Amerykańskie wojska lądowe mogą wkroczyć do Syrii

Kategorie: 

Źródło: Freedigitalphotos.net
Operacja zbrojna przeciwko islamistom w Syrii wciąż trwa. Międzynarodowa koalicja wciąż przeprowadza ataki z powietrza, jednak Amerykanie wielokrotnie już wskazywali, że tylko dzięki wojskom lądowym można pokonać terrorystów.

 

Obecna taktyka polega na bombardowaniu radykalnych islamistów i wysyłaniu paczek z bronią dla Kurdów. W mediach znów pojawiły się doniesienia, że niektóre przesyłki z uzbrojeniem zostały wysłane w złe miejsce i trafiły w ręce dżihadystów. Poniższe nagranie zostało wykonane przez jednego z bojowników.

Rosja skrytykowała Stany Zjednoczone za to, że przeprowadza działania na terenie obcego państwa i nawet nie konsultuje się z tamtejszymi władzami. Już wielokrotnie dochodziło do podobnych sytuacji i można w ten sposób dojść do wniosku, że Amerykanie raczej nie pomylili się i być może dozbrajają obie strony konfliktu.

 

Wiele wskazuje na to, że sytuacja w Syrii może się zupełnie odmienić. Amerykańscy analitycy cały czas wskazują, że wojny z terrorystami nie można wygrać gdy wykorzystuje się tylko siły lotnicze. Dlatego wymyślono, aby wysłać pieniądze, dozbroić i wyszkolić nawet do kilkunastu tysięcy tzw. opozycjonistów, którzy walczą przeciwko syryjskim wojskom.

 

Jak narazie nie podjęto jeszcze żadnej decyzji w tej sprawie, ale pojawiają się kolejne pomysły. John McCain, amerykański senator Partii Republikańskiej a jednocześnie zwolennik radykalnych posunięć uważa, że w Syrii należy wprowadzić strefę zakazu lotów.

 

Należy tu zaznaczyć iż w tym przypadku największym poszkodowanym będzie właśnie syryjska armia, która wykorzystuje lotnictwo do walki z opozycją. Ostatnio pojawiły się wieści, że radykalni islamiści posiadają jedynie kilka myśliwców i uczą się nimi latać, więc zbyt wielkich szkód tymi samolotami raczej nie wyrządzą.

Źródło: Twitter
Można więc podejrzewać, że strefa zakazu lotów byłaby celowo ustanowiona aby osłabić wojska Baszara al-Assada. Senator John McCain jest również zwolennikiem wprowadzenia amerykańskich wojsk lądowych oraz odsunięcia Assada od władzy, co zresztą sam niedawno powiedział.

 

Media wskazują, że już na początku listopada w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory do Kongresu. Jeśli partia Republikanów wygra, co jest prawdopodobne, John McCain może zostać wybrany na przewodniczącego Komisji ds. Zagranicznych i zadecydować o inwazji wojsk lądowych na Syrię i Irak.

 

 

Na podstawie: Huffington Post

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: John Moll
Portret użytkownika John Moll

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu


Komentarze

Portret użytkownika Kazek12

Atak amerykanski na Syrie,

Atak amerykanski na Syrie, czy pomocy najemników , czy rebeliantów przy wsparciu lotnictwa  miedzynarodowego, to zamierzone działania zbrodniczych  elit od dłuższego czas dla obrony hegemonii dolara i to wszystko dla panowania nad światem, bo  Amerykanie nie moga dopuścic do powstania nezależnego od nich systemu finansowego, zapoowiedzianego przez kraje BRICS, a szczególnie przez Rosję i Chiny, któzy dogadują si e w tym kierunku. A Syria jest Amerykanoim poptrzebna po to aby nie diopuścic Rosjan do Morxza Śródziemnego z ich rurociągami , bo to zagraża interesom USA.

Portret użytkownika achiles

Tajne operacje

Tajne operacje Waszyngtonu

 

Można by myśleć, że teraz nawet Amerykanie zrozumieli stały napływ fałszywych alarmów, na które Waszyngton liczy, że oszuka ludzi, przez co ci poprą jego ukryte operacje.
Paul Craig Roberts
 
Opinia publiczna połknęła kłamstwo, że Taliban w Afganistanie to terroryści przesyceni Al Kaidą. 13-letnia wojna zakończyła się porażką Waszyngtonu, choć wzbogaciła firmę Dicka Cheney'a - Halliburton i kilka innych.
 
Opinia publiczna połknęła kłamstwo, że Saddam Hussein w Iraku ma „broń masowego rażenia” i gdyby USA na Irak nie napadły, Amerykanie ryzykowaliby „grzybową chmurę nad amerykańskim miastem”. Gdy pojawiło się ISIS długa wojna zdaje się nie mieć końca. Miliardy dolarów i inne profity ściekają do kabzy amerykańskiego kompleksu wojskowo-bezpieczniackiego gdy Waszyngton walczy z tymi, którzy przekreślili oszukańcze granice, nakreślone przez Brytyjczyków i Francuzów po I wojnie światowej, kiedy to państwa te opanowały terytoria byłego imperium Osmańskiego.
 
Opinia publiczna połknęła kłamstwo o Kadafim w Libii. Wcześniej stabilny i prosperujący kraj dziś pogrążony jest w chaosie.
 
Opinia publiczna połknęła kłamstwo, że Iran ma lub produkuję broń jądrową. Na skutek sankcji Zachodu Iran skierował się na Wschód i to wyłączyło czołowego producenta ropy spod wpływów Zachodu.
 
Opinia publiczna łyknęła kłamstwo, że Assad w Syrii użył „broni chemicznej przeciwko własnemu narodowi”. Dżihadyści, których Waszyngton posłał do obalenia Assada, okazali się, według własnej propagandy, zagrożeniem dla Ameryki.
 
Największe zagrożenie dla świata to dalsza hegemonia Waszyngtonu, dla której podstawą jest ideologia garstki neokonserwatystów. Należy przeciwstawić się sytuacji, gdy garstka amerykańskich neokonserwatywnych psychopatów rości sobie prawo decydowania o losach świata.
 
Wielu kłamstwom Waszyngtonu wierzy, ale coraz to większa część świata uważa go za zagrożenie pokoju i życia na Ziemi. Twierdzenia, że Ameryka jest „wyjątkowa i niezbędna”, używa się do usprawiedliwienia dyktatu Waszyngtonu wobec innych państw.
 
Ofiarami amerykańskich bombardowań są głównie cywile, ale to tylko zwiększa liczbę rekrutów dla ISIS. Już teraz słychać wezwania do wysłania do Iraku sił lądowych, bo w przeciwnym razie nasza cywilizacja zniknie, a nam utną głowy. Nowa propaganda „zagrożenia rosyjskiego” prowadzi do dalszych wydatków NATO i kolejnych baz wojskowych przy rosyjskich granicach. „Siły szybkiego reagowania” utworzono po to, aby reagowały na nieistniejącą groźbę rosyjskiej inwazji na kraje bałtyckie, Polskę i Europę.
 
Amerykańska opinia publiczna potrzebuje roku, a nawet kilku lat zanim zrozumie, że była okłamywana przez propagandę, ale wtedy połyka nową porcję kłamstw i jest stale niepokojona kolejnym „zagrożeniem”. Wydaje się, że Amerykanie są niezdolni zrozumieć, iż wszystkie kolejne te groźby to oszustwa, tak jak te, które dopiero nastąpią. Ponadto, żaden z amerykańskich ataków na obce kraje nie doprowadził do poprawy sytuacji, jak to zauważył Władymir Putin, a mimo to społeczeństwo jak i jego reprezentanci w kongresie popierają każdą nową wojenną awanturę, na przekór historii, oszustw i porażek.
Gdyby Amerykanie uczyli się prawdziwej historii zamiast idealistycznych powiastek, byliby mniej naiwni i mniej podatni na propagandę władzy. Polecałbym Tajną historię USA Olivera Stone'a i Petera Kuznicka, Historię narodu USA Howarda Zinna. Zwłaszcza dzieło Bracia Stephena Kinzera - dzieje długich rządów Johna Fostera i Allena Dullesów, ukazujące jak demonizowali reformatorskie rządy, które często udawało im się obalić. Opisana przez Kinzera historia spisków braci Dullesów przy obalaniu sześciu rządów daje pogląd na to, jak Waszyngton funkcjonuje dziś.
 
W 1953 r. Dulklesowie obalili wybranego przywódcę Iranu Mossadegha i wstawili w jego miejsce szacha, czym zatruli irańsko-amerykańskie stosunki do dziś.
Obalili także ulubionego prezydenta Gwatemali Arbenze, ponieważ jego reformy zagrażały interesom firm Dullesów Sullivan & Cromwell i United Fruit Company. Podjęli nieskuteczną kampanię dezinformacyjną, przedstawiając Arbenze jako niebezpiecznego komunistę, będącego zagrożeniem dla zachodniej cywilizacji. Bracia najęli dyktatorów : Somozę z Nikaragui i Batistę z Kuby przeciw Arbenzovi. CIA zorganizowała naloty i grupy uderzeniowe. Ale nic by się nie mogło stać, dopóki Arbenze nie stracił poparcia ludności. To przeprowadzili Bracia przez kardynała Spellmana, który z kolei zwerbował arcybiskupa Rosella y Arellano. „List pasterski został odczytany 9 kwietnia 1954 we wszystkich gwatemalskich kościołach.“
List ten – mistrzowskie dzieło propagandy – ukazywał Arbenze jako niebezpiecznego komunistę – wroga wszystkich Gwatemalczyków. Sfingowana audycja radiowa wytworzyła błędne przekonanie zwycięstw bojowników za wolność i klęską armii. Arbenze prosił ONZ, o wysłanie obserwatorów, ale Washington się temu sprzeciwił. Dziennikarze amerykańscy, z wyjątkiem Jamesa Restona, szerzyli te kłamstwa. Waszyngton groźbą i przekupstwem pozyskał wysokich dowódców gwatemalskiej armii, aby zmusili Arbenze do ustąpienia. Jego następcą został osadzony przez CIA dobrze wybrany opłacany „oswobodziciel” płk. Castillo Armas.
Podobnej operacji jesteśmy teraz świadkami na Ukrainie.
 
Prezydent Eisenhower dziękował CIA za odwrócenie „komunistycznych trendów na naszej półkuli” a minister spraw zagranicznych - John Foster Dulles w wystąpieniu transmitowanym przez ogólnostanowe radio i telewizję ogłosił, że wydarzenia w Gwatemali „ujawniły diabelskie zamiary Kremla”. Pogląd ten kłócił się z bezspornym faktem, że jedyną siłą operującą w Gwatemali byli bracia Dullesowie.
 
W rzeczywistości demokratyczna i reformatorska władza została obalona dlatego, że United Fruit Company otrzymała kompensatę za nacjonalizację jej ziemi leżącej odłogiem w cenie wymienionej przez tą spółkę w zeznaniach podatkowych. Wiodąca amerykańska kancelaria prawna, a ściślej – twórca amerykańskiej polityki zagranicznej Sullivan & Cromwell nie zamierzała bynajmniej dopuścić, aby demokracja zwyciężyła interesy jej klienta, zwłaszcza gdy główni partnerzy firmy sterują tak tajną jak jawną amerykańską polityką zagraniczną. Dwaj bracia oraz ich krewni zainwestowali w United Fruit Company,
więc wykorzystali CIA, MSZ i media do ochrony prywatnych interesów. Niezwykła naiwność Amerykanów, skorumpowane media i niekompetentny, zindoktrynowany kongres, umożliwiły braciom Dullesom sukces przy obaleniu demokracji.
 
Pamiętajcie, że do wykorzystania amerykańskiego rządu w celach prywatnych doszło 60 lat temu, na długo przed skorumpowanymi rządami Clintona, George W. Bushe i Obamy. I nie ma wątpliwości, że tak jest i teraz.
 
Kolejną planową ofiarą braci Dulles był Ho Chi Minh. Ho, nacjonalistyczny przywódca Wietnamu, poprosił Amerykanów o pomoc przy oswobodzeniu kraju spod francuskiej władzy kolonialnej. Ale John Foster Dulles, obłudny antykomunista, błędnie uznał Ho za komunistyczne zagrożenie, który chce spowodować efekt domina zachodnim niewiniątkom.
Nacjonalizm i antykolonializm, głosił Foster, są tylko zasłoną dla komunizmu.
 
Paul Kattenburg, oficer kontaktowy MSZ do Wietnamu proponował, żeby zamiast wojny USA dały 500 mln $ na rekonstrukcję jako pomoc w odbudowie kraju po rządach francuskich, co by uczyniło Ho niezależnym, zwłaszcza od rosyjskiej i chińskiej pomocy, a tym samym od ich wpływów. Ho prosił o to Waszyngton kilkakrotnie, ale diabelski upór braci Dullesów przeszkodziła jakiejkolwiek rozumnej reakcji. Zamiast tego wokół „komunistycznego zagrożenia” wybuchła histeria i Dullesowie doprowadzili Stany do długiej, kosztownej katastrofy zwanej wojną wietnamską. Później Kattenburg napisał, że dla USA było samobójczym „wydłubanie oczu i wycięcie uszu, wykastrowanie swojej analitycznej zdolności oraz odcięcie się od prawdy z powodu ślepej stronniczości”. Niestety, dla Amerykanów i świata, ta wykastrowana analityczna zdolność jest najsilniejszą stroną Waszyngtonu.
 
Kolejnymi celami braci Dullesów stali się: prezydent Indonezji – Sukarno, premier Lumumba z Konga i Fidel Castro na Kubie. Spisek przeciwko Castro zakończył się takim fiaskiem, że kosztowało Allena Dullese stanowisko. Prezydent Kennedy stracił zaufanie do agencji i powiedział do swojego brata Boba, że po jego ponownym wyborze rozbije CIA na tysiąc kawałków. Gdy Kennedy wyrzucił Allena Dullesa, CIA zrozumiała zagrożenie i uderzyła pierwsza.
 
Warren Nutter, mój promotor przy dysertacji doktoranckiej, później zastępca ministra obrony d/s bezpieczeństwa międzynarodowego, uczył studentów, że aby amerykański rząd utrzymał wiarygodność, co jest wymagane w demokracji, jego polityka musi wynikać z naszych principiów i musi być otwarcie wyjaśniana. Ukryte akcje, jak te braci Dullesów, Clintona, Busha i Obamy, muszą polegać na tajności i manipulacji, co budzi u ludzi nieufność. Na razie Amerykanie mają zbyt wyprane mózgi aby to zrozumieć, tak samo jak wielu innych za granicą.
 
Ukryte operacje amerykańskiej władzy kosztowały Amerykanów i wielu innych ludzi na świecie nieprawdopodobnie dużo. W przypadku braci Dullesów swym działaniem i antykomunistyczną histerią, doprowadziły do zimnej wojny, a także do kosztownej i zbytecznej wojny w Wietnamie i na Środkowym Wschodzie. Tajne operacje CIA i armii zmierzające do obalenia reżimu na Kubie zablokował prezydent J. F. Kennedy, co doprowadziło do jego zabójstwa, a który być może, mimo swoich błędów, zakończył zimną wojnę 20 lat wcześniej niż zrobił to Ronald Reagan
Tajne akcje trwały tak długo, że sami Amerykanie są dziś zepsuci. Jak to się mówi – „ryba psuje się od głowy”. A smród gnicia Waszyngtonu przenika cały świat.
 
Całość na: Washington’s Secret Agendas na Strategic Culture Foundation.
 
Polecam również poniższy tekst i analizę :
http://slepamanka.neon24.pl/post/113961,powrot-do-wlasnych-wymiocin-widziane-z-usa

 

Skomentuj