkownika Jamesa H. Bakera na stanowisko dyrektora Office of Net Assessment (ONA, Biuro Pentagonu ds. perspektywicznego planowania i strategii). Baker, w przeciwieństwie do „straussowców”, ma reputację człowieka prawego, racjonalnego i rozumnego. I choć Seymour Hersh nie cytuje go w swoim artykule, to jego wpływ na stanowisko amerykańskiego sztabu generalnego jest jednak odczuwalny.
W każdym razie, artykuł Seymoura Hershа potwierdza gotowość sztabu generalnego USA do zdystansowania się od Białego Domu i liberalnych jastrzębi, takich jak generałowie David Petreus i John Allen. W tej sytuacji należy podkreślić, że w obecnych warunkach prezydent Obama nie ma już żadnego powodu, by kontynuować politykę niejasności, w którą był wplątany przez ostatnie trzy lata.
 Wnioski: 
* Rand Corporation (centrum analityczne sektora wojskowo-przemysłowego), były szef wywiadu wojskowego (Defense Intelligence Agency) Michael T. Flynn, były przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów Martin Dempsey i były sekretarz obrony Chuck Hagel potępiają sprzeczną i niezdecydowaną politykę Białego Domu. 
* Wywiad wojskowy Stanów Zjednoczonych kwestionuje odziedziczoną po Bushu politykę konfrontacji z Rosją, domaga się współpracy w sprawie Syrii i Ukrainy, oraz wzięcia pod kontrolę takich sojuszników, jak Turcja, Arabia Saudyjska i Katar. 
* Generalicja Sił Zbrojnych USA domaga się: 1 – wspierania prezydenta Assada, który musi wygrać i utrzymać się przy władzy; 2 – wspólnych z Rosją działań przeciwko Państwu Islamskiemu; 3 – ukarania Turcji, która nie zachowuje się jak sojusznik, lecz jak wróg; 4 – zaprzestania fantazjowania, że istnieją tzw. umiarkowani powstańcy syryjscy i zasłaniania przy pomocy tych fantazji faktu wspierania terrorystów przez CIA.
Tłumaczenie 
Grzegorz Grabowski, Polski Blog

Portret użytkownika eva11

wszystko ma swoje dobre i zle

wszystko ma swoje dobre i zle strony,
jednak Kosciol probuje ludziom przywrocic nadzieje,
oby wiecej takich oredzi,swoja droga Krolowa tez mowila w oredziu o nie gasnacym swietle w ciemnosci,ale tu kazdy o tym nie chce wspominac woli straszyc i przepowiadac tragedie.......
abp Eamon Martin zachęca Irlandczyków do hojnego wejścia w Nowy Rok 2016. W noworocznym orędziu podkreślił, że szczególnie ważne jest nie utracić wiary w to, że „z Bożą pomocą możemy naprawdę coś w świecie zmienić pomimo straszliwych realiów wojen, ubóstwa, nadużyć w sprawowaniu władzy, terroryzmu oraz tylu walk i trudności, jakie przeżywa każdy człowiek”.
Metropolita Armagh podkreślił, że w wielu burzach dzisiejszego świata konieczne jest wsłuchiwanie się w słowa nadziei.

Skomentuj