luty 2023

Możesz ulec rozkładowi w wodzie, zamiast zostać pochowanym lub poddanym kremacji

Istnieje wiele alternatyw dla tego, co stanie się z twoimi szczątkami po śmierci. Wszyscy znają pochówki i kremację, ale czy kiedykolwiek ktoś słyszał o aquamacji?

 

Kremacja to metoda pozbycia się zwłok poprzez spalenie. Kremacja jest często uważana za przyjazną dla środowiska alternatywę dla tradycyjnych praktyk pochówku. Ale spalanie zwłok na popiół wymaga ogromnej energii do podsycania ognia i wypompowuje miliony ton dwutlenku węgla rocznie. 

 

Inna metoda zwana aquamacja wykorzystuje hydrolizę alkaliczną do usuwania szczątków ludzkich lub zwierzęcych zamiast ognia. Proces ten jest również znany jako biokremacja, resomacja, kremacja bezpłomieniowa i kremacja wodna. Ta metoda, uznawana za przyjazną dla środowiska alternatywę dla kremacji, wykorzystuje podgrzewany roztwór alkaliczny do rozkładu ciała, pozostawiając jedynie szkielet.

 

Podczas tego procesu ciało umieszcza się w naczyniu ciśnieniowym wypełnionym mieszaniną wody i wodorotlenku potasu i ogrzewa do około 90-150°C. Wraz ze wzrostem ciśnienia w pojemniku roztwór delikatnie rozbija materię organiczną przez kilka godzin zamiast wrzenia. Proces upłynnia wszystko z wyjątkiem kości, które są następnie suszone w piecu i zamieniane w biały pył, umieszczane w urnie, a następnie przekazywane krewnym. Aquamacja pozostawia również o 32 procent więcej szczątków ciała w porównaniu do kremacji.

 

Według Bio-Response Solutions, amerykańskiej firmy specjalizującej się w aquamacji, proces zużywa „90 procent mniej energii niż kremacja płomieniowa i nie emituje żadnych szkodliwych gazów cieplarnianych”. Ciecz pozostająca po procesie to sterylna mieszanka związków organicznych, w tym soli i aminokwasów, którą można wykorzystać jako nawóz lub zneutralizować i bezpiecznie wprowadzić do cieków wodnych.

 

 


Departament Sprawiedliwości USA oskarżył Google o zniszczenie dowodów w sprawie antymonopolowej

W konfrontacji Departamentu Sprawiedliwości USA z Google pojawiły się nowe niuanse. Mówimy o toczącej się w 2020 r. sprawie antymonopolowej, którą resort zainicjował wniesieniem pozwu do sądu federalnego wraz z prokuratorami z grupy stanów.

 

Departament Sprawiedliwości oskarżył teraz Google o regularne usuwanie wewnętrznych zapisów czatów od 2019 r., mimo że w federalnych procesach antymonopolowych firmy są zobowiązane do przechowywania takich zapisów. Tak się jednak nie stało w tym przypadku.

 

Jednocześnie powód twierdzi, że wewnętrzne czaty Google zostały ustawione tak, aby usuwać wszystkie wiadomości co 24 godziny. Co więcej, pracownicy twierdzą, że było to konieczne do bezpiecznego omówienia „spraw merytorycznych i drażliwych”.

 

Ze swojej strony firma twierdzi, że w usuwanie lub zapisywanie zapisów czatów byli zaangażowani osobni pracownicy, ale urzędnicy Departamentu Sprawiedliwości twierdzą, że Google kłamie.

 

W rzeczywistości większość pracowników usuwała rozmowy, a tylko kilku z nich uważało, że ich historie czatów są istotne i przechowywali je na potrzeby sądu, a Google nadal usuwał czaty większości ludzi nawet po złożeniu pozwu.

 

Teraz firma twierdzi, że zawiesiła usuwanie wiadomości na czacie przez pracowników. Ale Departament Sprawiedliwości też w to nie wierzy. Firma przestała usuwać historie czatów właśnie w tym tygodniu, po tym, jak została ostrzeżona, że agencja złoży petycję o sankcje. Departament Sprawiedliwości zwraca się teraz do sądu o stwierdzenie, że Google naruszyło przepisy federalne i wyznaczenie rozprawy w celu ustalenia, jakie sankcje zostaną nałożone na firmę. Departament Sprawiedliwości chce również, aby sąd nakazał Google dostarczanie więcej informacji na temat praktyk czatu.

 


W jądrze Ziemi ujawniła się gorąca kula żelaza, która w przestrzeni kosmicznej świeciłaby jak gwiazda

Sejsmolodzy z Australian National University odkryli nieznaną wcześniej piątą warstwę w strukturze Ziemi. Wcześniej uważano, że istnieją cztery takie warstwy: jądro wewnętrzne, jądro zewnętrzne, skorupa ziemska i płaszcz ziemski.

 

 

Aby lepiej zrozumieć strukturę planety, naukowcy przeanalizowali dane dotyczące około 200 trzęsień ziemi o sile 6 i wyższej, które miały miejsce w ciągu ostatnich 10 lat. Naukowcy zmierzyli prędkość, z jaką fale sejsmiczne przemieszczały się przez wnętrze Ziemi i zidentyfikowali specjalną warstwę, która została nazwana „najbardziej wewnętrznym jądrem”, które jest solidną metalową kulą pośrodku wewnętrznego rdzenia.

 

Hipotezy o istnieniu takiej formacji pojawiły się po raz pierwszy 20 lat temu, ale dopiero teraz naukowcom udało się to udowodnić. Zdaniem australijskich ekspertów to wewnętrzne jądro jest jak kapsuła czasu ewolucyjnej historii Ziemi. Struktura składa się z żelaza i niklu. Jego średnicę szacuje się na około 1350 km. 

Naukowcy zauważyli, że gdyby można było zobaczyć jądro, to najprawdopodobniej świeciłoby jak gwiazda, ponieważ jego temperatura sięga 5500-6000 stopni Celsjusza - jak na powierzchni Słońca.

 

Autorzy badania podkreślili też, że badanie jądra pozwala nam odkryć starożytną historię naszej planety. Zatem struktura krystaliczna najbardziej wewnętrznego rdzenia różni się od struktury zewnętrznej. Można założyć, że na wczesnym etapie formowania się Ziemi miało miejsce jakieś globalne wydarzenie, które wpłynęło na tą strukturę.


Umiarkowane spożycie mięsa było lepsze od weganizmu pod względem ekologicznym

Chociaż jedzenie wyłącznie produktów pochodzenia roślinnego jest pozycjonowane jako najbardziej przyjazne dla środowiska, amerykański badacz przekonuje, że nie jest to do końca prawdą. Niektórzy uważają, że weganizm, czyli jedzenie i używanie wyłącznie produktów niezwierzęcych, jest najbardziej „przyjaznym” podejściem do środowiska, ponieważ ogranicza hodowlę zwierząt, jedno z głównych źródeł gazów cieplarnianych.

 

Jednak badanie przeprowadzone przez Amy Trauger z University of Georgia (USA) i opublikowane w Journal of Political Ecology wykazało, że nawet najbardziej rygorystyczny weganizm w jego nowoczesnej formie raczej szkodzi naszej planecie niż przynosi korzyści.

 

Na przykład wiele produktów bogatych w białko, którymi weganie zastępują mięso, jajka i mleko, jest uprawianych głównie w krajach południowych, takich jak Indie, Malezja i Nigeria, gdzie co roku wycina się ogromne połacie lasów w celu wytworzenia nowej soi i oleju. plantacje palm. Oprócz niszczycielskiego wpływu na środowisko, przy produkcji soi i oleju palmowego często dochodzi do łamania praw człowieka, tj. praca dzieci, przemoc i gwałty, praca z niebezpiecznymi pestycydami bez wyposażenia ochronnego. Z tym wszystkim niekorzystnymi zjawiskami spotykają się biedni pracownicy plantacji.

 

Ponadto nie wszystkie formy produkcji zwierzęcej mają dewastujący wpływ na środowisko. W przypadku masowego ograniczenia spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego duże gospodarstwa hodowlane staną się nieopłacalne, ponieważ zbyt duże pieniądze zostaną wydane na transport produktów. W efekcie ich miejsce na rynku prawdopodobnie zajmą małe lokalne gospodarstwa o krótkich łańcuchach dostaw, a lokalnym organom ścigania i ochrony zwierząt łatwiej będzie egzekwować prawa pracowników i zwierząt.

 

Innymi słowy, „chronieni” przed znajomością roślinnych warunków produkcji, weganie poświęcają dla swoich przekonań znacznie więcej niż ludzie, którzy jedzą mięso od lokalnych rolników z umiarem. Odmawiając krzywdzenia zwierząt hodowlanych, weganie nieumyślnie wyrządzają znacznie więcej szkód mieszkańcom wylesionych lasów i mieszkańcom biednych krajów, którzy są zmuszani do pracy w nieludzkich warunkach.

 

Oczywiście przy rosnącej światowej populacji całkowite porzucenie hodowli zwierząt na dużą skalę jest niemożliwe. Po prostu zbyt wielu ludzi trzeba wykarmić, aby małe gospodarstwa mogły hodować tak wiele zwierząt. Celem badań Traugera nie jest zmuszanie wegan do porzucenia swoich przekonań, ale wykazanie, że humanitarne traktowanie jednego gatunku zwierząt pociąga za sobą odpowiedzialność za życie tysięcy innych. I pod tym względem odrzucenie produktów pochodzenia zwierzęcego nie jest bardziej etyczne niż żarłoczne jedzenie mięsa.

 


Silne trzęsienie ziemi w Tadżykistanie było odczuwalne w dużej części Azji

Trzęsienie ziemi o sile 7,3 stopni - według Chińskiego Centrum Sejsmologicznego - miało miejsce we wschodnim Tadżykistanie. USGS szacuje magnitudę na 6,8 stopni w skali Richtera.

 

Hipocentrum znajdowało się na głębokości 20 km. Najbliższe miasto Murgob znajduje się 67 km od epicentrum i zamieszkuje je 10 tys. osób.

 

W krótkim czasie wystąpiły dwa trzęsienia ziemi: pierwsze o sile 6,8 o godzinie 05:37 czasu lokalnego, drugie o sile 5,0 o godzinie 05:55.

Wstrząs wystąpil około 82 km od najbliższej chińskiej granicy i był silnie odczuwalny w niektórych częściach zachodniego regionu Xinjiang w Chinach. Chińskie media państwowe poinformowały, że Zarząd Kolei Xinjiang zatrzymał pociągi pasażerskie na odcinku kolei South Xinjiang. Lokalne władze kontrolują mosty, tunele i urządzenia sygnalizacyjne.

 

 


Amerykańscy działacze na rzecz ochrony środowiska nazwali morskie turbiny wiatrowe przyczyną śmierci wielorybów

Koalicja ekologów twierdzi, że wpływ morskich turbin wiatrowych na amerykańskie wybrzeże Atlantyku spowodował ostatnio wyrzucenie około dwudziestu dużych wielorybów. Urzędnicy państwowi i przedstawiciele branży energetyki wiatrowej twierdzą, że te oskarżenia są bezpodstawne.

 

 

W Stanach Zjednoczonych od grudnia 2022 r. wyrzuciło na brzeg w okolicy New Jersey około 20 dużych wielorybów Śmierć morskich gigantów może mieć związek z działaniem morskich farm wiatrowych - twierdzą przedstawiciele koalicji, w skład której weszli lokalni działacze na rzecz ochrony środowiska i krytycy energetyki wiatrowej.

 

Według agencji nie jest jasne, co dokładnie spowodowało śmierć wielorybów, ale działacze twierdzą, że morskie projekty wiatrowe szkodzą ekosystemom morskim.

 

Z tymi stwierdzeniami nie zgadzają się urzędnicy i firmy realizujące projekty wiatrowe. 

„Grupy sprzeciwiające się rozwojowi czystej energii rozpowszechniają dezinformację. Skorzystali z okazji, aby powstrzymać wdrażanie czystej energii na wschodnim wybrzeżu” – powiedział dziennikarzom JC Sandberg, rzecznik Stowarzyszenia Czystej Energii w Ameryce.

W styczniu 2022 roku grupa organizacji zajmujących się ochroną przyrody kierowana przez Clean Ocean Action i sojusz 10 burmistrzów New Jersey wysłała dwa listy do rządu federalnego, wzywając rząd federalny do zaprzestania budowy nowych farm wiatrowych u wybrzeży stanu.

Mimo wzajemnych oskarżeń obie strony konfliktu zgadzają się co do tego, że wieloryby wymierają. Amerykańska Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) donosi, że od co najmniej 2016 roku – zanim pojawiły się jakiekolwiek duże projekty związane z energią wiatrową – odnotowywano niezwykłe przypadki śmierci humbaków wzdłuż wybrzeża Atlantyku tego kraju. Eksperci NOAA zbadali około połowę z prawie 180 wyrzuconych na brzeg wielorybów. Najczęściej zwierzęta morskie ginęły w wyniku kolizji ze statkami lub zaplątania się w sieci rybackie.

 

Krytycy morskiej energetyki wiatrowej obawiają się, że wbicie słupów generatora w dno morskie może zaszkodzić lokalnej ekologii. Szef Departamentu Gatunków Chronionych NOAA Northeast Fisheries Science Center ostrzegł w zeszłym roku organy regulacyjne, że hałas, ruch statków i zmiany siedlisk mogą powodować dodatkowy stres dla wielorybów i mieć konsekwencje dla populacji gatunku.

 


Naukowcy odkryli, dlaczego zebra potrzebuje tak niezwykłego koloru

Naukowcy przeprowadzili serię eksperymentów, aby ustalić, przed czym chronią paski na ciele zebry. Okazało się, że to rodzaj mechanizmu obronnego.

 

 

Głównym kłopotem wielu zwierząt kopytnych są muchy i inne owady, które bzyczeniem rozpraszają je, gryzą i nieustannie migają im przed oczami. Zebry są szczególnie wrażliwe na ukąszenia. Ich skóra jest krótkim futerkiem, co pozwala gzom swobodnie dotrzeć do skóry i naczyń włosowatych pod nią.

 

Naukowcy z University of Bristol postanowili dowiedzieć się, w jaki sposób zebry uzyskały tak niezwykły kolor i czy pomaga im to chronić się przed owadami. Zespół naukowców przeprowadził serię eksperymentów, w których ubrał konie w tkaniny o różnych wzorach - w kratkę, losową kratkę, czarno-białe trójkąty, szarą i monochromatyczną tkaninę z kory drzewa. 

Obserwacje wykazały, że tkaniny z kontrastowymi paskami i szarymi wzorami przyciągały mniej much. Sugeruje to, że każdy kopytny, który zmniejsza swój ogólny ciemny zarys na tle nieba, odniósłby korzyści w postaci zmniejszenia ataków pasożytów. Jednak dlaczego akurat takie paski pojawiły się u zebr, nie jest jasne dla naukowców. Przyszłe badania skupią się na tym konkretnym zagadnieniu.


Epidemia nowotworów wśród personelu obsługującego amerykańskie rakiety z głowicami jądrowymi

W środę 22 lutego 2023 roku Dowództwo Sił Powietrznych USA, odpowiedzialne za odstraszanie nuklearne – Air Force Global Strike Command – ogłosiło, że zbada sprawę chorób nowotworowych, które wykryto wśród personelu obsługującego silosy i centra kontroli, gdzie umieszczone są oraz, w przypadku rozkazu, skąd wystrzeliwane są, międzykontynentalne pociski balistyczne, uzbrojone w głowicę jądrowe. Badanie pt. „Badanie występowania raka we wspólnocie rakietowej” obejmie 3 bazy sił powietrznych, które obsługują wszystkie 450 wyrzutni międzykontynentalnych pocisków balistycznych (ICBM) Minuteman III.

 

 

Sprawa nowotworów, wykrytych u 9 członków personelu Malmstrom Air Force Base w stanie Montana, wyciekła do mediów w drugiej połowie stycznia bieżącego roku, wskutek informacji uzyskanej przez agencję Associated Press od podpułkownika Sił Kosmicznych Daniela Sebecka, który poinformował o tym w prezentacji ze slajdami w briefingu dla swojej jednostki wojsk kosmicznych. Dodał także, iż „istnieją oznaki możliwego związku między rakiem a służbą załogi rakiet bojowych w Malmstrom AFB”. Stwierdził ponadto, że na chłoniaka nieziarniczego, bo o taki nowotwór chodzi, zachorowało w tej bazie nieproporcjonalnie dużo członków sił powietrznych. Jednocześnie Sebeck odmówił dalszych komentarzy w tej sprawie, jednak ze slajdów wynikało, że 4 z 9 członków personelu wojsk powietrznych którzy zachorowali, służy obecnie w wojskach kosmicznych. Stąd jego  zainteresowanie tą kwestią.

 

Od czasu briefingu amerykańskich Sił Kosmicznych do agencji Associated Press i innych mediów zaczęli zgłaszać się inni członkowie personelu wojskowego, którzy zajmowali się obsługą silosów i centr dowodzenia amerykańskimi wyrzutniami międzykontynentalnych pocisków balistycznych a którzy zachorowali tak na chłoniaka nieziarniczego jak i inne nowotwory.

 

Nie jest to pierwszy raz, kiedy amerykańskie siły zbrojne są informowane o wielu przypadkach raka w bazie sił powietrznych Malmstrom. W 2001 roku Instytut Zdrowia Operacyjnego Sił Powietrznych zbadał bazę po tym, jak u 14 członków personelu zajmującego się rakietami z głowicami jądrowymi wykryto różnego typu nowotwory, w tym dwa przypadki chłoniaka nieziarniczego. Jednak wówczas konkluzją badania było to, iż uznano że „czasami choroby pojawiają się zupełnie przez przypadek”. Ponadto w tym samym raporcie narzekano, że tworzenie list tego typu przypadków „utrwala poziom niepokoju”.

 

Wszystkie 9 przypadków chłoniaka nieziarniczego u personelu Malomstrom AFB zdiagnozowano pomiędzy rokiem 1997 a 2007. Media amerykańskie nie podają ile z tych przypadków pokrywa się z przypadkami, które nagłośniono w roku 2001.

„The Washington Post” dotarł do raportu, który potwierdza, że w ciągu ostatnich 50 lat u 30 pracowników Malmstrom AFB wykryto choroby nowotworowe. 14 z nich miało wcześniej wspomnianego chłoniaka. 4 z nich zmarły. Większość z nich to mężczyźni w wieku 30-40 lat a więc w wieku, w którym choroba ta występuje raczej rzadziej niż częściej.

 

Dowódca jednej z ofiar – Marka Holmesa - który zmarł w 2020 roku w wieku 37 lat twierdzi, że jego choroba związana była z tysiącami godzin, które ten spędził w podziemnych bunkrach w Malmstrom Air Force Base. Jako przyczynę dowódca ten podał żonie zmarłego radon, radioaktywny pierwiastek, na którego narażony był Holmes w trakcie przebywania w przestarzałych silosach rakietowych z lat 60. XX wieku. Podpułkownik Sił Powietrznych USA, który był dowódcą Holmesa w liście do jego żony poinformował ją także, w formie ostrzeżenia, że diagnozuje się coraz więcej przypadków nowotworów, w tym chłoniaka nieziarniczego, wśród personelu rakietowego. Liczby te są nieadekwatne do natężenia występowania tej choroby wśród normalnej populacji.

 

Amitkumar Mehta, dyrektor centrum nowotworowego Uniwersytetu Alabama w Birmingham, powiedział, że kilkanaście lub więcej przypadków chłoniaka nieziarniczego w miejscu pracy powinno skłonić do wszczęcia dochodzenia.

Po rozpoczęciu dochodzenia w sprawie przypadków z Malmstrom AFB przez Szkołę Medycyny Lotniczej i Kosmicznej Sił Powietrznych, odrębne śledztwo w sprawie przeprowadzić postanowił także amerykański Kongres. Nagłośnienie tak wielu przypadków raka wśród dość hermetycznej społeczności członków personelu, który odpowiada m.in. za wystrzeliwanie pocisków jądrowych, spowodowało w nim wybuch paniki.

 

Według ekspertów zarówno radon jak i polichlorowane bifenyle na które narażeni byli pracownicy wyrzutni rakietowych są często wiązane z chorobami nowotworowymi.  Alex Ruiz, były członek personelu rakietowego, u którego w 2006 roku, w wieku 26 lat wykryto czerniaka, stwierdził, że jak do tej pory w trzech amerykańskich bazach, które odpowiadają za obsługę międzykontynentalnych pocisków balistycznych z głowicami jądrowymi oraz w innych, związanych z bronią jądrową, wykryto w sumie 113 przypadków nowotworów.

 

Na podstawie:

https://www.militarytimes.com/news/your-air-force/2023/02/22/air-force-expands-cancer-review-of-nuclear-missile-personnel/

https://apnews.com/article/politics-health-district-of-columbia-only-on-ap-montana-d66043b48792315cdb71ffb4ad8699d7

https://www.washingtonpost.com/national-security/2023/02/03/nuclear-missile-cancer-rates-military/

https://www.latimes.com/world-nation/story/2023-01-28/nuclear-strike-chief-seeks-cancer-review-of-missile-crews


Przy jakich chorobach nigdy nie należy jeść pietruszki. Czasami ta roślina może być trująca

Wiele osób dodaje pietruszkę do różnych potraw. Jednak w niektórych przypadkach może to być niebezpieczne dla zdrowia ludzkiego. W żadnym wypadku nie należy jeść pietruszki przy tych chorobach.

 

 

Zdaniem ekspertów z Botanische Sondergarten Wandsbek pietruszka jest niebezpieczna dla zdrowia właśnie ze względu na zawarty w niej olej. Ten olejek zawiera dużo apiolu. Wiadomo, że substancja ta ma silny wpływ na mięśnie gładkie jelit, pęcherza moczowego, macicy.

 

W przypadku zbyt dużej dawki apiolu może dojść do uszkodzenia nerek i wątroby. Nasiona pietruszki zawierają również mirystycynę, substancję, która może powodować halucynacje (jeśli jej dawka jest zbyt wysoka). Również kobiety w ciąży nie powinny jeść pietruszki. Mogą zacząć krwawić z powodu jej nadmiernego używania, a apiol podrażnia ściany macicy.

 

Osoby z chorobami nerek i nadmiarem potasu we krwi również powinny unikać pietruszki. Faktem jest, że zawiera dużo kwasu szczawiowego, który zwiększa ryzyko wystąpienia kamieni nerkowych. Wreszcie osoby z zakrzepicą i uczulone na tę roślinę powinny zachować ostrożność podczas spożywania pietruszki.

 


Tabletki na trądzik. Czy rzeczywiście pomagają przy problemach z cerą?

Trądzik pospolity pojawia się najczęściej w wieku nastoletnim, podczas dojrzewania i związanej z tym okresem burzy hormonalnej. Jednak niedoskonałości cery mogą utrzymywać się także u osób dorosłych. Są prawdziwym utrapieniem. Nie tylko wyglądają nieestetycznie, ale również często łączą się z innymi niedogodnościami jak przetłuszczanie cery. Leczenie trądziku jest najczęściej długie i wieloetapowe. Pacjenci, którym problem doskwiera szczególnie mocno udają się po poradę do gabinetu dermatologicznego. Stan cery można też wspomagać działając na własną rękę i sięgając po specjalne suplementy, które mają składniki aktywne łagodzące problemy skóry trądzikowej. 

Czym charakteryzuje się trądzik pospolity? 

Trądzik to najczęściej ropne lub wypełnione łojem wykwity, które pojawiają się na skórze. Najczęściej widoczne są na różnych częściach twarzy: nosie, brodzie oraz czole — czyli tzw. strefie T. Można też zaobserwować je na plecach. Są to rejony, w którzy intensywnie pracują nasze gruczoły łojowe. Gdy sebum jest zbyt dużo, to ich ujścia zapychają się i powstają pryszcze. Zaskórniki pod wpływem bakterii powodują stan zapalny. Na twarzy pojawia się wtedy albo czarna krostka, albo ropna zmiana. 

Występowanie cery trądzikowej ma najczęściej podłoże genetyczne. Jest też związane z różnymi zmianami hormonalnymi. Czasami nie można ustalić jednoznacznej przyczyny o podłożu chorobowym. Wtedy najczęściej uważa się, że jest to cecha skóry przetłuszczającej się. Z pewnością na trądzik ma wpływ tryb życia jaki prowadzimy. Występowanie niedoskonałości zwiększa się, jeśli źle się odżywiamy, a nasz jadłospis obfituje w wysoko przetworzone produkty. Część osób obserwuje gorszy stan skóry po takich składnikach jak czekolada, nabiał oraz ostre przyprawy. Z pewnością nie pomaga też palenie papierosów oraz picie alkoholu.

Jak przebiega leczenie trądziku? 

Zmiany o małym i średnim nasileniu można leczyć za pomocą kosmetyków i środków pielęgnacyjnych dostępnych w drogerii lub aptece. Te, które sprzedawane są przez farmaceutów nazywa się dermokosmetykami. Są one przebadane pod kątem składu oraz bezpieczne dla cer problematycznych. Dobrze dobrany krem zwalczający niedoskonałości może ukoić skórę i poprawić jej stan. Oprócz kosmetyków warto też sięgać po tabletki na trądzik. Do tej grupy należą różnego typu suplementy diety, których składniki wykazują działanie przeciwzapalne i regulujące pracę gruczołów łojowych. Tabletki na trądzik mogą być wydawane bez recepty lub przepisywane z zaleceń lekarza.

Preparaty i suplementy na trądzik dostępne w aptekach zwierają takie składniki jak:

  • wyciąg z ziela fiołka trójbarwnego, który działania przeciwzapalnie i łagodzi podrażnienia;
  • cynk, który ma wpływ na regulację poziomu prostaglandyn i reguluje produkcję łoju w skórze;
  • kwasy Omega 3 pomagające w przeciwdziałaniu zakażeniom bakteryjnym;
  • wyciąg z liści zielonej herbaty, który ochroni organizmu przed działaniem wolnych rodników;
  • wyciąg z korzenia mniszka lekarskiego, który działa przeciwzapalnie. 

Zasady pielęgnacji cery trądzikowej 

Przyjmowane doustnie tabletki na trądzik warto połączyć z odpowiednio dobraną pielęgnacją. Takie wielokierunkowe działanie może przy regularnym stosowaniu odmienić wygląd cery. Co zatem warto włączyć do codziennego dbania o cerę? Pierwszy krok to dokładne oczyszczanie skóry z łoju, resztek makijażu oraz wszelkich zanieczyszczeń. Warto, aby środki były skuteczne, ale jednocześnie nie powodowały nadmiernego przesuszenia. W takich przypadkach zamiast efektu ukojenia pobudzimy działanie gruczołów. Najlepiej sięgać po łagodne emulsje i pianki.

Od czasu do czasu warto zdecydować się na dogłębne oczyszczanie. Tutaj najlepiej sprawdzi się peeling enzymatyczny, który delikatnie, ale skutecznie rozpuszcza martwe komórki. Mocniejsze i silnie złuszczające działanie będzie miał peeling chemiczny. Składniki takiej jak kwas azelainowy to preparaty przeznaczone do okresowego stosowania na cerę trądzikową. Kwasy złuszczające mają właściwości lecznicze, będąc idealnym rozwiązaniem dla skóry problematycznej, trądzikowej, ze skłonnościami do zaskórników, a także wrażliwej ze względu na to, że nie powoduje on uczulenia na słońce.

Pielęgnację warto zakończyć nakładając krem nawilżający. To bardzo ważny krok, ponieważ jego pominięcie może skutkować powrotem do wzmożonej pracy gruczołów łojowych. Ukojona skóra zachowuje równowagę, a więc nie sprawia tylu problemów. W składzie może znajdować się też kwas salicylowy, który ma działanie antybakteryjne. Stosuje się go z powodzeniem w trądziku młodzieńczym, a także przy zmianach w wieku dorosłym. 

Warto postawić na wieloetapową i świadomą pielęgnację cery problematycznej. Stosowanie zarówno suplementów, jak i pielęgnacji może poprawić wygląd skóry. Wolna od wyprysków, promienna i zdrowo wyglądająca twarz zawsze odejmuje lat i sprawia, że wyglądamy na zdrowych. Trądzik nie musi być zatem zmorą i czymś, co powoduje kompleksy. To defekt, który można pokonać. 


El Niño może przyspieszyć nieodwracalne topnienie lodu Antarktydy

Australijscy naukowcy z Państwowego Stowarzyszenia Badań Naukowych i Stosowanych (CSIRO) zbadali ponad 30 modeli klimatycznych pokazujących wpływ zjawiska El Niño na światową pogodę. Doszli do wniosku, że ocieplenie Oceanu Spokojnego związane z El Niño może przyspieszyć topnienie lodowców na Antarktydzie i spowodować różne katastrofy pogodowe w Ameryce Południowej i Północnej.

 

 

Spodziewana pod koniec 2023 r. silniejsza manifestacja zjawiska klimatycznego El Niño - czyli przesunięcia nagrzanych wód powierzchniowych tropikalnego Pacyfiku na wschód - może przyspieszyć nieodwracalne topnienie lodu Antarktydy. Do takiego wniosku doszli eksperci czołowej australijskiej agencji naukowej CSIRO.

 

Naukowcy przeanalizowali 31 modeli klimatycznych i odkryli, że potężne zjawisko El Niño może przyspieszyć ocieplenie głębokich oceanów, jednocześnie spowalniając ocieplenie powierzchni, ponieważ zachodnie wiatry wzdłuż pióropusza kontynentalnego Antarktydy stają się mniej intensywne. Wzrost temperatury na głębokości doprowadzi do przyspieszonego topnienia pokrywy lodowej i szelfów lodowych.

 

Konsekwencje tych procesów doprowadzą do podwójnego uderzenia klimatu w różnych regionach Ziemi. Będzie napędzany zarówno podnoszącym się poziomem mórz, jak i poważniejszymi katastrofami pogodowymi. W szczególności z powodu El Niño we wschodniej Australii spodziewane są upały, susze i pożary lasów, które mogą się nasilić, podczas gdy potężne powodzie czekają Peru, Chile i amerykański stan Kalifornia.

 


Bezprecedensowa burza śnieżna uderzyła w Maroko

Bardzo silna burza śnieżna w Maroku wywołała chaos. Zjawisko atmosferyczne spowodowało zamknięcie 87 wiosek. Aż 24 000 osób potrzebowało pomocy, a śnieg w niektórych miejscach sięga 2,2 metra 

 

 

Bezprecedensowa burza śnieżna szaleje w południowo-wschodnim Maroku od tego weekendu, pozostawiając 24 000 rodzin potrzebujących pomocy i 87 odizolowanych wiosek w regionie Ouarzazate i Zagora, do których władze dotarły dopiero w poniedziałek.

 

W zeszły weekend król Mohammed VI nakazał przyspieszenie działań humanitarnych dla miejscowości dotkniętych burzą w trzech prowincjach. Jednym z najbardziej dotkniętych regionów jest Ouarzazate, gdzie opady śniegu osiągnęły niespotykaną dotąd skalę.

Wiele dróg zostało zamkniętych, a lekcje zawieszono. Generalna Dyrekcja Meteorologiczna wydała nowe pomarańczowe ostrzeżenie, że w najwyższych regionach prowincji Haouz, Taroudant, Ouarzazate i Tinghir, znanych wśród turystów z krajobrazów, wąwozów, dolin i kasb, spadnie ponownie od 10 do 20 centymetrów śniegu.

 


Anomalia w Wenecji, zamiast zwyczajowej powodzi zabrakło wody

Zwykle wieści z Wenecji są takie, że miasto zbudowane w lagunie zostało ponownie zalane, co powoduje, że liczni turyści muszą się w nim poruszać w kaloszach. Teraz jednak to nie wysoka woda stała się problemem, ale jej brak. Jak to możliwe?

 

Z reguły spadek poziomu wody w Wenecji następuje pod koniec zimy. W ostatnich dniach małe kanały w mieście spłyciły się, a nawet całkowicie wyschły, zamieniając się w brudne rozlewiska z osieroconymi gondolami - główną atrakcją Wenecji. Obecna sytuacja niepokoi turystów, którzy w Tłusty Czwartek kończą karnawałowe korowody. 

 

Spłycenie kanałów obserwuje się w Wenecji średnio co dwa, trzy lata i nie jest to związane z suszą. Zdaniem włoskich naukowców sytuacja ta wynika z kilku czynników, w tym ciśnienia atmosferycznego i pływów wiosennych. Mówimy o sytuacji, w której Księżyc, Słońce i Ziemia ustawiają się w jednej linii, co ma potężny wpływ na masy wody na Ziemi. Oczywiście dodatkowym czynnikiem jest to, że we Włoszech od co najmniej 10 dni panuje wysokie ciśnienie atmosferyczne, ale susza nie ma z tym nic wspólnego.

 

Połączenie tych dwóch czynników prowadzi do nienormalnie niskich stanów wody, które jednak nie są wyjątkiem, bo taka sytuacja zdarza się średnio co dwa, trzy lata. Ostatni raz silne spłycenie obserwowano w 2019 r. i wtedy mieliśmy dokładnie takie same wartości, poziom wody spadł o około 60 cm poniżej średniej. Od środy we Włoszech ciśnienie zacznie spadać i sytuacja powinna wrócić do normy.

 


Ogromne inwazyjne super świnie z Kanady zagrażają środowisku w USA

Według kanadyjskich naukowców i urzędników krzyżowanie świń domowych z dzikami stworzyło nowy niebezpieczny gatunek, który pustoszy pola rolników i zabija inne zwierzęta. Zwierzęta dobrze znoszą niskie temperatury i odznaczają się wysoką inteligencją, co utrudnia walkę z nimi.

 

Północne stany USA przygotowują się do odparcia inwazji tzw. superświń z Kanady. Jest to hybryda świni domowej i dzika, która wyróżnia się dużymi rozmiarami i zdolnością przetrwania w zimnym klimacie poprzez kopanie tuneli pod śniegiem. Kanadyjscy eksperci nazywają te stworzenia "najbardziej niebezpiecznymi ssakami inwazyjnymi na planecie".

 

Są niesamowicie inteligentne. Kiedy wywiera się na nie presję, zaczynają prowadzić nocny tryb życia, co czyni je nieuchwytnymi. Świnie chowają się w gęstych lasach, na terenach podmokłych i mogą być bardzo niebezpieczne dla ludzi.

 

Tak zwane super świnie pojawiły się dzięki człowiekowi, kiedy kanadyjscy rolnicy postanowili wyhodować hybrydę świni domowej i dzikiej. Rezultatem było duże zwierzę o wadze ponad 300 kg. Hybrydy następnie uciekły z niewoli i szybko rozprzestrzeniły się po całej Kanadzie. 

 

Początkowo eksperci nie przywiązywali do tego większej wagi, uznając, że zwierzęta po prostu nie przetrwają kanadyjskiej zimy z mrozami do -50°C. Ale później okazało się, że ogromne dziki nauczyły się kopać jaskinie w śniegu do głębokości dwóch metrów i wyściełać dno łodygami trzciny w celu izolacji termicznej.

 

Kanadyjscy eksperci śledzą stada świń, chwytając poszczególne osobniki i przyczepiając do nich nadajnik GPS w nadziei, że świnia znajdzie krewnych i doprowadzi do nich ludzi. Jednak ​​jest mało prawdopodobne, aby byli w stanie całkowicie wyeliminować ten gatunek, ponieważ świnie stały się zbyt liczne.

 


Naukowcy obliczyli, jak konflikt na Ukrainie podniósł ceny energii na całym świecie

Nowe badanie pokazuje skalę wzrostu wydatków gospodarstw domowych w 116 krajach. Zdaniem naukowców doprowadzi to do imponującego wzrostu liczby osób skrajnie biednych. W 2021 roku Rosja wyeksportowała 12,3% całej ropy wprowadzanej do systemu handlu międzynarodowego. W przypadku gazu liczba ta była jeszcze wyższa - 23,6%. Choć fizyczna produkcja i eksport ropy w 2022 roku, mimo sankcji, rosła w Rosji, dotknęły ją ograniczenia w eksporcie gazu, a łączna fizyczna podaż krajowej energii na rynku światowym spadła.

 

 

W lutym - marcu 2022 r., nie doprowadziło to do spadku wpływów rosyjskiego eksportu. Wręcz przeciwnie, znacznie wzrosły, osiągając rekordowe rozmiary w historii. Mechanizm wzrostu dochodów polegał na tym, że ceny eksportowanych produktów rosły znacznie szybciej niż zmniejszała się ich fizyczna wielkość. Jednak dla reszty świata sytuacja nie była tak różowa.

 

Międzynarodowy zespół naukowców, którego badanie zostało opublikowane w czasopiśmie Nature Energy, skupił się właśnie na tej smutnej stronie zagadnienia. Autorzy zebrali dane o kosztach energii w 116 krajach, a następnie obliczyli, o ile powinny wzrosnąć koszty energii dla lokalnych mieszkańców.

 

Okazało się, że pomimo tego, że skala zmian takich kosztów dla różnych krajów jest bardzo zróżnicowana, prawie wszystkie kraje objęte badaniem zostały poważnie dotknięte. Koszty energii gospodarstw domowych powinny wzrosnąć o 62,6 - 112,9%. Głównym powodem jest wzrost średnich cen węgla o 176% (mówimy o okresie od lutego do września 2022 r.), ropy i produktów ropopochodnych o 51%, gazu ziemnego o 94%.

 

Wydatki per capita w krajach bogatych wzrosły najbardziej, ponieważ zużywały one więcej energii niż kraje biedne. Jednak jako udział w całkowitych dochodach, wręcz przeciwnie, najbardziej ucierpiały biedne kraje. Dochody ich mieszkańców są tak małe, że energia stanowi dużą część kosztów. Liczba skrajnie biednych z powodu post-ukraińskiego wzrostu cen na światowych rynkach energii, według naukowców, wyniesie od 78 do 140 milionów ludzi. Łącznie wydatki gospodarstw domowych ogółem w badanych krajach wzrosły o 2,7 – 4,8%.

 

Jeśli autorzy pracy dobrze poradzili sobie z analizą obcych krajów, to w Rosji mają poważne nieścisłości. Na przykład naukowcy uważają, że koszty energii dla Rosjan wzrosły proporcjonalnie do wzrostu cen energii. Jednak w rzeczywistości ceny gazu, produktów ropopochodnych, a nawet węgla w Rosji znacznie odbiegają od cen światowych. Przez cały 2022 rok koszt produktów gazowych i ropopochodnych w kraju rósł jeszcze słabiej niż ogólna stopa inflacji.

 

Wnioski z pracy wyglądają jeszcze bardziej egzotycznie. Naukowcy uważają, że opisany przez nich „bezprecedensowy kryzys energetyczny” powinien przypominać, że systemy energetyczne oparte na paliwach kopalnych sprawiają, że obawy dotyczące bezpieczeństwa energetycznego są wieczne.

 

„To podkreśla pilną potrzebę dywersyfikacji źródeł energii (…) poprzez przejście na czystą energię” – twierdzą autorzy artykułu.

 

Tym samym badacze zapomnieli wspomnieć o tym, co Naked Science stwierdziło w lutym 2022 roku, tj. wzrost cen energii po rozpoczęciu rosyjskiej operacji specjalnej na Ukrainie był w dużej mierze spowodowany nie tyle reakcją Zachodu, co jego własnymi działaniami wcześniej . Mówimy o dezinwestycji – motywowanej ideologicznie masowej odmowie zachodnich graczy w lokowanie w paliwa kopalne. To właśnie ta dezinwestycja doprowadziła ludzkość do sztywnego uzależnienia od napływu nośników energii spoza świata zachodniego, zwiększając podatność planety na wszelkie zakłócenia w eksporcie rosyjskiego paliwa.

 

Oprócz twierdzenia, że wąskie gardła „systemów energetycznych opartych na paliwach kopalnych” stwarzają ciągłe problemy, dobrze byłoby najpierw zademonstrować bezproblemowe działanie systemu energetycznego (nie tylko elektrycznego) opartego na innych źródłach energii, a nie na paliwach kopalnych. Przypomnijmy, że we współczesnym świecie takie systemy energetyczne o zauważalnych rozmiarach są nieznane.