Kategorie:
Jak wiadomo wojna domowa na Ukrainie nadal trwa, ale po wczorajszym dniu można mieć nadzieje, że są szanse na tak zwaną "deeskalację" konfliktu. Głos zabrał sam Władimir Władimirowicz Putin i to co powiedział zaskoczyło zachodnich analityków.
Władmir Putin wezwał władze Kijowa do zaprzestania operacji wojskowej na południowym wschodzie Ukrainy. Jej kontynuowanie nazwał drogą do zaostrzenia sytuacji. Jednocześnie rosyjski prezydent zażądał, aby "nawiązać bezpośredni dialog między dzisiejszymi władzami w Kijowie i mieszkańcami południowo-wschodniej Ukrainy, podczas którego przedstawiciele mieszkańców zostaną upewnieni, że ich prawa będą zagwarantowane na Ukrainie"
Putin stwierdził, że za eskalację sytuacji "są odpowiedzialni ci, którzy zorganizowali zamach stanu na Ukrainie". Jednocześnie rosyjski przywódca poprosił separatystów, aby nie przeprowadzali referendum secesyjnego zaplanowanego na 11 maja. Zaraz jednak dodał, że trzeba wspierać federalizację Ukrainy i dla referendum trzeba "stworzyć warunki".
Co więcej Putin powiedział, że wybory prezydenckie na Ukrainie planowane na 25 maja to "krok w dobrym kierunku", ale dodał, że to nic nie da jeśli prawa części obywateli tego kraju nie będą zagwarantowane. Dodatkowo poinformował, że wojsko z granicy rosyjsko ukraińskiej zostało realokowane do miejsc stacjonowania. Tej informacji nie potwierdzają ani sami Ukraińcy, ani źródła NATO.
W co zatem gra Putin? Czyżby przestraszył się straszliwych sankcji i masowo przesyłanych "głębokich zaniepokojeń"? Nikt nie wie co zaplanował strateg z Kremla, ale zakładanie strachu i skuteczności sankcji to zdecydowanie nadinterpretacja. Niektórzy żartują, że deeskalacja ma związek z konkursem Eurowizji, na którym Putin nie chce być wybuczany, ale jest to uzasadnienie najwyżej zabawne.
Tak to już zwykle bywało, że gdy Putin przemawiał ludzkim głosem to było to zapowiedzią czegoś nieprzyjemnego i tym razem może być podobnie. Prawdopodobnie w obecnej sytuacji po prostu nie da się przeprowadzić referendum na wschodzie i południu Ukrainy. Nie przyjadą tam żadni obserwatorzy, bo ich życie byłoby zagrożone. Poza tym zapewne przeprowadzenie referendum będzie zakłócone przez banderowców, tak zwanych "czarnych ludzików", którzy już odgrażali się "zielonym ludzikom" Putina. Wybory w takich warunkach niewiele różniłyby się pod względem bezpieczeństwa do tych organizowanych w Afganistanie.
Putin nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i z pewnością problem ruchów separatystycznych nie zniknie. Przeciąganie tak zwanej "noworosji" do Federacji Rosyjskiej to proces nieunikniony i pytanie tylko, czy uda się go przeprowadzić bez wielkiej wojny w Europie, która mogłaby być wojną w Jugosławii, ale do kwadratu i pod naszymi granicami.
Putin says Russian forces have withdrawn from Ukraine's border, backs May 25 elections http://t.co/oe2uPMNVMu pic.twitter.com/3wxIwpflxB
— Mashable (@mashable) May 7, 2014
A pro-Russian militant holds a Kalashnikov as he stands guard outside the city hall in downtown Kramatorsk, Ukraine pic.twitter.com/NWyLTdYi8A
— Agence France-Presse (@AFP) May 6, 2014
Morning in Ukraine pic.twitter.com/QbqRk8C806
— ЄВРОМАЙДАН (@euromaidan) May 5, 2014
Ocena:
Opublikował:
lecterro
|
Komentarze
https://youtu.be/IXy3tl64bGI
Przetrwać apokalipsę: Bunkier FEMA w Denton
http://youtu.be/ZzrYy2Nj00A
Schron przeciwatomowy w Kaliszu
http://youtu.be/wEv0Mq70kNY
Strony
Skomentuj