Syryjscy rebelianci po południu 28 marca ogłosili, że udało im się zestrzelić irański wojskowy samolot transportowy. Według nich w konsekwencji rozbił się on na Międzynarodowym Lotnisku w Damaszku.

Według świadków, zaraz po upadku samolotu nad lotniskiem widziano dym. Syryjski rząd przyznał, że lotnisko zostało chwilowo wyłączone z eksploatacji.  Władze jednak twierdzą, że samolot nie został zestrzelony tylko wybuchł na nim pożar okablowania. Irańskie władze również nie skomentowały rzekomego zestrzelenia.

Wcześniej rebelianci wielokrotnie podchodzili pod lotnisko, co pozwalało im strzelać do startujących i lądujących samolotów. W poprzednich przypadkach najemnikom opozycji nie udawało się zestrzeliwanie samolotów. Tylko raz poważnie uszkodzić jeden samolot transportowy.  Ponadto, siły rządowe wielokrotnie eliminowały powstańców ze stanowisk w okolicy Damaszku.

Wcześniej zachodnie agencje wywiadowcze i sami rebelianci wielokrotnie twierdzili, że irańskie samoloty transportowe regularnie transportują do Damaszku, amunicję, jak również doradców z Gwardii Rewolucyjnej. Teheran i Damaszek za każdym razem odpierał takie zarzuty, ale terroryści wyposażeni w broń przez państwa zachodnie i sprzyjające im reżimy sunnickie zaczynają z niej robić użytek.