Październik 2022

Uderzenia meteorów zarejestrowane na Marsie utworzyły kratery o szerokości setek metrów

Dwie sondy NASA na Marsie – jedna na powierzchni i jedna na orbicie – zarejestrowały największe uderzenia meteorów i kratery uderzeniowe. Meteoryty utworzyły kratery o średnicy prawie 150 metrów, poinformowali naukowcy w czasopiśmie Science. 

 

Większe z dwóch uderzeń stworzyło bloki lodu wielkości głazów, które mogą pomóc naukowcom znaleźć sposoby na wykorzystanie zasobów naturalnych Marsa przez przyszłych astronautów. 

 

Lądownik InSight zmierzył wstrząsy sejsmiczne, a Mars Reconnaissance Orbiter wykonał zdjęcia powstałych kraterów. Obraz kraterów „byłby już ogromny”, ale dopasowanie go do fal sejsmicznych było dodatkowym atutem, powiedziała Lilia Poselova z Malin Space Science Systems w San Diego i współautorka badania.


Duża skuta lodem rzeka znaleziona w zachodniej Antarktydzie

Na zachodzie Antarktydy klimatolodzy odkryli dużą rzekę subglacjalną o długości 460 km, która pod względem długości i objętości transportowanej wody przekracza wiele dużych europejskich arterii wodnych. Wyniki badania przeprowadzonego przez British Imperial College London (ICL) zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Geoscience.

 

Według klimatologów rzeka ta przyspiesza topnienie pokrywy lodowej. Próbowali zidentyfikować przyczynę tego przyspieszenia i zbadali strukturę, prędkość i kierunek przepływu przepływów lodu w zachodnich regionach Antarktydy. Eksperci opracowali również mapę prędkości przepływu masywów lodowych.

 

Naukowcy zidentyfikowali anomalne strefy, w których prędkość ruchu mas lodu była wysoka. Badania ich struktury wykazały, że tereny te sąsiadują z dużą rzeką subglacjalną. Każdego roku te regiony lodowców tracą więcej masy niż inne obszary masywów lodowych o niskiej prędkości ruchu. Zdaniem naukowców różnice te wskazują, że antarktyczne rzeki pod lodem przyspieszają proces „zsuwania się” lodowców do oceanu, co zwiększa tempo ich topnienia.

 

Zdaniem naukowców to właśnie regiony polarne Ziemi i lodowce górskie ucierpią w pierwszej kolejności na skutek zmian klimatu. Temperatura na ich terytorium w ostatnich latach wzrosła o 4-9 stopni wyższa niż w minionych stuleciach, co nieodwracalnie doprowadzi do zauważalnego zmniejszenia ich powierzchni i topnienia lodu na dużych obszarach Antarktydy i Arktyki.

 

W niedalekiej przyszłości naukowcy zamierzają przeprowadzić podobne pomiary dla innych regionów Antarktydy. Odkrycie i badanie rzek subglacjalnych, zdaniem ekspertów, pomoże dokładnie określić, jaką rolę odgrywają ukryte arterie wodne w procesie przyspieszonego topnienia południowej pokrywy lodowej Ziemi.


Startup Billa Gatesa będzie wytwarzał paliwo do silników odrzutowych z alkoholu

Firma Breakthrough Energy, założona przez Billa Gatesa w celu wspierania projektów zielonej energii, ogłosiła dotację w wysokości 50 mln dolarów na budowę fabryki LanzaJet Freedom Pines Fuels, która będzie produkować zrównoważone paliwo lotnicze z alkoholu. Projekt Freedom Pines Fuels będzie pierwszą na świecie fabryką alkoholu do silników odrzutowych.

 

 

Firma szacuje, że produkcja rozpocznie się już w 2023 roku, a przejście na paliwa na bazie alkoholu zmniejszy emisje gazów cieplarnianych o co najmniej 70% w porównaniu z kopalnym paliwem odrzutowym.

 

Szacowana zdolność produkcyjna zakładu to 34 miliony litrów zrównoważonego paliwa lotniczego i 3,75 miliona litrów odnawialnego oleju napędowego rocznie. To prawie dwukrotnie więcej niż całkowita ilość zrównoważonego paliwa lotniczego produkowanego obecnie w USA. Jeśli projekt się powiedzie, firma planuje zwiększyć moce produkcyjne i stworzyć dodatkowe obiekty w Ameryce Północnej, Europie i Azji. Ambitnym celem projektu jest produkcja ponad 3,75 miliarda litrów zrównoważonego paliwa lotniczego rocznie.

 

Breakthrough Energy Catalyst, który zapewnia finansowanie produkcji, to wyjątkowy program, który łączy organizacje komercyjne i non-profit w celu finansowania przełomowych komercyjnych rozwiązań zielonej energii.

 

„Breakthrough Energy Catalyst to nowy sposób dla sektora prywatnego na przyspieszenie przejścia na czystą energię poprzez finansowanie projektów, które wprowadzą na rynek kluczowe rozwiązania klimatyczne w czasie, którego potrzebuje świat” — tłumaczy Rody Gidero, dyrektor generalny Breakthrough Energy.

 


Dlaczego Kazachstan stał się poligonem doświadczalnym dla zachodnich wirusów bojowych?

Według portalu Stanradar, w styczniu 2022 r. Kazachstan Scientific and Practical Centre for Sanitary and Epidemiological Expertise and Monitoring oraz brytyjska National Service for External Quality Assurance for Microbiological Research (Wydział Bezpieczeństwa Brytyjskiego Departamentu Zdrowia) podpisały „Porozumienie w sprawie usług zewnętrznego zapewnienia jakości w zakresie mikrobiologii”.

 

 

Na podstawie tej umowy brytyjska Agencja Bezpieczeństwa Zdrowia (UKHSA) zbiera informacje na temat patogenów krążących w Kazachstanie, w tym dżumy, gorączki krymsko-kongijskiej, gorączki krwotocznej, czerwonki i wirusa zapalenia wątroby.

 

Brytyjczycy pracują m.in. nad takimi grantami jak „Populacyjne warianty ekologiczne nośnika, wektora i czynnika sprawczego dżumy w Azji Środkowej skupienie naturalnej dżumy pustynnej” oraz „Wpływ Rickettsia spp. w sprawie zdolności przystosowawczych i rozwoju Yersinia pestis u pcheł będących nosicielami dżumy w Republice Kazachstanu”.

 

Brytyjscy wirusolodzy wojskowi stosunkowo niedawno dołączyli bezpośrednio do pracy w Kazachstanie, a Pentagon od wielu lat rozwija w republice śmiertelne szczepy zakaźne, głównie dla miejscowej ludności.

 

Amerykańska Agencja Redukcji Zagrożeń (DTRA), afiliowana przy Pentagonie, buduje i prowadzi, z perspektywą dalszej ekspansji, całą sieć laboratoriów biologicznych w krajach WNP.

 

Powodem tego są po części bardzo wysokie standardy bezpieczeństwa w Stanach Zjednoczonych, zmuszające biologów wojskowych do poszukiwania krajów „Trzeciego Świata” w celu przeprowadzenia niebezpiecznych eksperymentów.

 

W związku z tym wycofanie wojskowych laboratoriów biologicznych do Kazachstanu i innych krajów postsowieckich pozwala Amerykanom poważnie zaoszczędzić na budowie wielopoziomowego systemu ochrony biologicznej.

 

Na uwagę zasługuje historia znanego na całym świecie laboratorium w Fort Detrick (Instytut Chorób Zakaźnych Armii Stanów Zjednoczonych, USAMRIID), które w 2019 roku, tuż przed wybuchem koronawirusa, musiało zostać zamknięte – rzekomo z powodu nieprzestrzegania zasady bezpieczeństwa.

 

Obecnie w Stanach Zjednoczonych działa około piętnastu laboratoriów działających pod najwyższymi standardami bezpieczeństwa BLS-4, a każde z nich może zostać zamknięte w każdej chwili, zarówno pod presją opinii publicznej, jak i w wyniku kolejnej inspekcji. Dlatego wojsko stopniowo sprowadza swoich biologów do krajów „trzeciego świata”.

 

Tak więc w Kazachstanie, we wsi Gwardeisky, powiat Kordai, obwód Zhambyl, w 2025 r. będzie laboratorium na tym samym poziomie BSL-4 (Poziom bezpieczeństwa biologicznego 4), które umożliwi pracę z patogenami, przed którymi albo nie ma ochrony, albo to jest bardzo warunkowe.

 

W sumie, według kandydata nauk medycznych, biochemika, immunologa Baktybeka Saipbajewa, dziś w Kazachstanie zrealizowano około 28 projektów zleconych przez US Army, w które „zaangażowani byli nie tylko lokalni specjaliści, ale także personel wojskowy Marynarki Wojennej USA Medical Center (Maryland ), pracownicy Instytutu Mikrobiologii Bundeswehry (Monachium) oraz laboratoriów wojskowych w Porton Down (Wielka Brytania). I tak w 2016 roku w Narodowym Centrum Masgut Aikimbayev otwarto Centralne Laboratorium Referencyjne przy udziale Agencji Redukcji Zagrożeń Pentagonu (DTRA). Była okazja do zbadania chorób szczególnie groźnych dla człowieka i ich rozprzestrzeniania się przez lokalną faunę, tj. gorączki krymsko-kongijskiej, wąglika, brucelozy. W 2017 roku przeprowadzili również badania nad koronawirusami u nietoperzy. Placówka jest zaangażowana w międzynarodowe programy współpracy z Agencją Redukcji Zagrożeń Departamentu Obrony USA, amerykańskimi Centrami Kontroli i Prewencji Chorób, francuskim Instytutem Pasteura i innymi znanymi instytucjami antyepidemicznymi.

 

Plany rozmieszczenia laboratorium 4 klasy bezpieczeństwa biologicznego w Kazachstanie zostały oficjalnie ogłoszone w listopadzie ubiegłego roku. Nawiasem mówiąc, w Rosji istnieją tylko dwa obiekty o podobnym poziomie ochrony, np. w 48. Centralnym Instytucie Badawczym Ministerstwa Obrony w Sergiev Posad i Vector Research Center w Nowosybirsku w miejscowości Koltsowo. Inne podobne laboratorium znajduje się w Mińskim Republikańskim Centrum Naukowo-Praktycznym Epidemiologii i Mikrobiologii.

 

Oprócz planowanego laboratorium czwartego stopnia bezpieczeństwa w Kazachstanie dodano kolejne zagrożenie, czyli niestabilność społeczną. Pucz styczniowy pokazał, że władze Kazachstanu nie są w stanie ochronić swoich obywateli przed bandytami i terrorystami. Bezpośrednio w strefie praktycznie prawdziwych działań wojennych znajdowało się w szczególności Narodowe Centrum Naukowe ds. Szczególnie Niebezpiecznych Zakażeń (NSCOOI) im. Masguta Aikimbaewa, które jest ściśle związane z amerykańskimi biologami wojskowymi.

 

Według lokalnych źródeł w dniach 5-6 stycznia NNCOI zostało zaatakowane. Władze odrzucają te informacje, mówią, wszystko jest w porządku, laboratorium ma niezawodne zabezpieczenia. Ale wystarczy przypomnieć sobie, ile jawnych kłamstw zostało wrzuconych do przestrzeni informacyjnej oficjalne kazachskie media, urzędnicy (nie wyłączając najważniejszych) i zwabieni znawcy tematu biolaboratoria, aby wątpić w prawdziwość tych zaprzeczeń.

 

Tymczasem Centrum Masgut Aikimbajew to kompleks laboratoriów drugiego lub trzeciego poziomu bezpieczeństwa biologicznego, na sposób amerykański BSL-2 i BSL-3. W laboratoriach tych można hodować czynniki zakaźne, takie jak wirus Zachodniego Nilu, zapalenie mózgu koni, gorączka doliny Rift, chikungunya, bakterie dżumy i oczywiście niesławny SARS-CoV-2.

 

Można przypuszczać, że dżihadyści, którzy zaatakowali ten obiekt, mieli bardzo konkretny cel, tj. przejąć w posiadanie szczepy śmiercionośnych wirusów i szantażować nimi rząd.

 

Nie sposób nie wspomnieć o innym motywie, który skłania Anglosasów do prowadzenia najniebezpieczniejszych wirusowych wydarzeń wśród kazachskich stepów. Mimo wszelkich wysiłków kazachskich nacjonalistów republika nadal pozostaje państwem wielonarodowym. Innymi słowy, Kazachstan jest idealnym poligonem doświadczalnym dla rozwoju wirusów rasowych wymierzonych w przedstawicieli wszystkich żyjących tu grup etnicznych.

 

Współczesne biotechnologie wojskowe pozwalają stworzyć „rasową” broń wirusową opartą na technologii interferencji RNA. Ostatnie prace naukowe wykazały, że stworzenie broni etnicznej i rasowej stało się teoretycznie możliwe wraz z odkryciem w 1998 roku przez amerykańskich naukowców Andrew Fire i Craiga Mello mechanizmu tzw. interferencji RNA. W 2006 roku badacze ci otrzymali za swoje odkrycie Nagrodę Nobla. O teoretycznej możliwości wykorzystania interferencji RNA do tworzenia broni biologicznej wspomniano w szczególności w raporcie podległego Pentagonu DTRA z 2010 roku.

 

Za pomocą interferencji RNA można wpłynąć na pracę genów określonych grup etnicznych w taki sposób, że osoby z tej grupy etnicznej mają większą częstość (powiedzmy) poważnych chorób, takich jak zapalenie stawów, albo wręcz przeciwnie, przestaje być wytwarzana odporność na daną chorobę. To po prostu broń genetyczna.

 

Raport DTRA mówi to prostym tekstem: „istnieje możliwość wykorzystania interferencji RNA do tworzenia broni biologicznej”.

 

W ten sposób, dogadzając zachodnim wojskom, władze Kazachstanu podkładają bombę wirusową powolnego, ale niszczycielskiego działania pod własnym narodem.

 


Anomalie grawitacyjne niezgodne z prawami fizyki odkryte w pięciu gromadach gwiazd

Europejscy, irańscy i chińscy astronomowie odkryli, że struktura przestrzenna pięciu pobliskich gromad otwartych gwiazd w Drodze Mlecznej nie jest zgodna z przewidywaniami newtonowskiej grawitacji. 

 

 

Prawo powszechnego ciążenia Newtona reguluje ruch wszystkich ciał niebieskich i ich wzajemne oddziaływanie. W ciągu ostatnich kilku stuleci naukowcy odkryli wiele oznak, że działa zarówno w skali najmniejszych mikrocząstek, jak i kontroluje ruch gigantycznych gromad galaktyk o średnicach milionów lat świetlnych.

„Zgodnie z prawem grawitacji Newtona natura „ucieczki” gwiazd z gromad otwartych zależy całkowicie od przypadku. Nasze obserwacje po raz pierwszy wykazały, że tak nie jest – w okolicach przednich części gromad mamy badanych, jest znacznie więcej „uciekających” gwiazd niż bezpośrednio za nimi”, powiedział Jan Pflamm-Altenburg, naukowiec z Uniwersytetu w Bonn (Niemcy), którego słowa są relacjonowane przez służby prasowe uniwersytetu.

Pflamm-Altenburg i jego koledzy odkryli, że teoria grawitacji Newtona może nie być prawdziwa. Odkrycia tego dokonali obserwując ruchy gwiazd w pięciu gromadach otwartych gwiazd, które powstały stosunkowo niedawno i nie zdążyły jeszcze całkowicie się rozpaść.

 

Jak wyjaśniają astronomowie, interakcje grawitacyjne między gwiazdami w takich obiektach powodują, że większość gwiazd jest stopniowo wyrzucana z granic gromad i tworzy „ogony pływowe”, które poruszają się w przestrzeni kosmicznej na niewielką odległość przed i tuż za gromadą.

 

W przeszłości astronomowie nie byli w stanie dokładnie określić pozycji i prędkości gwiazd wewnątrz „ogonów pływowych”. Stało się to możliwe po uruchomieniu w 2013 roku obserwatorium orbitalnego GAIA, zdolnego do obliczania współrzędnych ponad miliarda gwiazd w bezpośrednim sąsiedztwie Galaktyki.

Korzystając z zasobów GAIA, Pflamm-Altenburg wraz z kolegami zbadał strukturę pięciu pobliskich gromad otwartych gwiazd. Należą do nich Hiady, Manger, Coma Veronica, NGC 752 i COIN-Gaia 13. Wszystkie zawierają kilkaset gwiazd, z których znaczna część zdołała „uciec” z tych gromad w ciągu 500-600 milionów lat od momentu ich powstania kształtować.

 

Pomiary za pomocą GAIA wykazały, że w pobliżu przodu wszystkich pięciu gromad było więcej „uciekających” luminarzy niż bezpośrednio za nimi. Tego układu gwiazd nie da się wyjaśnić za pomocą prawa Newtona, ale pasuje on do niektórych alternatywnych teorii grawitacji. Miejmy nadzieję, że dalsze obserwacje innych gromad gwiazd potwierdzą istnienie tych anomalii grawitacyjnych i pomogą astronomom zrozumieć, co je spowodowało.

 

Praca została opublikowana w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society. Służba prasowa Uniwersytetu w Bonn ogłosiła wyniki w środę.


Starożytne wirusy sprzed 15 000 lat znalezione w topniejących lodowcach tybetańskich

Starożytne stworzenia wyłaniają się z zimnych krypt topniejącej wiecznej zmarzliny, prawie jak z horroru. Od niesamowicie zachowanej wymarłej megafauny, takiej jak nosorożec włochaty, po 40 000-letnie szczątki gigantycznego wilka i ponad 750 000-letniej bakterii. Nie wszyscy zginęli. Wielowiekowy mech mógł wrócić do życia w cieple laboratorium. Podobnie jak malutkie 42 000-letnie glisty. Te fascynujące wglądy w organizmy z odległej przeszłości Ziemi ujawniają historię starożytnych ekosystemów, w tym szczegóły środowiska, w którym żyły. Jednak stopienie wzbudziło również pewne obawy, że starożytne wirusy mogą powrócić, by nas prześladować.

 

Dzięki metagenomice i nowym sposobom sterylizacji próbek rdzeni lodowych naukowcy byli w stanie lepiej zrozumieć, co czai się na mrozie. W badaniu zespół był w stanie zidentyfikować archiwum dziesiątek unikalnych 15 000-letnich wirusów z pokrywy lodowej Gulia na Wyżynie Tybetańskiej i uzyskać wgląd w ich funkcje.

„Rozmrażanie nie tylko spowoduje utratę tych pradawnych, zarchiwizowanych drobnoustrojów i wirusów, ale także uwolni je do środowiska w przyszłości” – wyjaśnili naukowcy w badaniu przeprowadzonym w zeszłym roku przez pierwszego autora i mikrobiologa z Ohio State University Zhi-Ping. Zhong. „Te lodowce uformowały się stopniowo, a wraz z pyłem i gazami wiele, wiele wirusów dostało się do lodu” – mówi dalej Zhong

Te mikroby to potencjalnie te, które znajdowały się w atmosferze w momencie ich osadzania, wyjaśnia zespół w swoim artykule. Wcześniejsze badania wykazały, że społeczności drobnoustrojów są skorelowane ze zmianami stężenia pyłu atmosferycznego i jonów, a także mogą wskazywać na ówczesne warunki klimatyczne i środowiskowe.

 

W tych zamrożonych zapisach z czasów starożytnych na wysokości 6,7 km nad poziomem morza w Chinach naukowcy odkryli, że 28 z 33 zidentyfikowanych przez nich wirusów nigdy wcześniej nie było widzianych. Te wirusy mogą rozwijać się w ekstremalnych warunkach. Geny, które pomagają im infekować komórki w zimnych warunkach, są po prostu surrealistycznymi wskazówkami genetycznymi pokazującymi, jak wirus może przetrwać w ekstremalnych warunkach.

 

Porównując ich sekwencje genetyczne z bazą danych znanych wirusów, zespół odkrył, że najczęstszymi wirusami w obu próbkach rdzeni lodowych były bakteriofagi infekujące Methylobacterium, bakterie ważne dla cyklu metanowego w lodzie. Były one najściślej spokrewnione z wirusami występującymi w szczepach Methylobacterium w siedliskach roślinnych i glebowych – zgodnie z wcześniejszym doniesieniem, że główne źródło pyłu osadzającego się na czapie lodowej Gulia prawdopodobnie pochodzi z gleb.

 

Te zamrożone wirusy prawdopodobnie pochodzą z gleby lub roślin i dostarczają składniki odżywcze swoim gospodarzom. Podczas gdy widmo pradawnych wirusów wydaje się szczególnie niepokojące w następstwie pandemii COVID-19, największe niebezpieczeństwo leży w tym, co jeszcze uwalnia topniejący lód – ogromne rezerwy sekwestrowanego metanu i węgla. Ale jasne jest, że lód może również zawierać informacje o przeszłych zmianach środowiskowych i ewolucji wirusów.

 

Badanie to zostało opublikowane w czasopiśmie Microbiome.


Roje owadów mogą elektryzować powietrze jak burza

Pół wieku temu amerykański matematyk Edward Lorenz zastanawiał się, czy motyl trzepoczący skrzydłami w Brazylii może wywołać tornado w Teksasie w wyniku chaotycznego efektu domina. Gdyby zamiast tego zapytał, czy wystarczająca ilość trzepoczącej szarańczy może naładować powietrze siłą burzy, pytanie to mogłoby stać się nie mniej znane. Nie zrobił tego, ale teraz mamy na nie odpowiedź.

 

Nowe badania nad wpływem latających owadów na atmosferyczne pola elektryczne wykazały, że trzepotanie wielu maleńkich skrzydeł może elektryzować powietrze w taki sam sposób, w jaki wirujące chmury pary wodnej ładują powietrze podczas burzy. Chociaż nie oznacza to, że powinniśmy uważać na biblijną zarazę szarańczy strzelającą piorunami, może to świadczyć o potrzebie uwzględnienia zjawisk biologicznych podczas modelowania lokalnych modeli pola elektrycznego atmosferycznego.

 

Powiększ atomy tworzące kurz, wilgoć i części ciała owadów unoszących się w powietrzu, a zobaczysz elektrony poruszające się w ich takt. Przy wystarczającym wstrząsie te ujemnie naładowane cząstki mogą wylewać się z dodatnio naładowanych kieszeni, tworząc różnicę zwaną gradientem potencjału.

 

Podczas burzy małe cząstki lodu unoszące się na kolumnach powietrza mogą ocierać się o większe fragmenty spadające na ziemię, tworząc taśmę transportową ładunków, które wyolbrzymiają gradient potencjału między szczytami chmur, spodami chmur i ziemią poniżej. Chociaż nagromadzenie ładunku jest w zasadzie niezauważalne, efekt nie jest tak duży. Gdy gradient osiągnie punkt krytyczny, tworzą się zjonizowane kanały, a równowaga jest skutecznie wyrównywana w impulsie, który widzimy jako błyskawicę.

 

Nawet przy braku wyładowań atmosferycznych strefy kontrastujących ładunków mogą wpływać na ruch jonów, w tym różnych zanieczyszczeń i cząstek pyłu. O wielkości i lokalizacji gradientów potencjału mogą decydować różne czynniki, od ruchu chmur po opady, a nawet deszcze promieni kosmicznych, ale jak dotąd nikt nie brał pod uwagę wpływu zjawisk biologicznych.

 

W ostatnich latach stało się jasne, że owady i inne bezkręgowce mogą przenosić ładunki, które stwarzają niewielki potencjał w stosunku do otaczającej atmosfery. Małe pająki mogą nawet użyć tej sztuczki, aby wzbić się w niebo. Nigdy jednak nie zmierzono tego, jak ten niewielki potencjał gromadzi się w roju. Tak więc eksperci udali się do stacji terenowej przy Szkole Weterynaryjnej Uniwersytetu w Bristolu, aby poczekać, aż zaroi się jedna z wielu kolonii pszczół miodnych .

 

Korzystając z monitora pola elektrycznego i kamery do pomiaru gęstości pszczół, naukowcy śledzili lokalny gradient potencjału roju podczas podróży. Przez 3 minuty owady przelatywały, podnosząc gradient potencjału o 100 woltów na metr. Nowsze analizy potwierdziły, że stres jest związany z koncentracją rojów, co pozwala naukowcom z dużą dozą pewności przewidzieć, jak dana liczba brzęczących pszczół w danym obszarze powietrza może wpłynąć na ładunek w atmosferze.

 

Wiedząc, że ich wyniki zdadzą test na pszczołach, zespół zastosował to samo uzasadnienie do innych rojących się owadów. Badając indywidualny ładunek szarańczy i powiększając go do rozmiarów zarazy, naukowcy obliczyli, że spory rój szarańczy może potencjalnie generować gęstość ładunku, która jest jednak nieporównywalna z tą obserwowaną podczas zwykłych burz.

 

Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie iScience.


Nowy premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak to Hindus bogatszy od króla Karola

W Wielkiej Brytanii znowu miała miejsce zmiana premierów . Po szalonym Borysie Johnsonie i dziwnej pani Liz Truss, odwołanej przez bankierów, nadszedł czas kandydata z Goldman Sachs, a na dodatek Hindusa Rishiego Sunaka.

 

Sunak został najmłodszym premierem w historii Wielkiej Brytanii bo ma zaledwie 42 lata. Jest to na dodatek jeden z najbogatszych posłów brytyjskiego parlamentu i jest to mąż najbogatszej kobiety Wielkiej Brytanii, mają więcej pieniędzy niż król Karol Windsor co już samo w sobie jest dość zabawne.

 

Liz Truss ogłosiła zamiar rezygnacji z funkcji premiera po zaledwie 44 dniach urzędowania. Jej rezygnacja uczyniła ją najkrócej urzędującym premierem w historii Wielkiej Brytanii. 24 października 2022 ogłoszono, że wybory w Partii Konserwatywnej wygrał Rishi Sunak, tym samym przejmując władzę w partii po Liz Truss i zarazem zostając premierem.

 

Rishi Sunak od 2015 jest posłem do Izby Gmin. W latach 2019−2020 był naczelnym sekretarzem skarbu w pierwszym gabinecie Borisa Johnsona, w latach 2020−2022 był też kanclerzem skarbu w drugim gabinecie Borisa Johnsona. Czyli na pewno premier Sunak zna się na finansach, bo pracował dla Goldman Sachs. Znany jest również jako Maharadża ze wzgórz Yorkshire.

 

W 2009 poślubił, poznaną podczas studiów na Uniwersytecie Stanforda Akshatę Murty, córkę miliardera Nagavary Murthy’ego. Ma dwie córki. Deklaruje się jako hinduista.

 

Wraz z jego rządami spodziewany jest brak entuzjazmu Wielkiej Brytanii dla kontynuowania wsparcia Ukrainy w wojnie z Rosją.

 

 


Władze okupacyjne Chersonia wywiozły szczątki księcia Grigorija Potiomkina

Prorosyjscy przywódcy okupacji Chersonia przyznali, że dokonali ekshumacji szczątków założyciela miasta, księcia Grigorija Potiomkina-Tauryda. „Niech spojrzy na cały region Chersoniu” – powiedział gubernator Kremla Władimir Saldo.

 

 

Szczątki założyciela Chersoniu, spoczywające w katedrze św. Katarzyny, zostały przeniesione na lewy brzeg Dniepru. Fakt ekshumacji kości Grigorija Potiomkina-Tawrijskiego uznał „p.o. gubernatora obwodu chersońskiego” Władimir Saldo. Ogłosił to w telewizji. Wpis jest rozpowszechniany w kanałach Telegram.

 

„Pytają mnie, dlaczego duchowe relikwie i pomniki zostały usunięte i wywiezione z Chersoniu. To była moja decyzja. Tak, przenieśliśmy pomnik do Uszakowa. Przewieźliśmy na lewy brzeg szczątki Najjaśniejszego Księcia, które znajdowały się w kościele Katarzyny... Przewieźliśmy samego Potiomkina, Suworowa i Margielowa. Te kapliczki, które trzeba zachować. Postać Potiomkina, być może mistyczna... Jest on związany z rozwojem wszystkich ziem czarnomorskich. Okresowo jego imię było zapomniane. W 1921 r. władze sowieckie usunęły jego pomnik. Był przechowywany w magazynie. Potem zniknął, ale wrócił w 2003 roku”- przyznał Saldo.

 

Jednocześnie protegowany Kremla stwierdził, że kradzież szczątków Potiomkina pozwoliłaby księciu zmarłemu w 1791 roku „zobaczyć region Chersoniu”.

 

„Przepraszam za alegorię, przenieśliśmy go, niech patrzy nie tylko na Chersoń, ale na cały region Chersoniu. Zwrócimy go na swoje miejsce. Wszystkie relikwie powrócą na swoje miejsce. Nasza sprawa w tym przypadku jest słuszna. Nie chcemy niczego innego, jak prowadzić spokojne życie. Daj ludziom szansę na takie życie” – dodał jeden z przywódców okupacyjnych administracji Federacji Rosyjskiej na terenie Ukrainy.

 

19 października, na tle kontrofensywy Sił Zbrojnych Ukrainy, najeźdźcy rozpoczęli ewakuację części mieszkańców Chersoniu. Jak wyjaśnił wiceprzewodniczący SBU w latach 2014-2015 ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego Ukrainy Wiktor Jagun, w pierwszej kolejności ewakuowano rodziny kolaborantów i Rosjan, którzy pojawili się w mieście po okupacji.

 

Grigorij Aleksandrowicz Potiomkin-Tawriczesky (1739 - 1791) - mąż stanu Imperium Rosyjskiego, twórca Floty Czarnomorskiej i jej pierwszy głównodowodzący, generał feldmarszałek. Nadzorował przystąpienie i pierwotną strukturę Krymu, gdzie posiadał kolosalne działki. Ulubieniec Katarzyny II. Pierwszy właściciel Pałacu Taurydów w Petersburgu.

 


Odkryto układ planetarny z tajemniczym obiektem

Międzynarodowy zespół astronomów ogłosił odkrycie nowego układu planetarnego w pobliżu gwiazdy HD 18599 (lub TOI-179). Wokół niego krążą dwa obiekty: egzoplaneta o masie Neptuna i masywny tajemniczy obiekt, którym może być brązowy karzeł lub małomasywna gwiazda. Wyniki badania są publikowane w formie preprintu na stronie internetowej arXiv.

 

Obserwacje przeprowadzono za pomocą teleskopu kosmicznego NASA TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite), zaprojektowanego do poszukiwania planet pozasłonecznych metodą tranzytów. Podczas tranzytu jasność gwiazdy spada, gdy duże ciało niebieskie, takie jak egzoplaneta, przechodzi na tle dysku gwiazdy. TESS bada około 200 000 najjaśniejszych gwiazd w pobliżu Słońca i jak dotąd zidentyfikował około 6 000 kandydatów na egzoplanety (obiekty zainteresowania TESS lub TOI), z których 266 zostało potwierdzonych.

 

Planetarny charakter sygnału przejścia z gwiazdy HD 18599 typu widmowego K (odpowiadający kolorowi pomarańczowemu) został potwierdzony kolejnymi obserwacjami przy użyciu instrumentów High Accuracy Radial Speed ​​Planet Searcher (HARPS) w Obserwatorium La Silla w Chile oraz Spectro- Polarimetric High-contrast Exoplanet Research (SPHERE) zamontowany na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) w Obserwatorium Paranal.

 

Egzoplaneta TOI-179 b jest około 2,62 razy większa od Ziemi i 24 razy masywniejsza, co daje stosunkowo wysoką średnią gęstość około 7,4 grama na centymetr sześcienny. Wykonuje jeden obrót wokół swojej gwiazdy macierzystej co 4,14 dnia w odległości 0,048 jednostek astronomicznych (AU) na orbicie o stosunkowo dużej mimośrodowości. W układzie znajduje się również inny obiekt, oznaczony HD 18599 B, o masie około 83 mas Jowisza, co stawia go na granicy między brązowymi karłami a gwiazdami o bardzo małej masie. Znajduje się w odległości 3,3 j.a. od gwiazdy macierzystej.

 

Gwiazda macierzysta TOI-179 jest gwiazdą macierzystą K2V (pomarańczowy karzeł ciągu głównego) o promieniu około 0,76 promienia słonecznego i zmierzonej masie 0,83 mas Słońca. Wiek gwiazdy szacowany jest na około 300-500 milionów lat, a jej efektywna temperatura to 5145 kelwinów.


Rosyjscy naukowcy przewidują ochłodzenie i wzrost grubości lodu arktycznego w nadchodzących latach

Rosyjscy naukowcy od dawna przewidują globalne ochłodzenie z powodu niskiej aktywności słonecznej. Jednak większość specjalistów zrzeszonych wokół ONZowskiego IPCC uważa wręcz przeciwnie. Kto ma rację?

 

Doszliśmy do tego, że kartele internetowe zakazują mówić o tym, że są inne opinie co do zmian klimatu niż te stręczone nam przez zwolenników ideologii o antropogenicznych przyczynach globalnego ocieplenia. A gdy ktoś zabrania o czymś pisać to staje się to bardzo podejrzane, zwłaszcza gdy nie jest już możliwa krytyczna analiza naukowa i dozwolone jest tylko powtarzanie zdefiniowanych przez IPCC aksjomatów.

„To Słońce determinuje klimat, a nie dwutlenek węgla” – mówi wybitny rosyjski naukowiec Khabibullo Abdusamatow (doktor nauk ścisłych, kierownik Laboratorium Badań Kosmicznych w Obserwatorium Pulkovo).

Zdaniem rosyjskich ekspertów obserwacje Słońca dowodzą, że dwutlenek węgla „nie jest winny” za stały wzrost temperatury obserwowany w ciągu ostatnich kilku dekad i, że w nadchodzących latach nie będziemy mieli ocieplenia, ale globalne i bardzo długotrwałe ochłodzenie.

„Powinniśmy uważać na głęboki spadek temperatury, a nie na katastrofalne globalne ocieplenie”, ostrzega Abdusamatow, który był jednym z badaczy przedstawionych w raporcie Senatu USA z 2009 r. dotyczącym ponad 700 niezależnych naukowców na temat antropogenicznego globalnego ocieplenia. „Ludzkość musi znosić poważne gospodarcze, społeczne, demograficzne i polityczne konsekwencje globalnego spadku temperatury, który bezpośrednio wpłynie na interesy narodowe prawie wszystkich krajów i ponad 80% światowej populacji”.

Chociaż Abdusamatov jest najbardziej znany, nie jest jedynym rosyjskim naukowcem, który przewiduje globalne ochłodzenie.Alexander Makarow, dyrektor Instytutu Badawczego Arktyki i Antarktyki, że w nadchodzących latach w Arktyce spodziewane są niższe temperatury powietrza i znacznie więcej lodu.

Według niektórych szacunków do 2050 r. lód w Arktyce pozostanie w 100%. Ponadto prognozy mówią, że wkraczamy w etap pewnego ochłodzenia, które wiąże się z 70-letnim cyklem ochładzania i ocieplania. W rzeczywistości sytuacja na Północnej Drodze Morskiej zmieni się dość znacząco na przestrzeni kilku lat. 

 

Odpowiadając na stwierdzenia o tak zwanym „katastroficznym antropogenicznym globalnym ociepleniu”, Makarow zwraca uwagę, że sytuacja lodowa nie zmienia się tak wyraźnie, jak przewidują modele, zauważając, że nie ma liniowego spadku lodu. Co więcej zauważył, że w tym roku, pod koniec sierpnia, zaobserwowano wzrost lodu na Morzu Czukockim – do najwyższego poziomu od ponad 20 lat. 

 

Czas pokaże kto ma racje, wieszczący spowodowaną przez człowieka katastrofę klimatyczną czy eksperci wskazujący na zjawiska kosmiczne jako główny czynnik zmian klimatu na Ziemi.


Raz na tysiąc lat tajemnicza burza promieniowania kosmicznego uderza w Ziemię

Naukowcy odkryli, że mniej więcej raz na tysiąc lat dochodzi do gwałtownego uwalniania izotopu węgla C14 do atmosfery, który mogą tworzyć potencjalnie niszczycielskie burze radiacyjne. Astronomowie mają kilka hipotez na temat tego, co mogło spowodować to zjawisko. Jednak szczegółowe badanie tych wydarzeń czyni ich przyczynę jeszcze bardziej tajemniczą.



Cząstki o wysokiej energii zderzają się z atomami azotu w górnej atmosferze, tworząc radioaktywny węgiel-14, najdłużej żyjący radioaktywny izotop węgla, który wchodzi w planetarny cykl węglowy i jest pobierany przez rośliny. Oznacza to, że słoje pradawnych drzew pomogą naukowcom dowiedzieć się, co powodowało obfitość węgla-14 w odległej przeszłości.

 

Dziesięć lat temu naukowcy znaleźli wyjaśnienie niewielkich zmian w węglu-14 w ciągu ostatniego tysiąca lat, ale ogromny skok w 774 AD natychmiast ich zaintrygował. Nowe badanie przeprowadzone przez naukowców z różnych dziedzin również znalazło się w ślepym zaułku. W 2012 roku zespół kierowany przez fizyka Fusę Miyake z Uniwersytetu Nagoya odkrył skok węgla 14 w 774 w słojach japońskich drzew. Od tego czasu potwierdzono, że zjawisko to ma charakter globalny i zostało nazwane na cześć Miyake.

 

Globalne wydarzenia o podobnej skali potwierdzono w 993 r., a także w 660, 5259, 5410 i 7176 r. p.n.e. Zidentyfikowano również kilka mniejszych wydarzeń. Dr Benjamin Pope z University of Queensland nazwał nowe badanie najbardziej wszechstronnym badaniem wydarzeń Miyake, jakie kiedykolwiek przeprowadzono. Przyznaje jednak, że nie rozwiązało to zagadki, a jedynie ją zaostrzyło.

Pierwsza hipoteza dotycząca wydarzeń Miyake głosiła, że ​​zjawiska te zostały spowodowane przez potężne rozbłyski słoneczne. Gdyby tak się stało dzisiaj, większość naszych satelitów, a także kable internetowe i linie energetyczne uległyby zniszczeniu, wprowadzając społeczeństwo w chaos.Okazuje się, że jeśli hipoteza jest poprawna, to wydarzenia Miyake wkrótce zbiegną się ze szczytami cyklu słonecznego. Jednak naukowcy nie byli w stanie znaleźć na to żadnych dowodów. Uważa się, że aktywność słoneczna wzmacnia wiatr słoneczny i pomaga chronić Ziemię przed promieniowaniem kosmicznym. Jednocześnie naukowcy nie negują możliwości takiego scenariusza.

 

Według innej wersji wydarzenia Miyake mogą być spowodowane wybuchami supernowych lub innymi wydarzeniami kosmicznymi. Jednak żadne wydarzenie Miyake nie zbiegło się z żadną ze znanych supernowych w ostatnim tysiącleciu, co oczywiście odrzuca tę hipotezę. Chociaż autorzy nie byli w stanie wyjaśnić tych wydarzeń, dowiedzieli się czegoś bardzo ważnego. Co najmniej jedno wydarzenie Miyake trwało ponad rok, podczas gdy inne prawdopodobnie trwały nawet dłużej.

 

To doprowadziło uczonych do  hipotezy, że zamiast jednorazowej eksplozji czy błysku mogliśmy zaobserwować rodzaj astrofizycznej burzy. 


Arabia Saudyjska skrytykowała USA za uwolnienie rezerw ropy „w celu manipulacji rynkami”

Minister energetyki Arabii Saudyjskiej skrytykował we wtorek uwolnienie rezerw ropy przez USA jako próbę „manipulowania rynkami”, co jest ostatnią eskalacją z rzędu z Waszyngtonem w sprawie produkcji ropy - donosi AFP.

 

Deklaracje Arabii Saudyjskiej można odebrać jako groźbę.

„Ludzie wyczerpują swoje rezerwy awaryjne, uszczuplają je, wykorzystują je jako mechanizm manipulowania rynkami, podczas gdy ich głównym celem było złagodzenie braku podaży” – powiedział książę Abdul Aziz bin Salman na konferencji inwestorów w stolicy Arabii Saudyjskiej. „Jednak moim głębokim obowiązkiem jest poinformować świat, że utrata dostaw awaryjnych może stać się bolesna w nadchodzących miesiącach”.

Książę Abdulaziz nie wspomniał bezpośrednio o Stanach Zjednoczonych w swoich komentarzach na temat awaryjnych zapasów, ale w zeszłym tygodniu prezydent USA Joe Biden ogłosił, że wprowadza na rynek ostatnie 15 milionów baryłek z rekordowych amerykańskich zapasów strategicznych.

 

Transza miała zakończyć wypuszczenie 180 milionów baryłek dopuszczonych na wiosnę w odpowiedzi na skoki cen związane z wojną. Takie działania USA były następstwem decyzji kartelu naftowego OPEC+, któremu Rijad współprzewodniczy wraz z Moskwą, o zmniejszeniu produkcji ropy o dwa miliony baryłek dziennie począwszy od listopada. Decyzja kartelu wywołała ostrą krytykę Białego Domu.

 

Setki prezesów i potentatów finansowych są w Rijadzie na trzydniowej Inicjatywie Inwestycji Przyszłości (FII), czyli konferencji inwestycyjnej w stylu Davos, która, zdaniem analityków, podkreśla geopolityczną potęgę Arabii Saudyjskiej pomimo napiętych stosunków z Waszyngtonem. Często określany jako „Davos na pustyni”, FII został zapoczątkowany w 2017 roku.

 

Okazuje się, że w konferencji weźmie udział do 400 amerykańskich menedżerów, chociaż, w przeciwieństwie do poprzednich lat, rząd USA nie będzie tam reprezentowany.

 


Europejska Agencja Kosmiczna opublikowała „przerażające” dźwięki ziemskiego pola magnetycznego

Naukowcy z Politechniki Duńskiej wzięli sygnały magnetyczne zarejestrowane przez satelity Swarm Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i przetworzyli je na dźwięk. Nagranie audio zostało opublikowane na oficjalnej stronie internetowej ESA.

 

Pole magnetyczne Ziemi jest polem generowanym przez prądy elektryczne w wyniku ruchu prądów konwekcyjnych mieszaniny stopionego żelaza i niklu w zewnętrznym jądrze Ziemi. Chroni planetę przed promieniowaniem kosmicznym i naładowanymi cząsteczkami emitowanymi przez Słońce.

Wystrzelone w 2013 roku trzy satelity Swarm ESA mierzą sygnały magnetyczne pochodzące z Ziemi. Odebrane dane zostały zamienione na dźwięk. Ścieżka dźwiękowa ma być odtwarzana przez głośniki na jednym z placów w Kopenhadze od 24 do 30 października 2022 roku.

„Może to zabrzmieć koszmarnie i przerażająco, ale dokładnie tak brzmi pole magnetyczne naszej planety, od którego zależy nasze życie. Dostaliśmy dostęp do nagłośnienia składającego się z ponad 30 wkopanych w ziemię głośników. Dostroiliśmy je tak, aby każdy głośnik reprezentował inne miejsce na Ziemi i pokazał, jak nasze pole magnetyczne zmieniało się w ciągu ostatnich 100 000 lat” – zauważyli naukowcy.

Zdaniem naukowców celem tego wydarzenia jest przypomnienie ludziom o znaczeniu ziemskiego pola magnetycznego, od którego zależy istnienie życia na Ziemi.


Według planów UE własność zniknie, a samochody będą wyłącznie wynajmowane

Do ludzi jeszcze to nie dociera, ale już w oficjalnych mediach a nie tylko tych uważanych za spiskowe, pojawiły się informacje, że Unia Europejska dąży do zakończenia etapu posiadania samochodów przez plebs. Brukselscy komuniści robią to pod pretekstem walki ze zmianami klimatu, ale celem jest prawdopodobnie zupełnie co innego niż ratowanie planety. Zatem co oni chca osiągnąć?

Ludzkość weszła w nową dekadę XXI wieku z nadzieją. Niestety od razu dostaliśmy strzała prosto w twarz i począwszy od 2020 roku pokazuje się nam, że lepiej już było, ale większość ludzi nie zdaje sobie jeszcze sprawy jak źle będzie. Wizja świata stręczona nam przez Światowe Forum Ekonomiczne - WEF - zakłada likwidację własności w myśl ich hasła - Nie będziesz nic posiadał i będziesz szczęśliwy. 

 

Wiele osób zastanawiało się jak może do tego dojśc, że nie będziemy nic posiadać i taki świat wydawał się niewiarygodny. Mimo to wszystko wskazuje na to, że dążymy do świata pozbawionego własności prywatnej. Zafascynowani komunizmem brukselscy decydenci mają na to swoje sposoby. Jak pozbawić ludzi mieszkań i domów? Na przykład za pomocą działań systemu bankowego i skorumpowanych rządów. Już teraz na kredyty mieszkaniowe stać coraz mniej osób i ludzie znaleźli się w pułapkach, a zatem będa zmuszeni do wyzbycia się kredytów wraz z nieruchomościami. Tych, którzy mają własne domy załatwi się cenami energii, węgla, gazu, prądu a na koniec specjalnymi podatkami węglowymi, do których władze już się przymierzają.

A jak zrobią to, że ludzie przestaną posiadać samochody? Najpierw zaplanowano wygaszenie za pomocą planów zakazu rejestracji aut spalinowych od 2035 roku, ale dużo wcześniej, bo już w połowie tej dekady, zostanie wprowadzony specjalny podatek klimatyczny od samochodów. Jego wdrożenie stało się jawne po publikacji tak zwanych "kamieni milowych", czyli listy życzeń komunistów brukselskich. Można się zatem spodziewać, że będą nas zniechęcać do jego posiadania samochodów wysokimi podatkami, wysoką ceną benzyny i być może jej niedoborami, a także zakazami wjazdu do miast samochodów spalinowych, co nadejdzie już w najbliższych latach, a odpowiednie prawo już zezwala na tworzenie takich "zielonych" stref w centrach miast.

 

Jest też inny aspekt świata bez własności w motoryzacji. Chodzi o metale potrzebne do tworzenia bateryjek. Litu, kobaldu jest po prostu zbyt mało na Ziemi, aby wytworzyć tak szalone ilości baterii do elektrycznych samochodów. Prowadzi to zatem do założenia, że najcenniejszym zasobem w takich samochodach będzie właśnie bateria i dlatego nie można pozwolić ludziom, żeby roili z nimi co chca, na przykład aby stosowali je do tworzenia domowych stystemów energetycznych off-grid. W założeniu unijnych komunistów bateria jak i reszta samochodu będzie należała do producenta. Właściwie koncerny motoryzacyjne nie będą już "producentami" aut lecz... "dostawcami usług mobilnych".

 

Nowe realia będa nieco przypominały obecne już na rynku umowy wynajmu długoterminowego, do których zawierania dealerzy samochodowi zachęcają już od lat. Jednak ludzie woleli nawet leasingi brać z opcją wykupu, bo wpłacane za użytkowanie samochodu pieniądze można potem częściowo odzyskać na przykłąd sprzedając pojazd. To ma być wkrótce zakazane. Rządzący zrobią wszystko, żebyś pomyślał, że "samochód to kłopot, którego nie potrzebujesz".

 

Tymczasem samochód to wolność. To możliwość udania się tam gdzie chcesz, wtedy gdy chcesz. Samochód to zaprzeczenie kolektywnego transportu, tak ukochanego przez komunistów, pokazujące cały czas swoją przewagę nad "zbiorkomem". Włąsny samochód to emanacja indywidualizmu i dlatego jest to tak nienawidzone przez dążżacych do kolektywizacji komuchów.

 

Na koniec gorzka refleksja. Jak nazywa się człowiek pozbawiony prawa własności? Odp: NIEWOLNIK