We wszystkich mediach słychać dzisiaj huraoptymistyczne wiadomości jak to udało się i otwarcie banków na Cyprze nie spowodowało likwidacji wkładów. To rzeczywiście wielki "sukces" zwłaszcza, że z rzekomo otwartych banków można pobrać najwyżej 300 euro dziennie.

Można się tylko zaśmiać w głos z takiego "otwarcia banków". Skoro wydziela się ludziom po 300 euro dziennie to jest to chyba wystarczająca odpowiedź na pytanie, dlaczego konta nie zostały opróżnione. Sytuacja ludzi, którzy utracili dostęp do rozporządzania swoją własnością jest, więc nadal taka sama. Niektórzy gorzko żartują, ze są dwie waluty Euro, ta uwięziona, cypryjska i pozostałe. Zabronione są nadal transfery pieniężne poza Cypr.

Mieszkańcy wyspy są oburzeni i wielu domaga się wydania swoich oszczędności. Aby radzić sobie jakoś z okiełznaniem tłumu większość oddziałów bankowych zatrudniła dzisiaj specjalnych ochroniarzy. Gdy jednak ludzie zorientowali się, że to rzekome otwarcie banków było tylko propagandową sztuczką dla picu wielu po prostu zrezygnowało z wizyty w banku zadawalając się limitem gotówki wyciągniętym z bankomatu.

Cały czas próbuje się nam w mediach przedstawić europejski system bankowy, jako cos pewnego i gwarantowanego. Na własne oczy widzimy jak bardzo jest to gwarantowane. Pieniądze w banku należą właściwie do rządu i dlatego właśnie władze robią, co mogą, aby utrudnić obrót gotówkowy.

Wygląda na to, że rządy państw i bankierzy działają wspólnie i choćby nie wiadomo, co się działo prędzej okradzeni zostaną obywatele niż banki poniosą konsekwencje swoich działań czy inwestycji. Każdy musi sobie sam odpowiedzieć na pytanie czy system bankowy w Europie, w tym i w Polsce, jest według niego bezpieczny czy też raczej należy się wkrótce spodziewać podobnego skoku na oszczędności innych narodów w tym Polaków.