Kategorie:
Waszyngton planuje rozszerzyć swoje działania wojenne z użyciem dronów w Afryce, co spowodowało zgromadzenie setki osób, którzy protestują przed Białym Domem. Ruch zorganizowany przez koalicję ANSWER domaga się, by natychmiast zaprzestano używania dronów na obcych terenach.
Koalicja ANSWER jest grupą w skład której wchodzą liczne organizacje praw człowieka i te, które sprzeciwiają się wojnom. Protestanci wzywają do zatrzymania obecnego rządu Stanów Zjednoczonych, który podobno zezwala prezydentowi oraz przywódcom wojskowym na tworzenie tajnych list osób, które mają zostać zabite.
Na stronie internetowej organizacji można znaleźć między innymi takie wpisy:
"Nikt nie powinien siedzieć biernie i pozwalać, aby Nasz rząd toczył "cichą wojnę" - wojnę niewypowiedzianą ale prawdziwą w Naszym imieniu!" - napisał Gravlan Hagler.
"Nadszedł czas żebyśmy my, Amerykanie, dołączyli do reszty świata, potępiając barbarzyńskie mordy prezydenta Baracka Obamy, polityki która przynosi korzyści wojennym spekulantom ale powoduje, że jesteśmy nienawidzeni na całym świecie" - Medea Benjamin, współzałożyciel CODEPINK.
Stany Zjednoczone mają swoją bazę z dronami w państwie we wschodniej Afryce - Dżibuti. Z Etiopii wylatują nieuzbrojone drony Reaper, natomiast z państwa wyspiarskiego Seszele wykonują loty nadzorujące wschodnią część Afryki. Niedawno wprowadzone drony Predator w Nigrze mają zabezpieczać twierdzę w Afryce Zachodniej. Państwo graniczy z Republiką Mali a Waszyngton uważa, że przebywają tam islamistyczne grupy, natomiast w Libii i Nigerii podobno mają być zbrojne ruchy ekstremistyczne. Ponadto Stany Zjednoczone chcą wysłać tam wojska - aż do 35 krajów afrykańskich.
Warto dodać, że w ciągu ostatnich dni wyciekł pewien tajny dokument CIA, z którego wynika, iż niemal połowa ataków amerykańskich samolotów bezzałogowych w Pakistanie nie jest wymierzona w terrorystów z Al-Kaidy. Wiele z nich ma na celu wyeliminowanie plemiennych bojowników, którzy nie muszą stanowić bezpośredniego zagrożenia dla USA.
Raporty, które pozyskali dziennikarze McClathy, przedstawiają szczegóły większości ataków dronów w Pakistanie z lat 2006-2008 i 2010-2011. Oprócz identyfikacji zabitych, podano w nich też uzasadnienie, jednak dokumenty wskazują także że operatorzy dronów nie zawsze wiedzieli kogo zabijają, mimo zapewnień ze strony CIA.
Z analizy McClathy wynika, że od września 2010 roku do września 2011 roku co najmniej 265 z 482 śmiertelnych ofiar bombardowań nie było liderami Al-Kaidy wysokiego szczebla, a powodem zabicia było uznanie ich za "afgańskich, pakistańskich lub nieznanych ekstremistów". W ciągu badanego okresu drony zabiły jedynie sześciu liderów Al-Kaidy. 43 z 95 ataków było wymierzonych w inne ugrupowania niż Al-Kaida (między innymi Siatka Hakkaniego, Tehrik-i-Taliban Pakistan, ale także grupy opisywane jako "zagraniczni/inni bojownicy").
Źródła:
Ocena:
Opublikował:
John Moll
Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu |
Komentarze
"Nie warto umierać starym, warto umierać zadowolonym z życia" - Ja
Kochane pieniążki cóż by głupcy robili gdybyście nie istniały ;]
Nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów
"Nie warto umierać starym, warto umierać zadowolonym z życia" - Ja
Skomentuj