Kategorie:
Źródło: www.dreamstime.com
Obecna sytuacja w Syrii dziwnie zaczyna przypominać to, co mieliśmy okazję obserwować jeszcze rok temu. Stany Zjednoczone dozbrajały rebeliantów przeciwko złemu Assadowi i sugerowały iż należy wprowadzić strefę zakazu lotów nad Syrią. Taka decyzja z pewnością zmniejszyłaby możliwości syryjskiej armii i mogłaby doprowadzić do pewnego wyrównania sił z tzw. opozycją.
Obecna wojna w Syrii jest przez wszystkich określana jako wojna z terroryzmem, ponieważ międzynarodowa koalicja bombarduje islamistów z radykalnego ugrupowania Państwo Islamskie. Stany Zjednoczone zapowiadały już szereg akcji przeciwko terrorystom, aby ich osłabić i ostatecznie pokonać. Niektóre plany mogą również osłabić syryjską armię.
Amerykanie chcą wyszkolić i uzbroić kilka lub nawet kilkanaście tysięcy "umiarkowanych rebeliantów" do walki z Islamskim Państwem. Generał Martin Dempsey zaproponował również wprowadzenie strefy zakazu lotów nad Syrią, choć islamiści nie korzystają z lotnictwa.
Wygląda to tak jakby podejmowane decyzje miały wzmocnić opozycję i jednocześnie osłabić wojska Assada. Gdy rok temu Stanom Zjednoczonym nie udało się dokonać interwencji militarnej w Syrii ze względu na Rosję, Amerykanie skupili się bardziej na zmuszeniu syryjskich władz do oddania i zniszczenia całego arsenału chemicznego.
Po wprowadzeniu strefy zakazu lotów nad Syrią, armia nie będzie mogła korzystać z samolotów, które wykorzystywane są do walki z opozycją. Jednocześnie rebelianci zostaną wzmocnieni przez USA. Wystarczy przypomnieć, że w trakcie kampanii wojennej w Libii w 2011 roku również wprowadzono strefę zakazu lotów.
Na podstawie: RT.com
Ocena:
Opublikował:
John Moll
Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu |
Komentarze
Skomentuj