Kategorie:
Kilka dni temu informowaliśmy o przypadku wypłynięcia na mieliznę około 100 osobników należących do gatunków ssaków morskich. Zjawisko nie ustało i znowu na brzegu znalazło się kolejne kilkanaście delfinów butlonosów. Naukowcy spekulują, że nagłe przypadki celowej śmierci zwierząt mogą mieć związek z jakimś patogenem obecnym w oceanie.
Szczególnie trudne jest ratowanie grindwali, których długość ciała może dochodzić nawet do 10 metrów. Przy takiej wielkości masa takiego walenia to około 2 ton. Oczywiste jest, zatem, że zwierzę takie ma niewielkie szanse na powrót do wody zwłaszcza, że pozostając na piasku wciąż się w nim zapada.
Naukowcy proszeni o ustosunkowanie się do zjawiska powiedzieli, że jest to dość typowe dla okolic Nowej Zelandii i Tasmanii, ale zdarza się też na wschodnim wybrzeżu USA oraz na pacyficznym wybrzeżu Ameryki Południowej. Kilka dni temu donosiliśmy o podobnym zjawisko na Andamanach, czyli na Oceanie Indyjskim. Oznacza to, że przypadki dziwnych samobójstw ssaków morskich występują na całym świecie.
Jeśli dziwne zachowanie zwierząt morskich można wytłumaczyć obecnością patogenu to ten czynnik chorobotwórczy musi być obecny globalnie. Wydaje się to bardzo mało prawdopodobne. Dużo bardziej realna wydaje się hipoteza zakładająca, że te "błędy nawigacyjne" ssaków morskich mogą mieć jakiś związek ze zmianami ziemskiego pola magnetycznego, które może wpływać na te zwierzęta dezorientując je zupełnie, czego skutkiem mogłyby być tak spektakularne zbiorowe samobójstwa.
Źródło:
Ocena:
Opublikował:
lecterro
|
Komentarze
Niezależne informacje bez oka w logo europejczycy.info
Strony
Skomentuj