Recep Tayyip Erdoğan słynie z wielu kontrowersyjnych działań i wypowiedzi, ale ostatnie jego oświadczenie wywołało powszechne oburzenie. Prezydent Turcji chciałby dokonać reformy konstytucji i przejść na system prezydencki. Pojawiają się więc słuszne obawy, że Erdoğan może mieć zapędy autorytarne, zwłaszcza że wyraził ostatnio zachwyt nad Adolfem Hitlerem.

Wszelkie słowa krytyki jakie padają w kierunku przywódcy Turcji są natychmiast tłumione. Tamtejsze władze zatrzymują każdego, począwszy od dziennikarzy po funkcjonariuszy służb porządkowych, którzy oskarżają Erdoğana o autorytaryzm i ujawniają przestępstwa korupcyjne. Prezydent tego rzekomo demokratycznego państwa zawsze powołuje się na "terroryzm" a na tej podstawie można tak naprawdę aresztować każdego.

Kilka dni temu, gdy Erdoğan powrócił z Arabii Saudyjskiej, zapytano go czy można w Turcji wprowadzić system prezydencki przy zachowaniu państwa unitarnego. Jego odpowiedź wydała się dość jednoznaczna: "Przykłady takiego systemu można znaleźć w dzisiejszym świecie. Weźmy na przykład hitlerowskie Niemcy. Są również inne przykłady w wielu innych państwach".

Wielu obserwatorów nie ma wątpliwości w jakim kierunku zmierza Erdoğan. Jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju nie posiada wystarczającej ilości głosów aby wprowadzić zmiany, dlatego prezydent Turcji chce przeprowadzić referendum. Już dziś jakiekolwiek publiczne porównywanie go do Hitlera, wypominanie mu afer korupcyjnych czy oskarżanie go o autorytaryzm wiąże się z konsekwencjami.

Jednak co będzie gdy Erdoğan osiągnie swój cel? Największy krzewiciel demokracji na świecie przymyka oko na to co dzieje się w Turcji, której przywódca publicznie podziwia Hitlera. Może taki właśnie jest plan - wywołanie III wojny światowej cudzymi rękoma?

Źródło: http://www.huffingtonpost.com/john-a-tures/its-no-surprise-that-turk_b_8903734.html