Kategorie:
Trzeba przyznać, że takiego bałaganu, jaki powstał wokół działań i zaniechań Państwowej Komisji Wyborczej, nie widziano jeszcze nigdy. Każdy średnio rozgarnięty wyborca widzi, że jest coś nie tak z polską demokracją i jesteśmy o krok od zupełnej utraty zaufania do systemu.
Po kilku ostatnich wyborach zaczęły się pojawiać informacje wskazujące na to, że z polską demokracją jest coś nie tak. Powtarzał się przeważnie ten sam scenariusz. Wynik wyborów wskazywany przez sondaże „exit polls” różnił się od tak zwanych "oficjalnych wyników", a partia rządząca nami od 7 lat, "cudem" nagle wygrywała. Przypomnijmy, że w ostatnich wyborach do europarlamentu też najpierw wygrywał PiS, a potem "leśne dziadki" stwierdziły, że jednak PO.
Gdy tylko sondaże wskazały, że wygrała opozycja okazało się, że wyniku wyborów nie da się ustalić ze względu na zastosowanie wadliwego oprogramowania bez zabezpieczeń, z którego śmieje się cały programistyczny świat. Zbieranie protokołów jest do tego stopnia niezabezpieczone, że na wyniki wyborcze mogą wpływać nie tylko hakerzy, ale też obywatele, którzy znają informatykę trochę bardziej niż przeciętnie.
Prowadzi to do śmiesznych i strasznych zdarzeń, gdy ludzie dopisują kandydatów, dodają i odejmują głosów a system przyjmuje wszystko bez szyfrowania czy jakiejkolwiek autoryzacji. Aż trudno w to uwierzyć, ale takie są fakty ustalone przez specjalistów w zakresie audytów bezpieczeństwa IT. Szokujące jest to, że podważeniu ulega z tego powodu cały akt wyborczy. Jak na dłoni widać, że jest to albo wynikiem skrajnej niekompetencji "leśnych dziadków" z PKW, albo zamierzonym działaniem obliczonym na wywołanie chaosu na skutek przegranej partii, która według jakichś sił powinna wygrać.
Źródło: facebook
Do tego dochodzą informacje o ilości głosów nieważnych. Albo biedni głupole, którzy poszli na wybory, nie umieją już nawet stawiać krzyżyków, albo ktoś ordynarnie skręca wybory poprzez masowe unieważnianie głosów. Dość wspomnieć, że w niektórych komisjach głosów nieważnych jest 40% i więcej. To zupełnie nieprawdopodobne, ponieważ w latach ubiegłych zwykle głosów nieważnych bywało do 5%.
Mapa z rozkładami głosów nieważnych - źródło: PAN
Warto posłuchać, co już po wyborach w 2010 roku sugerował Janusz Korwin Mikke, który opierając się na mapach powstałych w trakcie badań prof. dr hab. Polskiej Akademii Nauk Przemysława Śleszyńskiego, wskazywał, że na terenie Województwa Mazowieckiego, gdzie wygrał PSL, doszło do manipulacji wynikami wyborczymi przez dostawianie dodatkowych krzyżyków. Teraz polityk KNP sugeruje, że po tym, gdy prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie sfałszowania wyborów w 2010, PSL poszedł "na całość" i stąd po kilkadziesiąt % głosów nieważnych i prawie 50% poparcie w głosowaniu do Sejmików Wojewódzkich.
Teraz są tylko dwie możliwości. Albo Polacy uznają, że tego już za wiele i wyjdą na ulicę przez co pokażą swoje niezadowolenie z bałaganu, który zapanował w Polsce za rządów obecnej ekipy. Albo pogodzą się z tym, że nasza demokracja jest typu białoruskiego i rosyjskiego, a sam akt wyborczy nie ma sensu, bo wyniki i tak będą takie, jakie mają być, co będzie skutkowało jeszcze mniejszą frekwencją. Przy tej drugiej opcji można postulować, żeby zrezygnować w ogóle z wyborów i robić znacznie tańsze sondaże, ale oczywiście jedynie w zaprzyjaźnionych z władzą instytutach badania opinii publicznej.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze @lecterro |
Komentarze
http://www.programyzafree.ugu.pl/index.php
Strony
Skomentuj