Kategorie:
Źródło: freeimages.com
Wielu z nas doszło już kiedyś do wniosku, że tam gdzie jest ropa naftowa, tam dochodzi do interwencji zbrojnych i wojen. Co ciekawe, podobnego zdania są brytyjscy naukowcy z Uniwersytetu w Portsmouth, Warwick i Essex, który przeprowadzili odpowiednie badania.
Uczeni przeanalizowali dlaczego kraje bogate w ropę naftową "ryzykują" interwencją zbrojną - jest to pierwsze tego typu badanie. Z raportu wynika, że szansa na interwencję zbrojną w państwie, które posiada ropę naftową i w którym trwa wojna domowa, jest "stukrotnie większa" niż tam, gdzie ropy nie ma wcale. Badacze mówią wprost, że interwencje zbrojne są bardzo kosztowne i żaden kraj nie będzie brał udziału w wojnie domowej, jeśli na tym nie zyska.
Współautor badania dr Vincenzo Bove z Uniwersytetu w Warwick powiedział, że zachęty ekonomiczne są kluczowym czynnikiem dla interwencji zbrojnej. Naukowiec podał Państwo Islamskie jako przykład - jeszcze zanim bojownicy dotarli do bogatego w ropę naftową Kurdystanu, media niewiele informowały o dżihadystach i żaden kraj nie interweniował z pomocą. Jednak gdy ISIL znalazło się z pobliżu pól naftowych, Stany Zjednoczone rozpoczęły wojnę z tą organizacją.
Raport wskazuje również, że USA zwiększyły ostatnio produkcję ropy naftowej. Idąc tą drogą uczeni twierdzą, że Amerykanie nie będą już tak chętnie interweniować w przyszłości a rolę Stanów Zjednoczonych mogą przejąć Chiny, które - jak przynajmniej wynika z analiz - staną się nowym, światowym żandarmem.
Źródło:
Ocena:
Opublikował:
John Moll
Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu |
Komentarze
Ban na czas nieokreślony.
Moderacja
Ban na czas nieokreślony.
Moderacja
Strony
Skomentuj