Wędkarze alarmują: łowimy poparzone i poranione dorsze! Na Bałtyku dzieje się coś złego?

Kategorie: 

deser.pl

Od kilku tygodni w okolicy Władysławowa dochodzi do dziwnych przypadków połowów ryb, zwłaszcza z cenionego u nas gatunku dorsza, które noszą ślady poparzeń. Ryby często są zakrwawione już po wyłowieniu. Rybacy twierdzą, że dzieje się coś niepokojącego.

 

Warto przypomnieć, ze niedawno na jednej z bałtyckich plaż polskiego wybrzeża odnaleziono jakąś substancję zapalającą, prawdopodobnie wnętrze jakiejś skorodowanej miny. Substancja zawierała fosfor, dlatego po zetknięciu z powietrzem ulegała zapłonowi.

 

Rybacy zwracają uwagę, że dorsze wyglądają tak jakby miały kontakt z jakąś żrącą substancją a z ran sączyła się krew. Według nich to nie wyglądało na rany zadane przez inne morskie drapieżniki. Podobne obserwacje poczynili też wędkarze udający się łodziami na połowy dorsza. Niektórzy z nich twierdzą, że co drugi dorsz jest poparzony i ten problem wygląda poważnie.

 

Od razu pojawiły się domysły, że przypadki poparzeń ryb są spowodowane przez arsenał z drugiej wojny światowej zatopiony na Bałtyku. Spekuluje się o jakichś beczkach z iperytem. Kolejną hipoteza braną pod uwagę jest możliwość wpłynięcia ławicy w toksyczne substancje, które mogły wypływać z któregoś ze statków.


Nasze służby bagatelizują na razie sprawę oczekując na więcej przypadków dziwnych poparzonych dorszy. Na razie uważają, że nie ma powodu do obaw i uznają to za incydent, do jakich czasami dochodzi na morzu.

 

Źródło: Dziennik Bałtycki

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Opublikował: JPshemek
Portret użytkownika JPshemek

Komentarze

Portret użytkownika Jacek

"Dzień, w którym wypłyneła

"Dzień, w którym wypłyneła ryba" już dawno się zaczął. Atomowe śmietnisko kacapa daje o sobie znać. A tysiące idiotów kąpie się w Bałtyku, ci którzy wiedzą (wybrani przez Boga, w WTC także ich nie było) nie robią tego.

Portret użytkownika Marcin.M

Wszystkie te wypowiedzi sa do

Wszystkie te wypowiedzi sa do siebie podobne,jaby pisala to jedna osoba badz zespul.Z najwiekszym szacunkiem do osob wykonywujacych swoja prace;zaprzeczam tym nieprawdziwym wypowiedziom i chcialem przypomniec,ze niedawno w naszym kochanym Baltyku zatonol obiekt nieznanego pochodzenia(UFO)...Pozdrawiam

Portret użytkownika mark

w Peru byly te same objawy -

w Peru byly te same objawy - jakby poparzenia -  tak opisywali fachowcy, weterynarze,to nie ma chyba nic wspolnego z zatopionymi broniami chemicznymi- jest wspolna przczyczyna  - delfinow w pacyfiku,  czy morzu czarnym,czy ryb w baltyku - dotyka to samo - energia elektromagnetyczna, jakies bakterie, czy zmiany chemiczne - przeciez zwykly czlowiek moze sie tylko domyslac, nie ma mozliwosci aby badac...wiele sie dzieje i tyle, na ludzi tez wplywa, na pewno na psychike, sa niespokojni wewnetrznie, tak zauwazam...

Portret użytkownika Andrzej1

Chciałbym nadmienić :), że

Chciałbym nadmienić :), że iperyt rozpuszczony w wodzie ulega hydrolizie tworząc nietoksyczne produkty w ciągu kilku godzin jeżeli temperatura jest dostatecznie wysoka, Bałtyk do ciepłych jeziorek nie należy. Jeżeli nawet takie beczki rdzewieją i dostaje się ten "syf" do Bałtyku to w ciągu miesięcy woda robi swoje. Dorsz z natury lubi szperać przy dnie. Z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że przyczyną tego stanu rzeczy jest Iperyt, chociaż tak nikt naprawdę nie wie co ZSSR topiło w Bałtyku.Wystarczyłoby oddać takie dorsze do SANEPID-u a ten z mocy prawa musi wykonać stosowne badania.

Strony

Skomentuj