Kategorie:
Na początku kwietnia 2022 roku w irańskim Meszhedzie - świętym mieście szyitów – dokonano aktu mordu 2 duchownych, którego sprawcą był 21-letni Abdullatif Muradi - Afgańczyk pochodzenia uzbeckiego. Zdarzenie to wywołało następnie falę kolejnych aktów wrogości pomiędzy Irańczykami a Afgańczykami, która doprowadziła do militaryzacji granicy irańsko-afgańskiej a nawet sugestii, że wkrótce pomiędzy tymi krajami dojdzie do wybuchu otwartego konfliktu zbrojnego.
Nie ulega wątpliwości, że są w tym momencie grupy interesu, które życzyłyby sobie, aby pomiędzy tymi dwoma islamskimi krajami wybuchła wojna. Iran w planach chińskiego projektu geoekonomicznego jakim jest Inicjatywa Pasa i Szlaku ma być chyba najważniejszym łącznikiem integrującym Europę i Azję poprzez południową część tego drugiego kontynentu.
Przez Islamską Republikę Iranu docelowo przechodzić mają 3 korytarze lądowe Nowego Jedwabnego Szlaku, w tym najważniejszy z nich a więc korytarz południowo-wschodni, zwany także Południowym Jedwabnym Szlakiem. Miasto Meszhed w koncepcji tej ma pełnić niezwykle ważną rolę węzła łączącego Azję Wschodnią z Europą (poprzez Turcję oraz Morze Kaspijskie), Zatoką Perską oraz Azją Środkową.
Meszhed to święte miasto szyitów, odłamu islamu, który dominuje w państwie irańskim. Potocznie mówi się, że bogaci muzułmanie jeżdżą do Mekki, biedni do Meszhedu. Miasto to jest co roku odwiedzane nawet przez 30 mln turystów, w tym około dwa miliony zza granicy. W przeszłości było już obiektem ataków terrorystycznych dokonywanych przez organizacje finansowane i uzbrajane przez sojuszników największych wrogów Iranu a więc Izraela i Stanów Zjednoczonych. W czerwcu 1994 roku zamachu na terenie tego miasta dokonać miał Mehdi Nahvi, terrorysta związany z ugrupowaniem Ludowi Mudżahedini Iranu – organizacji od lat służącej Izraelowi i USA do destabilizowania kraju Persów, w tym do mordowania jego obywateli, przede wszystkim tamtejszych naukowców związanych z programem nuklearnym.
Morderca, który dokonał aktu zbrodni za pomocą noża na początku kwietnia bieżącego roku przybyć miał nielegalnie do Iranu z terytorium Pakistanu. Minister Spraw Wewnętrznych Iranu Ahmad Vahidi stwierdził, że zamach ten był aktem terroru wymierzonym przez wroga w celu podsycania podziałów religijnych pomiędzy Afgańczykami i Irańczykami – narodami zaprzyjaźnionymi ze sobą.
„Iran i Afganistan są zjednoczonym narodem o wspólnych korzeniach cywilizacyjnych i pochodzeniu” – miał stwierdzić. Zakomunikował także, że wszystkie "terrorystyczne źródła" tego incydentu i wszystkie siły, które kierowały zamachem, zostaną zidentyfikowane. Prezydent Iranu Ebrahim Raisi z kolei polecił Ministerstwu Wywiadu zidentyfikować i aresztować wszystkie osoby, które mogły odegrać rolę w tym akcie terroru.
Bezpośrednio po zamachu jego sprawca oraz 4 pomocnicy zostali aresztowani przez organy ścigania IRI.
Atak ten, według mediów, miał być następstwem zamachu, którego 2 dni wcześniej dokonano na sunnickich duchownych w mieście Gondab Kavus a w wyniku którego śmierć poniosło właśnie 2 duchownych tego odłamu islamu. Za tym atakiem miały stać motywy osobiste.
Konsekwencją rozbudzenia konfliktów pomiędzy wyznawcami różnych odłamów islamu miały być ataki na Afgańczyków właśnie na terytorium IRI. Oprócz rzeczywistych ataków, których doświadczali Afgańczycy zamieszkujący Iran, doszło także do próby rozbudzenia wojny pomiędzy Irańczykami a Afgańczykami za pomocą operacji psychologicznej polegającej na wrzucaniu do sieci starych filmów przedstawiających przemoc Irańczyków wobec Afgańczyków. Efektem tego było dalsze zaostrzenie konfliktu i wybuch antyirańskich nastrojów w samym Afganistanie.
W tym tygodniu doszło także do zmilitaryzowania przez Iran granicy ze wschodnim sąsiadem ze stolicą w Kabulu. Irańczycy wysłali na granicę żołnierzy i czołgi po tym jak pomiędzy Talibami a strażnikami granicznymi kraju Persów doszło do utarczki. Napięcia te nie są bynajmniej czymś nowym. Od czasu objęcia władzy w tym kraju przez Talibów pomiędzy nimi dochodzi do różnego rodzaju tarć i nieporozumień.
Afgańczycy jako mniejszy i słabszy kraj obawiają się siły swojego sąsiada, z kolei Irańczycy są zaniepokojeni tym, że pod nowymi rządami ich wschodni sąsiad stać się może bezpieczną przystanią dla sunnickich terrorystów, tak jak miało to miejsce przed 2001 rokiem. Wraz z napięciami pomiędzy tymi krajami rośnie napięcie pomiędzy Irańczykami a Afgańczykami, którzy uciekli z „cmentarza imperiów” – których w sumie na terenie IRI ma obecnie przebywać około 5 mln. Większość z nich to ludność wyznająca szyizm oraz spokrewniona z Irańczykami, która uciekła z Afganistanu z powodu obaw wynikających z rządów w tym kraju radykalnych wyznawców sunnizmu.
Afgańczycy mieszkający w Iranie zauważają, że winę za napięcia pomiędzy IRI a Afganistanem ponosi reżim Talibów, który swoimi działaniami pogarsza stosunek Persów do swoich sąsiadów. Dzień po zabójstwie irański prezydent Raisi starał się rozładować napięcia wynikłe ze zdarzenia; Talibowie jednak zrobili dokładnie coś odwrotnego.
Mawlawi Ziu-ur Rahman Asghar odpowiadający w Afganistanie za kulturę 3 dni po zamachu napisał na Twitterze:
Jeśli Iran nadal będzie uciskał Afgańczyków, powinniśmy podjąć przeciwko niemu działania militarne
Trzy dni później irański konsulat w Heracie został zaatakowany przez dziki tłum, który podpalił bramę, obrzucał obiekt kamieniami i krzyczał „śmierć Iranowi”. Talibowie jeszcze bardziej podsycali napięcia, poprzez chociażby aresztowanie proirańskiego szyickiego duchownego, który po proteście złożył kwiaty w irańskiej ambasadzie w Kabulu. W wyniku tego Irańczycy zawiesili działania w swoich placówkach dyplomatycznych na terenie Afganistanu, żądając od Talibów ochrony ich obiektów oraz szyickiej mniejszości w tym w większości sunnickim kraju.
W ciągu następnych dni doszło do poważnych ataków na szyitów na terenie Afganistanu. Do większości z nich przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Ofiarami ataków byli też sunnici – w prowincji Kunduz w wyniku wybuchu w meczecie zginęły 33 osoby a dziesiątki innych zostały ranne.
Widać więc wyraźnie, że są siły polityczne, które bardzo intensywnie dążą do wybuchu konfliktu zbrojnego pomiędzy Islamską Republika Iranu a Afganistanem. Reżim Talibów rządzący tym drugim otrzymał od Amerykanów nowoczesne uzbrojenie, które Stany Zjednoczone w trakcie wycofywania się z tego kraju celowo porzuciły. Pomimo więc wyjścia amerykańskiej armii z tego kraju widać wyraźnie, że postanowiono wciąż destabilizować Azję Środkową, wbijając klin w procesy integracyjne państw na tym superkontynencie, które służą przede wszystkim wzrostowi potęgi gospodarczej głównego konkurenta ekonomicznego USA a więc Chińskiej Republice Ludowej. Jeżeli dojdzie do wybuchu wojny pomiędzy Iranem a Afganistanem drugim najważniejszym wygranym tego będzie rzecz jasna Izrael.
Izraelczycy od stycznia bieżącego roku zajmują się przygotowywaniem do bombardowania irańskich instalacji nuklearnych. Wybuch wojny Iranu z Talibami stwarzałby idealne warunki do wykonania tej dawno już zapowiadanej operacji.
Przypomnijmy, że Izraelczycy już kiedyś zbombardowali program nuklearny państwa muzułmańskiego w czasie kiedy to prowadziło wojnę ze swoim sąsiadem. Chodzi oczywiście o Irak Saddama Husseina, którego nuklearny obiekt Osirak został zbombardowany przez reżim syjonistyczny w trakcie wojny Iraku z Iranem w 1981 roku. Powtórka z tego wydarzenia w przypadku wojny Iranu z Afganistanem wydaje się być więc oczywista – irańska armia, odciągnięta częściowo od swoich zachodnich rubieży i skoncentrowana na wojnie z fanatykami wyszkolonymi i indoktrynowanymi za pieniądze Arabii Saudyjskiej – sojusznika Izraela – miałaby utrudnione zadanie obrony swojego programu jądrowego wobec izraelskiej agresji - tym bardziej, że Syjonistom najprawdopodobniej pomagałyby nie tylko reżimy Zatoki Perskiej, które udostępniłyby swoją przestrzeń powietrzną, ale zapewne również Amerykanie służyliby pomocą, chociażby poprzez udostępnianie w czasie rzeczywistym danych satelitarnych, niezbędnych do powodzenia tego typu operacji.
Nie należy jednak przeceniać roli Izraela w napuszczaniu Irańczyków na Afgańczyków. Owszem, Syjoniści mogą skorzystać na tego typu wydarzeniach a nawet mogą w tym maczać palce. Jednak jak się wydaje na ten moment celem nadrzędnym dla sojusznika i protektora Izraela a więc USA jest zdestabilizowanie a być może nawet zdewastowanie infrastruktury drogowo-kolejowej w Eurazji, którą Chińczycy chcą napędzać swój wzrost gospodarczy i wraz z biegiem czasu coraz bardziej ograniczać amerykańskie wpływy na tym obszarze. Na co Amerykanie, chcąc utrzymać hegemonię globalną, pozwolić nie mogą.
Wojna, która objęłaby swoim zasięgiem wschodni Iran odcięłaby ten kraj od połączenia kolejowego z chińskim Urumczi, które zostało otwarte w 2016 roku. Linia ta omija rdzeń niestabilności Azji Środkowej a więc Afganistan i gwarantuje skrócenie dostawy towarów do Europy z 40-50 dni drogą morską do nawet 14-15. Biorąc pod uwagę, że południowa nitka NJS wciąż nie została ukończona a jego północne odłamy zostały zdestabilizowane przez wojnę ukraińsko-rosyjską oraz jej polityczno-gospodarcze konsekwencje, takie jak sankcje czy też obawa przed rozszerzeniem konfliktu również o Białoruś, Iran jest w tej chwili najlepszą i właściwie ostatnią perspektywą dla Chin jeżeli chodzi o omijanie wciąż kontrolowanych przez amerykańską marynarkę wojenną tras morskich.
Jeżeli dojdzie do poważnej destabilizacji i tego szlaku, Chińczycy, nie licząc korytarza przez Kazachstan, Morze Kaspijskie, Kaukaz i Bałkany, pozostaną już właściwie w całości uzależnieni od dostaw drogą morską. A nawet i te nie dają gwarancji bezpieczeństwa ze względu chociażby na wielką destabilizację morskiego JS przez rozruchy i niepokoje społeczne związane z wzrostem cen żywności i brakami w zaopatrzeniu w podstawowe towary z państw objętych konfliktem zbrojnym na wschodzie Europy, które dosięgły takich krajów, kluczowych dla Chin, jak Pakistan, Sri Lanka czy też Bangladesz.
Tak więc wojna irańska wydaje się w tej chwili być idealnym dopełnieniem agresji na chiński wzrost gospodarczy generowany poprzez Inicjatywę Pasa i Szlaku. Jeżeli do tego by doszło i dołożyła by się w ramach tych działań jeszcze jakaś forma blokady morskiej, to chiński smok zostałby ostatecznie zamknięty na ekspansję w kierunku zachodnim i uzależniony od współpracy z najbliższymi sobie krajami, z których większość to sojusznicy USA w dziedzinie bezpieczeństwa. A wtedy władze w Pekinie, wobec spadku poziomu życia, niedoborów surowców i osłabienia wzrostu gospodarczego, stanęłyby przed dylematem: poddać się i przyjąć warunki amerykańskie, narazić się na rewolucję czy też poszukać ratunku swojego istnienia w wojnie o zasoby z krajami sąsiednimi. A wtedy cały projekt pokojowej integracji Eurazji i budowany latami prestiż państwa chińskiego nagle ległby w gruzach. Co prędzej czy później musiałoby się skończyć zniszczeniem systemu chińskiego i zastąpieniem go czymś czego życzyłby sobie Waszyngton i jego anglosascy sojusznicy.
Ważniejsze źródła:
https://edition.cnn.com/2022/04/29/asia/kabul-mosque-explosion-intl/index.html
https://www.iranintl.com/en/202204268985
https://www.tasnimnews.com/en/news/2022/04/07/2692138/mashhad-terrorist-attack-won-t-harm-...
https://english.alarabiya.net/News/middle-east/2022/04/26/Iran-arrests-three-suspects-in-g...
https://www.iranintl.com/en/202204050595
https://www.nytimes.com/2022/04/28/world/asia/afghanistan-iran-refugees-migrants.html
Komentarze
Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.
DIVI LESCHI GENUS AMO
Skomentuj