Jak donosi francuska gazeta Le Monde, Dyrekcja Generalna Bezpieczeństwa Zewnętrznego we Francji realizuje swój własny, nielegalny program inwigilacji, podobny do amerykańskiego programu PRISM. Według gazety, wszystko odbywa się bez żadnej kontroli i na ogromną skalę.
Francja jeszcze niedawno domagała się wyjaśnień ze strony Stanów Zjednoczonych w sprawie szpiegowania krajów europejskich. Teraz jak się okazuje, kraj ten prowadzi swój własny program podsłuchiwania międzynarodowej komunikacji, jednak od PRISM różni się tym, że nie przechwytuje treści rozmów, tylko zbiera dane na temat tego kto, gdzie i kiedy kontaktuje się z innymi ludźmi poprzez telefony komórkowe, faksy czy komunikatory internetowe. Francuski system ma oczywiście na celu wykrywanie organizacji terrorystycznych, choć gazeta zauważa, że w ten sposób można szpiegować każdego.
Gazeta Le Monde kontynuuje twierdząc, że wszystie zebrane informacje mają być przetwarzane przez superkomputer, który znajduje się w siedzibie organizacji. W ten sposób tworzą mapy połączeń między ludźmi. Oznaczałoby to, że działania te są niezgodne z prawem, ponieważ prawo zezwala na uzyskiwanie informacji na temat konkretnych osób ale tylko w związku ze śledztwami. Francuska gazeta podaje, że informacje na ten temat można znaleźć w dokumentach parlamentarnych.
Jak dotąd pojawiła się informacja od rzecznika prasowego premiera Francji Jean-Marca Ayraulta, który powiedział że informacje podane przez gazetę Le Monde są niedokładne. Dostęp do danych można otrzymać tylko w tym przypadku, gdy taką decyzję podejmie premier po omówieniu jej ze specjalną komisją, która kontroluje gormadzenie informacji, dotyczących kwestii bezpieczeństwa.
Komentarze
Skomentuj