Kategorie:
Źródło: www.dreamstime.com
W ubiegłym tygodniu miał miejsce wyciek informacji z których wynika, że za atakiem na port Latakia rzeczywiście stoi IDF. Przypomnijmy, że Izrael do dziś nie przyznał się do nalotu, który miał miejsce 5 lipca a Minister Obrony Mosze Yaalon powiedział, że "zawsze, gdy gdzieś coś eksploduje na Bliskim Wschodzie wini się za to Izrael."
Trzeba przyznać, że nic w tym dziwnego bo z jednej strony Izrael twierdzi, że nie miesza się do spraw krajów sąsiednich. Z drugiej jednak strony okazuje się, że kraj ten działa według własnego widzi mi się, czy jak to powiedział Mosze Yaalon, "gdy zostanie przekroczona czerwona linia". Przypomnijmy również, że celem IDF był magazyn, w którym znajdowały się rosyjskie rakiety P-800 Oniks.
The New York Times dowiedział się również, że w niedalekiej przyszłości można spodziewać się kolejnego ataku ze strony IDF. Poprzedni nalot podobno nie zdołał zniszczyć wszystkich rosyjskich rakiet. Informacje zostały przekazane od anonimowych amerykańskich urzędników, opisanych przez Times jako amerykańscy analitycy wywiadu.
Profesor Efraim Inbar, dyrektor Begin-Sadat Center for Strategic Studies na Uniwersytecie w Bar-Ilan nie krył niezadowolenia. Jego zdaniem Pentagon najwyraźniej nie ma w sercu interesów Izraela, skoro często dochodzi do przecieków. Z kolei Dr. Dan Scheuftan, dyrektor National Security Studies Center na Uniwersytecie w Hajfie podejrzewa, że za przeciekiem może stać ktoś z poza amerykańskiego rządu.
Źródło:
Ocena:
Opublikował:
John Moll
Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu |
Komentarze
Skomentuj