W ciągu niespełna 24 godzin doszło do trzech bardzo silnych trzęsień ziemi w obrębie Ameryki Południowej i Północnej. Ziemia zadrżała w Chile, w Kalifornii i najsilniej w Peru.

Największy wpływ wywarło płytkie (10 km) trzęsienie ziemi z Kalifornii o magnitudzie 6,1 stopni. Zaatakowało ono zwłaszcza region Napa, gdzie znajduje się wiele winnic. Część z nich zanotowała znaczne uszkodzenia. Straty są liczone w miliardach dolarów, a ranne zostały przynajmniej 172 osoby.

Wczoraj doszło również do silnego wstrząsu w Chile. Osiągnął on magnitudę 6,4 stopni, a jego głębokość to około 40km. W promieniu 100 km od epicentrum znajdowało się ponad 2 miliony mieszkańców.

Dzisiaj nadeszły kolejne informacje na temat jeszcze silniejszego wstrząsu sejsmicznego, do którego doszło w Peru. Sklasyfikowano go na 6,9 stopni, ale był dużo głębszy, ponieważ hipocentrum zlokalizowano aż 89 km pod ziemią, jego wpływ na powierzchnię nie był aż tak wielki. W promieniu 100 km od epicentrum mieszka około 200 tysięcy osób.

Tak znaczny wzrost aktywności sejsmicznej może zastanawiać, ale nie wolno zapominać, że do ostatnich zjawisk doszło w obszarze zwanym Pacyficznym Pierścieniem Ognia. Jednak nawet biorąc to pod uwagę trzeba stwierdzić, że w okolicy obu Ameryk, trzęsie niezwykle mocno. Nie wiadomo też czy to już koniec aktywności, bo tendencja jest raczej wzrostowa.