W krajach takich jak Grecja czy Rumunia nikogo nie dziwi nagły wzrost aktywności sejsmicznej. Okresowo dochodzi tam do trzęsień ziemi, z których część ma siłę wystarczającą do wyrządzenia rozległych zniszczeń. Teraz do tego klubu dołącza Chorwacja, w której rejestruje się niespotykane wcześniej wstrząsy.

Jak podają europejskie media w ciągu ostatnich dni doszło do przynajmniej kilku trzęsień ziemi o magnitudach zbliżających się niebezpiecznie do poziomu 5 stopni w skali Richtera. Według naukowców z European Seismological Center, najsilniejszy ze wstrząsów w Chorwacji miał wielkość 4,8 w skali Richtera, a jego głębokość wyniosła tylko 2 km pod ziemią. Epicentrum znajdowało się 34 km na północny wschód od Splitu.

Prawie w tym samym okienku czasowych nastąpił kolejny wstrząs w tym regionie. Tym razem trzęsienie miało wielkość 4,2 stopni a najbliżej jego epicentrum znajdowała się wyspa Kreta. Aktywność sejsmiczna w tej okolicy nie należy do rzadkości. Obraz sytuacji zmieniają nieco kolejne zdarzenia sejsmiczne, do których doszło w rumuńskim regionie Vrancea. Mimo, że magnituda wstrząsów nie była duża, to Vrancea owiana jest złą sławą, ponieważ to właśnie tam dochodzi okresowo do trzęsień ziemi o magnitudach przekraczających 7 stopni w skali Richtera. Kumuluje się tam po prostu wiele naprężeń wynikających z wypiętrzania się Karpat.

Z doniesień prasowych wynika, że podobne wstrząsy przekraczające 4 stopnie w skali Richtera wystąpiły również w Kosowie. Efekty tego zjawiska odczuto nawet w Bułgarii, gdzie doszło do kołysania się wyższych budynków w Sofii. Aktywność sejsmiczna Bałkanów potrafi zaskakiwać, a ostatnie nagromadzenie zjawisk tego typu, to prawdopodobna zapowiedź jakiegoś silniejszego wstrząsu. Zdarzenia takie miały już miejsce w przeszłości, dlatego każde wzmożenie aktywności sejsmicznej, zwłaszcza tak rozległe obszarowo, to potencjalny sygnał ostrzegawczy dla całego regionu.