Kategorie:
Od lipca, gdy armia egipska obaliła prezydenta Mohammada Mursiego, stało się jasne, że starcie z Islamistami jest tylko kwestią czasu. Właśnie do niego dochodzi, są setki ofiar i coraz mniej nadziei, na utrzymanie porządku w tym najludniejszym kraju arabskim.
Zwalczanie Islamistów stało się priorytetem dla wojska. To głównie dlatego trwa operacja antyterrorystyczna na Synaju. Od dawna grupują się tam sunniccy bojownicy, którzy stanowią realne zagrożenie dla spójności kraju. Do pewnego czasu wydawało się, że spacyfikowanie Synaju może być warunkiem koniecznym, aby nie dochodziło do licznych zamachów terrorystycznych jak w wyzwolonym spod Husseina Satrapy.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Niepokoje są wynikiem demokracji, którą z niewiadomych powodów uważa się za dobry ustrój, skoro każdy wie, że jest to przedsionek do anarchii, upadku i anihilacji narodu. Raz już to przerobiliśmy, gdy upadła Rzeczpospolita Szlachecka.
Czasy rozkwitu Rzeczpospolitej to czasy panowania królów, którzy kraj rozpatrywali, jako swoje latyfundia i myśleli o jego rozwoju w perspektywie wielu pokoleń. W Egipcie jest podobnie, dopóki był silny władca, który funkcjonował w systemie "świeconej dyktatury", było wszystko w porządku. Kłopoty zaczęły się, gdy postanowiono się go pozbyć i tak jak Irak po usunięciu Saddama Husseina zamienił się w strefę anarchii i kilkunastu zamachów bombowych dziennie, tak w tym samym kierunku zmierza Egipt.
Problem polega na tym, że Islamiści wygrywają wybory wszędzie gdzie są one organizowane. To samo było w Palestynie, gdzie w wyborach wygrał Hamas, zresztą Hitlera też wybrano w wyborach, więc skąd ten owczy pęd do demokracji prowadzący zawsze do tego samego, upadku kraju.
W ostatnich dniach w Kairze dochodziło do scen, które nie pozwalają wierzyć, że sytuacja ulegnie normalizacji. Wręcz przeciwnie, dochodzi do kolejnych eskalacji przemocy. Doszło do tego, że centralny meczet Al-Fath, który stanowił bastion uzbrojonych islamistów, stał się polem walki. Z wieżyczek minaretów zaczęli strzelać islamscy snajperzy, a armia odpowiedziała pacyfikacją świątyni.
Przeciwnicy Mursiego w dzielnicach kontrolowanych przez Islamistów stworzyli jednostki paramilitarne zwane milicją i próbowali kontrolować dzielnice Kairu zajmowane przez nich. Walka odbywała się nie tylko w centrum meczetu, ale także w innych miejscach kultu. Tylko w piątkowych starciach zginęło 172 osoby, a ponad 1000 zostało aresztowanych.
Może dojść nawet do tego, że ruch zwany "Bractwem Muzułmańskim" zostanie zdelegalizowany. Oczywiście nie rozwiąże to problemu tak jak nie rozwiązało go zdelegalizowanie kiedyś Solidarności. Należy oczekiwać kontynuacji walki. Będą płonąć kościoły koptyjskie i prędzej czy później mogą zacząć wybuchać bomby, dokładnie tak jak w Iraku.
Ocena:
Opublikował:
admin
Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze @lecterro |
Komentarze
New World Disorder
Niech żyje Wolna Polska! Chwała Bohaterom!
''Siła i honor!''
Skomentuj