Mniej niż tydzień po tym, gdy mieszkańcy Nowego Orleanu (Luizjana) złożyli do Białego Domu petycję z prośbą, aby umożliwić ich stanowi oddzielenie się od USA, już w siedmiu innych stanach zebrano wystarczającą liczbę podpisów, aby uzyskać obiecane przez administrację Obamy rozpatrzenie każdej sprawy.

Rano w środę w ramach 69 odrębnych petycji, obejmujących wszystkie 50 stanów, zgromadzono 675 000 podpisów.  W stanach Alabama, Floryda, Georgia, Luizjana, Północna Carolina, Tennessee i w Teksasie przekroczono wymagany próg 25 000 podpisów.

Petycja z Teksasu prowadzi pod względem ilości deklaracji poparcia, zyskując przez do środy aż 94 700 podpisów.  Teksańscy konserwatyści z Austin i z Houston są szczególnie krytycznie nastawieni do kolejnej kadencji Baracka Obamy i wprost wzywają do ogłoszenia niepodległości Teksasu. Wszędzie jednak, włącznie z Teksasem zdarzają się też głosy przeciwne, czyli nie można powiedzieć, ze społeczeństwo w równym stopniu popiera idee secesji a może stworzenia nowego kraju składającego się z kilkunastu stanów.

Czy to oznacza, że wkrótce na kontynencie północnoamerykańskim pojawi się nowe państwo? Bardziej prawdopodobne wydaje się wyprowadzenie na ulice wojska, ponieważ ostatnio Obama przepychał po cichu taką ustawę w Kongresie. Wcześniej użycie US Army na terytorium USA było zabronione prawem.