Nie minęło nawet tydzień od wyboru nowej głowy kościoła a już pojawiły się zarzuty, że Jorge Mario Bergoglio, czyli papież Franciszek, był współpracownikiem reżimu Jorge Videla z 1976 roku. Wyrzuca mu się, że wydał dwóch młodych jezuitów o lewicowych poglądach.

Oczywiście oburzenie na wybór papieża wyrażają głównie media kościołowi nieprzychylne. A ponieważ są to przy okazji media lewicowe to można być pewnym, że nowy papież nie będzie ich faworytem.

Argumenty przemawiające przeciwko Franciszkowi są takie, że wycofał swoją ochronę dla dwóch młodych jezuitów pracującym w slumsach Buenos Aires. Szczegóły sprawy nie są znane, ale wiadomo, że kapłani to Orlando Yorio i Francisco Jalics. Faktem jest, że zostali aresztowani za szerzenie lewicowych poglądów, ale potem w swej biografii Bergoglio pisał, że zrobił, co mógł, aby ich uwolniono i ostatecznie po 5 miesiącach wyszli na wolność.

Zapewne jeszcze wielokrotnie usłyszymy o tym, że papież Franciszek przyzwalał na prześladowania a nawet tortury duchownych o lewicowych poglądach. W tym kontekście padają też sugestie, że nic nie robił, gdy nagle taki ksiądz znikał bez śladu. Sam Bergoglio kategorycznie zaprzecza tym informacjom.

Watykan wypowiedział się w tej kwestii oficjalnie i jak usłyszeliśmy od rzecznika, Federico Lombardi, "nie było nigdy żadnych zarzutów przeciwko niemu. Argentyński system prawny nigdy go o nic nie oskarżył. Warto tez dodać, że to papież Jan Paweł II spowodował, że Jorge Bergoglio został biskupem a potem kardynałem. Zapewne obaj papieże zgadzali się, co do oceny zjawiska, jakim była ideologia zwana Teologią Wyzwolenia. Jan Paweł II już w 1979 roku nie dawał złudzeń, co do ewentualnego wsparcia dla idei Jezusa rewolucjonisty, twierdząc, że to nie zgadza się z nauczaniem Kościoła.

Jorge Bergoglio jest postacią nietypową, bo przecież sam jest jezuitą a to właśnie jezuici znani byli z tego, że szczególnie wspierali Teologię Wyzwolenia a więc oskarżenia, że wydawał innych jezuitów brzmią przynajmniej dziwnie.