Fora:
W związku z tym, iż portal ten zajmuje się nietypowymi, wręcz anormalnymi zjawiskami nie tylko w obszarze planety ziemi, ale też w sferze kontaktów międzyludzkich, dotyczących np. : zdrowia, - dlatego chciałbym poruszyć tu na forum problem handlu krwią, oraz co za tym idzie niebezpieczeństwem związanym z ogólnie stosowanymi transfuzjami krwi jaki wyłania się na świecie i w Polsce.
W pierwszych dniach Kwietnia 2012r. ukazał się na portalu tokfm.pl artykuł pt: „Twoja krew dla koncernów? W środowisku krwiodawców wrze.”
Porusza on podejrzane działania regionalnych centrów krwiodawstwa i krwiolecznictwa w sprawie roli koncernów farmaceutycznych w handlu krwią. Problem uwidocznił się po wprowadzeniu w lutym tego roku zmian w kwestionariuszu dla krwiodawców, dotyczących klauzuli o wyrażeniu zgody na odpłatne przekazanie pobranej krwi podmiotom leczniczym (np.: szpitalom) oraz wytwórniom farmaceutycznym.
A to oznacza, że honorowy krwiodawca, który przychodzi do centrum z zamiarem pomocy potrzebującym, nie ma możliwości decydowania o tym, co się z jego krwią stanie. Tak więc kiedy honorowy krwiodawca odda swą krew za darmo, np.: w nagłej publicznej zbiórce krwi dla osób poszkodowanych w wypadku, leżących w pobliskim szpitalu, - to szpital musi za tę krew zapłacić !
Obecnie w tym roku szpitale płacą ok. 270 zł., za jedną jednostkę krwi.
W owym artykule wyrażono zdziwienie, gdyż od lat opinia publiczna informowana jest nagminnie o tym że np.: „Krew jest potrzebna codziennie, w dużych ilościach, ponieważ jest bezcennym lekiem, którego nie udało się wytworzyć syntetycznie. Przetaczana podczas transfuzji lub podawana w postaci przetworzonych preparatów, pozwala ratować życie i zdrowie.” - a tymczasem okazuje się że w centrach krwiodawstwa istnieją nadwyżki krwi, a szczególnie osocza, co pozwala snuć przypuszczenia iż celowo zbiera się jak największą ilość krwi, żeby produkować takie nadwyżki i później je sprzedawać na przetworzenie koncernom farmaceutycznym.
Szybką odpowiedź w tej sprawie udzielił rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, Pani Agnieszka Gołąbek, która twierdzi, iż nie widzi nic zdrożnego w tym że krew zostaje sprzedana, gdyż wspiera to leczniczy system krwiolecznictwa w Polsce, w postaci leków wykorzystanych przez samych pacjentów. Zapomniała tylko dodać w swym wywodzie, że na tym „wspieraniu” owe koncerny farmaceutyczne zarabiają olbrzymie pieniądze ! Gdyż nikt chyba nie ma tu wątpliwości, że na lekach wyprodukowanych z honorowo pobranej krwi koncerny i ich przetwórnie zbijają prawdziwy majątek finansowy.
Wspomniano o tym w innym opublikowanym artykule z 2007 roku, pt. ”Czerwoni krwiopijcy” autora Andrzeja Orkowskiego. Pisze On iż - „Krwiodawstwo bowiem, jako dziedzina bezpośrednio związaną z ochroną zdrowia, jakby z natury rzeczy zostaje wpisane w państwowe systemy i podlega całkowitej kontroli urzędowej. Czyli że, państwowa kontrola wiąże się z potrzebą zatrudnienia dużej liczby ludzi, którzy mieliby dbać o zapewnienie bezpieczeństwa, co daje to jakieś gwarancje, że pobrana krew spełnia ustalone normy sanitarne, a jej przetoczenie choremu daje dużą dozę pewności, że nie jest zakażona jakimś paskudztwem, które zamiast pomóc, mogłoby pacjenta wpędzić w jeszcze gorsze zdrowotne tarapaty. (...)
Tym samym musi powstać system dla obsługi już nie tylko bezpośredniego poboru tego płynu ustrojowego, ale i taki, który zajmie się gospodarczą stroną przedsięwzięcia. I tu, jak w każdym państwowym systemie, istnieje zagrożenie korupcją, marnotrawstwem, łapownictwem, nepotyzmem itp. Sami krwiodawcy, mają w tym systemie niewiele do powiedzenia, bo bez włączenia się w z góry ustalone przez państwo reguły gry, nie mogliby spełniać swoich choćby najbardziej szczytnych celów. (...)
Krew jest potrzebna szpitalom i póki ktoś chce ją oddawać, istnienie państwowej czapy jest niezagrożone. Dlatego właśnie państwo stara się zachować pozory, że krwiodawstwo nadal jest jakąś ideą, a nie normalnym interesem polegającym na handlu, zapewnieniu opłacalności, opartym na rachunku ekonomicznym i zagrożonym podobnymi niekorzystnymi zjawiskami, jakim podlega każde inne przedsiębiorstwo, a zwłaszcza przedsiębiorstwo państwowe.”
Dalej wyjaśnia koligacyjne układy pomiędzy polskim rządem, wraz z ministerstwem zdrowia i Instytutem Hematologii a szwajcarską firmą ZLB Behling. Dalej pisze tak: - „Proceder miał polegać na tym, że centra i stacje krwiodawstwa pobierały od polskich honorowych krwiodawców osocze, które następnie wędrowało do szwajcarskiej firmy i stawało się jej własnością.
Tak więc wygląda na to, że naiwny, polski krwiodawca, oddawał swoje osocze prawie za darmo na własność jakiejś instytucji, która następnie nim handlowała. Oczywiście oddawał je w swoim przekonaniu dla ratowania życia swoim bliźnim, bo nikt go z góry nie informował że pobrany płyn stanie się własnością szwajcarskiej fabryki leków, która następnie go sprzeda z zyskiem gdzieś w świecie. Przeciwnie – faszerowano go jedynie altruistyczną propagandą, grano na jego pozytywnych emocjach i apelowano do poczucia miłosierdzia.”
Polska już raz miała mieć własne Laboratorium Frakcjonowania Osocza. Miało stanąć w Mielcu w latach 90. Kredyt budującej je spółce poręczył rząd. Wybudowano jednak tylko dwie hale, a dziesiątki milionów złotych "zniknęły". Rząd musiał zapłacić bankom ponad 60 mln zł.
A w lipcu 2011 roku ogłoszono, że Ministerstwo Zdrowia wybrało kandydata do budowy Laboratorium Frakcjonowania Osocza. Jest nim międzynarodowe konsorcjum Octopharma z siedzibą w Szwajcarii. W całości sfinansuje utworzenie LFO. W zamian będzie sprzedawać szpitalom leki z krwi. Więc znów „szwajcar” zarobi na krwi polskich krwiodawców !
Ale już Andrzej Orkowski w 2007 roku, swym w/w felietonie „Czerwoni krwiopijcy„ przepowiedział właśnie taki stan rzeczy, napisał: - „Niewykluczone, że polskie LFO miało przejąć intratny szwajcarski interes i przerabiać osocze Polaków na potrzeby polskiej służby zdrowia.
Gwarancje jakich rząd udzielił mogły mieć na celu korzyści wynikające z wyeliminowania strat budżetu ponoszonych na interesie ze Szwajcarami, ale przy okazji instytucja ta zarabiałaby na produkcji leków, sprzedając je na rynku. Gdyby tak właśnie miało być, to polscy, a nie wykluczone że i zagraniczni krwiodawcy, dalej byliby robieni w bambuko - tym razem przez polskich biurokratów do spółki z firmą prywatną. Jakby przy okazji, mogło też powstać trochę wysokopłatnych stołków dla organizatorów całego procederu, mających jeszcze - oprócz niezłych dochodów - zalety typowe dla tzw. przechowalni, gdyby któremuś towarzyszowi powinęła się gdzieś noga.”
Potwierdza to także artykuł z Gazety Wyborczej z dnia 29.10.2010r., pt. „Krew nas zalewa.”
Jest tam wypowiedź byłej minister zdrowia Pani Ewy Kopacz - „Chcemy obalić mit, że oddawanie krwi może szkodzić, (chcemy) zachęcać ludzi i doprowadzić do tego, że będziemy mieć stałą liczbę dawców.” oraz „oddawajmy krew, może być ona magazynowana jako osocze w bardzo dobrych warunkach” - co ewidentnie wskazuje na „zarobkowy” cel tego przedsięwzięcia.
A że cel uświęca środki, więc spoty reklamowe, ulotki, strona internetowa, bransoletki i inne gadżety z "krwinką" - zachęcą wiele osób by oddać krew w regionalnych centrów krwiodawstwa.
A tego właśnie obawiają się pracownicy centrów krwiodawstwa, gdyż osocza nie ma już gdzie składować. A jest to nadwyżka ok. 180 tys. litrów rocznie – samego osocza. A że można je przerabiać na drogie leki krwiopochodne, stąd zapędy rządu do budowy polskiego Laboratorium Frakcjonowania Osocza. Nim fabryka powstanie, upłynie kilka lat. A osocze już "wylewa się" z mroźni, gdyż ministerstwo przedłużyło okres jego trwałości do 36 miesięcy.
Dlatego zaczęto sprzedawać osocze. Zajmowały się tym centra krwiodawstwa. A że sprzedać można tylko duże partie, utworzyły konsorcjum, któremu udawało się sprzedawać nadwyżki po cenie 100 euro za litr.
Ale pieniądze te mogą być wydatkowane na inne cele - regionalne stacje co miesiąc wydają w sumie ok. 200 tys. zł na przechowywanie osocza w mroźniach.
Osocze musi być przetrzymywane w temperaturze poniżej -25 st. C. Potrzebne są więc mroźnie.
Jedną trzecią osocza po czterech-pięciu miesiącach od pobrania (okres wymagany przepisami) dostają szpitale. Reszta to właśnie wspomniana już nadwyżka, czyli ok. 180 tys. litrów rocznie, o którą to starają się koncerny by przerabiać je na drogie leki krwiopochodne.
Ale bez końca nie można tego osocza w mroźniach przetrzymywać, dlatego trzeba zadać sobie pytanie: A jak osocze się przeterminuje, to ile będzie kosztować utylizacja przeterminowanych partii tegoż osocza ?
Przeterminowane osocze w woreczkach z PCV musi być bowiem spalone. A to już duży koszt - 200 tys. litrów to 200 ton rocznie. Spalenie jednej tony to w zależności od wydajności spalarni koszt od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
Zatem budowa polskiego Laboratorium Frakcjonowania Osocza pozwoli uniknąć wielu milionów zł strat, a przyniesie zysk oraz intratne stanowiska pracy dla prominentów.
Dlaczego mówimy o osoczu ? Czy tylko na nim można prowadzić działalność handlową ?
NIE, gdyż wyłącznie samego osocza z „pełnej krwi” nikt już w leczeniu bezpośrednio nie używa. Od krwiodawcy pobiera się "pełną krew", czyli to z czego ta krew się składa: osocze, oraz elementy morfotyczne tj. krwinki czerwone, krwinki białe, oraz płytki krwi.
Do woreczka z pobranymi 450 ml krwi dodaje się ok. 60 ml płynu konserwującego i dopiero po przebadaniu rozdziela się ją na ok. 300 ml krwinek czerwonych, 200 ml osocza i kilkanaście mililitrów płytek.
Powstają z tego następujące główne preparaty, za które należy się ustawowa wycena, która na 2012 rok wynosi: (na podstawie http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20112201309)
- Krew Pełna Konserwowana (KPK), - 269,00 zł
- Świeżo Mrożone Osocze (FFP), - 135,00 zł lub 228,00 zł odfiltrowane z patogenów
- Koncentrat Krwinek Czerwonych (KKCz), - 176,00 zł lub 259,00 zł czysty od białych krwinek
- Koncentrat Granulocytarny (KG), - 1502,00 zł (koncentrat krwinek białych)
- Koncentrat Krwinek Płytkowych (KKP) – 88,00 zł (wytworzony z KPK), lub 114,00 zł oczyszczony od białych krwinek, lub 187,00 zł odfiltrowany z patogenów, albo 1088,00 zł pobrany bezpośrednio od dawcy lub 1088,00 zł pobrany bezpośrednio od dawcy, oczyszczony od białych krwinek, lub 1583,00 zł pobrany bezpośrednio od dawcy, odfiltrowany z patogenów chorobotwórczych.
Szpitale i inne lecznice wykorzystują zawsze na bieżąco preparaty wytworzone ze składników morfotycznych krwi. Natomiast osocza zawsze jest nadmiar, gdyż tylko część z niego jest zużytkowana przez szpitale, więc jeśli nie uda się go sprzedać do firm produkujących z niego leki to zostaje ono zamrażane lub zniszczone.
DLATEGO należy tu zaznaczyć, iż za preparaty wytworzone w centrach krwiodawstwa, z krwi pełnej oraz ze składników morfotycznych krwi, tj. z krwinek czerwonych, krwinek białych, oraz płytek krwi, w postaci preparatów (KPK), (KKCz), (KKP), (KG) – są pobierane opłaty na bieżąco od szpitali i ośrodków krwiolecznictwa, które uzyskują na to środki z NFZ. Jest to o wiele szybszy biznes niż z preparatów z osocza, które trzeba wpierw przerobić, co czyni się w przetwórniach za granicami kraju, gdyż własnej nie posiadamy, stąd leki te mają swą odpowiednią cenę.
Jeżeli zatem leczenie krwią i jej preparatami przynosi tak intratne korzyści finansowe, to czy zatem system leczenia krwią, który jest skażony finansową chciwością, - jest bezpieczny dla pacjenta ?
Dowody wskazują, że najwyraźniej takie leczenie zagraża nie tylko zdrowiu ale i życiu pacjentów !
Ale żeby interes gładko kwitł, należało także zadbać o zbyt tych leków, i płynów ustrojowych używanych przy transfuzjach, by interes się kręcił.
Przykładem może być artykuł opublikowany w czasopiśmie „Wprost” nr 8 z 2005 roku pt.: „Skalpelem po kieszeni” - omawiający skutki błędnych decyzji lekarskich spowodowanych niekiedy zaniedbaniem i chciwością jaką kierują się niejednokrotnie lekarze służby zdrowia. Napisano tam:
”W polskich szpitalach stosuje się wiele terapii, które na świecie uznano za przestarzałe. Prof. Piotr Kuna, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 w Łodzi, uważa, że dzięki powszechnemu stosowaniu tzw. medycyny opartej na faktach (evidence based medicine), czyli metod i terapii, których skuteczność potwierdzono badaniami, koszty leczenia mogłyby spaść o 20 proc.! Przykładem jest pochopnie przeprowadzana transfuzja. Tak rutynowy zabieg zamiast ratować życie, może je skracać. U niektórych po zabiegu dochodzi do uszkodzenia narządów wewnętrznych, a nawet do zgonu. Pacjenci, którym po operacji kardiochirurgicznej przetaczano krew, umierają przedwcześnie dwa razy częściej niż ci, u których tego zabiegu nie zastosowano. "Należy unikać podawania chorym krwi, na ile jest to tylko możliwe. Przetaczanie powinno być wykonywane wyłącznie po to, by ratować życie pacjentów w ciężkim stanie" - przekonuje prof. Jean-Louis Vincent z Uniwersytetu w Brukseli. (...)
Skala tego problemu może byś znacznie większa niż liczba ewidentnych błędów w sztuce lekarskiej„
A w innym artykule pt.: „Cena krwi”, opublikowanym w tej samej gazecie w 2000 roku zauważono:
„Po latach entuzjazmu i wspaniałych efektów terapeutycznych nadszedł czas na refleksję. Zaczęliśmy analizować wszystkie dane i zadaliśmy sobie pytanie, na ile bezpieczne jest stosowanie obcej krwi - mówi prof. Alfred Jerzy Meissner z Instytutu Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie. Operacje bez konieczności użycia krwi stają się dziś coraz bardziej popularne. Domagają się ich pacjenci. Powikłań, do jakich może dojść w wyniku transfuzji, obawiają się także lekarze.
W wyniku transfuzji zainfekowanej krwi i jej pochodnych przenoszone są wirusy powodujące zapalenia wątroby, a więc wirus B, C, D i G, a także HIV. "Krew jest również źródłem zakażenia wirusem cytomegalii, co ma szczególne znaczenie w transplantologii. Podczas przetaczania krwi (oprócz wirusów i bakterii) możliwe jest przeniesienie zarodźców zimnicy, pierwotniaka Toxoplasma gondii i innych pasożytów" - czytamy w raporcie "Zakażenia szpitalne", opracowanym pod przewodnictwem prof. Jacka Juszczyka. (…)
Wiemy, że poprzez krew można przenieść wiele chorób odzwierzęcych. Obce białko, którego źródłem jest krew dawcy, może wywołać choroby autoimmunologiczne, na przykład alergie. Dziś zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich zagrożeń, jakie stwarzają transfuzje. Wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, staramy się zatem unikać wykorzystania podczas operacji obcej krwi - mówi doc. Bohdan Maruszewski z Kliniki Kardiochirurgii CZD. (…)
Wyniki badań opublikowane w "New England Journal of Medicine" wykazały, że 66 proc. przetoczeń przeprowadzanych jest w sposób niewłaściwy. (…) Jak jest w naszym kraju - nie wiadomo. Nie ma danych, które pozwoliłyby odpowiedzieć na pytanie, czy w Polsce rzeczywiście brakuje dawców, czy też krew jest częściej lub w większych ilościach zużywana (czytaj także: marnotrawiona). Wiadomo tylko, że coraz częściej szpitale zwracają się z dramatyczną prośbą o krew. Niekiedy zmuszone są nakłaniać rodzinę i bliskich chorego do jej oddawania. Od tego często uzależniają przeprowadzenie operacji. (…)
W wielu ośrodkach medycznych w Polsce - i to nie tylko w powiatowych, lecz także akademickich - obowiązuje stereotyp: do wszystkich większych operacji przygotowywana jest krew. Doświadczenia lekarzy wskazują bowiem, że jest znacznie bezpieczniej dla pacjenta, jeśli wskaźniki hematologiczne przez cały czas utrzymują się w granicach normy, co najłatwiej jest zapewnić właśnie poprzez transfuzję. Późniejsze powikłania wymuszają jednak weryfikację takiego podejścia - uważa prof. Meissner.
Zdaniem prof. Zygmunta Antoszewskiego z Zakładu Anestezjologii i Intensywnej Terapii Górniczego Centrum Medycznego w Katowicach, jedynie w kilku sytuacjach choremu trzeba bezwzględnie podać krew, by ratować życie. Do nich należy m.in. nagła utrata krwi (poniżej 25 proc. średniej objętości), konieczność całkowitej wymiany krwi u chorych zatrutych grzybami, alkoholem, narkotykami, barbituranami lub innymi lekami, przewlekła i ostra choroba płuc oraz ostra niewydolność nerek.”
Natomiast w innym artykule pt.: „Dwugłos na temat krwi” z kwietnia 2009 roku opublikowanym na stronie rgbplus.pl – napisano:
„Krew jest żywą tkanką, która mimo XXI wieku nadal kryje wiele tajemnic. Rola krwi to nie tylko przenoszenie tlenu. Krew przenosi także składniki odżywcze, produkty odpadowe, elementy produktów wprowadzonych do organizmu np. alkohol, narkotyki, używki, nikotynę. Krew przenosi także wirusy i bakterie, a także toksyny i to pochodzące zarówno z przemiany materii organizmu dawcy, jak również pochodzące z otoczenia, w jakim dawca się znajduje. Mało tego we krwi znajdują się składniki będące reakcją organizmu na to, co się z organizmem dzieje np. antytoksyny, czy produkty reakcji organizmu dawcy na infekcje. Mało tego, we krwi krążą hormony i inne stymulatory organizmu, które powstają w danym momencie i są reakcją konkretnego organizmu, w konkretnych warunkach, na to, co się z organizmem dzieje np. adrenalina, czy „znieczulacze” będące reakcją na przekroczony próg bólu spowodowany np. hałasem. Co się z tym wszystkim dzieje po pobraniu krwi? Jaka jest żywotność wirusów i bakterii? Jak długo utrzymuje się stężenie alkoholu, narkotyków, nikotyny, co z adrenaliną i innymi hormonami? Tylko niech mi nikt nie próbuje wmawiać, że bakterie same umierają, alkohol wywietrzeje, a adrenalinę usunie się w procesie przygotowania krwi do transfuzji. A jaki jest wpływ substancji konserwującej (nie dopuszczającej do skrzepnięcia się pobranej krwi) na krew biorcy ? Skoro zmniejsza krzepliwość, to tym samym spowalnia gojenie ran pooperacyjnych. Organizm człowieka jest wielką indywidualnością i niewiadomą !”
Czy rzeczywiście oddawanie krwi dla dawcy jest nieszkodliwe?
Autorka pisze dalej: „Moich ponad 150 wizyt w Stacjach Krwiodawstwa pozwoliło mi dokonać szeregu obserwacji, z których niektóre mogą szokować. Dawcy pijani, na kacu, napaleni nikotyną. (…) Nasłuchałem się wielu opowieści o ofiarach oddawania krwi - nawet śmiertelnych. Ja też ponoszę konsekwencje. Plazmę oddawałem co dwa tygodnie - bodaj 450 ml czyli prawie pół litra za każdym razem. Organizm został przyzwyczajony do nadprodukcji - dziś mam nadciśnienie - a minęło kilkanaście lat od ostatniego oddania. Zapewniano nas, że nadprodukcja się wyciszy i nie będzie problemu. Nigdy nie usłyszałem przekonujących argumentów, że oddawanie krwi jest bezpieczne. Na nasze pytania słyszeliśmy tylko jakieś mętne tłumaczenia (ale mętność widzę dopiero dziś) i zapewnienia o bezpieczeństwie. (…)
Jak w praktyce wygląda oddanie krwi? Dawca zgłasza się do rejestracji, czeka, oddaje krew do analizy, czeka, wizyta u lekarza, czeka, kawa na podniesienie ciśnienia, czeka, oddanie, czeka, rozliczenie - wpis do książeczki, talony na posiłek, czeka, posiłek - pobranie czekolad i wreście do widzenia. Trzy do nieraz ośmiu godzin - dawcy plazmy musieli czekać na zwrot krwinek, które po odwirowaniu plazmy wracały do organizmu dawcy.
Tak było za moich czasów i w różnych Punktach różnie to bywało. Jedno, co łączyło to czekanie i ten element na pewno pozostał. A co robi człowiek jak się nudzi? Pali papierosy i to jeden za drugim. Co dzieje się z tą nikotyną? Co robi pracownik, który poprzedniego dnia zapił i nie miał siły iść do pracy? Idzie oddać krew - dostanie ustawowy dzień wolny. Co dzieje się z tym alkoholem? Między oddaniem krwi do analizy, a pobraniem jest dużo czasu, można, więc kaca leczyć - nie piwem, bo lekarz poczuje, ale wódką, albo w ogóle wypić, bo przecież w pracy dzień wolny. (…) krew z alkoholem pieni się i od razu widać, że dawca jest „nieświeży”, ale pielęgniarki mimo to kwalifikowały tą krew do pobrania. (…)
Co z krwią zakażoną, której nie wychwycono? Ile istnieje zagrożeń (chorób), a ile się diagnozuje? Co z ludzką chciwością dopuszczającą ryzykowną krew? Niemożliwe? Możliwe. Przypadki żółtaczki wszczepiennej, innych rzadszych chorób, a nawet HIV, które biorca trzymał wraz z „Darem życia” karze zastanowić się nad tym, co pozwalamy robić z naszym organizmem. Śmiem twierdzić, że dziś sytuacja jest gorsza niż kilkanaście lat temu. Wiele przypadków zakażeń szpitalnych, epidemie sepsy, afery z Corhydronem, czy zanieczyszczonymi, sterylnymi strzykawkami. Lekarze popełniają błędy czasem z przemęczenia, a nierzadko z głupoty lub chciwości.
A bezpieczeństwo transfuzji?
Nierzadko biorca wraz z krwią dostaje niespodziankę – najczęściej WZW – wirusowe zapalenie wątroby, czyli żółtaczkę, ale zdarza się też HIV. Jakiś czas temu we Francji była wielka afera – świadomie dopuszczono do transfuzji zarażoną krew, a niedawno głośna była afera z bułgarskimi pielęgniarkami, które w libijskim szpitalu zaraziły wiele osób. W Polsce zdarzenia takie jak wielokrotne używanie sprzętu jednorazowego (dializy – kilkadziesiąt osób zarażonych żółtaczką), czy niedopilnowanie sprzętu do radioterapii (pięć kobiet poważnie poparzonych) i wiele innych przypadków pokazują, że przepisy przepisami, a niebezpieczeństwo popełnienia błędu przez człowieka jest bardzo poważne.
Stosowanie krwi i środków krwiopochodnych to kontrowersyjna metoda leczenia. Lekarze często jej nadużywają. Zdarza się, że wmuszają transfuzje nawet tym pacjentom, którzy tego nie chcą.
Mamy prawo żądać alternatywnego leczenia środkami krwiozastępczymi i takiego prowadzenia operacji, które ograniczy stratę krwi operowanego.”
Bezstronna ocena faktów dowodzi, że podanie krwi trzeba uznać za zabieg połączony z dużym ryzykiem, grożący nawet zejściem śmiertelnym.
Jak powiedział dr C. Ropartz, dyrektor Centrum Transfuzji w Rouen we Francji, „butelka krwi to właściwie bomba”. A ponieważ tragiczne skutki mogą nastąpić dopiero po pewnym czasie, dodał: „Co więcej, dla pacjenta jest to niekiedy bomba zegarowa”.
W jednej z amerykańskich publikacji rządowych zamieszczono artykuł na temat niebezpieczeństw związanych z przetaczaniem krwi. Czytamy tam:
„Oddanie krwi można przyrównać do wysłania nabitego pistoletu osobie niczego nie podejrzewającej i zupełnie nie przygotowanej. (...) Jak nabita broń, tak i transfuzje mają swój bezpiecznik. Ale ile ludzi zmarło już od ran postrzałowych, bo myśleli, że pistolet jest ‚zabezpieczony’?”
„Żaden produkt biologiczny nie grozi popełnieniem tylu fatalnych omyłek w praktyce lekarskiej co krew”, napisał Winfield S. Miller w Medical Economics. - „Już niejeden lekarz zrozumiał gorzką prawdę, że butelka krwi w banku jest równie groźna jak butelka nitrogliceryny”.
Pacjent lub jego rodzina mogą sobie to uzmysłowić, gdy jest już za późno.
Dr Robert J. Baker oświadczył na zebraniu Amerykańskiego Kolegium Chirurgów, że ‛groźba powikłań poprzetoczeniowych jest o wiele większa niż dotąd przypuszczano; niekorzystne reakcje uboczne pojawiają się u co 20 pacjenta’. Ile osób zdaje sobie z tego sprawę?
„Krew należy uznać za lek niebezpieczny i stosować równie ostrożnie, jak na przykład morfinę”, powiedział profesor H. Busch, kierownik jednej z katedr transfuzjologii, pod koniec swego referatu na zjeździe chirurgów z północnych Niemiec. Wspomniał w nim o poważnym problemie, związanym z transfuzją. Zaznaczył, że chcąc optymalnie wykorzystać wartość biologiczną oddanej krwi pełnej, należy ją przetoczyć w ciągu 24 godzin od chwili pobrania. Później ryzyko rośnie z powodu zmian metabolicznych we krwi konserwowanej. Z drugiej strony krew trzeba przechowywać co najmniej 72 godziny, aby uchronić biorcę przed ewentualnym zarażeniem kiłą. I nawet testy laboratoryjne nie zabezpieczają przed tą infekcją, gdyż nie można nimi stwierdzić choroby we wczesnym stadium. Chyba nie trzeba opisywać, jakie szkody poniósłby biorca, któremu wszczepiono kiłę, i jaką krzywdę wyrządziłoby to jego rodzinie.
Czy uzasadniony jest pogląd, że w razie dużej utraty krwi z powodu operacji lub wypadku jedynym środkiem ratunku jest transfuzja?
Dobrym punktem wyjścia do udzielenia odpowiedzi na to pytanie są niektóre fakty przedstawione przez profesora Jamesa W. Linmana w książce Hematology:
„Krew nie jest środkiem wzmacniającym ani pobudzającym; nie przyśpiesza gojenia się ran ani nie przeciwdziała infekcji; jej zdolność przenoszenia tlenu rzadko kiedy — jeśli w ogóle — ogranicza możliwości chirurgii. Transfuzja ma jedynie zwiększyć ogólną objętość krwi, poprawić transport tlenu oraz uzupełnić zwykłe składniki osocza”
Czy transfuzja natychmiast zwiększa zdolność krwi do przenoszenia tlenu?
Wielu tak uważa, ale w artykule redakcyjnym czasopisma Anaesthesia zamieszczono kiedyś znamienną wypowiedź: „Warto pamiętać, że przez pierwsze 24 godziny po transfuzji hemoglobina krwinek czerwonych przechowywanych z cytrynianem nie jest w pełni zdolna do zaopatrywania tkanek w tlen (...); z tego względu natychmiastowe przetoczenia trzeba uznać przede wszystkim za czynnik zwiększający objętość osocza”.
Naukowcy z Uniwersytetu Stanu Ohio odkryli, iż przyczyną są tu zmiany chemiczne w krwi konserwowanej. Wykazali doświadczalnie, że krew przechowywana dłużej niż 10 dni „nie tylko nie poprawia zaopatrzenia w tlen, lecz bezpośrednio po transfuzji może je wręcz pogarszać”. Stwierdzili też, że jeszcze po 24 godzinach transport tlenu nie powrócił do normy.
Powyższe wywody omawia też artykuł „Bez użycia krwi - dr Renata Stąpor” opublikowany na stronie unicardia.pl – który gloryfikuje zalety bezkrwawej medycyny.
„Transfuzjologia nie polega obecnie na przetaczaniu krwi w pełnej postaci, ale na leczeniu jej składnikami, głównie koncentratem krwinek czerwonych, osoczem i koncentratem krwinek płytkowych. Po latach doświadczeń" lekarze dochodzą dziś do wniosku, że 4 do 66 proc. pacjentów otrzymuje transfuzje krwi niepotrzebnie. Transfuzja krwi, to przeszczep tkanki łącznej ze wszystkimi tego konsekwencjami. Krew badana jest w stacjach krwiodawstwa na obecność AIDS, żółtaczki typu B i C oraz kiły. A przecież każdy z nas może być także nosicielem wirusów, bakterii, grzybów, komórek nowotworowych. To wszystko można komuś oddać razem z własną krwią podczas transfuzji. Chirurdzy, utrzymujący, że przetaczają krew tylko w razie absolutnej konieczności, od kiedy wybuchła epidemia AIDS, stosują ten zabieg o wiele rzadziej - zakażenia AIDS podczas operacji nie można całkiem wykluczyć.
Czas. jaki mija od chwili zakażenia HIV do pojawienia się we krwi przeciwciał skierowanych przeciwko temu wirusowi, w ilości dającej się wykryć w badaniu krwi, to tzw. okienko serologiczne. Okres ten trwa od 3 do 12 tygodni. Mimo obecności wirusa w organizmie, wykonany w takim przedziale czasowym test przesiewowy nie wykrywa zakażenia HIV (jest ujemny). Osoba zarażona może wtedy przenosić zakażenie na innych.
Transfuzja w operacji kardiochirurgicznej może wywołać powikłania infekcyjne lub immunologiczne. np.: wstrząs z hemolizą wewnątrznaczyniową, odczyny gorączkowe, alergiczne, przeciążenie krążenia, ostre poprzetoczeniowe uszkodzenie płuc, wstrząs anafilaktyczny, powikłania w gojeniu się ran, przyspieszenie rozsiewu guzów, zmniejszenie zdolności do odpowiedzi immunologicznej biorcy.
Transfuzja krwi, choć w wielu przypadkach ratuje ludzkie życie, nie jest metodą, której w pełni można zaufać. Na świecie od lat zastanawiano się nad możliwością wprowadzenia "bezkrwawej medycyny" w zabiegach chirurgicznych. (…)
Z naszych badań" wynika, że pacjenci, którzy przeszli zabiegi bez użycia krwi, średnio o dwa dni krócej przebywają w szpitalu, lepiej goją się u nich rany, unikają ryzyka powikłali immunologicznych, bakteryjnych, wirusologicznych i wielu innych, o których jeszcze nie wiemy.”
Zatem, przy leczeniu niedokrwistości przetaczaniem krwi może się okazać, że jest ono groźniejsze dla życia niż sama niedokrwistość.
CYTAT:
"Powikłania poprzetoczeniowe stanowią różnorodną grupę niekorzystnych reakcji na przetoczeniekrwi i jej składników, pojawiających się na ogół w trakcie transfuzji, lub w krótkim czasie po jej zakończeniu. Niektóre powikłania o charakterze przewlekłym mogą pojawić się po upływie miesięcy czy nawet lat. Stąd niezwykle istotna jest obserwacja pacjenta przed, w czasie i po zakończeniu transfuzji.(…) Pacjenta należy pouczyć o konieczności niezwłocznegozgłoszenia każdego niepokojącego objawu, a w szczególności dreszczy, wysypki, zaczerwienienia skóry, duszności, bólu kończyn lub okolicy lędźwiowej. Każdy przypadek podejrzewanego powikłania poprzetoczeniowego powinien zostać zgłoszony do centrum krwiodawstwa. Można przyjąć, że wszystkie objawy niepożądane występujące w czasie przetaczania krwi powinny budzić podejrzenie reakcji potransfuzyjnej, jeżeli nie ma dowodów na inne ich pochodzenie."
http://portal.abczdrowie.pl/transfuzja-krwi
CYTAT:
"W niektórych jednak przypadkach mogą wystąpić powikłania wczesne i późne. Powikłania wczesne pojawiają się zazwyczaj w momencie przetaczania krwi lub bezpośrednio po tym zabiegu (w ciągu 24 godzin od zakończenia).
W przypadku wystąpienia wczesnych powikłań należy reagować natychmiast.
Istnieją także powikłania, których objawy mogą pojawić się dopiero po miesiącu, a nawet po kilku latach. Należą do nich:
- Opóźniona reakcja hemolityczna - zwykle nie wymaga leczenia; pojawić się może gorączka, dreszcze, żółtaczka, duszność;
- plamica poprzetoczeniowa - charakteryzuje się spadkiem płytek i uogólnioną plamicą, ma ciężki przebieg, w leczeniu stosuje się plazmaferezy lecznicze;
- przeszczep przeciwko gospodarzowi - rzadkie, ale bardzo poważne powikłanie, prowadzące często do zgonu pacjenta; objawy: gorączka, wysypka, rumień, niewydolność nerek i wątroby.
Do późnych powikłań należą również powikłania bakteryjne oraz wirusowe, szczególnie wirusowe zapalenie wątroby typu B i C oraz wirus HIV."
http://infekcje.mp.pl/problemywpraktyce/show.html?id=65483
CYTAT:
"Dawcy krwi w Polsce podczas kwalifikacji są poddawani obowiązkowej diagnostyce zakażeń HBV, HCV, HIV oraz kiły. W centrach krwiodawstwa wykonuje się badania przeglądowe za pomocą technik serologicznych oraz biologii molekularnej, co wraz z wywiadem i badaniem lekarskim pozwala zminimalizować ryzyko dopuszczenia do pobrania krwi dawcy zakażonego. W naszym kraju nie prowadzi się natomiast badań krwi pod kątem występowania zakażenia wirusami HTLV-1 i HTLV-2, choć na świecie takie badania prowadzi się już od 1986 r. – głównie w krajach, w których wirus występował z dużą częstością. (...)
Polscy dawcy nie są badani w kierunku zakażenia HTLV-1 ze względu na brak danych, które wskazywałyby na znaczącą częstość zakażeń tym wirusem. Badania RCKiK we Wrocławiu prowadzone w 2009 r. wskazują na sporadyczne występowanie zakażeń HTLV-1. Wśród 7000 dawców tylko u jednego stwierdzono swoiste przeciwciała. (...)
Badania u dawców pociągają za sobą wielkie koszty. W Polsce pobiera się 1 milion donacji rocznie, każda musi być dopuszczona do użytku klinicznego na podstawie obowiązkowych badań przeglądowych. (...)
Niemniej jednak w związku z coraz częstszymi i dłuższymi podróżami, korzystaniem z placówek medycznych w wielu krajach świata, kontaktami płciowymi z przygodnymi partnerami podczas podróży, bez stosowania prezerwatyw, a także zwiększeniem migracji ludności, konieczna jest regularna kontrola sytuacji epidemiologicznej. Choć HTLV-1 jest zdecydowanie mniej zakaźny i chorobotwórczy niż HCV lub HIV, to w przypadku niekontrolowanego rozprzestrzenienia się i zakażenia dużego odsetka populacji może doprowadzić do poważnego zwiększenia zapadalności na schorzenia hematologiczne i neurologiczne, ujawniające się dopiero wiele lat po zakażeniu."
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Wykazałem tu zatem w powyższym wywodzie, że handel nadwyżką osocza – i robienie z niego leków, dla zysku koncernów farmaceutycznych, jest praktykowane za zgodą naszych elit rządzących.
Omówiliśmy także bezpośrednią sprzedaż preparatów krwiopochodnych szpitalom i lecznicom, które pieniądze na ten cel wydatkują od rządu, a ten nakręca spiralę propagandy by zdobyć łatwy surowiec od naiwnych krwiodawców.
Wykazałem też, że najwyraźniej takie leczenie zagraża nie tylko zdrowiu ale i życiu pacjentów, oraz jest szkodliwe dla dawcy oddawanej krwi, wykazując dlaczego metody leczenia krwią przynoszą szkody finansowe dla szpitala (metody przestarzałe) oraz szkody dla pacjenta (okno serologiczne). By na końcu podkreślić zalety bezkrwawej medycyny.
Zapraszam do dyskusji.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,11463800,Twoja_krew_dla_koncernow__W_srodowisku_krwiodawcow.html
http://www.mz.gov.pl/wwwmz/index?mr=m2111&ms=376&ml=pl&mi=0&mx=0&ma=19622
http://wyborcza.pl/1,75478,9950011,Octopharma_ma_przerabiac_osocze.html
http://wyborcza.pl/1,76842,8586024,Krew_nas_zalewa.html
http://www.wprost.pl/ar/?O=73675&pg=2
http://www.wprost.pl/ar/?O=2317&pg=0
http://rgbplus.pl/index.php?id=1019
http://sj-media.eu.org/transfuzja_krwi/
Thrive - Wzrost napisy PL -
ViP ~~ Victoria is Peace ~~
Wu wei
Wu wei
Wu wei
Wu wei
Wu wei
Wu wei
Kimże jest człowiek jeśli nie potomkiem Boga?
Tak, jak dąb zawarty jest w żołędziu - tak Bóg ukryty jest w Człowieku...
Wu wei
Wu wei
Wolność polega na tym, że ludzie nie boją się śmierci. Ani w ogóle niczego.
Skomentuj