Przemysł mięsny zużywa 80% wszystkich antybiotyków

Kategorie: 

źródło: dreamstime.com

Często wydaje nam się, że antybiotyki to zdobycz medycyny, która pozwala nam skuteczniej zwalczać zakażenia i wirusy. To oczywiście prawda, ale specyfiki te są dużo częściej używane przy produkcji żywności a nie tylko w celu leczenia ludzi.

 

Branża mięsna sięga po antybiotyki z różnych powodów. Głównym celem ma być oczywiście lepsza konkurencyjność farm. Dokładne badania w tej materii przeprowadziła amerykańska organizacja pozarządowa Pew Charitable Trusts

 

Według danych zebranych przez specjalistów w 2011 roku hodowcy zużywali rocznie 13,6 milionów ton antybiotyków, podczas gdy cała medycyna około 3,5 miliona. Jeszcze bardziej niepokojąco wyglądają trendy wieloletnie, ponieważ o ile spożycie antybiotyków stosowanych do leczenia chorych od dekady jest na stałym poziomie to użycie ich w produkcji mięsa rośnie lawinowo. Obecnie cztery piąte wszelkich antybiotyków produkowanych przez przemysł farmaceutyczny jest stosowana w rolnictwie.

 

Jak można przeczytać w raporcie, w 2011 roku produkcja mięsa wzrosła o 0,2 procenta rok do roku, co przekłada się w dwuprocentowy wzrost ilości używanych antybiotyków w analogicznym okresie czasu. Oznacza to wyraźny związek między wzrostem produkcji i intensywnym faszerowaniem antybiotykami zwierząt hodowlanych.

 

Nie ma też nic dziwnego w tym, że nadużywanie antybiotyków powoduje do powstawania superbakterii i wirusów, które są trudne do opanowania. Raport podaje przykład salmonelli na indykach, która stała się w 78% przypadków była odporna na przynajmniej jeden rodzaj antybiotyku a ponad połowa na trzy antybiotyki. Zidentyfikowano również odporność na tetracyklinę stosowaną przy hodowli drobiu.

 

Niektórzy specjaliści przestrzegają, ze nadmierne używanie antybiotyków może prowadzić do wytworzenia się "apokaliptycznego scenariusza". Zarazki odporne na antybiotyki stanowią, bowiem poważne zagrożenie dla ludzkości. Jak można było niedawno przeczytać w prasie brytyjskiej w ciągu 20 lat może dojść do sytuacji, gdy większość antybiotyków przestanie działać. To może nawet prowadzić do problemów porównywalnych ze skutkami dużego zamachu terrorystycznego lub pandemii wirusowej. Nawet niegroźna infekcja może się wtedy stać śmiertelnym zagrożeniem a wszystko przez nadużywanie antybiotyków.

 

 

Źródła:

http://www.guardian.co.uk/society/2013/jan/23/antibiotic-resistant-diseases-apocalyptic-threat

http://www.motherjones.com/tom-philpott/2013/02/meat-industry-still-gorging-antibiotics#13606813783761&action=collapse_widget&id=4818779

 

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Takitam

Mam znajomych którzy prowadzą

Mam znajomych którzy prowadzą różne fermy, m.in. kurczaków i indyków. W kurczakach cykl produkcyjny to około 6 tygodni - to oznacza że kurczak którego kupujemy w sklepie, ważący ok. 1,5 kg. ma 6 tygodni od wyklucia. Kurczak chowany na wiejskim podwórku żywiony pszenicą i naturalną karmą jest wielkości pięści. Te przyrosty masy kurcząt na fermach wynikają z paszy: szpikowane są paszami wysokobiałkowymi naszpikowanymi sterydami. Te sterydy powodują u ptaków wilczy apetyt, ale rozwalają im układ odpornościowy. Więc aby nie chorowały wali się im końskie dawki antybiotyków które na zasadzie osłonowej nie dopuszczają do infekcji stada. Te antybiotyki rozwalają im wątroby, tak że po upływie 6 tygodni te kurczaki i tak nie miałyby szans na normalny rozwój. A my potem to jemy...

Portret użytkownika TomaszP

Myślę, że nie bardzo. Jest

Myślę, że nie bardzo. Jest różnica w kieszeni po sprzedaniu 10000 kurczaków/rok a 2000/rok. Poza tym produkcja "free range" wymaga przestrzeni życiowej, w kurniku sobie nie wydłubiesz robaka z podłogi. Takie samo przełożenie masz w przypadku warzyw "organic": są drogie, bo w cenie jednego pomidora w rzeczywistości są trzy (ten, który zjesz i dwa, które po drodze zgniły albo nie dojrzały bez nawozów i oprysków)
 

Portret użytkownika TomaszP

Należy jeszcze dodać, że za

Należy jeszcze dodać, że za wytwarzanie nowych i niebezpiecznych szczepów odpowiada także industrializacja przemysłu żywieniowego; typowy hamburger to już nie jedna krowa i bakterie od niej, ale np. 3000 krów pomielonych razem z ich różnymi szczepami bakterii i wirusów - w takich warunkach nie trudno o nowe mutacje genetyczne; amerykanie już mają sukcesy - wychodowali w ten sposób co najmniej dwa znane śmiertelne!?! szczepy E-coli; antybiotyki podaje się masowo, ponieważ skarmiają kukurydzę, do trawienia której krowy nie są przystosowane, powoduje ona kwasicę co prowadzi do zakarzenia i owżodzenia żołądka jeszcze zanim tusza osiągnie rozmiary ubojowe; kukurydza jest wogóle cudem natury w USA - ciężko znaleźć produkt, w którym kukurydza nie ma swojego udziału (oczywiście wszystko GMO); wydaje się, że chyba jeszcze tylko dzieci robią tradycyjnie a nie z kukurydzy; jeśli ktoś jest szerzej zainteresowany w tym temacie to wszystkie informacje pochodzą z filmu "Food inc."

Skomentuj