Kategorie:
W powojennej historii Polski nie było jeszcze tak niebezpiecznego momentu jaki mamy obecnie. Wojna z sąsiednim krajem wydaje się obecnie niestety prawdopodobna. Chodzi oczywiście o rozkręcający się kryzys polsko-białoruski związany ze stosowaniem przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę tak zwanej broni demograficznej. Zaczyna się robić coraz bardziej niebezpiecznie i w każdej chwili coś może pójść źle, a w konsekwencji mężczyźni zdolni do służby wojskowej dostaną karty mobilizacyjne.
Być może to zbytni pesymizm, ale obserwując takie wydarzenia jak szturm na polską granicę, w którym fragmenty powalonego przez migrantów Łukaszenki płotu były zabezpieczane przez łańcuch stworzony z polskich policjantów, żołnierzy i strażników granicznych, można nastroić się negatywnie. Po prostu w takich warunkach łatwo o prowokację a takowa może nieść za sobą wielkie konsekwencje.
Dlatego niestety niczego nie można w tej chwili wykluczyć. Rozwój kryzysu na granicy Polski i Białorusi jest tak dynamiczny, że chyba każdy widzi, że wszystkie karty są na stole, z pożogą wojenną włącznie. Ale aby do tego doszło komuś musi na tym zależeć i wygląda na to, że Polska znowu nie ma tu nic do gadania. My możemy najwyżej zostać mięsem armatnim zależnie od rozwoju sytuacji.
Gdy Annegret Kramp-Karrenbauer, niemiecka minister obrony mówi o wojnie, Angela Merkel mówi o wojnie, brytyjski książę Karol mówi o wojnie, nasz banster Mateusz mówi o wojnie, i nawet Jarosław Kaczyński coś przebąkuje o wojnie. To można chyba uznać, że coś się szykuje.
Ludzie, którzy przeważnie po prostu nie interesują się polityką i myślą, że ona ich nie dotyczy, z zadziwieniem odkrywają, że jednak jest inaczej i szalona polityka, może prowadzić do daniny krwi. WIększość z takich niezorientowanych nie potrafi nawet wskazać, co takiego zrobiła Polska, że Białoruś i Rosja robią desant przy granicy i straszą nas nuklearnymi bombowcami latającymi nad Białorusią?
Do tego dochodzi złudne przeświadczenie, że nasz udział w pakcie NATO i w tak zwanej Unii Europejskiej w jakikolwiek sposób nas chroni. Gdyby doszło do konfliktu zbrojnego to jedyne na co moglibyśmy liczyć to wyrazy oburzenia, dokładnie tak jak w 1939 roku w XX wieku. Ludzie pamiętający tamte wydarzenia już nie żyją więc najwyraźniej czas na powtórke. Polską racja stanu powinno być zatem obecnie umiędzynarodowienie sporu granicznego z wypychanymi migrantami, tak aby na wypadek jakiejś strzelaniny, nie okazało się nagle, że to polski problem.
Przecież napierający na polską granicę migranci Łukaszenki jadą do Niemiec lub Francji i nie chcą zostać w Polsce. Po co zatem za wszelką cenę bronić swoich granic skor jest to de facto obrona granic Niemiec, Francji i Anglii, czyli krajów, które na przestrzeni ostatnich stu lat wielokrotnie nas okradły i okłamały. W imię czego ryzykujemy teraz istnienie naszego narodu? Bo ewentualny konflikt z Białorusią może nieść za sobą wielkie konsekwencje.
Od 8 listopada bieżącego roku - czyli od dnia słynnego szturmu migrantów Łukaszenki - mamy już na wschodzie do czynienia z urzeczywistnieniem się Związku Białorusi i Rosji, w skrócie ZBiR. Oznacza to, że ewentualny konflikt zbrojny z Białorusią może być automatycznie konfliktem z Rosją. A jakkolwiek polska armia może poradziłaby sobie z armią białoruską to z armią rosyjską po prostu nie ma szans, zwłaszcza, że rosyjska doktryna wojenna zakłada prewencyjne odstraszające ataki z wykorzystaniem taktycznej broni jądrowej.
Komentarze
W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!
W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!
Z a p r a s z a m - DobreFilmyTu i NewsyZwojny i Bacologia
Strony
Skomentuj