Media, rządy, eksperci i koncerny farmaceutyczne nieustannie straszą Omikronem i zalecają szczepienia. Tymczasem Omikron, jak potwierdzają najnowsze badania, jest znacznie łagodniejszy od mutacji Delta, co poddaje w wątpliwość sens wprowadzania powszechnych szczepień i restrykcji.

Powszechne testy prowadzone w wielu krajach świata potwierdzają, że Omikron rozprzestrzenia się znacznie szybciej od Delty. Jednak to jest jedyna mocna strona nowego wariantu koronawirusa. W porównaniu do Delty, pacjenci z Omikronem mają 53% mniejsze ryzyko hospitalizacji, 74% mniejsze ryzyko przyjęcia na oddział intensywnej terapii i aż 91% mniejsze ryzyko zgonu. Badania obejmują dane z Kalifornii i dotyczą około 52 tys. osób zakażonych Omikronem oraz około 17 tys. pacjentów z Deltą.

Co więcej, Omikron powoduje łagodniejsze objawy zakażenia, a pobyt pacjentów w szpitalach jest krótszy. Ponadto żaden pacjent z Omikronem nie wymagał wentylacji mechanicznej. Wyniki badań zostały opublikowane w serwisie medRxiv.

Najnowsze dane tylko potwierdzają coś, co było wiadomo już wcześniej - Omikron jest znacznie łagodniejszy, niż Delta. Jak zauważają polskie serwisy informacyjne, Omikron wywołuje objawy zbliżone do przeziębienia lub grypy. Są to m.in. gorączka, ból gardła i głowy, zmęczenie oraz kaszel. Czy warto paraliżować system opieki zdrowotnej z powodu wariantu, którego trudno odróżnić od zwykłego przeziębienia? Czy zmuszanie do szczepień, wprowadzanie kolejnych restrykcji i ciągłe straszenie Omikronem ma jeszcze sens? Czy produkcja szczepionek na Omikron nie jest już zwykłą próbą wyłudzenia pieniędzy ze strony koncernów farmaceutycznych?